Przez Sudety z plecakiem w 3 dni – 8-10 lipca 2019
Wędrówki z plecakiem od miejsca do miejsca są moim ulubionym rodzajem wędrówek. Choć mają minusy bo musisz targać przez kilka dni ze sobą w plecaku cały swój dobytek to jednak mają klimat. Mój tym razem ważył 9 kg . Tym razem pada na Sudety Środkowe i Wschodnie a konkretniej na Góry Orlickie, Góry Bystrzyckie i Masyw Śnieżnika. Choć w większości biegła znanymi mi już szlakami, było sporo miejsc w których miałem okazję być po raz pierwszy.
Dzień I: Wzgórza Lewińskie/Góry Orlickie (Prudnik - Przełęcz Polskie Wrota) - Grodziec - Orlica - Zieleniec - Torfowisko pod Zieleńcem
Ruszamy w poniedziałek 8 lipca, niestety wyjeżdżamy busem dopiero przed 11 bo nie mamy wcześniejszego połączenia w kierunku Ziemi Kłodzkiej. Co prawda jest poranny pociąg do Kłodzka… ale tylko w weekendy. Na miejscu jesteśmy o 13. Wkładamy plecaki na siebie i ruszamy z Przełęczy Polskie Wrota. Na chwilę wkraczamy na Wzgórza Lewińskie, idziemy czerwonym Głównym Szlakiem Sudeckim na Grodziec – najwyższy szczyt tego pasma zaliczany do Korony Ziemi Kłodzkiej. Teraz GSS biegnie przez jego wierzchołek, choć w ubiegłym roku gdy przechodziłem szlak było inaczej. Tą samą drogą wracamy na Przełęcz Polskie Wrota. U podnóża Grodźca znajdujemy ruiny kamiennego pieca wapienniczego. Są także górskie łąki i samotna ławka ze znakiem szlaku i pięknym widokiem. Bardzo spodobało mi się to miejsce już w ubiegłym roku podczas wędrówki GSS.
Z przełęczy wybieramy żółty szlak, wkraczamy w Góry Orlickie i przez las podążamy do Autostrady Sudeckiej. Ów droga budowana była w latach 30. XX w. przez III Rzeszę. W założeniu miała przebiegać przez całe Sudety i mieć znaczenie także militarne. Ostatecznie powstało 42 km trasy z Przełęczy Polskie Wrota do Międzylesia oraz odcinek w Górach Izerskich. Teraz przez kilka km wędrujemy tą trasą, mijamy bazę Wojskowej Piechoty Górskiej, wyżej z Sołtysiej Kopy otwierają się piękne widoki na Sudety, widać m.in. Karkonosze, Góry Sowie, Duszniki Zdrój i Śnieżnik.
Duszniki pod Górami Sowimi
W końcu schodzimy z asfaltu i wspinamy się na Orlicę (1084 m) – najwyższy szczyt w polskich Górach Orlickich. To mój 5 szczyt do Korony Gór Polski. Choć dziś Orlica nie wyróżnia się spośród innych szczytów i prawie nie posiada infrastruktury turystycznej kiedyś było zupełnie inaczej. Miała w sobie coś co przyciągało ludzi. Już w w 1800 r. szczyt odwiedził John Quincy Adams - późniejszy prezydenta USA, w 1779 r. cesarz Józefa II, a podczas pobytu w dusznickim sanatorium Fryderyka Chopina w 1826 r. Stały tutaj wieże widokowe z których podobno przy dobrej pogodzie można było dostrzec wieże Pragi oraz kilka schronisk. Pierwsze z nich powstało w 1883 r. wraz z wieżą widokową zbudował je Heinrich Rübartsch – pionier turystyki, narciarstwa i miłośnik Gór Orlickich. Kolejne powstało w 1928 r. - Hindenburgbaude prowadziło Kłodzkie Towarzystwo Górskie. Oprócz wspomnianych w masywie Orlicy istniały jeszcze 4 schroniska górskie. Do dnia dzisiejszego nie zachowało się nic, drewniana wiata pełni funkcję schroniska, na wierzchołku stoi pomnik upamiętniający wizyty wspomnianych osób, a w planach jest zbudowanie wieży widokowej.
