Tatrzańskie ostatki - Kasprowy i okolice...
: 2013-09-11, 12:30
Dzień dobry
Nastał wrześniowy weekend ponoć ostatni tak ciepły i pogodny to trzeba było to wykorzystać. Postanowiłem pojechać w Taterki. Też ok 5:30 rano odpaliłem Gruzawika i wio w stronę Zakopanego. Na miejscu jak zwykle problem z parkingiem ale jakoś się udaje i ruszam z Kuźnic na szlak.
Na początek, godzina 7 minut 40 kiedy kolejka....powstała:
Czyli wszystko w porządku, kolejka jest, kolejka do kolejki też czyli można iść dalej.
Skręcam w stronę szlaku na Halę Kondratową. Po chwili wyczuwam w powietrzu subtelny smrodek toy-toy-ów. Aha ! to niechybny znak, że zbliżam się do granic TPN-u. I faktycznie zaraz była buda z biletami. Nie ma rady haracz trzeba zapłacić, ale jakoś to mniej boli jak część pieniędzy idzie na TOPR.
Siedziała taka pani kasjerka, niby młoda niby ładna ale ehhh gdyby jej spojrzenie mogło zabijać to już niejeden by tam leżał pod tą budą. No nic trzeba było iść dalej.
Najpierw docieram do Kalatówek. Tutaj pierwszy popas. I jest dobrze ! bo jest gruzawik:
Potraktowałem to za dobry znak
Idę dalej, luda trochę jest ale jeszcze tłoku nie ma. Po 20 minutach docieram na Halę Kondratową. Schronisko jest i ma się dobrze:
Ruszam dalej, na moje szczęście większość ludzi poszła na Giewont. Ja podchodzę na Przełęcz Pod Kopą Kondradzką. 45 minut sapania i jestem.
Tutaj dopada mnie pierwszy tego dnia ankieter TPNu i PKLu. Grzecznie odpowiadam na pytania typu skąd przyjechałem, dokąd idę i czy będę korzystał z kolejki. Na koniec zostaję zmierzony i zostaje zanotowane "buty trekingowe ponad kostkę i kurtka tylu soft shell"
Nie pozostaje mi nic innego jak ruszyć w stronę Kasprowego. Jak to zwykle bywa wszyscy idą w przeciwnym kierunku jak mieciur. Ale co tam ja wiem lepiej
Na Goryczkowej Przełęczy robię postój na piwo chowając się przed dzikimi tłumami ludu pracującego miast i wsi w okoliczną kosówkę
Punkt 12 wchodzę na Kasprowy i od razu uciekam. Szybko mijam Beskid - tutaj pozdrawiam Pana Dobromiła. Tym razem pogodę mam dużooo lepszą
Za jakiś czas po drodze spotykam pary młode robiące sobie zdjęcia ślubne:
Potem spotykam lotniarza:
I schodzę na Liliowe. Czas mam dobry, to decyduję jeszcze pociągnąć do Świnickiej Przełęczy. Na Przełęczy sporo ludzi. Ja decyduję się schodzić do Murowańca.
Stawek niedaleko schroniska okazuje się, że zupełnie wysechł:
Pod schroniskiem ani pół wolnej ławki. Robię chwilę przerwy i rozpoczynam zejście do Kuźnic. Od razu pojawia się odwiecznie pytanie : przez Boczań czy Doliną Jaworzynki. Wybieram tą drugą opcję. Dość bezboleśnie zejście mi mija. I po 8 h na szlaku melduję się w Kuźnicach. A na koniec dopada mnie następny ankieter...mam czas to znowu odpowiadam na pytania - okazuje się, że nieco inne.
Potem pozostaje mi tylko zejście do auta i powrót do domu.
Ja najbardziej udana wycieczka
Dziękuję za uwagę.
Nastał wrześniowy weekend ponoć ostatni tak ciepły i pogodny to trzeba było to wykorzystać. Postanowiłem pojechać w Taterki. Też ok 5:30 rano odpaliłem Gruzawika i wio w stronę Zakopanego. Na miejscu jak zwykle problem z parkingiem ale jakoś się udaje i ruszam z Kuźnic na szlak.
Na początek, godzina 7 minut 40 kiedy kolejka....powstała:
Czyli wszystko w porządku, kolejka jest, kolejka do kolejki też czyli można iść dalej.
Skręcam w stronę szlaku na Halę Kondratową. Po chwili wyczuwam w powietrzu subtelny smrodek toy-toy-ów. Aha ! to niechybny znak, że zbliżam się do granic TPN-u. I faktycznie zaraz była buda z biletami. Nie ma rady haracz trzeba zapłacić, ale jakoś to mniej boli jak część pieniędzy idzie na TOPR.
Siedziała taka pani kasjerka, niby młoda niby ładna ale ehhh gdyby jej spojrzenie mogło zabijać to już niejeden by tam leżał pod tą budą. No nic trzeba było iść dalej.
Najpierw docieram do Kalatówek. Tutaj pierwszy popas. I jest dobrze ! bo jest gruzawik:
Potraktowałem to za dobry znak
Idę dalej, luda trochę jest ale jeszcze tłoku nie ma. Po 20 minutach docieram na Halę Kondratową. Schronisko jest i ma się dobrze:
Ruszam dalej, na moje szczęście większość ludzi poszła na Giewont. Ja podchodzę na Przełęcz Pod Kopą Kondradzką. 45 minut sapania i jestem.
Tutaj dopada mnie pierwszy tego dnia ankieter TPNu i PKLu. Grzecznie odpowiadam na pytania typu skąd przyjechałem, dokąd idę i czy będę korzystał z kolejki. Na koniec zostaję zmierzony i zostaje zanotowane "buty trekingowe ponad kostkę i kurtka tylu soft shell"
Nie pozostaje mi nic innego jak ruszyć w stronę Kasprowego. Jak to zwykle bywa wszyscy idą w przeciwnym kierunku jak mieciur. Ale co tam ja wiem lepiej
Punkt 12 wchodzę na Kasprowy i od razu uciekam. Szybko mijam Beskid - tutaj pozdrawiam Pana Dobromiła. Tym razem pogodę mam dużooo lepszą
Za jakiś czas po drodze spotykam pary młode robiące sobie zdjęcia ślubne:
Potem spotykam lotniarza:
I schodzę na Liliowe. Czas mam dobry, to decyduję jeszcze pociągnąć do Świnickiej Przełęczy. Na Przełęczy sporo ludzi. Ja decyduję się schodzić do Murowańca.
Stawek niedaleko schroniska okazuje się, że zupełnie wysechł:
Pod schroniskiem ani pół wolnej ławki. Robię chwilę przerwy i rozpoczynam zejście do Kuźnic. Od razu pojawia się odwiecznie pytanie : przez Boczań czy Doliną Jaworzynki. Wybieram tą drugą opcję. Dość bezboleśnie zejście mi mija. I po 8 h na szlaku melduję się w Kuźnicach. A na koniec dopada mnie następny ankieter...mam czas to znowu odpowiadam na pytania - okazuje się, że nieco inne.
Potem pozostaje mi tylko zejście do auta i powrót do domu.
Ja najbardziej udana wycieczka
Dziękuję za uwagę.