2016.09.03 - TATRY - Rysy (2503 m)
: 2017-04-11, 15:38
Popradske Pleso przystanek (1250m) – Popradske pleso – Nad Zabim Potokiem – Chata pod Rysami – Rysy (2503m) – powrót tą samą trasą
Skład: Alina, Andrzej, Piotr i ja
Ciągle o tych Rysach gadałem. Od wielu, wielu lat… Wiecznie znajdowałem powód by odłożyć wyprawę na inny termin. A to pogoda. A to brak kondycji… Wiecznie coś…
I tym razem miało być inaczej. Chciałem jechać na Krzyżne, ale Andrzej w końcu mnie przekonał do tego by w końcu spróbować. Reszta też była za, wiec 4 tygodnie po wizycie na Czerwonej Ławce znów jechaliśmy w kierunku Tatr.
Dlaczego od strony słowackiej? Odpowiedź prosta. Unikam jak tylko mogę drogi do Morskiego Oka. I choć odcinek do Popradskiego Stawu też się trochę dłużył i prowadził asfaltem, ale szedłem nim pierwszy raz i przejście nim zajęło nam połowę czasu, którego bym potrzebował, aby dojść do Morskiego Oka.
Ostatnie przygotowania 🙂
nikt z nas nie jest chętny 🙂
[img]http://[/img]
Do schroniska zajrzymy w drodze powrotnej – trzeba korzystać z tego, że póki co na szlakach w miarę pusto i kierujemy się od razu w kierunku Chaty pod Rysami. Widoki są coraz lepsze
pojawiają się łańcuchy, przy których montowane są „udogodnienia”
W Chacie pod Rysami jeszcze w miarę spokojnie, wiec robimy pierwszy dłuższy popas.
Z dołu ciągnie coraz więcej turystów, wiec po odpoczynku kontynuujemy wspinaczkę. Robi się coraz stromiej, ale i widoki są coraz lepsze.
Po czterech godzinach od rozpoczęcia wyprawy zdobywamy większy ze szczytów Rysów. Na obu szczytach trochę ludzi już jest.
Po 20 minutach rozpoczynamy odwrót. Oczywiście tą samą trasą (i oczywiście z krótką przerwą w schronisku i słynnej toalecie).
Widoki w drodze powrotnej również robią wrażenie 🙂
Wcale nie idziemy szybciej, gdyż sporo ludzi wciąż podążą w kierunku szczytu, a w niektórych węższych miejscach tworzą się zatory. Dopiero od Zabich Stawów zrobiło się lużniej
W końcu docieramy do schroniska na obiad. Tradycyjnie gulasz (choć chyba najdroższy jaki jadłem na Słowacji – 8 Euro).
Powrót do auta trochę modyfikuję wybierając żółty szlak prowadzący początkowo przy brzegu Popradskiego Stawu a później przez Tatrzański Cmentarz Symboliczny poświęcony ofiarom Tatr.
Mission complete….
I tym sposobem zupełnie nieoczekiwanie udało się zrealizować cel, o którym gadałem odkąd zacząłem chodzić po górach. Pytanie: co teraz…
Skład: Alina, Andrzej, Piotr i ja
Ciągle o tych Rysach gadałem. Od wielu, wielu lat… Wiecznie znajdowałem powód by odłożyć wyprawę na inny termin. A to pogoda. A to brak kondycji… Wiecznie coś…
I tym razem miało być inaczej. Chciałem jechać na Krzyżne, ale Andrzej w końcu mnie przekonał do tego by w końcu spróbować. Reszta też była za, wiec 4 tygodnie po wizycie na Czerwonej Ławce znów jechaliśmy w kierunku Tatr.
Dlaczego od strony słowackiej? Odpowiedź prosta. Unikam jak tylko mogę drogi do Morskiego Oka. I choć odcinek do Popradskiego Stawu też się trochę dłużył i prowadził asfaltem, ale szedłem nim pierwszy raz i przejście nim zajęło nam połowę czasu, którego bym potrzebował, aby dojść do Morskiego Oka.
Ostatnie przygotowania 🙂
nikt z nas nie jest chętny 🙂
[img]http://[/img]
Do schroniska zajrzymy w drodze powrotnej – trzeba korzystać z tego, że póki co na szlakach w miarę pusto i kierujemy się od razu w kierunku Chaty pod Rysami. Widoki są coraz lepsze
pojawiają się łańcuchy, przy których montowane są „udogodnienia”
W Chacie pod Rysami jeszcze w miarę spokojnie, wiec robimy pierwszy dłuższy popas.
Z dołu ciągnie coraz więcej turystów, wiec po odpoczynku kontynuujemy wspinaczkę. Robi się coraz stromiej, ale i widoki są coraz lepsze.
Po czterech godzinach od rozpoczęcia wyprawy zdobywamy większy ze szczytów Rysów. Na obu szczytach trochę ludzi już jest.
Po 20 minutach rozpoczynamy odwrót. Oczywiście tą samą trasą (i oczywiście z krótką przerwą w schronisku i słynnej toalecie).
Widoki w drodze powrotnej również robią wrażenie 🙂
Wcale nie idziemy szybciej, gdyż sporo ludzi wciąż podążą w kierunku szczytu, a w niektórych węższych miejscach tworzą się zatory. Dopiero od Zabich Stawów zrobiło się lużniej
W końcu docieramy do schroniska na obiad. Tradycyjnie gulasz (choć chyba najdroższy jaki jadłem na Słowacji – 8 Euro).
Powrót do auta trochę modyfikuję wybierając żółty szlak prowadzący początkowo przy brzegu Popradskiego Stawu a później przez Tatrzański Cmentarz Symboliczny poświęcony ofiarom Tatr.
Mission complete….
I tym sposobem zupełnie nieoczekiwanie udało się zrealizować cel, o którym gadałem odkąd zacząłem chodzić po górach. Pytanie: co teraz…