Korona Gór Polski 5/28
Chwilę odpoczywamy na szczycie a następnie schodzimy granicą. Mijamy Zielony Garb – wierzchołek do odznaki Tysięczniki Ziemi Kłodzkiej. Wychodzimy na łąki czyli zimowe zjazdowe trasy narciarskie. Przed sobą mamy ładny widok na Zieleniec i góry. Miejscowość Zieleniec to dziś potężny ośrodek narciarski. Zimą przewijają się tu tysiące narciarzy, latem jest spokojnie, za to trwa budowa hoteli, pensjonatów itd. nastawionych na turystykę narciarską. Niestety krajobraz Zieleńca bardzo się zmienia na niekorzyść, z pięknie położonej górskiej wsi zrobiło się bardzo komercyjne miejsce z luksusowymi hotelami.
Schodzimy do Zieleńca. Przy schronisku PTTK „Orlica” mieszczącym się w starym drewnianym budynku rzadko spotykanym już w Zieleńcu chwilę odpoczywamy. Zaglądam także do pobliskiego kamiennego kościoła św. Anny z 1902 r. zbudowanego w stylu neoromańskim. Pierwszy drewniany kościół w Zieleńcu wzniesiono w 1762 r. Świątynia ładnie komponuje się z górskim krajobrazem, niestety zasłaniana jest przez budowane „molochy”, może poszczycić się mianem najwyżej położonego kościoła w Sudetach.
Teraz zmieniamy kolor szlaku na Zielony i schodzimy w dolinę Bystrzycy Dusznickiej – jesteśmy w Górach Bystrzyckich. Stąd podchodzimy do Torfowiska pod Zieleńcem. Torfowisko objęte jest rezerwatem przyrody na powierzchni 156,8 ha . Chroni jedno z najstarszych torfowisk sudeckich. Grubość torfu sięga tu 8,5 m. Występują tutaj rzadkie rośliny, a krajobraz tego miejsca porównywany jest do tajgi syberyjskiej. Szacuje się, że torfowisko ma około 7600 lat. Znajduje się tutaj także wododział między Morzem Bałtyckim a Czarnym Na terenie rezerwatu wytyczono ścieżki po drewnianych kładkach, ustawiono tablice, jest też wieża widokowa (ustawiona na drewnianym podeście), z której roztaczają się słabe widoki jedynie na okolicę.
Teraz pozostał nam ostatni najnudniejszy odcinek trasy. Podkręcamy więc tempo i maszerujemy kilka km szeroką kamienistą drogą leśną bez widoków do Schroniska PTTK „Muflon” koło Dusznik Zdrój.
Drewniany obiekt schroniska położony na stoku Ptasiej Góry na wysokości 690 m. powstał w poł. XIX w. jako restauracja z potrawami mlecznymi. Na początku XX w. zaczęto serwować piwo i przyjmować gości. W 1959 r. obiekt spłonął, jednak szybko został odbudowany. Nazwa „Pod Muflonem” została nadana z powodu głowy muflona wiszącej w jadalni. Z tarasu obok schroniska widok w kierunku północno zachodnim na pobliskie Duszniki Zdrój i Góry Stołowe, na horyzoncie widoczne także Karkonosze ze Śnieżką. I to właśnie za nimi mam zamiar podziwiać zachód słońca. Niestety chowa się za chmury, ale chwile przed całkowitym zachodem pojawia się promyk.
Kwaterujemy się w schronisku, później zajadam się pysznym gulaszem, rozmawiamy z osobami z Wadowic, którzy przemierzają Główny Szlak Sudecki. Lubię klimat tego schroniska, drewniany wystrój sali. Po zamknięciu bufetu długo jeszcze siedzimy na sali schroniska.
