SzczęślIVA w Tatrach ;)
: 2014-08-28, 11:51
Co prawda od mojego drugiego urlopu minęło już sporo czasu, ale postanowiłam napisać kilka zdań.
Jak to zwykle u mnie bywa, do końca nie wiedziałam czy uda mi się wyjechać w ukochane Taterki. A tydzień przed wyjazdem w ogóle nie miałam ochoty nigdzie się ruszać. Na szczęście wszystko znowu dobrze się ułożyło, i tak w piątek (8 sierpnia) po pracy wsiadłam w nocny autobus, który zawiózł mnie do Zakopanego.
Dzień 1. - 9 sierpnia 2014 (sobota)
Do Zakopanego dotarłam kilka minut po 8. Zostawiłam bagaże na Pardałówce, szybko wskoczyłam w treki i wyruszyłam na spotkanie z przygodą Niestety utknęłam w korku do Kuźnic, później w gigantycznej kolejce do budki sprzedającej bilety do TPN-u. Ech... ale w końcu się udało. Włączyłam super prędkość i wyprzedzałam wszystkich zmierzających w stronę Gąsienicowej przez Boczań (uwielbiam wchodzić tym szlakiem).
Nie wiem jak i kiedy, ale nawet bezboleśnie minął mi pierwszy etap wędrówki. A pogoda tego dnia była cudna. W końcu przywiozłam sobie słońce
Nie zatrzymując się w schronisku szybko pognałam w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zależało mi na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać dzień, bo niestety to był zaledwie 3-dniowy wyjazd, więc szkoda mi było każdej cennej minuty.
"Mój Ci On" (ale nie tego dnia )
oooo tam bym chciała znowu iść, ale plan był zupełnie inny, miałam ochotę na granatowe spojrzenie
Chwila zadumy
W ogóle cały wyjazd upłynął pod znakiem kwiatków okazało się, że więcej ich na zdjęciach niż mnie (zaniedbałam lans)
Początkowo planowałam iść na Zadni Granat i przejść do Skrajnego, ale obliczyłam, że czasowo się nie wyrobię (byłam jakieś 3 godziny w plecy). Czasowo i fizycznie, bo jednak nocna podróż daje mi się zawsze we znaki, ale żal tracić dnia na dojazd.
Pierwsze kozice podczas tego wyjazdu
Wiedząc, że nie muszę się specjalnie spieszyć zachwycałam się widokami i robiłam mnóstwo zdjęć
Ach! Ale tu wspaniale!
No dobrze, lans mały był
W oczekiwaniu na Anię, idącą z Piątki
I już wspólny powrót
A dzień się tak pięknie kończy
C.D.N.
Jak to zwykle u mnie bywa, do końca nie wiedziałam czy uda mi się wyjechać w ukochane Taterki. A tydzień przed wyjazdem w ogóle nie miałam ochoty nigdzie się ruszać. Na szczęście wszystko znowu dobrze się ułożyło, i tak w piątek (8 sierpnia) po pracy wsiadłam w nocny autobus, który zawiózł mnie do Zakopanego.
Dzień 1. - 9 sierpnia 2014 (sobota)
Do Zakopanego dotarłam kilka minut po 8. Zostawiłam bagaże na Pardałówce, szybko wskoczyłam w treki i wyruszyłam na spotkanie z przygodą Niestety utknęłam w korku do Kuźnic, później w gigantycznej kolejce do budki sprzedającej bilety do TPN-u. Ech... ale w końcu się udało. Włączyłam super prędkość i wyprzedzałam wszystkich zmierzających w stronę Gąsienicowej przez Boczań (uwielbiam wchodzić tym szlakiem).
Nie wiem jak i kiedy, ale nawet bezboleśnie minął mi pierwszy etap wędrówki. A pogoda tego dnia była cudna. W końcu przywiozłam sobie słońce
Nie zatrzymując się w schronisku szybko pognałam w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zależało mi na tym, żeby jak najlepiej wykorzystać dzień, bo niestety to był zaledwie 3-dniowy wyjazd, więc szkoda mi było każdej cennej minuty.
"Mój Ci On" (ale nie tego dnia )
oooo tam bym chciała znowu iść, ale plan był zupełnie inny, miałam ochotę na granatowe spojrzenie
Chwila zadumy
W ogóle cały wyjazd upłynął pod znakiem kwiatków okazało się, że więcej ich na zdjęciach niż mnie (zaniedbałam lans)
Początkowo planowałam iść na Zadni Granat i przejść do Skrajnego, ale obliczyłam, że czasowo się nie wyrobię (byłam jakieś 3 godziny w plecy). Czasowo i fizycznie, bo jednak nocna podróż daje mi się zawsze we znaki, ale żal tracić dnia na dojazd.
Pierwsze kozice podczas tego wyjazdu
Wiedząc, że nie muszę się specjalnie spieszyć zachwycałam się widokami i robiłam mnóstwo zdjęć
Ach! Ale tu wspaniale!
No dobrze, lans mały był
W oczekiwaniu na Anię, idącą z Piątki
I już wspólny powrót
A dzień się tak pięknie kończy
C.D.N.