Nieboszczyk za nieboszczykiem czyli przez Karkonosze z liter
: 2024-05-08, 19:12
Dobry wieczór.
Zawsze warto poczytać. Zawsze warto interesować się historią. Czasami warto przemieszczać się za pomocą nóg dolnych. Zawsze warto wejść do schroniska. I czasami skorzystać z jego darów.
Pewien czas temu przeczytałem ( hurtowo ) dwa tomy, które wyszły spod ręki pisarza Sławka Gortycha : "Schronisko, które przestało istnieć" i "Schronisko, które przetrwało". Na końcu drugiego była adnotacja : "Tom trzeci w przygotowaniu". Nabyłem go 23 kwietnia tego roku. Strzecha Akademicka wzywała ...
Pożyczyłem książki Obywatelowi Jarronowi. Z racji połączeń rodzinnych bywa On dość często w okolicy. Książki przeczytał i rzekł : "Jedziemy. Może nas nie zamordują".
Jak to zwykle bywa zaproponowaliśmy innym wyjazd. No i czekając na ich decyzję doczekaliśmy się ... Jak już wiedzieliśmy ilu nas jedzie to rozpoczęliśmy wysyłanie zapytań do schronisk. Odrodzenie ( tom drugi ) - brak miejsc. Strzecha ( tom trzeci ) - miejsca były pięć dni temu. Szrenica ( tom pierwszy ) - przyjedźcie latem. I tak to wylądowaliśmy w Schronisku na Hali Szrenickiej.
We dwóch. Reszta wybrała inny sposób spędzenia dni od 3 do 5 maja.
Jarron rozpisuje plan. Oczywiście w trzy dni nie da się obejść wszystkich, nawet najważniejszych miejsc z książek, ale plan jest straszliwy - pójdziemy śladami zbrodni, morderstw, podpaleń, tragedii ludzkich. I radości, szczęśliwych zakończeń i dobrych startów.
Po zobaczeniu 1 maja na Baraniarkach słowackiej żmii liczyłem na częste spotkania z takowymi w Karkonoszach. Czy tak było ? Czytajcie , a dowiecie się.
Wyruszamy w piątek w okolicach siódmej rano. Przed nami daleka droga - Szklarska Poręba czekała.
Po drodze złupiliśmy zamek w Bolkowie. W innej relacji opiszę temat, natomiast na zachętę dam kilka zdjęć. Jak widzicie było strasznie. Tak swoją drogą - czy kogoś od dawna już nie widzieliście ?
Przeżyliśmy.
Pokryci bitewnym pyłem i krwią pokonanych zbliżamy się do celu.
Szklarska wita nas mroczną pogodą. Deszcz nas chłodzi i ZMUSZA do skorzystania z kolejki. Oczywiście wierzycie nam, że mieliśmy iść przez Kamieńczyk na Halę Szrenicką i TYLKO zła pogoda skłoniła nas do przejazdu kolejką.
Zakupujemy bilet i najbardziej potrzebne towary w Żabce i w górę.
Kanapy były wygodne. Tak z 20 lat temu. Ale my jesteśmy twardzi i nie spadamy.
Przed nami pojawiają się jakieś łby.
I tak to wyjeżdżamy na zbocza Szrenicy ( 1 362 m ) . Ważnego miejsca w pierwszym tomie ...
Plecaki na plecy i z boku szczytu ruszamy, PIECHOTĄ !, w stronę miejsca zameldowania.
Znowu łby.
Są też inne niż Końskie Łby osobniki skalne.
Panie i Panowie ! Tam będziemy leżakować.
Schronisko na Hali Szrenickiej ( Neue Schlesische Baude ) występuje tam ( oczywiście w róznych formach ) od końca XVIII wieku. W środku budynku jest wiele zdjęć z dawnych lat budynku. Co ciekawe - na zdjęciach występuje wysokość 1 195 m, a obecnie chwalą się 1 200 m. Karkonosze rosną.
Dostajemy pokój ( standard wystarczający, inaczej niż w temacie sanitariatów ), zostawiamy plecaki i w bój.
Czy widzicie mrok nad Szrenicą ? ! Tam dotrzemy.
Tak dla zmiany nastroju rzut oka na Góry Izerskie - Wysoki Kamień.
Czerwonym szlakiem, ponoć Głównym Sudeckim, ruszamy w stronę Świnek.
Po lewej ręce mamy szczyt Szrenicy, schronisko i Końskie Łby.
Jarron oko w oko z Trzema Świnkami ( 1 290 m ). Miałem przyjemność poznać je w tamtym roku na czterodniowym wyjeździe Zdobywców w Karkonosze i okolice.