Dystans dnia: 30 km
W 3 dni przez Sudety z plecakiem
W 3 dni przez Sudety z plecakiem
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Dzień II: Masyw Śnieżnika inaczej: Międzygórze – Czarna Góra – Żmijowe Skały – Smerekowiec Średniak – Stroma – Schronisko PTTK na Śnieżniku
Następnego dnia o poranku opuszczamy schronisko i schodzimy do Dusznik Zdroju. Autobusem PKS Kłodzko jedziemy do Międzygórza. O godz 11:00 z tej miejscowości pod Śnieżnikiem ruszamy na szlaki. Wybieramy niebieski, potem zielony którym stromo wspinamy się na Czarną Górę. Coraz bardziej się chmurzy, jest zimno, w partii szczytowej Czarnej łapie nas deszcz, który udaje nam się przeczekać pod nieczynną drewnianą wieżą na szczycie (podobno grozi zawaleniem).
Z Czarnej schodzimy czerwonym szlakiem, deszcz już nie pada, a ze skał roztacza się piękny widok od Jeseników przez Śnieżnik po Kotlinę Kłodzką. Ze szlaku schodzimy na chwilę by zdobyć Jaworową Kopę (1138 m) zaliczaną do Tysięczników Ziemi Kłodzkiej. Wracamy na Główny Szlak Sudecki, którym podążamy na Żmijowiec (1153, tutaj spotykamy parę z Mszany Dolnej, z którymi dość długo rozmawiamy. Jeśli to czytacie pozdrawiam! Stąd nie daleko już na piękne Żmijowe Skały z widokami.
Teraz wędrujemy bezszlakowo, wspinamy się na Smerekowiec (1123 m), także do odznaki TZK. Czy ktoś wie co to za odwiert? na szczycie? Teraz wracamy do zielonego szlaku, którym podążamy na Przełęcz Śnieżnicką. Dziś szlaków za długo się nie trzymamy i znów bez szlaku wspinamy się na Średniak (1210 m). Szczyt porośnięty jest młodym lasem, roztacza się z niego piękny widok na halę ze schroniskiem i górującym ponad nim szczyt Śnieżnika. Kilkukrotnie w sieci widziałem archiwalne ujęcia z tej perspektywy zawsze zastanawiając się skąd zostały wykonane, teraz już wiem. W okolicy Średniaka od lat 70. XX w. mieszkają kozice, to jedyne miejsce ich występowania w Polsce oprócz Tatr.
Z wierzchołka schodzimy do schroniska, gdzie mamy nocleg. Zostawiamy ciężkie plecaki i ruszamy jeszcze na jeden szczycik. Najpierw niebieskim szlakiem w kierunku Kamienicy, potem bez szlaku wspinamy się na Stromą (1167 m), ze skałkami i widokami. Wokół czarne chmury i widoczne ściany deszczu wskazują, że zaraz znów będzie padać.
Czym prędzej podążamy więc do schroniska. Historia drewnianego budynku sięga 1871 r. kiedy powstała gospoda turystyczna. Później obiekt przebudowywano nazywając je "Szwajcarką". Do początku XXI w. w obiekcie nie było prądu, dziś prąd produkuje mała elektrownia wodna. Wieczór w schronisku upływa bardzo przyjemnie, oprócz nas jest tylko kilka osób. Przy piwku, rozmowach przez okna werandy podziwiam zachód schowanego nieco w chmurach słońca za Karkonoszami…
Dystans dnia: 23 km
Następnego dnia o poranku opuszczamy schronisko i schodzimy do Dusznik Zdroju. Autobusem PKS Kłodzko jedziemy do Międzygórza. O godz 11:00 z tej miejscowości pod Śnieżnikiem ruszamy na szlaki. Wybieramy niebieski, potem zielony którym stromo wspinamy się na Czarną Górę. Coraz bardziej się chmurzy, jest zimno, w partii szczytowej Czarnej łapie nas deszcz, który udaje nam się przeczekać pod nieczynną drewnianą wieżą na szczycie (podobno grozi zawaleniem).
Z Czarnej schodzimy czerwonym szlakiem, deszcz już nie pada, a ze skał roztacza się piękny widok od Jeseników przez Śnieżnik po Kotlinę Kłodzką. Ze szlaku schodzimy na chwilę by zdobyć Jaworową Kopę (1138 m) zaliczaną do Tysięczników Ziemi Kłodzkiej. Wracamy na Główny Szlak Sudecki, którym podążamy na Żmijowiec (1153, tutaj spotykamy parę z Mszany Dolnej, z którymi dość długo rozmawiamy. Jeśli to czytacie pozdrawiam! Stąd nie daleko już na piękne Żmijowe Skały z widokami.
