zimowa inwersja na Kopie Kondrackiej
: 2019-01-14, 20:31
Zacznę trochę z innej, nie tatrzańskiej beczki: zielony szlak na Turbacz od Kowańca jest jedną z moich ulubionych górskich wycieczek. Odkąd zacząłem opisywać relacje na tym blogu, byłem tam już trzy razy, zawsze samotnie. Tym razem postanowiłem zabrać tam moją żonę i pokazać jej uroki gorczańskiej zimy. Czekaliśmy tylko na stosowną okazję pogodową. Taka też nadarzyła się w połowie grudnia; w prognozie pogody było piękne słońce w górach - ale dopiero od wysokości 1300-1400 m, niżej buro i ponuro. Zimowa inwersja.
Miałem mocno uzasadnione obawy żeby podejrzewać, że na Turbaczu będzie kicha, wyjdziemy w chmurach i będziemy w chmurach pod schroniskiem i na Hali Długiej. Pewną alternatywą była Babia Góra, ale tam już byliśmy na pięknej wyciecze zimą dwa lata temu. W takim razie pozostają Tatry. Dzień krótki, więc trzeba wybrać taką trasę, żeby zdążyć z wszystkim na czas, ale jednocześnie wyjść wysoko. Padło na najbliższe Zakopanego szczyty, czyli Czerwone Wierchy - idziemy na Kopę Kondracką z Kuźnic. Mieliśmy z tą górą niezałatwione porachunki, bo dwa lata temu w listopadzie podczas pięknej zimowej wycieczki bardzo mocny wiatr nie pozwolił nam wejść na szczyt, zawróciliśmy z połowy odcinka Kondracka Przełęcz - Kopa Kondracka.
Jechaliśmy samochodem z Krakowa jeszcze przed świtem, pogoda była kiepska, dużą część drogi była mżawka lub padał lekki deszcz. Sprawdzałem po drodze prognozę pogody dla Tatr i warunki na kamerkach, jak już się rozjaśniało, wszystko było nadal w porządku. Jechałem ufny w swoje analizy pogodowe i intuicję, a może doświadczenie, które podpowiadały mi piękną pogodę na szczytach tak do godziny 12-13 (wystarczy) i morze chmur poniżej przez cały dzień.
Biało się zrobiło już w Lubniu, co jak na tę porę roku (połowa grudnia), było rzadkością. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że dwa - trzy tygodnie później bardzo silne opady śniegu w górach spowodują powstanie pokrywy śnieżnej dochodzącej w Tatrach i wyższych partiach Beskidów do półtorej metra oraz ogłoszenie czwartego stopnia alarmu lawinowego w Tatrzańskim Parku Narodowym.
W drodze z Kuźnic na Halę Kondratową pusto. To jeden z plusów zimy w górach, zdecydowanie mniej ludzi na szlakach. Schronisko na Kalatówkach było nieczynne, trwał okresowy remont, niemniej zrobiliśmy sobie krótki postój przy ławeczkach nad schroniskiem. Jest tam fajne miejsce z widokiem na zbocza Kasprowego Wierchu. Słońce przebijało się lekko przez chmury, ale wierzchołki Tatr były zakryte. Kontrolny rzut oka na kamerki TOPR w komórce - wszystko pod kontrolą, piękny wschód słońca na Kasprowym. Moja żona lekko skonsternowana, bo zna moje preferencje pogodowe (lubię, jak jest ładnie, tak w skrócie), a tu pogoda kiepska, Kasprowy schowany za chmurami, a mnie się micha śmieje od ucha do ucha. Wyjaśniłem jej w czym rzecz, chyba uwierzyła.
poranek na Kalatówkach
schronisko na Kalatówkach
Kasprowy Wierch wśród chmur
schronisko na Hali Kondratowej
W schronisku na Hali Kondratowej spotkaliśmy kilku turystów, kilku narciarzy, faktycznie raczej pustki. Wymieniliśmy się z turystami planami na dzisiejszy dzień, przełamaliśmy czekoladą, trochę ogrzaliśmy i wyruszyliśmy dalej.
poranek na Hali Kondratowej
Czerwone Wierchy zakryte chmurami
Myślenickie Turnie - pośrednia stacja kolejki na Kasprowy Wierch, oświetlone przebijającym się słońcem
Polana Kondratowa, a nad nią Czerwone Wierchy (w domyśle)
Droga na Przełęcz Kondracką z Kuźnic jest dla mnie jednym z najłatwiejszych i najprzyjemniejszych sposobów dojścia do tatrzańskich szczytów. Kawałek pod schronisko na Hali Kondratowej idzie się lekko pod górę i niemal niezauważenie osiąga 1400m, potem pozostaje krótki odcinek podejścia na samą przełęcz i już jesteśmy.
O ile droga do Hali Kondratowej przebiegała pod zachmurzonymi niebem, to potem słońce zaczęło się przebijać, a chmury rozrzedzać. Zrobiło się bardzo pięknie.
Kopa Kondracka i Przełęcz Kondracka
Kopa Kondracka - zbliżenie
świetlne fantasmagorie
woda przebijająca spod śniegu
Szlak był przetarty, śniegu było niewiele, maksymalnie do pół metra. Śnieg był świeży, jeszcze nie uleżany, szło się w górę średnio.
Na chwilę chmury zaczęły podchodzić do góry, na szczęście było to zjawisko krótkotrwałe.
