Rozpoczynam proces detronizacji Opawskiego Dawida.
: 2023-04-02, 19:25
Dobry wieczór.
Ostatnim czasem Dawid O. napisał na Forum, że na Biskupiej Kopie był 260 razy. Świadczy to o pewnym szaleństwie I dobrze, w szaleństwie siła. I dla dobra mojego zdrowia psychicznego postanowiłem, że rozpoczniemy proces detronizacji Dawida.
Pójdzie to bardzo szybko. W dniu 23 marca nogi moje DRUGI raz stanęły na Biskupiej Kopie. Dawid już wie co Go czeka ...
W składzie pięcioosobowym wyruszamy bladym świtem z Żywca. O 5 rano. Mkniemy tak szybko, że na miejscu jesteśmy już o 5.26. Albo o 8.05 ... ? Nie ważne. Ważne jest , że parking Petrovy Boudy powitał nas wolnym miejscem parkingowym. Tak po prawdzie to wszystkie miejsca były wolne
Przyjmujemy poważne wyrazy twarzy i ruszamy. Przed nami z 28 minut drogi na szczyt. Biskupia Kopa czekała.
Drzewa mają w tych Czechach przerąbane.
Po lewej czai się maszt na Pradziadzie.
Baś i Gutek szarżują.
Czy widzisz te gruzy na szczycie ? To są pozostałości po schronisku Rudolfów ?
Tablica ( z 1925 r ) z Rudolfami.
I oto jesteśmy !
Złośliwe typy zamknęły przed nami wieżę ( z 1898 roku ). Baś , Gutek i ja byliśmy na niej wcześniej. Jarek i Krzysiek nie.
Drugi raz na Kopie ... Dawid tego dnia wybrał studiowanie ... Taaa ... Wyczuł sytuację i nie chciał widzieć początków naszego triumfu Tak swoją drogą to Kopa jest jedynym szczytem w Sudetach na jakim byłem dwa razy. Jak nic zostanę Przewodnikiem Sudeckim. Lech Rugała już drży.
Wieża zamknięta, sklepik zamknięty, wieje, lekko zimno, chmury nad okolicą. Sielanka.
Poszliśmy dalej - Polska część wycieczki czekała.
Mają na Opolszczyźnie ładne wyspy.
Wkraczamy do schroniska. Ponoć za rok stuknie mu setka.
Srebna Kopa.
W schronisku spędzamy prawie godzinę. Pogadaliśmy z obsługa, przywitaliśmy się z dwójką turystów i ich psem. Pies schroniskowy, jamnik, ruszył do ataku. Został powstrzymany tekstem : "Zły pies. Schnaps do nogi !". Dzień toczył się dalej.
Po tej godzinie pogoda poprawiła się.
Pa !
Ostry zakręt.
Ze szczytu schodzimy do cywilizacji czeskiej. Petrovice.
Opuszczamy miejscowość, skręcamy w lewo i ruszamy w bój.
Zaczyna wiać.
Tam byliśmy.
Od lewej Vetrna ( ? ), Biskupia i Srebna Kopa.
Wiało.
Spore bydlę z tej Kopy.
Młodzież Zdobywców.
Czeski sposób opisywania szlaków - kilometry, a nie czas. Idziemy na Solna Hora.
Drzewa na posterunku.
Za pewien czas nogi nasze wejdą na tę skałę. Maria Hilf nie odwiedzimy.
Zbliżamy się do żółtego szlaku.
Góry nakładają się na siebie.
Kolejna ściana drzew.
W wyniku dysputy ( padł komplement "Ty topograficzny chuju" ) ustaliliśmy, że to jest Pradziad.
Kolejny szczyt wzięty.
Wśród traw.
To zielone to chyba jest sztuczne.
Zawodowcy.
Młode iglaki już szykują się na rzeź.
Czy widzicie samotny pomnik ?
Jesteśmy w tak dobrej formie, że i ten szczyt nie był nam straszny.
Czy to jest Śnieżnik ?
Krążownik powietrzny.
Pojawiły się skały. Świat stał się przyjemniejszy. Zasiedliśmy tutaj w celach skonsumowania śniadania.
Te piękne drzewa przypomniały mi pewien utwór muzyczny.
https://www.bing.com/videos/search?q=yo ... &FORM=VIRE
Częsty motyw w okolicy. Dziury.
Mordeczki nam się ucieszyły.
Brak drzew trochę pomógł ...
Podchodzę do skały z boku.
Towarzysze idą szlakiem.
Świetna budowa skały.
Dzielna Młodzieżówka Zdobywców zdobyła skałę.
Mała, skalna rodzina.
Kolejne typki.
Widziałem co najmniej dwa takie osobniki. O co chodzi z tymi cyframi ?
Tego dnia wszystko w okolicy padło przed nami.
Piąty Zdobywiec.
Inne spojrzenie na skały.
Zbliżamy się do Vetrna. Ostatniego szczytu tego dnia. Po prawej Kopa, od której zaczęliśmy dzisiejszą trasę.
Podoba mi się ta wyższa brzoza.
Ciekawy korzeń.
Na Vetrna jest rewelacyjne skupisko skał.
Wyszliśmy na pole bitwy z I światowej.
Vetrna.
Rano tamtędy szliśmy.
Pal Secam. Pozdrawiamy Azję Tuchajbejowicza.
Ostatnie kroki do parkingu. 6 i pół godziny przygody z Górami Opawskimi.
Koniec. Początek drogi do obalenia Dawida zrobiony.
Pozdrawiam.