Teraz wędrujemy bezszlakowo, wspinamy się na Smerekowiec (1123 m), także do odznaki TZK. Czy ktoś wie co to za odwiert? na szczycie? Teraz wracamy do zielonego szlaku, którym podążamy na Przełęcz Śnieżnicką. Dziś szlaków za długo się nie trzymamy i znów bez szlaku wspinamy się na Średniak (1210 m). Szczyt porośnięty jest młodym lasem, roztacza się z niego piękny widok na halę ze schroniskiem i górującym ponad nim szczyt Śnieżnika. Kilkukrotnie w sieci widziałem archiwalne ujęcia z tej perspektywy zawsze zastanawiając się skąd zostały wykonane, teraz już wiem. W okolicy Średniaka od lat 70. XX w. mieszkają kozice, to jedyne miejsce ich występowania w Polsce oprócz Tatr.
Z wierzchołka schodzimy do schroniska, gdzie mamy nocleg. Zostawiamy ciężkie plecaki i ruszamy jeszcze na jeden szczycik. Najpierw niebieskim szlakiem w kierunku Kamienicy, potem bez szlaku wspinamy się na Stromą (1167 m), ze skałkami i widokami. Wokół czarne chmury i widoczne ściany deszczu wskazują, że zaraz znów będzie padać.
Czym prędzej podążamy więc do schroniska. Historia drewnianego budynku sięga 1871 r. kiedy powstała gospoda turystyczna. Później obiekt przebudowywano nazywając je "Szwajcarką". Do początku XXI w. w obiekcie nie było prądu, dziś prąd produkuje mała elektrownia wodna. Wieczór w schronisku upływa bardzo przyjemnie, oprócz nas jest tylko kilka osób. Przy piwku, rozmowach przez okna werandy podziwiam zachód schowanego nieco w chmurach słońca za Karkonoszami…
Dystans dnia: 23 km
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Dzień III: Masyw Śnieżnika, Góry Bialskie/Rychlebskie: Schronisko - Śnieżnik – Chatka pod Śnieżnikiem – Przełęcz Płoszczyna – Paprsek – Postawna - Smrk – Ramzova
To już ostatni dzień naszej wędrówki. O poranku gdy wyruszamy ze schroniska zatrzymani jesteśmy przez gospodarza – Jacka Fastnachta, który częstuje nas gorącą herbatą i ciasteczkami i rozmową o pracy w schronisku i przygodach z nią związanych W końcu ruszamy na szlak, po wyjściu ze schroniska robi się nie przyjemnie, jest bardzo mglisto, wietrznie, a temperatura sięga zaledwie kilku stopni. Wspinamy się na Śnieżnik z ruinami najpiękniejszej moim zdaniem wieży widokowej w Sudetach, która została wysadzona w 1973 r.
Widoczność sięga kilku metrów, więc szybko opuszczamy szczyt i schodzimy do kamiennego słonia – symbolu Śnieżnika postawionego w 1932 r. Obok znajdują się ruiny schroniska , zbudowanego w 1908 r., nosiło imię księcia Lichensteina, było jednym z najnowocześniejszych schronisk w Sudetach, posiadało prąd, wodę, telefon i pocztę, w 1971 r. obiekt został zburzony, obecnie pozostały po nim tylko piwnice.
Wędrujemy dalej, mgła ustępuje wpadam na pomysł by odnaleźć legendarną Chatkę pod Śnieżnikiem. Ukryty w lesie stary drewniany domek myśliwski został zbudowany prawdopodobnie w 1878 r. lub nieco później. Służył jako schronienie dla myśliwych i leśników, w swojej historii posiadał pełne umeblowanie. Od jakiegoś czasu służy turystom, uwielbiającym dzikość górskiej przyrody. Chatka jest ogólnodostępna, można w niej przenocować. Wyposażenie skromne, ale jest kilka łózek, piec i nieco narzędzi. Spodobało mi się te miejsce.
