Karkonoski tydzień
: 2017-07-12, 13:57
Spindlerowy Młyn. Czeskie klimaty, niemiecki język i sklep dla Polaków
Cieszyłem się na ten wyjazd, bo w Karkonoszach po czeskiej stronie wcześniej nie byłem nigdy. Po Polskiej zaś tylko zimą. Tak więc trafiła się okazja nadrobić ta zaległość i liznąć trochę tych pięknych gór.
Planów szczegółowych nie mieliśmy, bo po pierwsze prognozy były dość kiepskie, więc po co się nastawiać, a potem smucić z braku realizacji, a po drugie z dzieciakami różnie to bywa. Ale mapy wcześniej przejrzałem, tak by się zorientować co ewentualnie można "łyknać", ogólne cele, kierunki, gdzie można sobie ułatwić życie kolejką (dobra szkoła Dobromiła:)).
Zasada jak zawsze podczas wyjazdów dłuższych z rodzinką-z rana wycieczka, a po południu inne zajęcia terenowe-czyt. zjeżdżalnie, place zabaw, stragany z pamiątkami
Ogólne spostrzeżenia po tygodniu są takie, iż Niemców więcej niż Czechów. Dosłownie jak za okupacji, wszędzie są, na każdym kroku, w każdym miejscu jednak...ich okupacja kończy się na pewnej wysokości n.p.m.. W miejscowościach full ale juz na szlaku spotkać Niemca zdecydowanie trudniej. Dominują Czesi, bardzo wielu Polaków, a germanów jak na lekarstwo.
Druga rzecz to psy. Czesi z tymi psami to wszędzie łażą, jeszcze nie widziałem tylu turystów z psami na szlaku co w Karkonoszach, a przecież bywam i czeskich Jesenikach, Opawskich, Stołowych. Psy mi nie przeszkadzają-żeby było jasne, jednak spotkałem się przy schroniskach z kilkoma spięciami między pieskami co wcale nie jest sympatyczne, gdy się z dzieciakami siedzi, a obok właściciele odciągają od siebie warczące psy.
Trzecia to zagospodarowanie-Karkonosze po ich stronie są okrutnie zabudowane. Wyciągów mniejszych i większych od groma, hoteli, pensjonatów setki, asfalt pnie sie do samej góry.
A czwarta-nigdy nie polubie koffoli
Wycieczki.
Tych udało nam się zrobić sześć, z 4 jestem zadowolony, z jednej średnio (ale ok, lało), natomiast ostatnia to niedosyt jednak zważywszy na pogodę i tak dobrze że cokolwiek wyszło.
03.07.2017
Na pierwszy rzut poszła trasa z Przełęczy Karkonoskiej przez Śląskie Kamienie, Martinovą boutę, Medvedi Boude do Szpindlerowego Młynu. Chyba była najładniejsza ze względu na fajną pogodę i dość dobra widoczność. Na posiadówkę wybieramy nasze Odrodzenie, dobre frytki i znośna kawa (bo te co dają w czeskich boudach podobnie jak w schroniskach na Słowacji, jakby mi ktoś dolewkę zrobił i to letnią wodą )
Zdjęcia wszystkie
https://goo.gl/photos/MGNE3dbaT3eKc5Qi8
04.07.2017
Z rana deszcz, ale z perspektywą poprawy pogody co też się stało.
Korzystając z kolejki dostajemy się na Plań. Zaoszczędza to czasu, nudnego podejścia i niepotrzebnego zmęczenia. Sądziłem, że ta wycieczka będzie przeciętna, tak mi jakoś z mapy wynikało-że bardzie stonowana w krajobrazie. I rzeczywiście tak było, jednak zejście stokami Stoha było zaskakujace widokowo, bo nie spodziewałem się szlaku o takim charakterze, wg. mapy miało być lasem. Poza tym mieliśmy okazję przekonać się nie raz, że z tymi boudami to różnie bywa, czasem są otwarte, czasem nie, a bywa że np. w pt-nd. Mimo wszystko nasza wersja PTTKowskich schronisk i jakiegoś stałego standardu otwarcia jest lepsza. Wiele można zarzucić ale jak na mapie jest ikonka schroniska to wiadomo, że na te 95 % będzie czynne (no, może poza Klekocinami ) -z boudami bywa różnie. Ale z drugiej strony to zupełnie inny model, więc trudno się czepiać, że prywaciarz prowadzi jak mu się chce.
Trasa: Plań - Bouda na Plani - Klinowe boudy - Stoh - Szpindlerowy Młyn.
Całość: https://goo.gl/photos/z8DybbyRGxm1QrbBA
05.07.2017
Jest nie ciekawie, pochmurno, mgliście i prawie pewne, że będzie deszcz. Pomysł więc luźny, szybki i bezpieczny - Doliną Białej Łaby. Bo tam w korycie liczne wodospady, progi, uskoki i pewnie będzie ładnie nawet w mroczny dzień. Dolina musi być przy ładnej pogodzie mocno oblegana, nawet plac zabaw jest po drodze, więc zakładam że spore tłumu się tam przewalają. Myśmy akurat trafili na umiarkowaną ilość turystów.
Sama rzeka, czy raczej jeszcze potok, bardzo ładna, woda przewala się po skalistym dnie, wodospady niewielki (był jednak też 14 metrowy) ale urokliwe.
I całość: https://goo.gl/photos/mDRri2xPMTxXh9iB8
06.07.2017
Do źródeł Łaby. Wycieczka bardzo fajna, z użyciem kolejki na Medvedin z której cieszę się ogromnie, bo zawsze chciałem zobaczyć to kanciate schronisko (Labską boudę). Nie wiem czemu ale zawsze jak chodziło o czeskie Karkonosze to z nim właśnie mi się kojarzyły.
Krajobrazy są piekne, urozmaicone i rozległe, czego niestety do końca nie widać na zdjęciach, bo pogoda choć dużo lepsza niż dzień wcześniej to jednak dość miałka. Ludzi momentami tłumy, szczególnie przy Labskiej boudzie i źródłach Łaby. Ale dało się przejść , na tym szlaku było najwięcej psiaków i spięć między nimi. Przypuszczam, że gdyby nie spory plac zabaw, bajery dla dzieci i knajpa przy górnej stacji na Medvedinie to luda było by więcej, a tak to spora część po wyjeździe zostawała już na miejscu Ciekawostką są schrony bojowe tak wysoko położone, ładnie się prezentują.
Trasa: Medvedin - Varbatova bouda - Labska Bouda - źródło Łaby - pętelka do Varbatovej boudy i na Medvedin.
Całość: https://goo.gl/photos/RPMj9kXhrQeX2wT6A
07.07.2017
A to był dzień bardzo lekki, bo w planie było w końcu połazić po Szpindlerovym M., jakiś basen i inne tego typu rzeczy. Z czego najbardziej kręciły mnie zjazdy po "rynnie". Zajebista rzecz
Trasa: Przełecz Karkonoska - Słonecznik - i z powrotem.
Z rana znów smętnie ale powoli zaczynało się wypogadzać. Słonecznik jest bardzo ładną skałą, szczególnie na tle błękitnego nieba fajnie się prezentuje. Z 15 minut poniżej są jeszcze Pielgrzymy do których na szybko podskoczyłem, gdy rodzinka leniuchowała w słońcu pod Słonecznikiem.
Wszystkie: https://goo.gl/photos/z3u6f2pW6E2dmjJG9
08.07.2017
Śnieżka.
Czułem po kościach, że trza było wcześniej się zebrać, a nie odkładać na koniec. Do 10-11 lało więc w zasadzie dłuższa wycieczka była stracona, bo zanim się dojedzie gdzieś do Pecu, zajdzie w góre to zbyt późno ale... w końcu padać przestało, na niebie coś się zaczęło zmieniać, więc awaryjnie można by na Śnieżką wyjechać i do Pecu zejść przez Lucni boude. A jak się nie poprawi pogoda to zostaną lody w Pecu
Tym czasem gdy dojechaliśmy to w Pecu pogoda piękna-zwodnicze to, bo kamerki ze Śnieżki pokazują mgłe i przewalające się na szczycie kłęby. Ale w końcu dochodzimy do wniosku, że choćby wyjechać by być, skoro jesteśmy taki kawał od domu, a na górze się zobaczy.
A o tym że na górze jest nie za bardzo świadczy to, że nie sprzedają ludziom biletów tam/powrót, bo w kazdej chwili kolejka może zostać zatrzymana, a górna cześć kolejki jeszcze przed chwilą w ogóle nie kursowała z powodu silnego wiatru.
W końcu wyjechaliśmy (wagonikiem bujało porządnie ). Na górze ludzi full, wiatr, kłębiące się chmury i chwilowe odsłonięcia na otaczający Świat. Były nawet krótkie momenty że przebiło się słońce, akurat żeby zrobić na pamiątkę parę zdjęć. I cóż, posiedzieliśmy, kilka zdjęć udało się zrobić ale szans na przyjemne warunki do zejścia nie było (choć rozważaliśmy czy może by jednak nie spróbować tym najkrótszym, żeby się po prostu przejść). W końcu jednak bierzemy bilety na dół póki kolejka jeździ i lądujemy w słonecznym Pecu.
Trochę mi szkoda-nie samego zejścia, bo szlaki bezpośrednie na dół aż takiej radochy nie dają, ale tego że nie udało sie nam przejść dłuższą trasą przez Lucni boudę. Sam bym poszedł ale dzieciaków nie będę ciągał w taką kaszanę tylko po to żeby zaliczyć trasę.
Foty: https://goo.gl/photos/VYWcZK1voCKZWv9fA)
I to wszystko. Wyjazd minał bardzo przyjemnie, wycieczki nie męczące (z resztą ja już takich nie robię, chyba że sam idę ) a dały sporo radochy, no i w końcu zobaczyłem Karkonosze latem
Upierdzieliłem sie, żeby te zdjęcia powstawiać, więc jak się nie będą wyświetlać to obejrzycie na googlach gdzie podałem linki. Ewentualnie u mnie na stronie, powoli je dodaję.
Cieszyłem się na ten wyjazd, bo w Karkonoszach po czeskiej stronie wcześniej nie byłem nigdy. Po Polskiej zaś tylko zimą. Tak więc trafiła się okazja nadrobić ta zaległość i liznąć trochę tych pięknych gór.
Planów szczegółowych nie mieliśmy, bo po pierwsze prognozy były dość kiepskie, więc po co się nastawiać, a potem smucić z braku realizacji, a po drugie z dzieciakami różnie to bywa. Ale mapy wcześniej przejrzałem, tak by się zorientować co ewentualnie można "łyknać", ogólne cele, kierunki, gdzie można sobie ułatwić życie kolejką (dobra szkoła Dobromiła:)).
Zasada jak zawsze podczas wyjazdów dłuższych z rodzinką-z rana wycieczka, a po południu inne zajęcia terenowe-czyt. zjeżdżalnie, place zabaw, stragany z pamiątkami
Ogólne spostrzeżenia po tygodniu są takie, iż Niemców więcej niż Czechów. Dosłownie jak za okupacji, wszędzie są, na każdym kroku, w każdym miejscu jednak...ich okupacja kończy się na pewnej wysokości n.p.m.. W miejscowościach full ale juz na szlaku spotkać Niemca zdecydowanie trudniej. Dominują Czesi, bardzo wielu Polaków, a germanów jak na lekarstwo.
Druga rzecz to psy. Czesi z tymi psami to wszędzie łażą, jeszcze nie widziałem tylu turystów z psami na szlaku co w Karkonoszach, a przecież bywam i czeskich Jesenikach, Opawskich, Stołowych. Psy mi nie przeszkadzają-żeby było jasne, jednak spotkałem się przy schroniskach z kilkoma spięciami między pieskami co wcale nie jest sympatyczne, gdy się z dzieciakami siedzi, a obok właściciele odciągają od siebie warczące psy.
