01 i 08.12.2013 - Paprsek - Sezon na biegówki rozpoczęty :)
: 2013-12-11, 17:17
Na prośbę jednej osoby zamieszczam tutaj relację przekopiowaną z innego forum. Ponoć mało tutaj macie relacji z Sudetów
01 grudnia o poranku dzwoni do mnie znajomy z informacją, że na Paprsku w Rychlebach są już odpowiednie warunki by pojeździć na nartach. Nie pozostaje nic innego jak wykorzystać okazję i wyskoczyć rozpocząć sezon narciarski :hura:
W Jeseniku śniegu zero, ale na Ramzovej już około 20 cm białego puchu. Parkujemy samochód na parkingu pod pensjonatem i ruszamy na trasę.
W Petřikovie droga biała i spokojnie pomykamy po oblodzonej nawierzchni. Wyciągi narciarskie wszystkie jeszcze stoją.
Za miejscowością trasa już przygotowana przez ratrak. Pogoda niczego sobie...
Postanawiamy standardowo podejść na początek na Smrka. Im wyżej tym więcej śniegu, ale nadciągają chmury. Jedni odpoczywają przy wiacie na granicy, a ja z kolegą postanawiam poszukać najwyższego punktu Smrka.
Kręcimy się chyba z pól godziny w tych poszukiwaniach. Robimy mnóstwo zdjęć i niestety żadnego słupka nie odnajdujemy
Podążamy więc w kierunku ambony..., a ambony już nie ma !
Wracamy więc pod wiatę i szusujemy dalej po granicy na widoczny z daleka Brousek.
Powoli zaczyna się przecierać niebo
Teraz przyjemny zjazd do schroniska na na piwo i ruszamy zrobić pętlę"Mały Schengen".
Zjazd na dół już po ciemku. Zaliczam wywrotkę na jakimś wystającym kamieniu bo nie mam czołówki
08 grudnia nie był planowany. Godzina 11:00. Dzwoni znajomy z informacją, że będzie u mnie za 10 min. Szybko się zbieram i jedziemy ponownie na Paprsek.
Śniegu znacznie więcej jak tydzień wcześniej. Na Ramzovej hula już wyciąg. Pogoda tego dnia beznadziejna beznadziejna. Czasami pada marznąca mżawka
Z racji późnej godziny trasę planujemy zrobić od razu, a do schroniska na koniec. Łyk gorącej kawy, tabliczka gorzkiej czekolady i ruszamy tak jak tydzień wcześniej na "Mały Schengen".
W połowie pętli docieramy do granicy państwa gdzie robimy krótką przerwę.
Ruszamy dalej już wzdłuż granicy państwowej. Trasa pięknie przygotowana pomimo intensywnych opadów śniegu poprzedzającej nocy.
Sceneria bajkowa, więc co chwila robimy przerwy
Na koniec wpadamy do schroniska na tradycyjne piwko, a nawet trzy
Zasiedzieliśmy się strasznie. Gdy wyszliśmy było już zupełnie ciemno. Na szczęście tym razem miałem czołówkę. Zjazd do Petřikova szybki i przyjemny. Szkoda tylko, że tak późno rozpoczęliśmy dzień.
Wyskoczyłbym ponownie gdzieś na biegówki za tydzień, ale patrząc na to co się dzieje z pogodą są marne szanse na narty. No chyba, że gdzieś powyżej 1000 m n.p.m.
01 grudnia o poranku dzwoni do mnie znajomy z informacją, że na Paprsku w Rychlebach są już odpowiednie warunki by pojeździć na nartach. Nie pozostaje nic innego jak wykorzystać okazję i wyskoczyć rozpocząć sezon narciarski :hura:
W Jeseniku śniegu zero, ale na Ramzovej już około 20 cm białego puchu. Parkujemy samochód na parkingu pod pensjonatem i ruszamy na trasę.
W Petřikovie droga biała i spokojnie pomykamy po oblodzonej nawierzchni. Wyciągi narciarskie wszystkie jeszcze stoją.
Za miejscowością trasa już przygotowana przez ratrak. Pogoda niczego sobie...
Postanawiamy standardowo podejść na początek na Smrka. Im wyżej tym więcej śniegu, ale nadciągają chmury. Jedni odpoczywają przy wiacie na granicy, a ja z kolegą postanawiam poszukać najwyższego punktu Smrka.
Kręcimy się chyba z pól godziny w tych poszukiwaniach. Robimy mnóstwo zdjęć i niestety żadnego słupka nie odnajdujemy
Podążamy więc w kierunku ambony..., a ambony już nie ma !
Wracamy więc pod wiatę i szusujemy dalej po granicy na widoczny z daleka Brousek.
Powoli zaczyna się przecierać niebo
Teraz przyjemny zjazd do schroniska na na piwo i ruszamy zrobić pętlę"Mały Schengen".
Zjazd na dół już po ciemku. Zaliczam wywrotkę na jakimś wystającym kamieniu bo nie mam czołówki
08 grudnia nie był planowany. Godzina 11:00. Dzwoni znajomy z informacją, że będzie u mnie za 10 min. Szybko się zbieram i jedziemy ponownie na Paprsek.
Śniegu znacznie więcej jak tydzień wcześniej. Na Ramzovej hula już wyciąg. Pogoda tego dnia beznadziejna beznadziejna. Czasami pada marznąca mżawka
Z racji późnej godziny trasę planujemy zrobić od razu, a do schroniska na koniec. Łyk gorącej kawy, tabliczka gorzkiej czekolady i ruszamy tak jak tydzień wcześniej na "Mały Schengen".
W połowie pętli docieramy do granicy państwa gdzie robimy krótką przerwę.
Ruszamy dalej już wzdłuż granicy państwowej. Trasa pięknie przygotowana pomimo intensywnych opadów śniegu poprzedzającej nocy.
Sceneria bajkowa, więc co chwila robimy przerwy
Na koniec wpadamy do schroniska na tradycyjne piwko, a nawet trzy
Zasiedzieliśmy się strasznie. Gdy wyszliśmy było już zupełnie ciemno. Na szczęście tym razem miałem czołówkę. Zjazd do Petřikova szybki i przyjemny. Szkoda tylko, że tak późno rozpoczęliśmy dzień.
Wyskoczyłbym ponownie gdzieś na biegówki za tydzień, ale patrząc na to co się dzieje z pogodą są marne szanse na narty. No chyba, że gdzieś powyżej 1000 m n.p.m.