Tatrzański urwis pisze: Ja się dziwię że kolano w ogóle to wytrzymało
.
A ty chodzisz w jakims solidnym stabilizatorze na to kolano czy uwazasz takie akcje za niesportowe?
Tak pytam bo znajomy ma bardzo mocno i raczej nieodwracalnie rozwalone kolano (np. niemoznosc zgiecia powyzej 90 stopni) a orteza z solidnym odrutowaniem odciaza je prawie calkowicie wiec koles chodzi w tym stanie po gorach nawet z wielkim plecakiem (juz prawie 10 lat od wypadku) i jakos poki co nie jest zle (tzn. stan sie nie pogarsza)
Dobromił pisze:Urwis nie jest skialpinistą. Urwis nie jest taternikiem. Urwis nie jest turystą. Urwis jest ponad tym wszystkim.
Jest po prostu wolnym czlowiekiem ktory nie musi sie zamykac w ramy jakis nazw, klubow, legitymacji , pozwolen i druczkow aby robic to co lubi.
No i poki co wiadomo ze ma jedno- szczescie, i to chyba jest wazniejsze w zyciu niz powaga, madrosc i tysiac dokumentow z pieczatkami
A tak jeszcze odnosnie naszego urwisa przypomnial mi sie jeden dowcip:
Ksiądz na religii chciał dzieciom wytłumaczyć pojęcie "cudu":
- Dzieci, pewien pan wchodzi na dach założyć antenę i spada na ziemię, bo się pośliznął, ale nic mu się nie stało, przeżył. Co to jest?
Nikt się nie odzywa tylko Jasiu mówi do księdza:
- Przypadek.
- No tak Jasiu ale nie o to mi chodzi. Ten pan wraca na dach i znowu spada i nic mu się nie stało. Co to jest?
- To szczęście, proszę księdza - mówi Jaś.
Ksiądz nadal chce wyjaśnić co to jest "cud":
- No tak, ale ten sam pan trzeci już raz wchodzi na dach i znowu spada, i znów nic mu się nie stało, przeżył. Co to jest?!
- Przyzwyczajenie!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..