Tydzień w Sudetach
: 2015-08-21, 00:08
To był już trzeci dłuższy pobyt w tym rejonie-Góry Opawskie, Zlatohorska Vrchovyna, Jeseniki. Poprzednie dwa miały miejsce w 2008 i 2014 r. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, dołączył kumpel Józek z synem i w w mocnym, sześcioosobowym składzie ruszyliśmy na tygodniowy podbój sudeckich szlaków.
Plany co do tras i miejsc były gotowe już z miesiąc temu ale wtedy pogoda była nieco inna, lżejsza i nie zakładały one temperatur rzędu 35 st. Mnie to ...grzeje , pomęczył bym się i tyle ale dzieciaków jednak żal było na codzienne trasy po 6-7 godzin w takiej parówie, w końcu to mają być przyjemne górskie wypady a nie mordowanie małolatów. Poza tym nie było by to zbyt rozsądne ze względów zdrowotnych.
Ale mimo to plany zostały zrealizowane, miejsca zdobyte - po pewnych modyfikacjach.
Dzień 1- do niego wrócę na końcu . W tym dniu po przyjeździe zrobiliśmy łazikowanie po okolicy. Ogólnie każdego dnia było tak, że z rana wycieczka a popołudniu jakiś spacerek w okolicy Jarnołtówka, jakieś ogniska, gierki itp. W końcu wakacje
A z tych spacerków uzbierało się trochę zdjęć, więc komplecik wpadnie na koniec.
Bardzo lubię takie łazikowanie po okolicy, nie tylko szlaki i szczyty ale również różne zakamarki, pola, łaki z widokami na góry. To ma swój urok.
Dzień 2 - Serak i Obri Skaly.
To miał być rewanż za zeszłoroczną wizytę w tym terenie. Niby wtedy ładnie z rana było a później dopadły nas dwie burze, ulewa i ogólnie widokowo nie nie najlepiej. Tym razem miało byc inaczej , wszak niebo bezchmurne, gorąc od rana, "grecka" pogoda.
Atakujemy z rana w wielkim stylu -kolejką- Serak. Jest dobrze, ciut chłodniej i pogodnie. Pierwotnie miało być z buta ale nie sądzę by bajtle były zadowolone w takiej temperaturze
W schronisk papu. Ogólnie dość przyjemne miejsce choć bardziej restauracyjne w środku niż schroniskowe w naszym rozumieniu. Schronisko jest ładnie ulokowane, z dobrymi widokami, ma się wrażenie jakby się było baaardzo wysoko.
Zasiedzieliśmy się chyba z godzinę-i chyba o tą godzinę za długo, bo nadeszła "Klątwa Seraka", jak to Zuzia określiła .
Drugi tydzień słonecznej pogody i akurat w tym dniu musiała się ona popsuć . Zachmurzyło się a później spadł deszcz, momentami dość konkretny. (przezornie jednak, jak każdy harcerz, noszę ze sobą peleryny)
Szliśmy sobie jednak w kierunku Obrich, bo cóż innego pozostało.
Troche przeszło w okolicy Obrich Skał, ale za to zaczęło pogrzmiewać.
Obri Skaly to bardzo ładne miejsce, skały są tu ciekawe i imponujące. Już samo zejście do nich robi wrażenie, schodzi się stromo a w dole wyłaniają się postrzępione ich ściany.
(ten mały na pierwszym planie to zbój jakich mało )
Mizera pogodowa trwała dalej. Już co prawda nie lało ale widoczność nie najlepsza, dodatkowo zaduch się zrobił w wilgotnym powietrzu.
Ruszamy dalej. Tu już raczej odcinki leśne, trochę stokówką oraz ścieżkami w dół.
Jakieś małe wodospadziki po drodze...
...i tamy, których sporo tu się pojawia na potokach.
Końcowa część przejścia, jakaś godzina, biegła ładną cienistą doliną z licznymi skałami na zboczach. Trochę podobne miejsce w klimacie do dolinek w Zimniku i Twardorzeczce
Na dokładaniu swoich kamieni do piramidek, których wiele było po drodze, zeszło sporo czasu
I kolejna tama
(wszystkie zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/serak082015 )
Przyjemnie było, nie powiem, żal jedynie że pogoda zrobiła takiego samego psikusa jak w zeszłym roku.
Dzieciaki niby podmęczone ale jak wróciliśmy do Jarnołtówka to mimo upału dostały nowych pokładów energii, więc trza było zająć się piłką, badmintonem itd. itp.
