Orla Perć poraz pierwszy
: 2019-08-05, 12:14
Dzień dobry.
Homunculus rzucił hasło że idzie na Orlą Perć ... W głowie momentalnie, Ja też chcę!
Nie stety Homunculus miał zamiar spać w Piątce i wyruszać o 5.00 na szlak, a ja o 5.00 wychodziłem dopiero z Palenicy Bialczańskiej, więc nie było szans się spotkać. Czy w końcu, był i poszedł? Nie wiem, może przeczyta relacje i sam opowie swoją historię tego dnia?
Telefon w dłoń i pisze, dzwonię, lecz nikt nie może iść ze mną 😢
Co teraz? Żona mówi że za żadne skarby nie będzie wstawać o 1.00 nie ma bata!
To jadę sam! napewno ktoś pójdzie, to się podłączę i jakoś to będzie 😋
Tak więc o 4.45 kolejny raz wita mnie inkasent TPN i z nowu chce trzy dychy 😡 dziwny jest ten świat ...
Jak na 5.00 rano to ludzi na parkingu sporo 😲
Pogodę na dzisiaj zapowiadali ... No właśnie, jak pogoda będzie, skoro co druga prognoza pokazuje inaczej, ale padać miało nie wcześniej niż 15.00, później możliwe jakieś burze deszcz, zdążę oblecieć 😉
Skręt w prawo przy Wodogrzmotach, nikt nie skręca, kuźwa co teraz, jednak będę musiał iść sam. Ale nie jest tak źle przed sobą widzę parę ludzi w moim wieku, doganiam ich i pytam gdzie się wybierają (byli jedynymi ludźmi którzy szli do Piątki, a później tam gdzie ja 😁)
Mówią że na Zawrat i jak pogoda pozwoli, to na Kozi Wierch, oczy mi się zaświeciły! Pomyślałem że tak musiało być nam pisane, żeby się dzisiaj spotkać 😉
Wychodzimy przez Siklawe omijając schronisko i lecimy od razu na Zawrat, po prawej wszystkie szczyty we mgle, nie wygląda to zbyt obiecująco ... Zobaczymy co dalej jak dojdziemy na Zawrat. Na Zawracie mgła jak wzrokiem sięgnąć, a we mgle całkiem sporo ludzi i to takich którzy mają zamiar iść tam gdzie my, więc nie jest źle 😁
Decyzja zapadła, Idziemy!
Oglądając filmiki na necie pomyślałem, pewnie przesadzone i przereklamowany jak MPpCh. I już na początku wiedziałem że nie będzie tak łatwo, mgła i mokra skała powodowało że adrenalina uruchomiła się bardzo szybko i doznania z przejść po łańcuchach, klamrach i drbinkach były zaje..ste 👍
W kilku miejscach przyspieszało bicie serca, ale satysfakcja ciągle ta sama.
Łańcuchy, kramle na przemian, góra dół i wydaje mi się że gdyby widoczność była lepsza, gdyby było widać przepaści, to efekt byłby jeszcze lepszy, no ale ...
W końcu dochodzimy na Kozi Wierch i tak właściwie można by zakończyć, bo dalej już tylko zejście i to całkiem przyjemne, nie za długie takie akurat żeby dobić obolałe kolana 😉
Wbijamy do schroniska, ludzi średnio nie jest źle idę do WC, kolejka jak zwykle tylko do damskiego, ale nie otym chciałem napisać 😉
Wychodzę na górę, nagle jak nie lunie deszczem! W tym momencie wszyscy walą do środka, w tłumie wypatrują mnie moi towarzysze i wołają do jadalni, udało się im załatwić trzy miejsc siedzące 😁
Więc uda się zjeść zupę w normalnych warunkach, prawie normalnych, bo ścisk taki ze bieda łyżką do buzi sięgnąć 😉
Padać przestaje tak samo szybko jak zaczęło, więc ruszamy w dół, nogi coraz bardziej dają znać że są zmęczone. Z uśmiechem na trarzy witamy się z zatłoczonym parkingiem. Żegnam się z nowo poznanymi torzazyszami (Sylwia i Rafał) pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przygarniecie do grupy 😉
Homunculus rzucił hasło że idzie na Orlą Perć ... W głowie momentalnie, Ja też chcę!
