Dwie twarze
: 2014-02-09, 10:58
autor: Dobromił
Ave.
Wczorajsza wycieczka wyglądała tak:
i tak :
: 2014-02-09, 12:31
autor: Mirek
Tępy Dyszel pisze:Fajnie się czytało.
Fakt,relacja zarąbista.A ile fotek.
: 2014-02-09, 13:11
autor: Piotrek
Pewnie łowił ryby w przerębli w stawie i czasu na pstrykanie nie było.
: 2014-02-09, 13:59
autor: Tatrzański urwis
A mi się zdjęcia bardzo podobają
. Co to za bydle jest na drugim zdjęciu Dobromiłku?
: 2014-02-09, 13:59
autor: Basia Z.
No przeca Kościelec - zachodnia ściana.
: 2014-02-10, 00:03
autor: Tomek.P
Idealna relacja do przeczytania przed snem
: 2014-02-10, 10:18
autor: Dobromił
Nie narzekać, czekać proszę, bełkot się tworzy.
I oto się stworzył.
Plan wycieczki był lekko makabryczny : GAC - ownicy Prezes i Tomasz chcieli mnie zabić. Tym razem skutecznie. 9 lutego 2008 roku nie wyszło im to w 100 %. Po malowniczym zjeździe, połączonym z lotem, z Goryczkowej Czuby ( na stronę Ojczyzny ) wróciłem do świata żywych. Straty w sumie byłu niewielkie - bardzo mocno nadwyrężone barki ( używalem rąk własnych do zatrzymania się ), pocięte do krwi nogi ( w tym jedno cięcie rakami tuz obok tętnicy udowej ) i lekko obity łeb. Data utkwiła nam w głowach. Zresztą spójrzcie sami - 8 lutego 1909 ginie Karłowicz, 9 2008 ja latam po okolicy, 10 lutego 2008 Hajzer leci z lawiną. To nie może być przypadek ...
Tak więc GAC - e wyczuły możliwość pozbawienia się mnie i podstępnie zostałem wyciągnięty w Tatry. GAC Tomasz nadzorował to z Czernichowa, GAC Prezes był na miejscu. Co bym nie uciekł przed wejściem na szczyt Goryczkowej Czuby ( 1912 mnp ). Wyruszamy o 6.22. Pogoda cudna - do Chochołowa padał deszcz, od Kościeliska śnieg. Miało to swe zalety - nie było kolejki do kolejki z czego oczywiście skorzystaliśmy. I tak oto w totalnej mgle wjeżdżamy do baru. Tego w piwnicy bo tylko w nim oferowali jajecznicę na mięsie. Wegetarianie WON. Podczas śniadania wpadamy w szał twórczy - bandyci z rasistowskiej prawicy mogliby za nami nasze teczki nosić i buty nam czyścić. Ale czas ruszyć do walki z przeznaczeniem, Prezes dyskretnie ostrzy raki i czekan. Ja czuwam ... Wyłaniamy się ze stacji kolejki i wchodzimy w mrok ( zaprezentowany na pierwszym zdjęciu ). W totalnej ciemności zdobywamy szczyt Kasprowego i staczamy sie w dół nartostradą. Idziemy, idziemy i szukamy odbicia w lewo co by wejść w okolice letneigo szlaku graniowego. Odbicie jest, idziemy. Lekko w lewo ... i oto ponownie jesteśmy w drzwiach stacji kolejki ... O kurcze ... Coś nam nie wyszło ... Albo to Goryczkowa tym razem nie chce kości mi przetrącić ? Co by to przemysleć wracamy do baru i myślimy przy stole. Postanawiamy, że poczekamy do okolic południa i wtedy sprawdzimy co słychać i widać za zakrętem. Nic nie było widać, słychać było skrzypienie śniegu. W takich warunkach nie bylo kompletnie sensu iść tam i próbować mnie ubić. Warunki powinny być bardziej widokowe i widowiskowe. Za rok spróbujemy ponownie. No ale coś trzeba było w tych Tatrach zrobić. Wchodzimy we mgłę staczającą się do Gąsienicowej i wzdłuż powiewających płacht ostrzegających przed narciarzami ruszamy w dół. Za nami stale ściana mleczno - czarna przed nami zaczyna się lekko zmieniać. I np ludzie zaczynaja się pojawiać. A potem pojawiła się Koszysta, fragment Żółtej Turni i część Małego Kościelca. Reszta była w czerni. Zaczynamy myśleć. Prezes przez moment chciał dalej zabijać ale w sumie padł pomysł - Przełęcz Karb. Jako, że w międzyczasie wszystkie Kościelce się pojawiły. Trudno. Co robić. Ruszyliśmy. Do Karbu spotkalismy dwóch osobników, poza nimi widzielismy kilku na grani Pośredniej Turni, trzech wchodzących na nartach na Pośrednią Przełecz i cale stado zjeżdżające na linach na zamarźniętą taflę Zielonego Stawu Gąsienicowego pod Skrajną Turnią. W skrócie - Suczy Staw. Warunki były od Sasa do Lasa. Kasprowy w czerni, Kościelec w błękicie, pomiędzy nimi było pomiędzy pogodowo. Docieramy na Karb, tam spotykamy dwóch osobników schodzących z Kościelca. Rzut oczyma na Czarny Staw, Granaty, Żółtą, Maly Kościelec, przerwa śniadaniowa i wracamy na zamarźnięte jeziora. Na jednno z nich ( Kurtkowiec ) weszliśmy dosłownie. A potem przez milusią kosodrzewinę przedarliśmy się do szlaku do Murowańca. Do którego nie weszliśmy, ominęliśmy go górą i od razu uadaliśmy się na Rówień i Karczmisko. Od Karczmiska koniec śniegu. Idziemy na prawo, wchodzimy w las, wychodzimy w Kuźnicach i nogami, przez dawne pałace, idziemy na Rondo. Dotarliśmy i odjechaliśmy.
Proba usunięcia mnie z GAC - u nie udała się.
: 2014-02-11, 15:07
autor: maja
Dobromił pisze: podstępnie zostałem wyciągnięty w Tatry.
Czy owi Gaco-wcy mówili Ci, wtedy , że :
poznasz nowych, wspaniałych i ciekawych ludzi, zobaczysz nieznaną Ci roślinność i poznasz klimat wysokogórski, podzielisz się wspólnymi przeżyciami z wycieczki na FORUM, (…)
l oraz trwający tu sezon jagodowy 4 miesiące!!!.
Dobromił pisze:chcieli mnie zabić.
Mnie zabijano na śmierć dwa razy (ostatnio dnia 7 lutego b.r.) - też jest ich dwoje
Dobromił pisze:jajecznicę na mięsie
czy mięso było królicze?
: 2014-02-11, 15:40
autor: Dobromił
maja pisze:czy mięso było królicze?
królików, pand, vikingów i innych trzeciorzędnych nie jadam.