Wielki come back urwisa czyli jak walczyłem ze Szczyrbskim i
: 2018-09-02, 23:46
Witam po wielu miesiącach nieobecności i nie pojawiania się na forum. Nie było mnie w Tatrach Wysokich poza szlakiem 2 lata od czasu wyjścia na Ganek więc trochę zardzewiałem i przez to troszkę się obawiałem jak to będzie z moją kondycją i ogólnym podejściem do ekspozycji . Postawiłem na coś raczej lekkiego i w miarę łatwego dlatego mój wybór padł na Szatana i Szczyrbski szczyt z doliny Młynickiej . Ostatnio krucho u mnie z funduszami a chciałem być jak najbliżej swoich celów żeby nie chodzić nie potrzebnie dwa razy tą samą trasą więc postanowiłem rozbić sobie namiocik u podnóża Szatana . Dzień wcześniej to znaczy w środę dotarłem z Zakopca do Starego Smokovca i po wykupieniu biletu wsiadłem do elektryczki udając się do Strbskiego Plesa . Po wyjściu z elektriczki udałem się żółtym szlakiem na Bystrą Ławkę i powyżej wodospadu Skok będąc już niedaleko Niżnego Koziego Plesa zacząłem szukać miejsca na rozbicie mojego małego namiociku z dala od szlaku żeby być niewidocznym dla czujnych oczu filancerii . Po znalezieniu miejsca na biwak a był to ogromny głaz na brzegu jeziora rozbiłem swój namiot i zjadłem kolacje podziwiając Tatrzańskie kolosy i powoli kończący się dzień .
Następnego dnia wstałem gdzieś tak koło siódmej spakowałem prowiant coś do picia i oczywiście browara i udałem się w kierunku Szczyrbskiego szczytu po wielkich kamulcach otaczających mój tymczasowy domek. Po czasie jakimś idąc piargowiskiem usypujących się kamieni znalazłem się na wysokości drugiego stawku chyba Wyżniego Koziego Plesa jeśli się nie mylę , a jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi , byłem dopiero pierwszy raz w tamtej okolicy wcześniej nie będąc nawet na Bystrej Ławce . Rozpocząłem wspinaczkę idąc do góry żlebem momentami po dosyć śliskich trawkach i skale porośniętej mchem kierując się na lewo od stawu . Po jakimś czasie będąc już wyżej w żlebie doszedłem do takiego komina skalnego i nie powiem było lufiasto więc postanowiłem nie ryzykować niepotrzebnie i zejść kilka metrów niżej po czym poszedłem w prawo omijając ten komin by za jakieś 10 może 15 minut zameldować się na szczycie . Będąc już na górze spotkałem pewnego Słowaka który wchodził żlebem od Capiego stawu , wariantem dużo łatwiejszym niż mój od Niżnego plesa . Spytał się mnie jak wygląda droga którą wchodziłem bo chciałby nią schodzić ale wyperswadowałem mu że jest dosyć niebezpieczna i generalnie jest krucho więc najlepiej będzie jak zejdzie żlebem którym wchodził. Ja po wypiciu browara na szczycie i zrobieniu kilku fotek zacząłem schodzić na dół żlebem do Capiego stawu a potem wszedłem na żółty szlak na Bystrą Ławkę i zacząłem schodzenie do mojego namiociku . Będąc jeszcze na szczycie mój wzrok podążył w kierunku Szatana bo wiedziałem że jak zejdę to będę miał jeszcze mnóstwo czasu do zakończenia dnia więc pasowałoby coś jeszcze urobić biorąc pod uwagę to że na drugi dzień prognozy pogody nie napawały optymistycznie . Więc kiedy byłem już w bazie wypadowej i zaopatrzyłem się w prowiant i browara to chwilę później zacząłem podejście pod Szatana . Ścieżka jest ewidentna i dobrze przedeptana nawet ślepiec by ją zauważył , jedyna trudność jest na samym początku kiedy trzeba przejść po dosyć wąskiej eksponowanej półce albo obejść ją dołem prostszym i bezpieczniejszym wariantem , w tym miejscu przypomina to trochę Orlą Perć bez łańcuchów . Później droga do góry nie przysparza większych trudności w mojej ocenie jest podobna do szlaku na Kościelec tyle że jest bardziej krucho i trzeba uważać na osypujące się kamienie . Generalnie trzeba być czujnym .Po jakimś czasie zameldowałem się na szczycie unosząc ręce w geście triumfu bo nie taki był Diabeł straszny jak go malują . Po wypiciu browara na górze szkoda tylko że w samotności , i po zrobieniu kilku fotek udałem się na dół do bazy żeby odpocząć i zregenerować siły przed jutrzejszym wypadem na kolejne dwa cele , ale o tym napiszę w następnej relacji .