Nie stety Homunculus miał zamiar spać w Piątce i wyruszać o 5.00 na szlak, a ja o 5.00 wychodziłem dopiero z Palenicy Bialczańskiej, więc nie było szans się spotkać. Czy w końcu, był i poszedł? Nie wiem, może przeczyta relacje i sam opowie swoją historię tego dnia?
Telefon w dłoń i pisze, dzwonię, lecz nikt nie może iść ze mną 😢
Co teraz? Żona mówi że za żadne skarby nie będzie wstawać o 1.00 nie ma bata!
To jadę sam! napewno ktoś pójdzie, to się podłączę i jakoś to będzie 😋
Tak więc o 4.45 kolejny raz wita mnie inkasent TPN i z nowu chce trzy dychy 😡 dziwny jest ten świat ...
Jak na 5.00 rano to ludzi na parkingu sporo 😲
Pogodę na dzisiaj zapowiadali ... No właśnie, jak pogoda będzie, skoro co druga prognoza pokazuje inaczej, ale padać miało nie wcześniej niż 15.00, później możliwe jakieś burze deszcz, zdążę oblecieć 😉
Skręt w prawo przy Wodogrzmotach, nikt nie skręca, kuźwa co teraz, jednak będę musiał iść sam. Ale nie jest tak źle przed sobą widzę parę ludzi w moim wieku, doganiam ich i pytam gdzie się wybierają (byli jedynymi ludźmi którzy szli do Piątki, a później tam gdzie ja 😁)
Mówią że na Zawrat i jak pogoda pozwoli, to na Kozi Wierch, oczy mi się zaświeciły! Pomyślałem że tak musiało być nam pisane, żeby się dzisiaj spotkać 😉
Wychodzimy przez Siklawe omijając schronisko i lecimy od razu na Zawrat, po prawej wszystkie szczyty we mgle, nie wygląda to zbyt obiecująco ... Zobaczymy co dalej jak dojdziemy na Zawrat. Na Zawracie mgła jak wzrokiem sięgnąć, a we mgle całkiem sporo ludzi i to takich którzy mają zamiar iść tam gdzie my, więc nie jest źle 😁
Decyzja zapadła, Idziemy!
Oglądając filmiki na necie pomyślałem, pewnie przesadzone i przereklamowany jak MPpCh. I już na początku wiedziałem że nie będzie tak łatwo, mgła i mokra skała powodowało że adrenalina uruchomiła się bardzo szybko i doznania z przejść po łańcuchach, klamrach i drbinkach były zaje..ste 👍
W kilku miejscach przyspieszało bicie serca, ale satysfakcja ciągle ta sama.
Łańcuchy, kramle na przemian, góra dół i wydaje mi się że gdyby widoczność była lepsza, gdyby było widać przepaści, to efekt byłby jeszcze lepszy, no ale ...
W końcu dochodzimy na Kozi Wierch i tak właściwie można by zakończyć, bo dalej już tylko zejście i to całkiem przyjemne, nie za długie takie akurat żeby dobić obolałe kolana 😉
Wbijamy do schroniska, ludzi średnio nie jest źle idę do WC, kolejka jak zwykle tylko do damskiego, ale nie otym chciałem napisać 😉
Wychodzę na górę, nagle jak nie lunie deszczem! W tym momencie wszyscy walą do środka, w tłumie wypatrują mnie moi towarzysze i wołają do jadalni, udało się im załatwić trzy miejsc siedzące 😁
Więc uda się zjeść zupę w normalnych warunkach, prawie normalnych, bo ścisk taki ze bieda łyżką do buzi sięgnąć 😉
Padać przestaje tak samo szybko jak zaczęło, więc ruszamy w dół, nogi coraz bardziej dają znać że są zmęczone. Z uśmiechem na trarzy witamy się z zatłoczonym parkingiem. Żegnam się z nowo poznanymi torzazyszami (Sylwia i Rafał) pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przygarniecie do grupy 😉