Śladem wiat w okolicy Okrzeszyna
: 2014-11-08, 20:08
Piatkowa pozna noca osiedlamy sie w przestronnych komnatach wiaty na obrzezach Mieroszowa.
Zjadamy trzy miski ostrej zupy z papryka i soczewica, popijamy nalewka z bzu i nawet jest nam w miare cieplo.
Odkrywamy ze owa wiatka, mimo ze przypomina ksztaltem te spod Bobrzaka albo Cichej Rowni, ma jednak wielka zalete konstrukcyjna. Drewniane podesty sa na tyle szerokie ze mozna na nich postawic namiot! Zawsze to duzo, duzo cieplej bo nie pizga z zewnatrz i mozna sobie nachuchac. I faktycznie- wogole nie zmarzlismy a spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki. To chyba bedzie moja nowa pasja poznojesienno-wczesnowiosenna- wyszukiwanie wiat gdzie mozna postawic namiot ;-) Juz pare mam na oku :-P Wychodzi chyba na to ze wszystkie okragle wiaty z Gor Kamiennych maja szerokie podesty.
A jak wyglada sprawa z tymi nowymi z Izerskich? Ktos moze wie?
http://www.szklarskaporeba.pl/pl/o-szkl ... owcow.html
W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
Poranek jest wesoly bo mamy fajna rybe! Taki widok i zapach ucieszy kazdego rybojada!
Podczas sniadania zauwazamy ze jeden z przejezdzajacych samochodow zachowuje sie jakos dziwnie. Nie jedzie w strone granicy, nie zjezdza na parking.. Mija wiate, potem zatrzymuje sie, cofa, znow stoi. Ki diabel? Chwile pozniej sprawa sie wyjasnia- z auta wyskakuja trzy bardzo dobrze znane gęby- PiotrekP z ekipa! Wlasnie jada na wycieczke na czeska strone i zobaczyli ze przy wiacie kreci sie cos znajomego i przyszli sie przywitac. Ciekawe jest tak spotkac ludzi pierwszy raz i miec wrazenie ze to starzy znajomi
Uwage zwraca tez ich wesoly i ruchliwy piesek (ogolnie za psami nie przepadam ale ten jest jakis strasznie sympatyczny!) Po raz pierwszy widze psa ktory zupelnie porusza sie jak kuna czy łasica. A moze to byla kuna tylko wygladala jak pies?
Suniemy dzis w okolice Okrzeszyna. W samej miejscowosci zwraca uwage spora ilosc starych kapliczek i krzyzy przydroznych
fajne stare domiszcza
promieniotworczy przystanek
i informacja o imprezie na ktora strasznie mi zal ze nie udalo mi sie zalapac
Pogoda dzis zbytnio nie dopisuje- jest mglisto i widoki sa bardzo marne..
Wychodzi na to ze trzeba sie bardziej nastawic na widoki blizsze- kolorowe drzewa, potoczki, czerwien dzikiej rozy i plowosc traw
Na drzewach zwisaja roznogatunkowe porosty
Na granicy wiatka. Mala, bezpodlogowa ale na lato by sie nadala.
Pojawiaja sie pierwsze niesmiale widoki na czeska strone
oraz drzewo pająk.
Ciekawe czy czasem wstaje znad potoku i zaczyna gonic turystow? ;-) (a moze tylko takich co wczesniej nazarli sie sudafedu ;-)
Wzdluz slupkow granicznych podazamy w strone Janskiego Wierchu
Wiele slupkow na tej trasie nie jest wolnostojacych tylko wkomponowanych w kamienie, lub po prostu na kamieniach namalowanych
Mijamy tez dziwne drzewo.. Jakby zrosniete z kilkunastu mniejszych drzew albo tak dziwnie jest rozpękniete?
Na Janskim Wierchu jest jakos wieczornie, mimo ze to dopiero 15… Durna zmiana czasu!
Kawalek dalej kolejne dosc sympatycznemiejsce noclegowe- jaskinia w malowniczej rozowawej skalce oplecionej poskrecanymi korzeniami.
Idac dalej spotykamy miejsce po ktorym widac ze gmina chciala na cos wydac pieniadze… Jest tu mala widokowa skalka opleciona zwojem barierek i “ozdobiona” metalowym stopniem. Obok stoi wiata, nienadajaca sie chyba do niczego- nie wiem czy jedna osoba siedzaca na jej srodku w czasie deszczu ma szanse pozostac sucha…
Na trasie mozna spotkac malowniczo powygryzane pnie drzew
i zwisajace z galezi leniwce
Nad czeska wioska Petrikovice, niedaleko granicy stoi kapliczka ze zrodelkiem
i ogromna wiata z paleniskiem w srodku.
Nadaje sie ona jedynie na noclegi poza sezonem- ze zdjec zamieszczonych na tablicy wynika ze latem pelni funkcje “lesnych barow” i szukanie ciszy i spokoju w tym miejscu jest kiepskim posunieciem.