Za to wieczorem piwo zimne z zamrażarki, choć wielbicielem nie jestem, weszło mi jak nigdy dotąd
Dzień 3- Krwawa Góra (Św. Roch) i Rejviz
(na Mechowych Jeziorkach już byłem ale na Krwawej Górze nie. A kusiła mnie już zeszłego roku tyle, że nie zdążylismy-ot, taka popierdółka na Zlatymi Horami a jednak czasu wtedy brakło)
Godzina 7 a na termometrze już 27 st. , No takich wyników to u nas w Beskidach jednak nie mieliśmy. O temperaturze w pokoju na poddaszu to juz nawet nie wspominam
Ale ruszamy szlakiem ze Zlatych Hor-biegnie on docelowo na Biskupią jednak my zatrzymujemy się na wspomnianej Krwawej Górze.
A idzie się na nią z miasteczka przyjemnymi leśnymi ścieżkami.
Oto i cel. Miejsce z ograniczonymi widokami na Zlate Hory ale a to z interesującą, dużą kaplicą. Powstała w czasach panowania dżumy i miała chronić mieszkańców przed zarazą. Ponoć nie do końca to pomogło a i sama budowa przebiegała z kłopotami.
W okół kaplicy rośnie ładny las z pięknymi lipami. Żadnych oznaczeń na drzewach nie widziałem, ale wydaje mi się że powinny mieć (a możde mają?) status pomników przyrody.
Kawałek za kaplicą ładne łąki u podnóży Biskupiej Kopy oraz drogi polne którymi da się zejść do Zlatych Hor.
Trochę się poplątaliśmy po okolicy ale czas było wracać, bo przed nami jeszcze Rejviz w planie.
Swoją drogą nie pamiętam takiego sierpnia by w lesie wyglądało jak jesienią Liście drzew dosłownie spalone tworzyły dywany na szlaku.
(zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/krwawagora082015 )
Krótki podjazd do Rejvizu i spacerek ścieżką przyrodniczą do Mechowych Jeziorek. Również trasa biegnąca lasem w cieniu co istotne, bo na słońcu w tym dniu ciężko było
Ścieżka częściowo biegnie drewnianą, długą kładka ponad torfowiskami, terenem podmokłym. Teraz przy suszy nie było to dobrze widoczne ale pamiętam z poprzedniego pobyt, że mokro było
To tylko do zdjęć robią takie słodkie miny.
(zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/rejviz082015 )
Scenariusz popołudniowych wydarzeń pozostaje bez zmian - piłka, gierki, zamrażarka.
Dodam tylko, że w Jarnołtówku warto odwiedzić łowisko pstra. Rybi są tam również smażone i bardzo smaczne.
Dzień następny przyniesie wycieczkę na Zamecky Vrch, górę będącą rejonem poszukiwań złota.
CDN
Plany co do tras i miejsc były gotowe już z miesiąc temu ale wtedy pogoda była nieco inna, lżejsza i nie zakładały one temperatur rzędu 35 st. Mnie to ...grzeje , pomęczył bym się i tyle ale dzieciaków jednak żal było na codzienne trasy po 6-7 godzin w takiej parówie, w końcu to mają być przyjemne górskie wypady a nie mordowanie małolatów. Poza tym nie było by to zbyt rozsądne ze względów zdrowotnych.
Ale mimo to plany zostały zrealizowane, miejsca zdobyte - po pewnych modyfikacjach.
Dzień 1- do niego wrócę na końcu . W tym dniu po przyjeździe zrobiliśmy łazikowanie po okolicy. Ogólnie każdego dnia było tak, że z rana wycieczka a popołudniu jakiś spacerek w okolicy Jarnołtówka, jakieś ogniska, gierki itp. W końcu wakacje
A z tych spacerków uzbierało się trochę zdjęć, więc komplecik wpadnie na koniec.
Bardzo lubię takie łazikowanie po okolicy, nie tylko szlaki i szczyty ale również różne zakamarki, pola, łaki z widokami na góry. To ma swój urok.
Dzień 2 - Serak i Obri Skaly.
To miał być rewanż za zeszłoroczną wizytę w tym terenie. Niby wtedy ładnie z rana było a później dopadły nas dwie burze, ulewa i ogólnie widokowo nie nie najlepiej. Tym razem miało byc inaczej , wszak niebo bezchmurne, gorąc od rana, "grecka" pogoda.
Atakujemy z rana w wielkim stylu -kolejką- Serak. Jest dobrze, ciut chłodniej i pogodnie. Pierwotnie miało być z buta ale nie sądzę by bajtle były zadowolone w takiej temperaturze
W schronisk papu. Ogólnie dość przyjemne miejsce choć bardziej restauracyjne w środku niż schroniskowe w naszym rozumieniu. Schronisko jest ładnie ulokowane, z dobrymi widokami, ma się wrażenie jakby się było baaardzo wysoko.
