Karkonosze
: 2014-07-06, 21:05
Kolejny wypad w Karkonosze rozpoczynamy w Karpaczu. Czerwonym szlakiem idziemy w stronę Doliny Łomniczki. Po niedługim marszu przez las pojawia się pierwszy widok - zdaje się na Skalny Stół.
Kawałek dalej schronisko Nad Łomniczką. Tu krótka przerwa na kawę.
Wchodzimy ponownie na szlak. Przestrzeni wokół nas robi się coraz więcej. Otwiera się, nowy dla mnie, widok na Śnieżkę.
Ścieżka prowadzi nas Kotłem Łomniczki. Docieramy do Symbolicznego Cmentarzyka Ofiar Gór.
Widok na Kocioł i Dolinę Łomniczki imponujący.
Wychodzimy na Przełęcz pod Śnieżką i jesteśmy w prawdziwym tłumie turystów oraz w tłumie prawdziwych turystów. Widząc ilu ludzi wchodzi na Śnieżkę rezygnujemy z jej zdobycia i ruszamy w kierunku Przełęczy Karkonoskiej. Ale w tym kierunku też nie jest łatwo. Wprost na nas walą tłumy wpatrzone w Śnieżkę. Dopiero po minięciu Kopy i zejścia w kierunku Strzechy i Samotni możemy iść w miarę swobodnie. Przyglądamy się Strzesze Akademickiej.
Dostrzegamy w oddali Trójgarb.
Podziwiamy skałki w Kotle Wielkiego Stawu.
Docieramy do Słonecznika. Tym razem oglądamy do również od "zaplecza".
Dzięki temu dostrzegam kamienną ławkę, której nie zauważyłem w czasie poprzedniej wizyty w tym miejscu.
Szlak trawersuje stoki Smogorni. Dawno nie widziałem Karkonoszy w takiej soczystej zieleni. W oddali dominuje Wielki Szyszak.
Tuż przed Przełęczą Karkonoską odbijamy w prawo na zielony szlak. Przez chwilę podziwiamy czeskie szczyty Karkonoszy, na których już mieliśmy przyjemność być.
Wąska ścieżka prowadzi nas stokami Tępego Szczytu.
Ze szczególną uwagą przyglądam się teraz górkom leżącym tuż przy głównym grzbiecie Karkonoszy, a na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Wzrok podążał gdzieś w stronę horyzontu i umykały mi te wzniesienia ozdobione skałkami. Tu Ptasiak.
Dostrzegam Białe Skały położone na stokach Smogorni.
Zielony szlak dociera do początkowego odcinka Srebrnego Potoku.
Prowadzi nas dalej w kierunku Pielgrzymów.
Po drodze nowy dla mnie widok na nadajnik nad Śnieżnymi Kotłami i górujący nad nim Beret z Antenką, znaczy się Wielki Szyszak.
Jest też widok na Góry Izerskie. Ten szpiczasty w środku do Wysoki Kamień. Przez lornetkę dostrzegam Stóg Izerski i Smrk.
W końcu docieramy do Pielgrzymów.
A tu z bliska.
Ten skojarzył mi się z Guernicą Picassa.
Kociołki wietrzeniowe na jednej ze skał.
Widok na Śnieżkę.
Wracamy na szlak, tym razem idziemy żółtym, i mamy takie widoki. Patrząc stąd nietrudno zrozumieć skąd wzięła się nazwa Białego Jaru. Po prawej schronisko Strzecha Akademicka.
I wreszcie jesteśmy na Polanie.
Podziwiamy skałki o nazwie Kotki.
Potem schodzimy do Karpacza Drogą Bronka Czecha (zielony szlak). Widać, że stosunkowo niedawno była remontowana (w ramach programu zabezpieczenia przed erozją wodną). Tyle, że kamienie nie są równe i nie bardzo równo ułożone. Nie da się iść tą drogą i rozglądać wokoło. Trzeba patrzeć jak postawić stopę, by się nie potknąć i nie zostawić zębów na kamieniach (tu zatęskniłem do wcześniej wyklinanych czeskich asfaltów). Dodatkowo pobocze zawalono zasiekami z gałęzi świerkowych i młodych choinek oraz kamieniami wielkości pięści. Nie masz turysto wyjścia, musisz iść tą drogą przez mękę. Jak na ironię obok biegnie stara droga, która choć nie wyłożona kamieniami, ma się znakomicie i nie widać na niej śladu rozmycia przez wodę. I sobie zarasta. Ale niech Cię turysto nie kusi chodzenie po leśnej drodze, mięciutkiej od igliwia. Jesteś w Parku Narodowym i nie wolni Ci schodzić ze szlaku.
