A dzisiejsza przygoda zaczyna się jeszcze u mnie pod domem gdy matiz nie chce zapalić i trzeba go trochę pchać po wsi
Później jest już tylko lepiej w szczególności na stromym podjeździe w Ramzovej gdzie w intensywnych opadach śniegu problem z podjechaniem ma kilka wypasionych samochodów. Jakoś bardzo się nie zdziwiłem, że wszystko na polskich rejestracjach. Matiz razi sobie z tym podjazdem bardzo dobrze. Zajmujemy ostatnie miejsce na darmowym parkingu i szybko ruszamy w kierunku Petřikova. Na nartach w tych okolicach nie byłem od trzech sezonów....
Według dostępnych informacji wiemy iż trasy narciarskie w okolicy były przygotowane dzień wcześniej, więc jazda na biegówkach powinna być samą przyjemnością. Suniemy wśród wielu narciarzy ponad miejscowością. W pewnym momencie decydujemy się jednak zjechać do Petřikova. Droga, którą wybraliśmy wiedzie przez jakieś prywatne posesje...
Dalej odbijamy na szlak czerwony. Robi się prawdziwa zimowa sceneria
Inna sprawa, że na tej trasie są zupełne pustki. Dopiero na skrzyżowaniu szlaków "Pod Hrebeňákem" mijamy się z kilkoma osobami idącymi w kierunku schroniska na Paprsku. Tu też krótka przerwa....
Trasa, którą biegniemy zawiedzie nas do miejscowości Velké Vrbno. Przecinamy stoki narciarskie w górnej części miejscowości, przekraczamy drogę i kontynuujemy po trasie niebieskiej. W tym miejscu jest ona trochę bardziej wymagająca. Spotykamy również zdecydowanie więcej narciarzy aniżeli wcześniej.
Prawie cały czas pada śnieg, który niestety zasypuje ślady i narty bardzo się kleją mimo iż jest kilka stopni poniżej zera. Czasami też jest jakiś przebłysk słońca. Na polanie na stokach Větrova wyciągam drona....
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=H1xikUaa28o&feature=youtu.be[/youtube]
Niestety pomyliliśmy trasę i trochę nadłożyliśmy drogi..., chociaż może to i dobrze bo był to chyba najbardziej widokowy odcinek trasy
Wracamy na właściwą trasę. Ośnieżone świerki robią naprawdę duże wrażenie !
Postanawiamy wcześniej aniżeli było w planach zawitać do chaty Paprsek. Niestety widząc kolejkę do bufetu na dobre pół godziny odpuszczamy....
Wracamy do pierwotnych zamiarów czyli najpierw pojeździmy, a na obiad wpadniemy na koniec gdy będzie już znacznie mniej ludzi. Robimy trasę "Malý Šengen". Zjeżdżamy do chatki "Medvědí bouda". Było trochę stromo i niebezpiecznie. Jednak obyło się bez wywrotki
Dość długi podjazd do granicy państwa całkiem niedaleko szczytu Rudawca 1106 m. Kawałeczek wzdłuż granicy, a następnie na polską stronę przez rezerwat "Puszcza Śnieżnej Białki".
O dziwo po polskiej stronie trasa narciarska jest w znacznie lepszym stanie aniżeli po czeskiej. Ze względu na późną porę i zapadające ciemności robię już coraz mniej zdjęć.
Wracamy na czeską stronę tak pomiędzy Brouskiem, a Travną Horą. Przez ten drugi szczyt przejeżdżamy gdy jest już zupełnie ciemno. W gęstych chmurach zjeżdżamy do chaty na Paprsku.
Wstępujemy do chaty na późny obiad. Zrobiło się znacznie luźniej. No i nie trzeba stać w kolejce bo o tej godzinie obsługują już przy stoliku. Piwo po takim wysiłku smakowało wybornie, a i gulaszowa była bardzo dobra
Oczywiście to jeszcze nie koniec dnia bo przecież trzeba wrócić do Ramzovej, a to ponad osiem kilometrów przyjemnego zjazdu !
Udało się dość solidnie zmęczyć tego dnia. Pokonany dystans to około 40 kilometrów. Wojtek zrobił kilkaset metrów więcej ode mnie
Tak wyglądała nasza trasa: https://mapy.cz/s/2m0E1
No i na koniec link do galerii ze zdjęciami: https://photos.app.goo.gl/8pF0u9TSO9o6uha73
21.01.2018 - Na biegówki ! - Paprsek
21.01.2018 - Na biegówki ! - Paprsek
Ostatnio zmieniony 2018-01-29, 17:34 przez Robert J, łącznie zmieniany 2 razy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości