Uschnięte drzewo czyli gościnność Narodu Wybranego.
: 2017-05-15, 12:55
Dzień dobry.
Będzie to trochę dziwna opowieść : turystyczno - socjologiczna. Część turystyczna pozbawiona pewnych szczegółów, a część socjologiczna pełna cytatów. Osoby wrażliwe i uduchowione góralszczyzną z góry lekceważę.
W sobotę popołudniową porą kolega Łukasz wrócił z Pilska. Był tak tym rozruszany, że na niedzielę namówił mnie na wyjazd górski. Rzekł, że na mnie składa ciężar wyboru trasy. Od dawna jedno miejsce w Tatrach mi się podobało. Miejsce leżące na terenie tzw Wspólnoty Wsi. Czyli miejsca zarobkowej i uduchowionej działalności drzewnej. I miejsca szlaku turystycznego do Schroniska Chochołowskiego. I kilku innych szlaków. Jak też miejsca słynącego z gościnności i z kierowcy kolejki. Miejsca gdzie przepisy TPN są, dyplomatycznie pisząc, mało respektowane.
Dobra, czas kończyć ten bełkotliwy wstęp - naszym celem były Siwiańskie Turnie. Skały znane z widzenia wszystkim podążającym szlakiem do schroniska. Stoją na przeciwko mostku z tablicą pamiątkową zamordowanej Dziewczyny. Od tej strony wyglądają elegancko - szczyty turni znajdują się ponad sto metrów nad potokiem. Czyli można pooglądać, zachwycić się, zadumać nad losem Dziewczyny i iść dalej. Ale można też te Turnie odwiedzić łatwo, szybki i przyjemnie. Nie będę pisał jak i skąd. Poszukajcie a znajdziecie. Zresztą jestem przekonany, że kilka osób z Forum już tam było. Dodam też, że droga powrotna był całkiem inna niż ta poranna
Dotarliśmy w okolice Siwej Polany około godziny 9. Parking, buty na nogi, plecaki na plecy i marsz. Wg mapy. Pierwsza polanka.
Las, las, błoto, las, błoto, las, druga polanka. Ładna, zabudowana, widokowa. I nie zniszczona, domki nie pobazgrane, dobro nie rozkradzione. Czas na odpoczynek z widokiem na inne polanki na przeciwległym stoku. Kwadrans minął więc ruszyliśmy. korzystając z kolejnej ścieżki weszliśmy w las. straszny i pradawny, pełny straszliwych istot.
Nie ugryzł, poszliśmy dalej. Przed nami pojawiają się turnie powitalne.
Ucieszyliśmy się. Tak to kolejne turystyczne marzenie jest na wyciągnięcie ręki. Albo czterech rąk. Pisząc w skrócie - zaczęliśmy zwiedzać. Kilka ścieżek ułatwiło nam to zadanie. Chodzenie od turni do turni, zdjęcia, podziwianie lekko zamglonych dalszych widoków ( potem widoki się poprawią ), szukanie ciekawostek, itd. zajęło nam około 40 minut.
Będzie to trochę dziwna opowieść : turystyczno - socjologiczna. Część turystyczna pozbawiona pewnych szczegółów, a część socjologiczna pełna cytatów. Osoby wrażliwe i uduchowione góralszczyzną z góry lekceważę.
W sobotę popołudniową porą kolega Łukasz wrócił z Pilska. Był tak tym rozruszany, że na niedzielę namówił mnie na wyjazd górski. Rzekł, że na mnie składa ciężar wyboru trasy. Od dawna jedno miejsce w Tatrach mi się podobało. Miejsce leżące na terenie tzw Wspólnoty Wsi. Czyli miejsca zarobkowej i uduchowionej działalności drzewnej. I miejsca szlaku turystycznego do Schroniska Chochołowskiego. I kilku innych szlaków. Jak też miejsca słynącego z gościnności i z kierowcy kolejki. Miejsca gdzie przepisy TPN są, dyplomatycznie pisząc, mało respektowane.
Dobra, czas kończyć ten bełkotliwy wstęp - naszym celem były Siwiańskie Turnie. Skały znane z widzenia wszystkim podążającym szlakiem do schroniska. Stoją na przeciwko mostku z tablicą pamiątkową zamordowanej Dziewczyny. Od tej strony wyglądają elegancko - szczyty turni znajdują się ponad sto metrów nad potokiem. Czyli można pooglądać, zachwycić się, zadumać nad losem Dziewczyny i iść dalej. Ale można też te Turnie odwiedzić łatwo, szybki i przyjemnie. Nie będę pisał jak i skąd. Poszukajcie a znajdziecie. Zresztą jestem przekonany, że kilka osób z Forum już tam było. Dodam też, że droga powrotna był całkiem inna niż ta poranna
Dotarliśmy w okolice Siwej Polany około godziny 9. Parking, buty na nogi, plecaki na plecy i marsz. Wg mapy. Pierwsza polanka.
Las, las, błoto, las, błoto, las, druga polanka. Ładna, zabudowana, widokowa. I nie zniszczona, domki nie pobazgrane, dobro nie rozkradzione. Czas na odpoczynek z widokiem na inne polanki na przeciwległym stoku. Kwadrans minął więc ruszyliśmy. korzystając z kolejnej ścieżki weszliśmy w las. straszny i pradawny, pełny straszliwych istot.
Nie ugryzł, poszliśmy dalej. Przed nami pojawiają się turnie powitalne.
Ucieszyliśmy się. Tak to kolejne turystyczne marzenie jest na wyciągnięcie ręki. Albo czterech rąk. Pisząc w skrócie - zaczęliśmy zwiedzać. Kilka ścieżek ułatwiło nam to zadanie. Chodzenie od turni do turni, zdjęcia, podziwianie lekko zamglonych dalszych widoków ( potem widoki się poprawią ), szukanie ciekawostek, itd. zajęło nam około 40 minut.