Trzecia to zagospodarowanie-Karkonosze po ich stronie są okrutnie zabudowane. Wyciągów mniejszych i większych od groma, hoteli, pensjonatów setki, asfalt pnie sie do samej góry.
A czwarta-nigdy nie polubie koffoli
Wycieczki.
Tych udało nam się zrobić sześć, z 4 jestem zadowolony, z jednej średnio (ale ok, lało), natomiast ostatnia to niedosyt jednak zważywszy na pogodę i tak dobrze że cokolwiek wyszło.
03.07.2017
Na pierwszy rzut poszła trasa z Przełęczy Karkonoskiej przez Śląskie Kamienie, Martinovą boutę, Medvedi Boude do Szpindlerowego Młynu. Chyba była najładniejsza ze względu na fajną pogodę i dość dobra widoczność. Na posiadówkę wybieramy nasze Odrodzenie, dobre frytki i znośna kawa (bo te co dają w czeskich boudach podobnie jak w schroniskach na Słowacji, jakby mi ktoś dolewkę zrobił i to letnią wodą )
Zdjęcia wszystkie
https://goo.gl/photos/MGNE3dbaT3eKc5Qi8
04.07.2017
Z rana deszcz, ale z perspektywą poprawy pogody co też się stało.
Korzystając z kolejki dostajemy się na Plań. Zaoszczędza to czasu, nudnego podejścia i niepotrzebnego zmęczenia. Sądziłem, że ta wycieczka będzie przeciętna, tak mi jakoś z mapy wynikało-że bardzie stonowana w krajobrazie. I rzeczywiście tak było, jednak zejście stokami Stoha było zaskakujace widokowo, bo nie spodziewałem się szlaku o takim charakterze, wg. mapy miało być lasem. Poza tym mieliśmy okazję przekonać się nie raz, że z tymi boudami to różnie bywa, czasem są otwarte, czasem nie, a bywa że np. w pt-nd. Mimo wszystko nasza wersja PTTKowskich schronisk i jakiegoś stałego standardu otwarcia jest lepsza. Wiele można zarzucić ale jak na mapie jest ikonka schroniska to wiadomo, że na te 95 % będzie czynne (no, może poza Klekocinami ) -z boudami bywa różnie. Ale z drugiej strony to zupełnie inny model, więc trudno się czepiać, że prywaciarz prowadzi jak mu się chce.
Trasa: Plań - Bouda na Plani - Klinowe boudy - Stoh - Szpindlerowy Młyn.
Całość: https://goo.gl/photos/z8DybbyRGxm1QrbBA
05.07.2017
Jest nie ciekawie, pochmurno, mgliście i prawie pewne, że będzie deszcz. Pomysł więc luźny, szybki i bezpieczny - Doliną Białej Łaby. Bo tam w korycie liczne wodospady, progi, uskoki i pewnie będzie ładnie nawet w mroczny dzień. Dolina musi być przy ładnej pogodzie mocno oblegana, nawet plac zabaw jest po drodze, więc zakładam że spore tłumu się tam przewalają. Myśmy akurat trafili na umiarkowaną ilość turystów.
Sama rzeka, czy raczej jeszcze potok, bardzo ładna, woda przewala się po skalistym dnie, wodospady niewielki (był jednak też 14 metrowy) ale urokliwe.
I całość: https://goo.gl/photos/mDRri2xPMTxXh9iB8
06.07.2017
Do źródeł Łaby. Wycieczka bardzo fajna, z użyciem kolejki na Medvedin z której cieszę się ogromnie, bo zawsze chciałem zobaczyć to kanciate schronisko (Labską boudę). Nie wiem czemu ale zawsze jak chodziło o czeskie Karkonosze to z nim właśnie mi się kojarzyły.
Krajobrazy są piekne, urozmaicone i rozległe, czego niestety do końca nie widać na zdjęciach, bo pogoda choć dużo lepsza niż dzień wcześniej to jednak dość miałka. Ludzi momentami tłumy, szczególnie przy Labskiej boudzie i źródłach Łaby. Ale dało się przejść , na tym szlaku było najwięcej psiaków i spięć między nimi. Przypuszczam, że gdyby nie spory plac zabaw, bajery dla dzieci i knajpa przy górnej stacji na Medvedinie to luda było by więcej, a tak to spora część po wyjeździe zostawała już na miejscu Ciekawostką są schrony bojowe tak wysoko położone, ładnie się prezentują.
