Dziady ( i Basia ) na Pradziadzie
: 2023-06-21, 19:15
Dobry wieczór.
Początkiem roku 2023 zaplanowaliśmy straszliwe wyprawy prawie na koniec świata. Po zakończonym sukcesem wyjeździe w Góry Opawskie przyszedł czas na jeszcze groźniejszą ekspedycję.
Czyż Pradziad nie brzmi groźnie ? Czyż nie wygląda demonicznie z oddali ? Czyż nie warto na niego wejść ?
Ekipa z Gór Opawskich melduje się w komplecie. 7 maja tego roku podejmujemy to wyzwanie. Nie ma lekko - nikt inny nie chciał.
Pokonujemy tysiące kilometrów w drodze na zachód. Tak daleki zachód, że celem nie jest nawet Dziki Zachód. Celem są Czechy.
Parkujemy w Karlova Studanka. Tuż przy szlakach - żółtym i niebieskim. Znowu ktoś chce pomalować świat na te kolory. Parking bezpłatny, forma w normie, sami debiutanci na tym szlaku - Baś, Gutek, Jarek, Krzysiek i ja.
Około 9.08 ruszamy na spotkanie z czeską przyrodą.
Od początku idziemy wzdłuż wody płynącej ( raz z prawej, raz z lewej, drugi raz z prawej, drugi raz z lewej ... ) o nazwie Bila Opava.
Rada Starszych.
Mini wodoryje są co chwilę.
Korzenie się panoszą.
Zmory mostowe.
W międzyczasie znaki niebieskie oddaliły się w prawo pod górę. My podążamy szlakiem żółtym. Kolor paskudny ale szlak ... Wszyscy jesteśmy zachwyceni. Wodą, elementami skalnymi, dziką roślinnością, paskudną pogodą, kłodami pod nogami, skałami nad głowami. Amen.
Młodzieżówka turystyczna.
Orientuj się !
Mamy też kłody nad głowy.
Piękne pomieszanie.
Turyści mostowi.
Piękne niebo nad drzewami.
Bardzo ładne kładki i mostki.
Pokonał te schody.
Przeszedł ten mostek.
Tak jakoś ciemno się zrobiło.
Kolejny przedstawiciel młodzieży.
Pod górę marsz.
Dla odmiany wody.
I znowu do góry.
Tutaj mi się bardzo podobało.
Przed nami największy wodoryj w okolicy.
I tak to przyszedł czas na pożegnanie z żółtym szlakiem.
Skręcamy w lewo na niebieski szlak.
Drapieżne drzewo.
Kolejny drapieżca.
Górna część doliny wygląda trochę inaczej.
Pierwszy cel wzięty. Chata Barborka czeka na nas. Odpoczęliśmy w sposób elegancki.
Jak widać na powyższych zdjęciach pogoda nie była widokowa. A ponoć z Pradziada nawet Tczew widać. Tak mówiła Basia, która tam kiedyś zimą była. Uwierzyliśmy Jej i ruszyliśmy.
Widoki były szerokie.
To w tle to dół wieży na Pradziadzie.
Szczyt wzięty ! 1491 m, najwyższy szczyt Jesioników. Piąty w Czechach i najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich.
Wita nas Pradziad, osobnik z miejscowej mitologii.
My tu wrócimy.
A teraz wracamy. Korzystamy z jednej z kilku platform widokowych.
Witamy płaza.
Tam nie weszliśmy.
Nie wracamy do Barborki tylko idziemy prosto - Owczarnia czekała.
Po prawicy stoi inna chata.
Idzie zima.
W Ovcarna spędzamy trochę czasu, korzystając z karty dań.
Jak wyszliśmy pogoda dalej była wspaniała.
Można powiedzieć, że była to wyprawa zimowa.
Tym razem korzystamy w większości ze szlaku niebieskiego.
Cudne drzewa.
Idziemy na niebiesko.
I znowu drzewa na stoku.
Po prawicy u dołu widać żółty szlak, którym szliśmy rano. To znak, że zbliżamy się do połączenia szlaków.
I się połączyliśmy.
Ostatnie metry do parkingu.
Koniec.
Z jednej strony zero widoków ze szczytu trochę nas zmartwiło. Z drugiej strony szlak przy potoku to górska perła.
Wrócimy tam przy lepszych prognozach.
Bardzo dziękuję Dawidowi za zaproponowanie tej pętli turystycznej.