A tak wogole to chyba nie pamietam tak kolorowego listopada! Ciekawe co to wrozy? moze calkowity brak zimy i wiosne pod koniec stycznia? :-P
Na obrzezach wsi Petrikovice trafiamy na ogromne pastwiska, ktore zagradzaja wiekszosc sciezek straszac pradem i mamy troche problem zeby przebic sie do drogi. Mozna za to godzinami wgapiac sie w owce, obserwowac pore karmienia (owce jedza nie tylko trawe, gospodarz przynosi im tez w wiadrach jakies smakolyki). Jagnieta wesolo dokazuja- fajnie galopuja podskakujac wysoko w najbardziej niespodziewanych momentach i tym samym zmieniajac tor biegu o 90 stopni.
Jedno jest pewne - dzis na trasie spotkalismy wiecej owiec niz turystow! (praktycznie turystow bylo 0)
Na granicy wiata -grzybek. Zaciszna, zamykana- komfortowa dla 1-2 osob.
W Okrzeszynie zagladamy do opuszczonego kosciola.
Juz sie zaczyna zmierzchac wiec przedzieranie sie miedzy starymi nagrobkami nabiera dodatkowego uroku.
W calej okolicy przykoscielnej szarosc listopadowego wieczora ozywiaja kolorowe owocki na drzewach i zielony bluszcz zjadajacy koscielne sciany.
Mijamy tez odejscie na szlak o wlasciwym stopniu uczeszczania.
A wieczorem swiat spowijaja mgly.
Zaraz po zmroku w lesie odzywaja sie sowy. Uchaja bardzo stadnie. Myslalam ze tylko latem nocny las jest taki "rozspiewany". A moze to nie sowy? w koncu mamy dzis 1 listopada
W okolicach przywiatowych wieczor mija normalnie.
Rano budzi nas slonce. Odwiedzamy Zapomniane Skalki
i wiate w ktorej zanocujemy nastepnym razem. Ona tez ma szerokie podesty idealne pod namiot i jeszcze na dodatek jest wygieta w dobra strone wiec bedzie “zbierac” cieplo ogniska.
Wracajac natrafiamy jeszcze na opuszczona cegielnie w Mieroszowie
i drewniany kosciolek w Grzmiacej
Ogolnie wloczymy sie w kolko po okolicznych wsiach i bocznych dolinach poszukujac ruin i zapomnianych miejsc. Poszukiwania, jak na Sudety przystalo, sa nieraz uwienczone sukcesem.
W Gluszycy male rozczarowanie- juz odzalowam brak puchatego nalesnika a dzis nie ma rowniez kompotu
wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _i_okolice
Zjadamy trzy miski ostrej zupy z papryka i soczewica, popijamy nalewka z bzu i nawet jest nam w miare cieplo.
Odkrywamy ze owa wiatka, mimo ze przypomina ksztaltem te spod Bobrzaka albo Cichej Rowni, ma jednak wielka zalete konstrukcyjna. Drewniane podesty sa na tyle szerokie ze mozna na nich postawic namiot! Zawsze to duzo, duzo cieplej bo nie pizga z zewnatrz i mozna sobie nachuchac. I faktycznie- wogole nie zmarzlismy a spalam ubrana tak jak latem tzn tylko dwa polarki. To chyba bedzie moja nowa pasja poznojesienno-wczesnowiosenna- wyszukiwanie wiat gdzie mozna postawic namiot ;-) Juz pare mam na oku :-P Wychodzi chyba na to ze wszystkie okragle wiaty z Gor Kamiennych maja szerokie podesty.
A jak wyglada sprawa z tymi nowymi z Izerskich? Ktos moze wie?
http://www.szklarskaporeba.pl/pl/o-szkl ... owcow.html
W wiatce w ktorej nocujemy jakos niedawno musiala byc jakas niezla balanga ćpunkow. Caly przywiatowy kosz jest pelny opakowan sudafedu..
Poranek jest wesoly bo mamy fajna rybe! Taki widok i zapach ucieszy kazdego rybojada!
Podczas sniadania zauwazamy ze jeden z przejezdzajacych samochodow zachowuje sie jakos dziwnie. Nie jedzie w strone granicy, nie zjezdza na parking.. Mija wiate, potem zatrzymuje sie, cofa, znow stoi. Ki diabel? Chwile pozniej sprawa sie wyjasnia- z auta wyskakuja trzy bardzo dobrze znane gęby- PiotrekP z ekipa! Wlasnie jada na wycieczke na czeska strone i zobaczyli ze przy wiacie kreci sie cos znajomego i przyszli sie przywitac. Ciekawe jest tak spotkac ludzi pierwszy raz i miec wrazenie ze to starzy znajomi
Uwage zwraca tez ich wesoly i ruchliwy piesek (ogolnie za psami nie przepadam ale ten jest jakis strasznie sympatyczny!) Po raz pierwszy widze psa ktory zupelnie porusza sie jak kuna czy łasica. A moze to byla kuna tylko wygladala jak pies?