Kawałek dalej schronisko Nad Łomniczką. Tu krótka przerwa na kawę.
Wchodzimy ponownie na szlak. Przestrzeni wokół nas robi się coraz więcej. Otwiera się, nowy dla mnie, widok na Śnieżkę.
Ścieżka prowadzi nas Kotłem Łomniczki. Docieramy do Symbolicznego Cmentarzyka Ofiar Gór.
Widok na Kocioł i Dolinę Łomniczki imponujący.
Wychodzimy na Przełęcz pod Śnieżką i jesteśmy w prawdziwym tłumie turystów oraz w tłumie prawdziwych turystów. Widząc ilu ludzi wchodzi na Śnieżkę rezygnujemy z jej zdobycia i ruszamy w kierunku Przełęczy Karkonoskiej. Ale w tym kierunku też nie jest łatwo. Wprost na nas walą tłumy wpatrzone w Śnieżkę. Dopiero po minięciu Kopy i zejścia w kierunku Strzechy i Samotni możemy iść w miarę swobodnie. Przyglądamy się Strzesze Akademickiej.
Dostrzegamy w oddali Trójgarb.
Podziwiamy skałki w Kotle Wielkiego Stawu.
Docieramy do Słonecznika. Tym razem oglądamy do również od "zaplecza".
Dzięki temu dostrzegam kamienną ławkę, której nie zauważyłem w czasie poprzedniej wizyty w tym miejscu.
Szlak trawersuje stoki Smogorni. Dawno nie widziałem Karkonoszy w takiej soczystej zieleni. W oddali dominuje Wielki Szyszak.
Tuż przed Przełęczą Karkonoską odbijamy w prawo na zielony szlak. Przez chwilę podziwiamy czeskie szczyty Karkonoszy, na których już mieliśmy przyjemność być.
Wąska ścieżka prowadzi nas stokami Tępego Szczytu.
Ze szczególną uwagą przyglądam się teraz górkom leżącym tuż przy głównym grzbiecie Karkonoszy, a na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Wzrok podążał gdzieś w stronę horyzontu i umykały mi te wzniesienia ozdobione skałkami. Tu Ptasiak.
Dostrzegam Białe Skały położone na stokach Smogorni.
Zielony szlak dociera do początkowego odcinka Srebrnego Potoku.
Prowadzi nas dalej w kierunku Pielgrzymów.
Po drodze nowy dla mnie widok na nadajnik nad Śnieżnymi Kotłami i górujący nad nim Beret z Antenką, znaczy się Wielki Szyszak.
Jest też widok na Góry Izerskie. Ten szpiczasty w środku do Wysoki Kamień. Przez lornetkę dostrzegam Stóg Izerski i Smrk.
W końcu docieramy do Pielgrzymów.
A tu z bliska.
Ten skojarzył mi się z Guernicą Picassa.
Kociołki wietrzeniowe na jednej ze skał.
Widok na Śnieżkę.
Wracamy na szlak, tym razem idziemy żółtym, i mamy takie widoki. Patrząc stąd nietrudno zrozumieć skąd wzięła się nazwa Białego Jaru. Po prawej schronisko Strzecha Akademicka.
I wreszcie jesteśmy na Polanie.
Podziwiamy skałki o nazwie Kotki.
Potem schodzimy do Karpacza Drogą Bronka Czecha (zielony szlak). Widać, że stosunkowo niedawno była remontowana (w ramach programu zabezpieczenia przed erozją wodną). Tyle, że kamienie nie są równe i nie bardzo równo ułożone. Nie da się iść tą drogą i rozglądać wokoło. Trzeba patrzeć jak postawić stopę, by się nie potknąć i nie zostawić zębów na kamieniach (tu zatęskniłem do wcześniej wyklinanych czeskich asfaltów). Dodatkowo pobocze zawalono zasiekami z gałęzi świerkowych i młodych choinek oraz kamieniami wielkości pięści. Nie masz turysto wyjścia, musisz iść tą drogą przez mękę. Jak na ironię obok biegnie stara droga, która choć nie wyłożona kamieniami, ma się znakomicie i nie widać na niej śladu rozmycia przez wodę. I sobie zarasta. Ale niech Cię turysto nie kusi chodzenie po leśnej drodze, mięciutkiej od igliwia. Jesteś w Parku Narodowym i nie wolni Ci schodzić ze szlaku.