Pogoda był lepsza niż w Żarskiej Dolinie.
: 2016-08-08, 12:36
Witajcie.
Zawsze trzeba widzieć pozytywy. Nie jęczeć, narzekać, stękać, itd. To, że deszcz pada, mgła wchodzi do aparatu, wiatr niesie zimno, stawy wchodzą pod nogi, szczyty są schowane, a skały pojebane nie znaczy, że wycieczkę trzeba zaliczyć do nieudanych. Należy widzieć pozytywy - np. ... ... ... ... Tak ! Nigdy wcześniej nie byłem w Dolinie Młynickiej Z tego co wiem to większość grupy też W Żarskiej padał grad, a tu tylko deszcz
Wycieczkę na Bystrą Ławkę zaplanowaliśmy w styczniu. Termin rzecz święta - trzeba się trzymać. Zwłaszcza, że prawie połowa 20 - osobowej grupy miała już inne plany na niedzielę. Ja też, ale i tak odeszły w dal. Wyjechaliśmy z Żywca w 19 osób ( jedna o 4.10 poinformowała, że nie jedzie ) o godzinie 5.10. Przez Nowy Targ, Jurgów do Szczyrbskiego Plesa. Leniwi jesteśmy więc skorzystaliśmy z lanovki. Dwóch było ambitnych i do Chaty pod Soliskiem poszli na własnych nogach. Nie przegonili kolejkowiczów. W schronisku zasiadliśmy, pojedliśmy, popili co niektórzy i ruszyliśmy we mgłę. Wg Stephena Kinga. Na początek niebieskim szlakiem do żółtego szlaku. A potem żółtym szlakiem przez Dolinę Furkotną na Bystrą Ławkę. Po drodze nie było widać ŻADNEGO okolicznego szczytu. A Furkotne Stawy pojawiły się na moment. Można i tak podziwiać Tatry. Po drodze mijamy pięcioro Polaków, a na samej przełęczy kolejnych. W tym jednego, który czuł potrzebę pokazania rozdartych spodni. Rozdartych z przodu ... W naszej grupie było kilka dziewczyn to może chciał poderwać ? Różne matoły teraz chodzą po górach lub też tylko bełkoczą na górskich forach. Gęsiego przekraczamy Bystrą Ławkę i całą grupą meldujemy się po stronie Doliny Młynnickiej. Tak twierdzili wiedzący. Mgła była taka sama jak wcześniej w Furkotnej Nic to - nie trzeba narzekać tylko okolicę zwiedzać. Zwiedziliśmy. Pofurkotało i poszliśmy dalej. W pewnym momencie zobaczyłem jedyny szczyt tego dnia - ponoć Szczyrbski. Widzieliśmy też kilka stawów - np. Capi, Kołowy, a do Stawu nad Skokiem prawie z Dzikim weszliśmy. Wyłonił się z mgły tuż przed nami. Jak horror to horror. Na szczęście nie weszliśmy do Wodospadu Skok. Swoją drogą ładny wodoryj z niego. I tak krok po kroku, doszliśmy do miasteczka. Nie muszę dodawać, że padało pięknie i rozwijająco się. Ale nikt nie narzekał. Do Żywca dotarliśmy cali i radośni.
Podsumowując - jestem zadowolony z mojej 14 w tym roku wycieczki tatrzańskiej. Amen.
Zawsze trzeba widzieć pozytywy. Nie jęczeć, narzekać, stękać, itd. To, że deszcz pada, mgła wchodzi do aparatu, wiatr niesie zimno, stawy wchodzą pod nogi, szczyty są schowane, a skały pojebane nie znaczy, że wycieczkę trzeba zaliczyć do nieudanych. Należy widzieć pozytywy - np. ... ... ... ... Tak ! Nigdy wcześniej nie byłem w Dolinie Młynickiej Z tego co wiem to większość grupy też W Żarskiej padał grad, a tu tylko deszcz
Wycieczkę na Bystrą Ławkę zaplanowaliśmy w styczniu. Termin rzecz święta - trzeba się trzymać. Zwłaszcza, że prawie połowa 20 - osobowej grupy miała już inne plany na niedzielę. Ja też, ale i tak odeszły w dal. Wyjechaliśmy z Żywca w 19 osób ( jedna o 4.10 poinformowała, że nie jedzie ) o godzinie 5.10. Przez Nowy Targ, Jurgów do Szczyrbskiego Plesa. Leniwi jesteśmy więc skorzystaliśmy z lanovki. Dwóch było ambitnych i do Chaty pod Soliskiem poszli na własnych nogach. Nie przegonili kolejkowiczów. W schronisku zasiadliśmy, pojedliśmy, popili co niektórzy i ruszyliśmy we mgłę. Wg Stephena Kinga. Na początek niebieskim szlakiem do żółtego szlaku. A potem żółtym szlakiem przez Dolinę Furkotną na Bystrą Ławkę. Po drodze nie było widać ŻADNEGO okolicznego szczytu. A Furkotne Stawy pojawiły się na moment. Można i tak podziwiać Tatry. Po drodze mijamy pięcioro Polaków, a na samej przełęczy kolejnych. W tym jednego, który czuł potrzebę pokazania rozdartych spodni. Rozdartych z przodu ... W naszej grupie było kilka dziewczyn to może chciał poderwać ? Różne matoły teraz chodzą po górach lub też tylko bełkoczą na górskich forach. Gęsiego przekraczamy Bystrą Ławkę i całą grupą meldujemy się po stronie Doliny Młynnickiej. Tak twierdzili wiedzący. Mgła była taka sama jak wcześniej w Furkotnej Nic to - nie trzeba narzekać tylko okolicę zwiedzać. Zwiedziliśmy. Pofurkotało i poszliśmy dalej. W pewnym momencie zobaczyłem jedyny szczyt tego dnia - ponoć Szczyrbski. Widzieliśmy też kilka stawów - np. Capi, Kołowy, a do Stawu nad Skokiem prawie z Dzikim weszliśmy. Wyłonił się z mgły tuż przed nami. Jak horror to horror. Na szczęście nie weszliśmy do Wodospadu Skok. Swoją drogą ładny wodoryj z niego. I tak krok po kroku, doszliśmy do miasteczka. Nie muszę dodawać, że padało pięknie i rozwijająco się. Ale nikt nie narzekał. Do Żywca dotarliśmy cali i radośni.
Podsumowując - jestem zadowolony z mojej 14 w tym roku wycieczki tatrzańskiej. Amen.