10 lat, 10 lat ... już chodzą nam !!!
: 2014-08-20, 11:20
Witajcie.
Będzie to opowieść teraźniejszo - kombatancka. O czasach pokrytych mgłą zapomnienia i o dniu, który jeszcze pamiętam. Prawie ...
Lata, lata temu ( w sumie to 10 lat temu ) pewne typki, znające się na codzień, stwierdziły, że chodzą pojedynczo po górach. Bliższych i dalszych. Po co chodzić ( i jeździć daleko ) samotnie skoro mozna radośnie udać się masowo jednym środkiem lokomocji. I tak się zaczeło.
Trwa dalej; KG Zdobywcy działa dalej. Co prawda różnie z tym jest ale raz za czas gdzieś się udajemy. Oficjalnie pierwszy raz masowo wstąpilismy na szlak 31 lipca 2004 roku. Młodzi byliśmy i ambitni. Tego dnia 20 osobowa grupa weszła na Rysy. W pięknej pogodzie ( pamiętam ) od słowackiej strony. Było miło.
31 lipca 2014 roku grupa trochę ... większa również weszła na Rysy od słowackiej strony. Co prawda pogoda była inna, z tamtej dwudziestki tylko czterech pojechało ponownie ( w tym ja ) ale nie ma co narzekać.
Wyjechaliśmy z Żywca o 4 rano. Prognozy zapowiadały opady w okolicach popołudnia więc chcielismy zdążyć zejść ze szczytu. Opady nas wyprzedziły - padało od 7 do 9.30. Czas ten spędziliśmy na szybkim wejściu do Popradzkiego Schroniska ( mi zajeło to 44 minuty ), zajęciu stolika i na wypoczynku. Każdy wypoczywał jak chciał. Pojawiły się pytania : co dalej ? Bo deszcz to znikał to się pojawiał. Wersja pierwsza: Przełęcz pod Osterwą. Wersja druga: Mięguszowickie Żabie Stawy. Pisząc w skrócie wygrała wersja trzecia : idziemy dokąd się da. No i weszliśmy na Rysy. Gdzieś tak od 9.50 do końca dnia już nie padało. Tak więc grupkami osiągaliśmy szczyt. Ja wszedłem w wersji "mało widokowej". Nic to - wcześniej byłem na Rysach dwa razy i pamiętam panorame. Nowe schronisko wygląda na poważnie "opancerzone" przeciw lawinom. Życzę powodzenia.Co do śniegu to były dwa pochyłe płaty: przed i za schroniskiem. Oba bez trudu do przejścia. Raz za czas pięknie pokazywały się Ganki z Galeriami. Handlowymi. Oraz Wysoka, Ciężki, Szeroka, Bialskie, Lodowy, Staroleśna, Kopa Popradzka, Niżne Rysy, Żabie Szczyt. Po stronie "klasycznie" polskiej nic nie było widać. Mgły opanowały Ojczyznę. Ale mrok został później rozproszony. Wcześniej pięknie było widać Grań Baszt z Szatanem, Wołowy Grzbiet z moim największym tatrzańskim marzeniem - Żabim Koniem. Przy podejściu do Chaty można było rzucić okiem na Koprowy z ludzikami na szczycie.
Powrót tą samą trasą, zapakowanie się do autobusa i jazda do Żywca. W sumie to do Żywca wpłyneliśmy bo w międzyczasie miasto me zostało podtopione ulewą.
Klub trwa dalej.
Będzie to opowieść teraźniejszo - kombatancka. O czasach pokrytych mgłą zapomnienia i o dniu, który jeszcze pamiętam. Prawie ...
Lata, lata temu ( w sumie to 10 lat temu ) pewne typki, znające się na codzień, stwierdziły, że chodzą pojedynczo po górach. Bliższych i dalszych. Po co chodzić ( i jeździć daleko ) samotnie skoro mozna radośnie udać się masowo jednym środkiem lokomocji. I tak się zaczeło.
Trwa dalej; KG Zdobywcy działa dalej. Co prawda różnie z tym jest ale raz za czas gdzieś się udajemy. Oficjalnie pierwszy raz masowo wstąpilismy na szlak 31 lipca 2004 roku. Młodzi byliśmy i ambitni. Tego dnia 20 osobowa grupa weszła na Rysy. W pięknej pogodzie ( pamiętam ) od słowackiej strony. Było miło.
31 lipca 2014 roku grupa trochę ... większa również weszła na Rysy od słowackiej strony. Co prawda pogoda była inna, z tamtej dwudziestki tylko czterech pojechało ponownie ( w tym ja ) ale nie ma co narzekać.
Wyjechaliśmy z Żywca o 4 rano. Prognozy zapowiadały opady w okolicach popołudnia więc chcielismy zdążyć zejść ze szczytu. Opady nas wyprzedziły - padało od 7 do 9.30. Czas ten spędziliśmy na szybkim wejściu do Popradzkiego Schroniska ( mi zajeło to 44 minuty ), zajęciu stolika i na wypoczynku. Każdy wypoczywał jak chciał. Pojawiły się pytania : co dalej ? Bo deszcz to znikał to się pojawiał. Wersja pierwsza: Przełęcz pod Osterwą. Wersja druga: Mięguszowickie Żabie Stawy. Pisząc w skrócie wygrała wersja trzecia : idziemy dokąd się da. No i weszliśmy na Rysy. Gdzieś tak od 9.50 do końca dnia już nie padało. Tak więc grupkami osiągaliśmy szczyt. Ja wszedłem w wersji "mało widokowej". Nic to - wcześniej byłem na Rysach dwa razy i pamiętam panorame. Nowe schronisko wygląda na poważnie "opancerzone" przeciw lawinom. Życzę powodzenia.Co do śniegu to były dwa pochyłe płaty: przed i za schroniskiem. Oba bez trudu do przejścia. Raz za czas pięknie pokazywały się Ganki z Galeriami. Handlowymi. Oraz Wysoka, Ciężki, Szeroka, Bialskie, Lodowy, Staroleśna, Kopa Popradzka, Niżne Rysy, Żabie Szczyt. Po stronie "klasycznie" polskiej nic nie było widać. Mgły opanowały Ojczyznę. Ale mrok został później rozproszony. Wcześniej pięknie było widać Grań Baszt z Szatanem, Wołowy Grzbiet z moim największym tatrzańskim marzeniem - Żabim Koniem. Przy podejściu do Chaty można było rzucić okiem na Koprowy z ludzikami na szczycie.
Powrót tą samą trasą, zapakowanie się do autobusa i jazda do Żywca. W sumie to do Żywca wpłyneliśmy bo w międzyczasie miasto me zostało podtopione ulewą.
Klub trwa dalej.