Świnka lewostronna.
Czy widzicie co jest po jej lewej stronie ?
Kolejne zbrodnicze miejsce ( tom pierwszy ).
Przeszliśmy Świnki.
A co przed nami ? Twarożnik ( 1 320 m ).
Na razie nie idziemy w jego kierunku. Skręcamy w prawo, wkraczamy w Czechy.
Rzut oka na Twarożnik.
Wyłania się Vosecka Bouda ( 1 260 m ). Kolejny budynek z historią od XVIII wieku. Po Wielkiej Wojnie jego właściciel, Niemiec, Franz Endler został "poproszony" przez Czechów o zdanie budynku. I tak to wybudował schronisko na Szrenicy. Takie to są losy tych pięknych budynków. Ponoć Vosecka jest jednym z nielicznych schronisk / boud, które nie padły pod wpływem ognia. I brak w nim sieci elektrycznej, turyści są podłączani do agregatu
Wracamy spod niej na czerwony szlak.
Świnki spozierają na szczyt.
Udajemy się w stronę Twarożnika. Jest godzina 17.17.
Piękny szczyt.
Były sobie Świnki Trzy, Świnki Trzy.
Łabski Szczyt i ... nie schronisko Chociaż w książce ...
Z cyklu "Twarożnik ze Szrenicą".
On wzywa ... tam rezydował tragiczny właściciel, tam Marta pracowała w recepcji.
Świńskie ściany.
Podejmujemy wyzwanie.
Rzut oka z platformy widokowej na Twarożnik.
I chrumkacze.
Miejsce dramatu z pierwszego tomu.
Do jutra ...
Czy uwierzycie, że już drugi raz byłem na Szrenicy ? To już trzeci szczyt w Sudetach na którym byłem drugi raz ! Jestem z siebie dumny.
Wchodzimy do schroniska i zasiadamy do kilkudziesięciominutowej rozmowy.
W sam raz na podsumowanie pierwszego dnia.
Następnie nogi nasze niosą nas za pomocą szlaków czarnego i czerwonego na Halę. Zdążyliśmy - byliśmy o 19.44, a posiłki można zamawiać do 19.45. Piękne wyczucie sytuacji.
A potem, do pierwszej w nocy, gadaliśmy do rzeczy i od rzeczy przy dźwiękach pięknych utworów.
Dobranoc. Dzień drugi okazał się ... długi.
Hell awaits ...
Zawsze warto poczytać. Zawsze warto interesować się historią. Czasami warto przemieszczać się za pomocą nóg dolnych. Zawsze warto wejść do schroniska. I czasami skorzystać z jego darów.
Pewien czas temu przeczytałem ( hurtowo ) dwa tomy, które wyszły spod ręki pisarza Sławka Gortycha : "Schronisko, które przestało istnieć" i "Schronisko, które przetrwało". Na końcu drugiego była adnotacja : "Tom trzeci w przygotowaniu". Nabyłem go 23 kwietnia tego roku. Strzecha Akademicka wzywała ...
Pożyczyłem książki Obywatelowi Jarronowi. Z racji połączeń rodzinnych bywa On dość często w okolicy. Książki przeczytał i rzekł : "Jedziemy. Może nas nie zamordują".
Jak to zwykle bywa zaproponowaliśmy innym wyjazd. No i czekając na ich decyzję doczekaliśmy się ... Jak już wiedzieliśmy ilu nas jedzie to rozpoczęliśmy wysyłanie zapytań do schronisk. Odrodzenie ( tom drugi ) - brak miejsc. Strzecha ( tom trzeci ) - miejsca były pięć dni temu. Szrenica ( tom pierwszy ) - przyjedźcie latem. I tak to wylądowaliśmy w Schronisku na Hali Szrenickiej.
We dwóch. Reszta wybrała inny sposób spędzenia dni od 3 do 5 maja.
Jarron rozpisuje plan. Oczywiście w trzy dni nie da się obejść wszystkich, nawet najważniejszych miejsc z książek, ale plan jest straszliwy - pójdziemy śladami zbrodni, morderstw, podpaleń, tragedii ludzkich. I radości, szczęśliwych zakończeń i dobrych startów.
Po zobaczeniu 1 maja na Baraniarkach słowackiej żmii liczyłem na częste spotkania z takowymi w Karkonoszach. Czy tak było ? Czytajcie , a dowiecie się.
Wyruszamy w piątek w okolicach siódmej rano. Przed nami daleka droga - Szklarska Poręba czekała.
Po drodze złupiliśmy zamek w Bolkowie. W innej relacji opiszę temat, natomiast na zachętę dam kilka zdjęć. Jak widzicie było strasznie. Tak swoją drogą - czy kogoś od dawna już nie widzieliście ?
