kris75 pisze:Dołoży foty i będzie git.
W sumie to mogę nawet ze cztery zdania napisać.
Wyjazd w sobotę planowałem od dawna, dawno też w Tatrach nie byłem ( ostatnio 15 sierpnia na Szpiklasowym ). Planów było kilka, osób towarzyszących też kilka się planowało. W sumie pojechaliśmy we dwóch z sąsiadem. W piątek zaczeły sie przewijać dwie wersje trasy - na Jarząbczy lub na Czerwone Wierchy ( całe ). Oczywiście plany zmieniły się na żywo i przeszliśmy z Kasprowego na Kopę Kondracką, a potem w dół na Kalatówki. Szliśmy dosyć szczegółowo wiec trochę zwiedziliśmy.
Dojeżdżamy do Zakopanego w okolicach 8.20, po drodze dokonując bardzo ważnego zakupu - okulary. Zamaskowani docieramy do Kuxnic i liczymy, że długo postoimy w kolejce. Stoimy 3 minuty. Jak widać naród oszczędny jest i stara się chodzić własnymi nogami. Rozumiemy ich. A my wjeżdżamy i siadamy na drewnianych ławeczkach z widokiem na Świnicę i Krywań. I coś tam jeszcze. Czyli czas na śniadanie po wyczerpującym wejściu. Po pewnym czasie zakręcamy butelkę i czas na pierwszy tego dnia szczyt - po straszliwych schodach wchodzimy na Kasprowy Wierch 1987 m nad poziomem morza. Aaaaa !!!!!!!! Trochę luda i sesja zdjęciowa osobników odzianych w stroje ślubne. Przechodząc obok nich życzyliśmy im odwagi i wytrwałości. Przed nami najpiękniejszy dla mnie szlak polskich Tatr Zachodnich. Bywałem wielokrotnie, każdą porą roku, raz latałem w okolicy, wrócę tu jeszcze wiele razy. Tego dnia sporo luda tamtędy szło. Cieszy mnie to - niech jak najwięcej ludzi zapoznaje się z pięknem gór. Idziemy, raz za czas lekko modyfikując przejście szlakowe. I tak to weszliśmy na Pośredni Wierch Goryczkowy 1874 m, na Goryczkową Czubę 1913 m, tam pokazuję koledze miejsce z którego malowniczo zleciałem na naszą stronę, przechodzimy kawałek Kondratowego Wierchu i jeszcze odwiedzamy Suchy Wierch Kondracki. Ufff .... Widoki cudne - dzień w którym widzieliśmy wszystko co można było zobaczyć. A temperatura była wręcz letnia - na końcu łaziłem w koszulce z krótkim rękawem. Docieramy na Kopę Kondracką, tam zalegamy na zboczu z widokiem na Małołączniak, Wielką Turnie, Siodłową Turnię i grupę Giewonta. Jestem w tym czasie straszony mazowieckimi wilkami ale dzielnie to znoszę
I tak to w trakcie leżenia mija nam chęć łażenia po pozostałych Czerwonych Wierchach i decydujemy, że zejdziemy przez Kondracką Przełęcz do Piekła, a potem do schronisk. Ambitny plan. I nasze męstwo turystyczne zostało nagrodzone - trzema futrzanymi bydlakami, tańczącymi w trawie. Prawie, że były to misie buszujące w zbożu. Futrzaki łaziły po zboczu Długiego Giewonta, myśmy byli jeszcze nad przełęczą więc zdjęcia nie za bardzo oddają urok potworów. Nigdy jeszcze nie widziałem na raz trzech misiaczków. Miło z ich strony, że tam przechodziły. A my idziemy dalej, mijamy schronisko na Hali Kondratowej i zatrzymujemy się na Kalatówkach. Koncert jazzowy był na I piętrze. Elegancko wypoczywamy i na koniec dnia wnikamy na Ścieżkę nad Reglami, odwiedzamy piekny , skalny punkt widokowy i z niego podziwiamy Giewont ( dziwny z tego miejsca ), Goryczkową Czubę, Kasprowy, Kopę Magury i inne. Nogami w dół, mijamy klasztory i docieramy na parking.
Było miło - 44 wyjazd w góry w 2013 roku uznaję za bardzo udany.