Kilka fotek :
Część pierwsza : Szczyrbski szczyt
Niżne Kozie Pleso
Śniadanie przed atakiem szczytowym
Pogoda się jeszcze nie wyklarowała
Już jest lepiej
Base Camp . The Urwis Expedition 2018 .
Morda się śmieje
Żleb zejściowy
Capi staw
Było krucho
Szczyrbski z daleka
Mój następny cel
Wyprawę na Szatana opiszę w drugim poście bo coś za dużo nawklejałem zdjęć i nie chciało mi przesłać relacji.
Dziękuję za uwagę .
Następnego dnia wstałem gdzieś tak koło siódmej spakowałem prowiant coś do picia i oczywiście browara i udałem się w kierunku Szczyrbskiego szczytu po wielkich kamulcach otaczających mój tymczasowy domek. Po czasie jakimś idąc piargowiskiem usypujących się kamieni znalazłem się na wysokości drugiego stawku chyba Wyżniego Koziego Plesa jeśli się nie mylę , a jeśli się mylę to niech mnie ktoś poprawi , byłem dopiero pierwszy raz w tamtej okolicy wcześniej nie będąc nawet na Bystrej Ławce . Rozpocząłem wspinaczkę idąc do góry żlebem momentami po dosyć śliskich trawkach i skale porośniętej mchem kierując się na lewo od stawu . Po jakimś czasie będąc już wyżej w żlebie doszedłem do takiego komina skalnego i nie powiem było lufiasto więc postanowiłem nie ryzykować niepotrzebnie i zejść kilka metrów niżej po czym poszedłem w prawo omijając ten komin by za jakieś 10 może 15 minut zameldować się na szczycie . Będąc już na górze spotkałem pewnego Słowaka który wchodził żlebem od Capiego stawu , wariantem dużo łatwiejszym niż mój od Niżnego plesa . Spytał się mnie jak wygląda droga którą wchodziłem bo chciałby nią schodzić ale wyperswadowałem mu że jest dosyć niebezpieczna i generalnie jest krucho więc najlepiej będzie jak zejdzie żlebem którym wchodził. Ja po wypiciu browara na szczycie i zrobieniu kilku fotek zacząłem schodzić na dół żlebem do Capiego stawu a potem wszedłem na żółty szlak na Bystrą Ławkę i zacząłem schodzenie do mojego namiociku . Będąc jeszcze na szczycie mój wzrok podążył w kierunku Szatana bo wiedziałem że jak zejdę to będę miał jeszcze mnóstwo czasu do zakończenia dnia więc pasowałoby coś jeszcze urobić biorąc pod uwagę to że na drugi dzień prognozy pogody nie napawały optymistycznie . Więc kiedy byłem już w bazie wypadowej i zaopatrzyłem się w prowiant i browara to chwilę później zacząłem podejście pod Szatana . Ścieżka jest ewidentna i dobrze przedeptana nawet ślepiec by ją zauważył , jedyna trudność jest na samym początku kiedy trzeba przejść po dosyć wąskiej eksponowanej półce albo obejść ją dołem prostszym i bezpieczniejszym wariantem , w tym miejscu przypomina to trochę Orlą Perć bez łańcuchów . Później droga do góry nie przysparza większych trudności w mojej ocenie jest podobna do szlaku na Kościelec tyle że jest bardziej krucho i trzeba uważać na osypujące się kamienie . Generalnie trzeba być czujnym .Po jakimś czasie zameldowałem się na szczycie unosząc ręce w geście triumfu bo nie taki był Diabeł straszny jak go malują . Po wypiciu browara na górze szkoda tylko że w samotności , i po zrobieniu kilku fotek udałem się na dół do bazy żeby odpocząć i zregenerować siły przed jutrzejszym wypadem na kolejne dwa cele , ale o tym napiszę w następnej relacji .
Kilka fotek :
Część pierwsza : Szczyrbski szczyt
Niżne Kozie Pleso
Śniadanie przed atakiem szczytowym
Pogoda się jeszcze nie wyklarowała
Już jest lepiej
Base Camp . The Urwis Expedition 2018 .
Morda się śmieje
Żleb zejściowy
Capi staw
Było krucho
Szczyrbski z daleka
Mój następny cel
Wyprawę na Szatana opiszę w drugim poście bo coś za dużo nawklejałem zdjęć i nie chciało mi przesłać relacji.
Dziękuję za uwagę .