Trasa: Medvedin - Varbatova bouda - Labska Bouda - źródło Łaby - pętelka do Varbatovej boudy i na Medvedin.
Całość: https://goo.gl/photos/RPMj9kXhrQeX2wT6A
07.07.2017
A to był dzień bardzo lekki, bo w planie było w końcu połazić po Szpindlerovym M., jakiś basen i inne tego typu rzeczy. Z czego najbardziej kręciły mnie zjazdy po "rynnie". Zajebista rzecz
Trasa: Przełecz Karkonoska - Słonecznik - i z powrotem.
Z rana znów smętnie ale powoli zaczynało się wypogadzać. Słonecznik jest bardzo ładną skałą, szczególnie na tle błękitnego nieba fajnie się prezentuje. Z 15 minut poniżej są jeszcze Pielgrzymy do których na szybko podskoczyłem, gdy rodzinka leniuchowała w słońcu pod Słonecznikiem.
Wszystkie: https://goo.gl/photos/z3u6f2pW6E2dmjJG9
08.07.2017
Śnieżka.
Czułem po kościach, że trza było wcześniej się zebrać, a nie odkładać na koniec. Do 10-11 lało więc w zasadzie dłuższa wycieczka była stracona, bo zanim się dojedzie gdzieś do Pecu, zajdzie w góre to zbyt późno ale... w końcu padać przestało, na niebie coś się zaczęło zmieniać, więc awaryjnie można by na Śnieżką wyjechać i do Pecu zejść przez Lucni boude. A jak się nie poprawi pogoda to zostaną lody w Pecu
Tym czasem gdy dojechaliśmy to w Pecu pogoda piękna-zwodnicze to, bo kamerki ze Śnieżki pokazują mgłe i przewalające się na szczycie kłęby. Ale w końcu dochodzimy do wniosku, że choćby wyjechać by być, skoro jesteśmy taki kawał od domu, a na górze się zobaczy.
A o tym że na górze jest nie za bardzo świadczy to, że nie sprzedają ludziom biletów tam/powrót, bo w kazdej chwili kolejka może zostać zatrzymana, a górna cześć kolejki jeszcze przed chwilą w ogóle nie kursowała z powodu silnego wiatru.
W końcu wyjechaliśmy (wagonikiem bujało porządnie ). Na górze ludzi full, wiatr, kłębiące się chmury i chwilowe odsłonięcia na otaczający Świat. Były nawet krótkie momenty że przebiło się słońce, akurat żeby zrobić na pamiątkę parę zdjęć. I cóż, posiedzieliśmy, kilka zdjęć udało się zrobić ale szans na przyjemne warunki do zejścia nie było (choć rozważaliśmy czy może by jednak nie spróbować tym najkrótszym, żeby się po prostu przejść). W końcu jednak bierzemy bilety na dół póki kolejka jeździ i lądujemy w słonecznym Pecu.
Trochę mi szkoda-nie samego zejścia, bo szlaki bezpośrednie na dół aż takiej radochy nie dają, ale tego że nie udało sie nam przejść dłuższą trasą przez Lucni boudę. Sam bym poszedł ale dzieciaków nie będę ciągał w taką kaszanę tylko po to żeby zaliczyć trasę.
Foty: https://goo.gl/photos/VYWcZK1voCKZWv9fA)
I to wszystko. Wyjazd minał bardzo przyjemnie, wycieczki nie męczące (z resztą ja już takich nie robię, chyba że sam idę ) a dały sporo radochy, no i w końcu zobaczyłem Karkonosze latem
Upierdzieliłem sie, żeby te zdjęcia powstawiać, więc jak się nie będą wyświetlać to obejrzycie na googlach gdzie podałem linki. Ewentualnie u mnie na stronie, powoli je dodaję.