W pobliżu chatki pod Śnieżnikiem znalazłem jakieś ruiny, ktoś wie czego?
Wracamy na szlak , zdobywamy Sadzonki (1230 m). Teraz przez trochę km wędrujemy zielonym szlakiem granicznym, przez świerkowy bór bez widoków. Na Przełęczy Płoszczyna chwila przerwy, opuszczamy masyw Śnieżnika i wkraczamy w Góry Bialskie/Rychlebskie.
Krajobraz się nie zmienia, granicę opuszczamy za Chlupenkovcem i czerwonym szlakiem podążamy do Chaty Paprsek. To schronisko – hotel, którego początki sięgają 1931 r. Zbudowało je MSSGV ze Starego Mesta pod Śnieżnikiem, dziś to prywatny hotel górski z wyciągiem, tłumnie odwiedzamy jest zimą przez narciarzy. Obok znajduje się mała drewniana kapliczka z 2009 r. św. Krzysztofa. Zbudowana przez właściciela Paprsku na wzór i z dzwonem kościółka w zanikłej, pobliskiej wsi Grund Messinghammer.
Ruszamy dalej, znów jesteśmy na granicy, za plecami mamy Śnieżnik, schodzimy z niej i szukamy wierzchołka Postawnej (1116) – rzekomo najwyższego w Górach Bialskich. Dla mnie to żaden wierzchołek miejsce położone jest w gąszczu krzaków jagód na równinie. I jak może być najwyższym w Górach Bialskich skoro schodzi się do niego z pasa granicznego kilka metrów? Tak naprawdę nie wiadomo co jest najwyższym szczytem tego pasma, Korona Gór Polski mówi że Rudawiec, inni że Postawna, a jeszcze inni uważają, że Góry Bialskie nie są oddzielnym pasmem.
Wracamy na granicę, straszy nas deszczem, przez Brusek z punktem widokowym i skałami wchodzimy na Smrk (1127 m) – najwyższy w Górach Rychlebskich. Z tej góry schodzimy do Ramzovej, gdzie kończymy naszą wędrówkę.
Z najwyżej położonej stacji kolejowej (wys. 760 m) w Czechach odjeżdżamy pociągiem do Jesenika . Tam mieliśmy mieć przesiadkę na pociąg do Głuchołaz, mieliśmy bo przez nieuwagę i źle odczytaną godzinę odjeżdżający pociąg oglądamy przez okno dworca… Pozostał więc autobus, nim jedziemy do Zlatych Hor, a stamtąd do domu zabiera nas znajomy.
Dystans dnia 32 km
I tak dobiegła końca nasza trzydniowa wyrypa przez Sudety. Przez 3 dni pokonaliśmy 90 km, zobaczyliśmy dwa nieśmiałe zachody słońca za Karkonoszami, wykonałem sporo fajnych zdjęć. Czasem odwiedzałem miejsca do których raczej bym nie trafił gdyby nie zdobywanie odznak. Niektóre z nich warte są by odwiedzić je po raz kolejny choćby ze względu na piękne widoki.
To już ostatni dzień naszej wędrówki. O poranku gdy wyruszamy ze schroniska zatrzymani jesteśmy przez gospodarza – Jacka Fastnachta, który częstuje nas gorącą herbatą i ciasteczkami i rozmową o pracy w schronisku i przygodach z nią związanych W końcu ruszamy na szlak, po wyjściu ze schroniska robi się nie przyjemnie, jest bardzo mglisto, wietrznie, a temperatura sięga zaledwie kilku stopni. Wspinamy się na Śnieżnik z ruinami najpiękniejszej moim zdaniem wieży widokowej w Sudetach, która została wysadzona w 1973 r.
Widoczność sięga kilku metrów, więc szybko opuszczamy szczyt i schodzimy do kamiennego słonia – symbolu Śnieżnika postawionego w 1932 r. Obok znajdują się ruiny schroniska , zbudowanego w 1908 r., nosiło imię księcia Lichensteina, było jednym z najnowocześniejszych schronisk w Sudetach, posiadało prąd, wodę, telefon i pocztę, w 1971 r. obiekt został zburzony, obecnie pozostały po nim tylko piwnice.