Suniemy dzis w okolice Okrzeszyna. W samej miejscowosci zwraca uwage spora ilosc starych kapliczek i krzyzy przydroznych
fajne stare domiszcza
promieniotworczy przystanek
i informacja o imprezie na ktora strasznie mi zal ze nie udalo mi sie zalapac
Pogoda dzis zbytnio nie dopisuje- jest mglisto i widoki sa bardzo marne..
Wychodzi na to ze trzeba sie bardziej nastawic na widoki blizsze- kolorowe drzewa, potoczki, czerwien dzikiej rozy i plowosc traw
Na drzewach zwisaja roznogatunkowe porosty
Na granicy wiatka. Mala, bezpodlogowa ale na lato by sie nadala.
Pojawiaja sie pierwsze niesmiale widoki na czeska strone
oraz drzewo pająk.
Ciekawe czy czasem wstaje znad potoku i zaczyna gonic turystow? ;-) (a moze tylko takich co wczesniej nazarli sie sudafedu ;-)
Wzdluz slupkow granicznych podazamy w strone Janskiego Wierchu
Wiele slupkow na tej trasie nie jest wolnostojacych tylko wkomponowanych w kamienie, lub po prostu na kamieniach namalowanych
Mijamy tez dziwne drzewo.. Jakby zrosniete z kilkunastu mniejszych drzew albo tak dziwnie jest rozpękniete?
Na Janskim Wierchu jest jakos wieczornie, mimo ze to dopiero 15… Durna zmiana czasu!
Kawalek dalej kolejne dosc sympatycznemiejsce noclegowe- jaskinia w malowniczej rozowawej skalce oplecionej poskrecanymi korzeniami.
Idac dalej spotykamy miejsce po ktorym widac ze gmina chciala na cos wydac pieniadze… Jest tu mala widokowa skalka opleciona zwojem barierek i “ozdobiona” metalowym stopniem. Obok stoi wiata, nienadajaca sie chyba do niczego- nie wiem czy jedna osoba siedzaca na jej srodku w czasie deszczu ma szanse pozostac sucha…
Na trasie mozna spotkac malowniczo powygryzane pnie drzew
i zwisajace z galezi leniwce
Nad czeska wioska Petrikovice, niedaleko granicy stoi kapliczka ze zrodelkiem
i ogromna wiata z paleniskiem w srodku.
Nadaje sie ona jedynie na noclegi poza sezonem- ze zdjec zamieszczonych na tablicy wynika ze latem pelni funkcje “lesnych barow” i szukanie ciszy i spokoju w tym miejscu jest kiepskim posunieciem.
A tak wogole to chyba nie pamietam tak kolorowego listopada! Ciekawe co to wrozy? moze calkowity brak zimy i wiosne pod koniec stycznia? :-P
Na obrzezach wsi Petrikovice trafiamy na ogromne pastwiska, ktore zagradzaja wiekszosc sciezek straszac pradem i mamy troche problem zeby przebic sie do drogi. Mozna za to godzinami wgapiac sie w owce, obserwowac pore karmienia (owce jedza nie tylko trawe, gospodarz przynosi im tez w wiadrach jakies smakolyki). Jagnieta wesolo dokazuja- fajnie galopuja podskakujac wysoko w najbardziej niespodziewanych momentach i tym samym zmieniajac tor biegu o 90 stopni.
Jedno jest pewne - dzis na trasie spotkalismy wiecej owiec niz turystow! (praktycznie turystow bylo 0)
Na granicy wiata -grzybek. Zaciszna, zamykana- komfortowa dla 1-2 osob.
W Okrzeszynie zagladamy do opuszczonego kosciola.
Juz sie zaczyna zmierzchac wiec przedzieranie sie miedzy starymi nagrobkami nabiera dodatkowego uroku.
W calej okolicy przykoscielnej szarosc listopadowego wieczora ozywiaja kolorowe owocki na drzewach i zielony bluszcz zjadajacy koscielne sciany.
Mijamy tez odejscie na szlak o wlasciwym stopniu uczeszczania.
A wieczorem swiat spowijaja mgly.
Zaraz po zmroku w lesie odzywaja sie sowy. Uchaja bardzo stadnie. Myslalam ze tylko latem nocny las jest taki "rozspiewany". A moze to nie sowy? w koncu mamy dzis 1 listopada
W okolicach przywiatowych wieczor mija normalnie.
Rano budzi nas slonce. Odwiedzamy Zapomniane Skalki
i wiate w ktorej zanocujemy nastepnym razem. Ona tez ma szerokie podesty idealne pod namiot i jeszcze na dodatek jest wygieta w dobra strone wiec bedzie “zbierac” cieplo ogniska.
Wracajac natrafiamy jeszcze na opuszczona cegielnie w Mieroszowie
i drewniany kosciolek w Grzmiacej
Ogolnie wloczymy sie w kolko po okolicznych wsiach i bocznych dolinach poszukujac ruin i zapomnianych miejsc. Poszukiwania, jak na Sudety przystalo, sa nieraz uwienczone sukcesem.
W Gluszycy male rozczarowanie- juz odzalowam brak puchatego nalesnika a dzis nie ma rowniez kompotu
wiecej zdjec:
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... _i_okolice