Lasami, wioskami, miasteczkami doliny Bobru
: 2015-01-08, 22:24
Sprytnie wstrzelajac sie w miedzyswiateczna odwilz i brak sniegu udalismy sie na kilka dni na Pogorze Kaczawskie, w Doline Bobru, Sudety polnocno-zachodnie czy jak to tam sie nazywa ten rejon.
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy
Widoki wskazywaly ze w gorach nieco wyzszych niz mikre okolokaczawskie pagory, nie jest juz tak przyjemnie
My tymczasem odwiedzamy samotna skalke wyrastajaca z niczego i kryjacaca na swoich zboczo-szczytach pozostalosci zamku Podskale, pelniacy niegdys funkcje rozbojnicze
Lodowaty wiatr zdaje sie urywac glowe...
W okolicach Rząsin rzuca sie w oczy samotny kon tępo patrzacy sie w dal na obrzezach opuszczonej stacji benzynowej..
Dalej na naszej drodze wypadaja Niwnice i niepozorny na pierwszy rzut oka kosciolek
acz po blizszych ogledzinach odkrywamy duze ilosci plyt nagrobnych. Czlonkowie owej rodziny wybitnie nie charakteryzowali sie przyjemnymi wyrazami twarzy. Albo portretowali ich juz po smierci gdy juz sie troche rozlozyli??
Po samych Niwnicach wloczymy sie dobra chwile, a to ruinka jakas- palacu? klasztoru?
A to stary pomnik zwyciezcow o dwoch flagach
A to zapomniany cmentarzyk z wielka dzwonnica bramna
A to pogawedki z babciami wsrod przedwojennej zabudowy wsi, drewnianych ganeczkow i miauczenia sfutrzalych juz na zime kotow
W Nowym Lądzie przy kopalni wpada nam w oczy palacyk pelniacy funkcje jakiejs biblioteki czy urzedu
Suniemy dalej w strone jednego ze wzgorzy wznoszacego sie nad Nowym Lądem. Tutaj wsrod lasu jeden z właścicieli Niwnic polecil zbudowac kosciol gorski, ktory mial upamietniac okragla rocznice pielgrzymki do Jerozolimy jego przodka. Odbywały się tu odpusty w okresie okolowielkanocnym, które byly ponoc tlumnie odwiedzane przez okoliczna ludnosc. Osada nazywala sie Szymonki i byla przysiolkiem Niwnic. Pod koniec XIX w. założono tu klasztor ,dom opieki i kilka kaplic. Od kosciola do klasztoru szla kilkupasmowa aleja. Osada liczyła 5 domów i miala kolo 20 mieszkańsców. Po 1945 roku przysiolek nie zostal ponownie zasiedlony ze wzgledu na pewne oddalenie od wsi, brak drogi.. Pozostaly ruiny wsrod lasu. Dywan z lisci pod nogami, szum wiatru w golych konarach drzew i pokruszone mury, nieraz znacznych rozmiarow. I aleja- dziuplasta, powykrecana, jakby odwracajaca zdziwiony wzrok za wedrowcem ktory chyba nie pojawia sie tu zbyt czesto. Obiecujemy sobie wrocic tu jakos kolo Wielkanocy. Moze we mgle zobaczymy cien jakiegos jarmarku sprzed lat...
Kosciol
Klasztor
Jeden z domow
Aleja
W rejonie pobliskiej gory Twardziel probujemy znalezc kamieniolom co poczatkowo nam nie wychodzi bo sciezki, szlaki i inne takie na mojej mapie sa znaczone zupelnie losowo ale w koncu sie udaje- acz kamieniolom zbyt imponujacych rozmiarow niestety nie jest...
Z regionalnej sudeckiej fauny spotykamy kaczuszke. Czyzby zostala tu od jakis wielkanocnych jarmarkow? siedzi samotna na lisciach... Biedna zmoknie tutaj, wlasnie sie zbiera na deszcz..
Nieopodal udaje sie jej znalezc zaciszne i mile lokum
Odwiedzamy tez po drodze uspione dolnoslaskie miasteczka
Lubomierz
Gryfow Slaski
Wloczymi sie waskimi uliczkami probujac wypatrzec rozne slady dawniejszej i mniej dawnej przeszlosci..
W Złotnikach Lubanskich przykuwa nasza uwage dziwny budynek. Jak sie potem okazuje to dawny ratusz. Acz bardziej przypomina oplecione balkonikami kamieniczki starego Tbilisi niz ratusze spotykane w naszych okolicach
Kolo Lesnej zagladamy do sztolni
Po drodze jeszcze tabliczka z odzysku- ciekawe czemu zostala odebrana poprzedniej miejscowosci?
i kolejne umarlaki patrzace na nas- tym razem ze scian kosciola w Iwinach
Byl jeszcze plan coby wsrod okolicznych pagorow poszukac nieczynnych kopalni miedzi, hałd i zbiornikow poflotacyjnych. Ale braklo czasu. Byle tylko zeszly sniegi to tam wracamy