Tuż przed Przełęczą Kondracką zobaczyłem morze chmur ciągnące się na północ od Tatr. Wiedziałem, że na przełęczy będzie cudownie, poczułem w sobie to uczucie euforii, które zawsze we mnie wzbiera przed osiągnięciem „punktu kulminacyjnego". Ostatnia prosta, i jeeeest!!! Czad!!! Krystalicznie białe Tatry ponad morzem chmur, z którego wyłaniały się Tatry Wysokie i Giewont. Na północy widać było jedynie czubek Babiej Góry. Dobrze, że tu przyjechaliśmy, yes, yes, yes. Znajomi w pracy mi mówili w przeddzień: „eee, w taką pogodę jedziesz, bez sensu". Pogoda zimą w górach rządzi się jednak innymi prawami. Odrobina teorii meteorologii:
Inwersja, czyli niski pułap chmur występuje w okresie jesienno-zimowym. Widoczny jest głównie w górach, gdy wierzchołki gór wyrastają ponad chmury. Przyczyną powstawania inwersji jest zróżnicowanie gęstości powietrza o różnych temperaturach. Powietrze schłodzone na stokach gór, jako cięższe spływa ku dołowi i gromadzi się w dolinach i kotlinach, ochładzając w nich temperaturę, co może powodować powstawanie przygruntowych przymrozków, a duża wilgotność powietrza sprzyja powstawaniu mgieł. Tatrzańskie inwersje zimowe wzmacniane są przez nagrzanie się wysokogórskiej części Tatr przy gęstnieniu powietrza osiadającego ze swobodnej atmosfery, co wzmacnia kontrast pomiędzy wilgotnymi i zachmurzonymi dolinami i kotlinami a suchą pogodą i wysoką (jak na zimę) temperaturą na szczytach wyrastających na kształt wysp, co zyskało potoczną nazwę „morza chmur".
niebo nad Tatrami
morze chmur w Dolinie Kondratowej
Giewont
Małołączniak
morze chmur
"wyspa na morzu"
Kasprowy Wierch i Świnica
Kopa Kondracka
zbliżenie na wierzchołek Giewontu
Na przełęczy widać było dwie osoby idące na Giewont i dwie na Kopę Kondracką. No, tłumów nie ma. Ruszamy i my. Nad przełęczą śnieg bardziej zmrożony i wywiany, idzie się lepiej, zwłaszcza w samej strefie podszczytowej. Widoki? Jak to w zimie. Tylko wtedy powietrze jest tak krystaliczne i przejrzyste. Za tę przejrzystość powietrza bardzo cenię sobie zimowe wycieczki.
Giewont z drogi na Kopę Kondracką
w drodze na Kopę
morze po lewej, śnieżna pustynia po prawej
w stronę słońca
Kopa Kondracka i Małołączniak
wierzchołek Giewontu ponad chmurami
coraz bliżej wierzchołka
przetarty szlak i pustka wokół
szczyt już blisko
Na Kopie Kondrackiej spotkaliśmy kilku turystów i skiturowców. Skiturowcy trochę narzekali na małą ilość śniegu i wystające kamienie. Cóż, było to przed silnymi opadami śniegu. Na południ takie same „morze chmur" jak na północy, Dolina Cicha skryta pod chmurami, piękne widoki na Krywań, Kasprowy Wierch, Wysokie Tatry po jednej stronie i na Tatry Zachodnie po drugiej.
widok na Tatry Zachodnie, po prawej Małołączniak, na horyzoncie podwójny wierzchołek Bystrej i Błyszcza
Tatry Wysokie
zbliżenie na Kasprowy Wierch i Świnicę
Śpiący Rycerz nad chmurami
panorama na południe z Kopy Kondrackiej
skryta w chmurach Dolina Cicha i morze chmur na południe od Tatr
Małołączniak na przednim planie
podwójny wierzchołek Bystrej i Błyszcza
górna część Doliny Cichej i Krywań
Trochę górskich detali.
"wyspa na morzu"
panorama Tatr Wysokich z Kopy Kondrackiej
dokąd prowadzą te ślady?
Postanowiliśmy dla urozmaicenia zejść przez Przełęcz pod Kopą Kondracką.
na Przełęczy pod Kopą Kondracką - Giewont
na Przełęczy pod Kopą Kondracką
Nad Halą Kondratową nadal wisiały chmury. Zejście w dół z przełęczy było ciężkie w puszystym luźno związanym śniegu.
Ostatnie spojrzenie na Rycerza znikającego w chmurach w miarę schodzenia w dół i zanurzamy się w gęstych zacienionych chmurach. Podczas schodzenia (było już jakieś 200 m w dół od przełęczy, godzina ok. 14), spotkałem wychodzącego w górę mężczyznę. Spytał, czy daleko jeszcze na przełęcz oraz jakie są warunki na grani. Popatrzyłem na gościa: dżinsy, buty „śniegowce", kurtka przerzucona przez ramię, ciekawe czy miał latarkę (przypominam, była połowa grudnia, dzień krótki). Spotykam czasem takich „oryginałów" w górach i zastanawiam się, co oni kombinują. Udzieliłem facetowi zgodnej z prawdą informacji i zacząłem schodzić dalej w dół. Przez chwilę widziałem go prącego do góry, potem zniknąłem już we mgle. Ciekawe, jak dalej potoczyła się jego wędrówka.
pan idzie w górę
ostatnie spojrzenie na Przełęcz pod Kopą Kondracką
Ostatni etap zejścia do Kuźnic już w popołudniowej szarówce. Krótki postój w schronisku na Hali Kondratowej, zasłużona kawa i ciepły posiłek, a potem już spacerkiem do Kuźnic.