Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie
: 2015-11-02, 08:45
Dzień dobry.
Paskudna pogoda za oknem nie chce odejść. Kusi, namawia, podpuszcza, wypuszcza w maliny. I znowu daliśmy się nabrać ... 31 października, plus minus 28 kilometrów, 9 godzin, 25 minut, trzy osoby i niebo gwiaździste nad nami. Celem był staw - Ciemnosmreczyński Staw Niżni. Do tej pory jestem pod pozytywnym wrażeniem tej trasy.
Ruszyliśmy z Podbańskiej radosnym asfaltem. Tak chyba z 6 kilometrów Po prawicy rewelacyjne widoki na Krywań i inne typki obok niego. Po lewicy początki Kop Liptowskich. One w barwach jesiennych, Krywań w barwach skalistych. Ładny kontrast. Przemieszczamy się w miarę szybko ponieważ w cieniu czuć czającą się zimę. Wredną i zimną. Dlatego też z radością przyjmowaliśmy odcinki bez drzew. Po drodze skorzystaliśmy z gościnnych, "dwuizbowych" wiat. Sporo ich tam, zwykle na rozstajach szlaków. Tuż za końcem asfaltu jest parominutowe odbicie w prawo - do Niewcyrskich Siklaw. Piękne - polecam. Wracamy na szlak i jazda w górę. Pojawiają się po prawej Pośredni Wierszyk, Grań Hrubego a przed nami Liptowskie Mury. Bardzo jesienne. Po lewicy Kopy Liptowskie, łagodne jak baranki boże. Za to stojąca po prawej Garajowa Strażnica na łagodną nie wygląda. Takie te Tatry kontrastowe. Docieramy do kolejnej wiaty na rozstaju szlaków, witamy się z rodakiem i nawiązujemy dialog turystyczny. W sumie to w ciągu całego dnia spotkaliśmy może z 11 osób żywych. Po rozmowie kierujemy się na belki - część szlaku, podmokłego, jest wyłożona drewnianym chodnikiem. Śliskim jak cholera Zresztą wcześniej Towarzysz Łukasz na jednej takiej belce pięknie się wyłożył. Wczoraj narzekał, że lewica dolna go boli. To znak czasów - lewica cierpi Idziemy, wychodzimy w teren otwarty - wręcz lato. Poza coraz bardziej oblodzonymi kamieniami Ale bez trudu je przeszliśmy i naszym oczom ukazała się Cubryna. Po prostu rewelacyjna z tej strony. I docieramy w dobrym zdrowiu do celu Ciemnosmreczyński Staw Niżny. Trzeci pod względem wielkości staw Tatr Słowackich. Ładnie ponury, zwłaszcza, że chwilę po naszym przybyciu słońce schowało się za Pośrednim Wierszykiem. Ale nic to - mieliśmy ciepłe rękawiczki. Podziwiamy okolicę - Liptowskie Myry, Szpiglasowy, wcięcie Wrót, Cubryna, Koprowy i Pośredni. A z tyłu Kopy. Wyżej mieszka Wyżni Staw ale my jako poważni turyści nie łamiemy zakazów i tam się nie udaliśmy tylko trochę pozwiedzalismy brzegi Niżnego. Po lenistwie czas wracać. Oczywiście tą samą trasą, w końcówce przy świetle latarek i pod przepięknym gwiaździstym niebem. Było tak uroczo, że aż Wielki Wóz się wydłużył. Przechodzimy asfalt i witamy się z autem.
I tak to po 9 godzinach i 25 minutach chodzenia nogami zakończyliśmy ekspedycję. Wszystkim polecam okolice dolin Koprowej i Cichej. Niech i Was szlag trafi od długości tych szlaków Fajny był ten październik.
Dobranoc.
Paskudna pogoda za oknem nie chce odejść. Kusi, namawia, podpuszcza, wypuszcza w maliny. I znowu daliśmy się nabrać ... 31 października, plus minus 28 kilometrów, 9 godzin, 25 minut, trzy osoby i niebo gwiaździste nad nami. Celem był staw - Ciemnosmreczyński Staw Niżni. Do tej pory jestem pod pozytywnym wrażeniem tej trasy.
Ruszyliśmy z Podbańskiej radosnym asfaltem. Tak chyba z 6 kilometrów Po prawicy rewelacyjne widoki na Krywań i inne typki obok niego. Po lewicy początki Kop Liptowskich. One w barwach jesiennych, Krywań w barwach skalistych. Ładny kontrast. Przemieszczamy się w miarę szybko ponieważ w cieniu czuć czającą się zimę. Wredną i zimną. Dlatego też z radością przyjmowaliśmy odcinki bez drzew. Po drodze skorzystaliśmy z gościnnych, "dwuizbowych" wiat. Sporo ich tam, zwykle na rozstajach szlaków. Tuż za końcem asfaltu jest parominutowe odbicie w prawo - do Niewcyrskich Siklaw. Piękne - polecam. Wracamy na szlak i jazda w górę. Pojawiają się po prawej Pośredni Wierszyk, Grań Hrubego a przed nami Liptowskie Mury. Bardzo jesienne. Po lewicy Kopy Liptowskie, łagodne jak baranki boże. Za to stojąca po prawej Garajowa Strażnica na łagodną nie wygląda. Takie te Tatry kontrastowe. Docieramy do kolejnej wiaty na rozstaju szlaków, witamy się z rodakiem i nawiązujemy dialog turystyczny. W sumie to w ciągu całego dnia spotkaliśmy może z 11 osób żywych. Po rozmowie kierujemy się na belki - część szlaku, podmokłego, jest wyłożona drewnianym chodnikiem. Śliskim jak cholera Zresztą wcześniej Towarzysz Łukasz na jednej takiej belce pięknie się wyłożył. Wczoraj narzekał, że lewica dolna go boli. To znak czasów - lewica cierpi Idziemy, wychodzimy w teren otwarty - wręcz lato. Poza coraz bardziej oblodzonymi kamieniami Ale bez trudu je przeszliśmy i naszym oczom ukazała się Cubryna. Po prostu rewelacyjna z tej strony. I docieramy w dobrym zdrowiu do celu Ciemnosmreczyński Staw Niżny. Trzeci pod względem wielkości staw Tatr Słowackich. Ładnie ponury, zwłaszcza, że chwilę po naszym przybyciu słońce schowało się za Pośrednim Wierszykiem. Ale nic to - mieliśmy ciepłe rękawiczki. Podziwiamy okolicę - Liptowskie Myry, Szpiglasowy, wcięcie Wrót, Cubryna, Koprowy i Pośredni. A z tyłu Kopy. Wyżej mieszka Wyżni Staw ale my jako poważni turyści nie łamiemy zakazów i tam się nie udaliśmy tylko trochę pozwiedzalismy brzegi Niżnego. Po lenistwie czas wracać. Oczywiście tą samą trasą, w końcówce przy świetle latarek i pod przepięknym gwiaździstym niebem. Było tak uroczo, że aż Wielki Wóz się wydłużył. Przechodzimy asfalt i witamy się z autem.
I tak to po 9 godzinach i 25 minutach chodzenia nogami zakończyliśmy ekspedycję. Wszystkim polecam okolice dolin Koprowej i Cichej. Niech i Was szlag trafi od długości tych szlaków Fajny był ten październik.
Dobranoc.