Przeżyliśmy.
Pokryci bitewnym pyłem i krwią pokonanych zbliżamy się do celu.
Szklarska wita nas mroczną pogodą. Deszcz nas chłodzi i ZMUSZA do skorzystania z kolejki. Oczywiście wierzycie nam, że mieliśmy iść przez Kamieńczyk na Halę Szrenicką i TYLKO zła pogoda skłoniła nas do przejazdu kolejką.
Zakupujemy bilet i najbardziej potrzebne towary w Żabce i w górę.
Kanapy były wygodne. Tak z 20 lat temu. Ale my jesteśmy twardzi i nie spadamy.
Przed nami pojawiają się jakieś łby.
I tak to wyjeżdżamy na zbocza Szrenicy ( 1 362 m ) . Ważnego miejsca w pierwszym tomie ...
Plecaki na plecy i z boku szczytu ruszamy, PIECHOTĄ !, w stronę miejsca zameldowania.
Znowu łby.
Są też inne niż Końskie Łby osobniki skalne.
Panie i Panowie ! Tam będziemy leżakować.
Schronisko na Hali Szrenickiej ( Neue Schlesische Baude ) występuje tam ( oczywiście w róznych formach ) od końca XVIII wieku. W środku budynku jest wiele zdjęć z dawnych lat budynku. Co ciekawe - na zdjęciach występuje wysokość 1 195 m, a obecnie chwalą się 1 200 m. Karkonosze rosną.
Dostajemy pokój ( standard wystarczający, inaczej niż w temacie sanitariatów ), zostawiamy plecaki i w bój.
Czy widzicie mrok nad Szrenicą ? ! Tam dotrzemy.
Tak dla zmiany nastroju rzut oka na Góry Izerskie - Wysoki Kamień.
Czerwonym szlakiem, ponoć Głównym Sudeckim, ruszamy w stronę Świnek.
Po lewej ręce mamy szczyt Szrenicy, schronisko i Końskie Łby.
Jarron oko w oko z Trzema Świnkami ( 1 290 m ). Miałem przyjemność poznać je w tamtym roku na czterodniowym wyjeździe Zdobywców w Karkonosze i okolice.
Świnka lewostronna.
Czy widzicie co jest po jej lewej stronie ?
Kolejne zbrodnicze miejsce ( tom pierwszy ).
Przeszliśmy Świnki.
A co przed nami ? Twarożnik ( 1 320 m ).
Na razie nie idziemy w jego kierunku. Skręcamy w prawo, wkraczamy w Czechy.
Rzut oka na Twarożnik.
Wyłania się Vosecka Bouda ( 1 260 m ). Kolejny budynek z historią od XVIII wieku. Po Wielkiej Wojnie jego właściciel, Niemiec, Franz Endler został "poproszony" przez Czechów o zdanie budynku. I tak to wybudował schronisko na Szrenicy. Takie to są losy tych pięknych budynków. Ponoć Vosecka jest jednym z nielicznych schronisk / boud, które nie padły pod wpływem ognia. I brak w nim sieci elektrycznej, turyści są podłączani do agregatu
Wracamy spod niej na czerwony szlak.
Świnki spozierają na szczyt.
Udajemy się w stronę Twarożnika. Jest godzina 17.17.
Piękny szczyt.
Były sobie Świnki Trzy, Świnki Trzy.
Łabski Szczyt i ... nie schronisko Chociaż w książce ...
Z cyklu "Twarożnik ze Szrenicą".
On wzywa ... tam rezydował tragiczny właściciel, tam Marta pracowała w recepcji.
Świńskie ściany.
Podejmujemy wyzwanie.
Rzut oka z platformy widokowej na Twarożnik.
I chrumkacze.
Miejsce dramatu z pierwszego tomu.
Do jutra ...
Czy uwierzycie, że już drugi raz byłem na Szrenicy ? To już trzeci szczyt w Sudetach na którym byłem drugi raz ! Jestem z siebie dumny.
Wchodzimy do schroniska i zasiadamy do kilkudziesięciominutowej rozmowy.
W sam raz na podsumowanie pierwszego dnia.
Następnie nogi nasze niosą nas za pomocą szlaków czarnego i czerwonego na Halę. Zdążyliśmy - byliśmy o 19.44, a posiłki można zamawiać do 19.45. Piękne wyczucie sytuacji.
A potem, do pierwszej w nocy, gadaliśmy do rzeczy i od rzeczy przy dźwiękach pięknych utworów.
Dobranoc. Dzień drugi okazał się ... długi.
Hell awaits ...