Od kultury do Murowańca.
: 2016-02-03, 08:55
Dzień dobry.
Na Forum wre dysputa na temat dóbr narodowych i świętości ponadczasowych. Czyli w skrócie jak tu oficjalnie dać dutki góralom. Byłem ostatnio w Tatrach ( mało ważnych w kontekście ewentualnych dutków płynących ze świętości ) i na własne oczy widziałem przedmiot dyskusji - Przenajświętszą Góralską Kolejkę. Jeździła. Do czasu.
Pomysł na Tatry padł tydzień wcześniej na Wielkiej Raczy. Bo wszystkie góry nasze są ! Koledzy umawiali się na pewne szkolenie, ja miałem robić za Szefa Wyprawy Wysokogórskiej. Czyli miałem podawać w schroniskach. "Schroniskach" ponieważ zalegliśmy w dwóch. Czy one też są Dobrem Narodowym?
Po ciężkim dniu pracy dla Ojczyzny, okolo godziny 16.40, w piątek 29 stycznia 2016 roku ruszamy z kopyta w kierunku celu - Świętego Miasta Zakopane. A dokładnie pisząc to w kierunku Campingu pod Krokwią. Pewne miejsce parkingowe. Bierzemy taxi i jedziemy do Kuźnic. Nie czuję żadnej radości z łażenie po chodniku Ale niestety później trzeba już chodzić ... Straszliwie długą trasą do Hotelu Gorskiego Kalatówki. Całe 29 minut ! To jak Slayer na najszybszych obrotach ! Więc nie bedziecie zdziwieni jak napiszę, że zmęczyliśmy się. Ja wręcz podwójnie - fizycznie i psychicznie - musiałem co krok po oblodzonych "kocich łbach" myśleć o zawartości plecaka. W końcu byłem Sz.W.W. Docieramy tuż po 20. Powszechnie wiadomo, że Hotel Górski Kalatówki to złe miejsce - brak klimatu, komercja, czysto, wygodnie, ładnie. I do tego gościnnie - restauracja była czynna do 20 co nie przeszkodziło miłej obsłudze zaserwować nam gorący posiłek o 20.15. Dziękujemy. Dziękujemy też za wino grzane, które piliśmy w kawiarni przy dźwiękach radosnych przebojów. Rzeczywiście - brak Ducha Gór. Oczywiście nie można HGK zapisać do Dóbr Narodowych. Nic to - zasiadamy w pokoju - dla trzech osób, własna łazienka, telewizor, stoliczek, szafa, trzy szklanki. Komercja i przesada. Trudno. Co robić. Ano dyskutować, słuchać muzyki i czekać na Dr Piomica. Dotarł około 23. Dyskusje zakończyliśmy około 2 w nocy. W sumie pozytywnymi wnioskami.
Obudziły nas wycia za oknem. To wiatr sugerował uczestnikom jakiegoś spotkania lawinowego ( najbliższy śnieg był na Kasprowym ) co by poszli w dal. Z tego co potem widziałem przez okna restauracji zostali na miejscu i mądrze gadali o śniegach. śniadanie podane do stołu ( w cenie noclegu, do wyboru 10 zestawów śniadaniowych ), obsługa milutka - kolejny minus.
Na Forum wre dysputa na temat dóbr narodowych i świętości ponadczasowych. Czyli w skrócie jak tu oficjalnie dać dutki góralom. Byłem ostatnio w Tatrach ( mało ważnych w kontekście ewentualnych dutków płynących ze świętości ) i na własne oczy widziałem przedmiot dyskusji - Przenajświętszą Góralską Kolejkę. Jeździła. Do czasu.
Pomysł na Tatry padł tydzień wcześniej na Wielkiej Raczy. Bo wszystkie góry nasze są ! Koledzy umawiali się na pewne szkolenie, ja miałem robić za Szefa Wyprawy Wysokogórskiej. Czyli miałem podawać w schroniskach. "Schroniskach" ponieważ zalegliśmy w dwóch. Czy one też są Dobrem Narodowym?
Po ciężkim dniu pracy dla Ojczyzny, okolo godziny 16.40, w piątek 29 stycznia 2016 roku ruszamy z kopyta w kierunku celu - Świętego Miasta Zakopane. A dokładnie pisząc to w kierunku Campingu pod Krokwią. Pewne miejsce parkingowe. Bierzemy taxi i jedziemy do Kuźnic. Nie czuję żadnej radości z łażenie po chodniku Ale niestety później trzeba już chodzić ... Straszliwie długą trasą do Hotelu Gorskiego Kalatówki. Całe 29 minut ! To jak Slayer na najszybszych obrotach ! Więc nie bedziecie zdziwieni jak napiszę, że zmęczyliśmy się. Ja wręcz podwójnie - fizycznie i psychicznie - musiałem co krok po oblodzonych "kocich łbach" myśleć o zawartości plecaka. W końcu byłem Sz.W.W. Docieramy tuż po 20. Powszechnie wiadomo, że Hotel Górski Kalatówki to złe miejsce - brak klimatu, komercja, czysto, wygodnie, ładnie. I do tego gościnnie - restauracja była czynna do 20 co nie przeszkodziło miłej obsłudze zaserwować nam gorący posiłek o 20.15. Dziękujemy. Dziękujemy też za wino grzane, które piliśmy w kawiarni przy dźwiękach radosnych przebojów. Rzeczywiście - brak Ducha Gór. Oczywiście nie można HGK zapisać do Dóbr Narodowych. Nic to - zasiadamy w pokoju - dla trzech osób, własna łazienka, telewizor, stoliczek, szafa, trzy szklanki. Komercja i przesada. Trudno. Co robić. Ano dyskutować, słuchać muzyki i czekać na Dr Piomica. Dotarł około 23. Dyskusje zakończyliśmy około 2 w nocy. W sumie pozytywnymi wnioskami.
Obudziły nas wycia za oknem. To wiatr sugerował uczestnikom jakiegoś spotkania lawinowego ( najbliższy śnieg był na Kasprowym ) co by poszli w dal. Z tego co potem widziałem przez okna restauracji zostali na miejscu i mądrze gadali o śniegach. śniadanie podane do stołu ( w cenie noclegu, do wyboru 10 zestawów śniadaniowych ), obsługa milutka - kolejny minus.