Dobranoc.
Początkiem roku 2023 zaplanowaliśmy straszliwe wyprawy prawie na koniec świata. Po zakończonym sukcesem wyjeździe w Góry Opawskie przyszedł czas na jeszcze groźniejszą ekspedycję.
Czyż Pradziad nie brzmi groźnie ? Czyż nie wygląda demonicznie z oddali ? Czyż nie warto na niego wejść ?
Ekipa z Gór Opawskich melduje się w komplecie. 7 maja tego roku podejmujemy to wyzwanie. Nie ma lekko - nikt inny nie chciał.
Pokonujemy tysiące kilometrów w drodze na zachód. Tak daleki zachód, że celem nie jest nawet Dziki Zachód. Celem są Czechy.
Parkujemy w Karlova Studanka. Tuż przy szlakach - żółtym i niebieskim. Znowu ktoś chce pomalować świat na te kolory. Parking bezpłatny, forma w normie, sami debiutanci na tym szlaku - Baś, Gutek, Jarek, Krzysiek i ja.
Około 9.08 ruszamy na spotkanie z czeską przyrodą.
Od początku idziemy wzdłuż wody płynącej ( raz z prawej, raz z lewej, drugi raz z prawej, drugi raz z lewej ... ) o nazwie Bila Opava.
Rada Starszych.
Mini wodoryje są co chwilę.
Korzenie się panoszą.
Zmory mostowe.
W międzyczasie znaki niebieskie oddaliły się w prawo pod górę. My podążamy szlakiem żółtym. Kolor paskudny ale szlak ... Wszyscy jesteśmy zachwyceni. Wodą, elementami skalnymi, dziką roślinnością, paskudną pogodą, kłodami pod nogami, skałami nad głowami. Amen.
Młodzieżówka turystyczna.
Orientuj się !
Mamy też kłody nad głowy.
Piękne pomieszanie.
Turyści mostowi.
Piękne niebo nad drzewami.
Bardzo ładne kładki i mostki.
Pokonał te schody.
Przeszedł ten mostek.
Tak jakoś ciemno się zrobiło.
Kolejny przedstawiciel młodzieży.
Pod górę marsz.
Dla odmiany wody.
I znowu do góry.
Tutaj mi się bardzo podobało.
Przed nami największy wodoryj w okolicy.
I tak to przyszedł czas na pożegnanie z żółtym szlakiem.
Skręcamy w lewo na niebieski szlak.
Drapieżne drzewo.
Kolejny drapieżca.
Górna część doliny wygląda trochę inaczej.
Pierwszy cel wzięty. Chata Barborka czeka na nas. Odpoczęliśmy w sposób elegancki.
Jak widać na powyższych zdjęciach pogoda nie była widokowa. A ponoć z Pradziada nawet Tczew widać. Tak mówiła Basia, która tam kiedyś zimą była. Uwierzyliśmy Jej i ruszyliśmy.
Widoki były szerokie.
To w tle to dół wieży na Pradziadzie.
Szczyt wzięty ! 1491 m, najwyższy szczyt Jesioników. Piąty w Czechach i najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich.
Wita nas Pradziad, osobnik z miejscowej mitologii.
My tu wrócimy.
A teraz wracamy. Korzystamy z jednej z kilku platform widokowych.
Witamy płaza.
Tam nie weszliśmy.
Nie wracamy do Barborki tylko idziemy prosto - Owczarnia czekała.
Po prawicy stoi inna chata.
Idzie zima.
W Ovcarna spędzamy trochę czasu, korzystając z karty dań.
Jak wyszliśmy pogoda dalej była wspaniała.
Można powiedzieć, że była to wyprawa zimowa.
Tym razem korzystamy w większości ze szlaku niebieskiego.
Cudne drzewa.
Idziemy na niebiesko.
I znowu drzewa na stoku.
Po prawicy u dołu widać żółty szlak, którym szliśmy rano. To znak, że zbliżamy się do połączenia szlaków.
I się połączyliśmy.
Ostatnie metry do parkingu.
Koniec.
Z jednej strony zero widoków ze szczytu trochę nas zmartwiło. Z drugiej strony szlak przy potoku to górska perła.
Wrócimy tam przy lepszych prognozach.
Bardzo dziękuję Dawidowi za zaproponowanie tej pętli turystycznej.
Dobranoc.