Zasiedzieliśmy się chyba z godzinę-i chyba o tą godzinę za długo, bo nadeszła "Klątwa Seraka", jak to Zuzia określiła .
Drugi tydzień słonecznej pogody i akurat w tym dniu musiała się ona popsuć . Zachmurzyło się a później spadł deszcz, momentami dość konkretny. (przezornie jednak, jak każdy harcerz, noszę ze sobą peleryny)
Szliśmy sobie jednak w kierunku Obrich, bo cóż innego pozostało.
Troche przeszło w okolicy Obrich Skał, ale za to zaczęło pogrzmiewać.
Obri Skaly to bardzo ładne miejsce, skały są tu ciekawe i imponujące. Już samo zejście do nich robi wrażenie, schodzi się stromo a w dole wyłaniają się postrzępione ich ściany.
(ten mały na pierwszym planie to zbój jakich mało )
Mizera pogodowa trwała dalej. Już co prawda nie lało ale widoczność nie najlepsza, dodatkowo zaduch się zrobił w wilgotnym powietrzu.
Ruszamy dalej. Tu już raczej odcinki leśne, trochę stokówką oraz ścieżkami w dół.
Jakieś małe wodospadziki po drodze...
...i tamy, których sporo tu się pojawia na potokach.
Końcowa część przejścia, jakaś godzina, biegła ładną cienistą doliną z licznymi skałami na zboczach. Trochę podobne miejsce w klimacie do dolinek w Zimniku i Twardorzeczce
Na dokładaniu swoich kamieni do piramidek, których wiele było po drodze, zeszło sporo czasu
I kolejna tama
(wszystkie zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/serak082015 )
Przyjemnie było, nie powiem, żal jedynie że pogoda zrobiła takiego samego psikusa jak w zeszłym roku.
Dzieciaki niby podmęczone ale jak wróciliśmy do Jarnołtówka to mimo upału dostały nowych pokładów energii, więc trza było zająć się piłką, badmintonem itd. itp.
Za to wieczorem piwo zimne z zamrażarki, choć wielbicielem nie jestem, weszło mi jak nigdy dotąd
Dzień 3- Krwawa Góra (Św. Roch) i Rejviz
(na Mechowych Jeziorkach już byłem ale na Krwawej Górze nie. A kusiła mnie już zeszłego roku tyle, że nie zdążylismy-ot, taka popierdółka na Zlatymi Horami a jednak czasu wtedy brakło)
Godzina 7 a na termometrze już 27 st. , No takich wyników to u nas w Beskidach jednak nie mieliśmy. O temperaturze w pokoju na poddaszu to juz nawet nie wspominam
Ale ruszamy szlakiem ze Zlatych Hor-biegnie on docelowo na Biskupią jednak my zatrzymujemy się na wspomnianej Krwawej Górze.
A idzie się na nią z miasteczka przyjemnymi leśnymi ścieżkami.
Oto i cel. Miejsce z ograniczonymi widokami na Zlate Hory ale a to z interesującą, dużą kaplicą. Powstała w czasach panowania dżumy i miała chronić mieszkańców przed zarazą. Ponoć nie do końca to pomogło a i sama budowa przebiegała z kłopotami.
W okół kaplicy rośnie ładny las z pięknymi lipami. Żadnych oznaczeń na drzewach nie widziałem, ale wydaje mi się że powinny mieć (a możde mają?) status pomników przyrody.
Kawałek za kaplicą ładne łąki u podnóży Biskupiej Kopy oraz drogi polne którymi da się zejść do Zlatych Hor.
Trochę się poplątaliśmy po okolicy ale czas było wracać, bo przed nami jeszcze Rejviz w planie.
Swoją drogą nie pamiętam takiego sierpnia by w lesie wyglądało jak jesienią Liście drzew dosłownie spalone tworzyły dywany na szlaku.
(zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/krwawagora082015 )
Krótki podjazd do Rejvizu i spacerek ścieżką przyrodniczą do Mechowych Jeziorek. Również trasa biegnąca lasem w cieniu co istotne, bo na słońcu w tym dniu ciężko było
Ścieżka częściowo biegnie drewnianą, długą kładka ponad torfowiskami, terenem podmokłym. Teraz przy suszy nie było to dobrze widoczne ale pamiętam z poprzedniego pobyt, że mokro było
To tylko do zdjęć robią takie słodkie miny.
(zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/rejviz082015 )
Scenariusz popołudniowych wydarzeń pozostaje bez zmian - piłka, gierki, zamrażarka.
Dodam tylko, że w Jarnołtówku warto odwiedzić łowisko pstra. Rybi są tam również smażone i bardzo smaczne.
Dzień następny przyniesie wycieczkę na Zamecky Vrch, górę będącą rejonem poszukiwań złota.
CDN