Wędrujemy dalej, mgła ustępuje wpadam na pomysł by odnaleźć legendarną Chatkę pod Śnieżnikiem. Ukryty w lesie stary drewniany domek myśliwski został zbudowany prawdopodobnie w 1878 r. lub nieco później. Służył jako schronienie dla myśliwych i leśników, w swojej historii posiadał pełne umeblowanie. Od jakiegoś czasu służy turystom, uwielbiającym dzikość górskiej przyrody. Chatka jest ogólnodostępna, można w niej przenocować. Wyposażenie skromne, ale jest kilka łózek, piec i nieco narzędzi. Spodobało mi się te miejsce.
W pobliżu chatki pod Śnieżnikiem znalazłem jakieś ruiny, ktoś wie czego?
Wracamy na szlak , zdobywamy Sadzonki (1230 m). Teraz przez trochę km wędrujemy zielonym szlakiem granicznym, przez świerkowy bór bez widoków. Na Przełęczy Płoszczyna chwila przerwy, opuszczamy masyw Śnieżnika i wkraczamy w Góry Bialskie/Rychlebskie.
Krajobraz się nie zmienia, granicę opuszczamy za Chlupenkovcem i czerwonym szlakiem podążamy do Chaty Paprsek. To schronisko – hotel, którego początki sięgają 1931 r. Zbudowało je MSSGV ze Starego Mesta pod Śnieżnikiem, dziś to prywatny hotel górski z wyciągiem, tłumnie odwiedzamy jest zimą przez narciarzy. Obok znajduje się mała drewniana kapliczka z 2009 r. św. Krzysztofa. Zbudowana przez właściciela Paprsku na wzór i z dzwonem kościółka w zanikłej, pobliskiej wsi Grund Messinghammer.
Ruszamy dalej, znów jesteśmy na granicy, za plecami mamy Śnieżnik, schodzimy z niej i szukamy wierzchołka Postawnej (1116) – rzekomo najwyższego w Górach Bialskich. Dla mnie to żaden wierzchołek miejsce położone jest w gąszczu krzaków jagód na równinie. I jak może być najwyższym w Górach Bialskich skoro schodzi się do niego z pasa granicznego kilka metrów? Tak naprawdę nie wiadomo co jest najwyższym szczytem tego pasma, Korona Gór Polski mówi że Rudawiec, inni że Postawna, a jeszcze inni uważają, że Góry Bialskie nie są oddzielnym pasmem.
Wracamy na granicę, straszy nas deszczem, przez Brusek z punktem widokowym i skałami wchodzimy na Smrk (1127 m) – najwyższy w Górach Rychlebskich. Z tej góry schodzimy do Ramzovej, gdzie kończymy naszą wędrówkę.
Z najwyżej położonej stacji kolejowej (wys. 760 m) w Czechach odjeżdżamy pociągiem do Jesenika . Tam mieliśmy mieć przesiadkę na pociąg do Głuchołaz, mieliśmy bo przez nieuwagę i źle odczytaną godzinę odjeżdżający pociąg oglądamy przez okno dworca… Pozostał więc autobus, nim jedziemy do Zlatych Hor, a stamtąd do domu zabiera nas znajomy.
Dystans dnia 32 km
I tak dobiegła końca nasza trzydniowa wyrypa przez Sudety. Przez 3 dni pokonaliśmy 90 km, zobaczyliśmy dwa nieśmiałe zachody słońca za Karkonoszami, wykonałem sporo fajnych zdjęć. Czasem odwiedzałem miejsca do których raczej bym nie trafił gdyby nie zdobywanie odznak. Niektóre z nich warte są by odwiedzić je po raz kolejny choćby ze względu na piękne widoki.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Dzięki za miłe słowa
Tak pogoda nam dopisała, dobra widoczność, chłodno, w nocy nawet zimno, ale do wędrówek idealnie
Tak pogoda nam dopisała, dobra widoczność, chłodno, w nocy nawet zimno, ale do wędrówek idealnie
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 30 gości