P.s. Inspiracją do powyższej wycieczki była jedna z relacji Włodarza. Dziękujemy.
Ostatnim czasem Dawid O. napisał na Forum, że na Biskupiej Kopie był 260 razy. Świadczy to o pewnym szaleństwie I dobrze, w szaleństwie siła. I dla dobra mojego zdrowia psychicznego postanowiłem, że rozpoczniemy proces detronizacji Dawida.
Pójdzie to bardzo szybko. W dniu 23 marca nogi moje DRUGI raz stanęły na Biskupiej Kopie. Dawid już wie co Go czeka ...
W składzie pięcioosobowym wyruszamy bladym świtem z Żywca. O 5 rano. Mkniemy tak szybko, że na miejscu jesteśmy już o 5.26. Albo o 8.05 ... ? Nie ważne. Ważne jest , że parking Petrovy Boudy powitał nas wolnym miejscem parkingowym. Tak po prawdzie to wszystkie miejsca były wolne
Przyjmujemy poważne wyrazy twarzy i ruszamy. Przed nami z 28 minut drogi na szczyt. Biskupia Kopa czekała.
Drzewa mają w tych Czechach przerąbane.
Po lewej czai się maszt na Pradziadzie.
Baś i Gutek szarżują.
Czy widzisz te gruzy na szczycie ? To są pozostałości po schronisku Rudolfów ?
Tablica ( z 1925 r ) z Rudolfami.
I oto jesteśmy !
Złośliwe typy zamknęły przed nami wieżę ( z 1898 roku ). Baś , Gutek i ja byliśmy na niej wcześniej. Jarek i Krzysiek nie.
Drugi raz na Kopie ... Dawid tego dnia wybrał studiowanie ... Taaa ... Wyczuł sytuację i nie chciał widzieć początków naszego triumfu Tak swoją drogą to Kopa jest jedynym szczytem w Sudetach na jakim byłem dwa razy. Jak nic zostanę Przewodnikiem Sudeckim. Lech Rugała już drży.
Wieża zamknięta, sklepik zamknięty, wieje, lekko zimno, chmury nad okolicą. Sielanka.
Poszliśmy dalej - Polska część wycieczki czekała.
Mają na Opolszczyźnie ładne wyspy.
Wkraczamy do schroniska. Ponoć za rok stuknie mu setka.
Srebna Kopa.
W schronisku spędzamy prawie godzinę. Pogadaliśmy z obsługa, przywitaliśmy się z dwójką turystów i ich psem. Pies schroniskowy, jamnik, ruszył do ataku. Został powstrzymany tekstem : "Zły pies. Schnaps do nogi !". Dzień toczył się dalej.
Po tej godzinie pogoda poprawiła się.
Pa !
Ostry zakręt.
Ze szczytu schodzimy do cywilizacji czeskiej. Petrovice.
Opuszczamy miejscowość, skręcamy w lewo i ruszamy w bój.
Zaczyna wiać.
Tam byliśmy.
Od lewej Vetrna ( ? ), Biskupia i Srebna Kopa.
Wiało.
Spore bydlę z tej Kopy.
Młodzież Zdobywców.
Czeski sposób opisywania szlaków - kilometry, a nie czas. Idziemy na Solna Hora.
Drzewa na posterunku.
Za pewien czas nogi nasze wejdą na tę skałę. Maria Hilf nie odwiedzimy.
Zbliżamy się do żółtego szlaku.
Góry nakładają się na siebie.
Kolejna ściana drzew.
W wyniku dysputy ( padł komplement "Ty topograficzny chuju" ) ustaliliśmy, że to jest Pradziad.
Kolejny szczyt wzięty.
Wśród traw.
To zielone to chyba jest sztuczne.
Zawodowcy.
Młode iglaki już szykują się na rzeź.
Czy widzicie samotny pomnik ?
Jesteśmy w tak dobrej formie, że i ten szczyt nie był nam straszny.
Czy to jest Śnieżnik ?
Krążownik powietrzny.
Pojawiły się skały. Świat stał się przyjemniejszy. Zasiedliśmy tutaj w celach skonsumowania śniadania.
Te piękne drzewa przypomniały mi pewien utwór muzyczny.
https://www.bing.com/videos/search?q=yo ... &FORM=VIRE
Częsty motyw w okolicy. Dziury.
Mordeczki nam się ucieszyły.
Brak drzew trochę pomógł ...
Podchodzę do skały z boku.
Towarzysze idą szlakiem.
Świetna budowa skały.
Dzielna Młodzieżówka Zdobywców zdobyła skałę.
Mała, skalna rodzina.
Kolejne typki.
Widziałem co najmniej dwa takie osobniki. O co chodzi z tymi cyframi ?
Tego dnia wszystko w okolicy padło przed nami.
Piąty Zdobywiec.
Inne spojrzenie na skały.
Zbliżamy się do Vetrna. Ostatniego szczytu tego dnia. Po prawej Kopa, od której zaczęliśmy dzisiejszą trasę.
Podoba mi się ta wyższa brzoza.
Ciekawy korzeń.
Na Vetrna jest rewelacyjne skupisko skał.
Wyszliśmy na pole bitwy z I światowej.
Vetrna.
Rano tamtędy szliśmy.
Pal Secam. Pozdrawiamy Azję Tuchajbejowicza.
Ostatnie kroki do parkingu. 6 i pół godziny przygody z Górami Opawskimi.
Koniec. Początek drogi do obalenia Dawida zrobiony.
Pozdrawiam.
P.s. Inspiracją do powyższej wycieczki była jedna z relacji Włodarza. Dziękujemy.