Ostas i inne skalki
: 2014-03-29, 23:18
A my jakos mamy w tym roku faze na skalki Po dwoch wyjazdach do czeskich Skalnych Miast ruszamy w nieodlegle stamtad okolice gory Ostas.
U podnoza owej gorki siedzi sobie pasiasty domek, ktory z boku wyglada jak chałupka ktora ktos podniosl na wysokiej podmurowce.
Na innym domu nad drzwiami ciekawie komponuje sie herb z porozem.
W okolicy mozna spotkac ludziska ktore nosza na plecach wieksze szafy niz my na lesne biwaki
Włazimy ochoczo pomiedzy skałki
Mijane mniejsze i wieksze kamulce maja nieraz ciekawa strukture- chropowatego pumeksu, porastaja je mchy, porosty, sa pożlobione przez wode czy dziwnie połupane.
Kilkakrotnie przysiadamy sobie na cieplym i pachnacym igliwiu. Wygrzewamy geby do slonca i zjadamy kolejne jabłka, bo jakos tak wyszlo zabralismy ich caly worek.
Niektore ostance maja tak wygibaste ksztalty ze az sie nie chce wierzyc ze to przyroda sama stworzyla, ze nikt tego nie podrzezbial ukradkiem
Np. takie geby
Bierze nas ochota zeby przyjsc tu kiedys noca i zapalic im w "oczach" swieczki.
Dochodzimy jakby na skraj urwiska z ktorego roztacza sie fajny widoki na okolice, inne zbiorowiska skał, sielskie pola z pojedynczymi domkami.
Widac tez osniezone zbocza Karkonoszy
W niektorych skałach sa okragle otwory wypelnione woda. Zastanawiamy sie czy powstaly samoistnie czy ktos je kiedys wydłubał?
Jak zwykle to bywa po drodze gubi nam sie szlak, ale my dalej sobie suniemy brzegiem urwiska. Tutejsze wielkie kamulce sa prawie tak wygrzane jak w lipcu wiec grzech by z tego nie skorzystac i nie wyłozyc sie na skale!
Mijamy tez dziwna klatke. Kawalek terenu ogrodzony wysokim plotem- tylko ze w strodku kompletnie nic nie ma. Wejsc do srodka mozna przez wyłamane sztachety furtki. Nie wiem jaki byl cel budowania tego, co tam trzymano w srodku. Toperz stwierdza ze zapewne tak wygladaja pułapki na buby.
Odbijamy tez w boczna sciezke w strone miejsca zwanego Kocici zamek.
Formy skalne nawet calkiem mile dla oka...
ale nagle wpadamy w klimat zupelnie jak z Lesnych Barow. Powietrze wypelnia wycie rozkapryszonych dzieci, piski rozowych panienek łącza sie z ujadaniem psow ras zaczepno-obronnych..
Ktos kto nie niesie w rece ryczacego smartfona wyroznia sie w tłumie i sciaga zaciekawione i zdegustowane spojrzenia pozostalych uzytkownikow szlaku.
Ratunku! Zarzadzamy ewakuacje w trybie przyspieszonym!
Widac ze sporo ludzi tu tupta, zwracaja uwage "rozdeptane" korzenie, ktore zdecydowanie przystosowaly sie do panujacych warunkow i wytworzyly malownicza posadzke, gładka, twarda i chyba piekielnie sliska po deszczu.
Obchodzimy Kocici zamek dolem.
I tu nagle robi sie zupelnie pusto. Tylko skalne zjawy wodza za nami oczami.
Fakt- mamy czasem towarzystwo
Mijamy sympatyczne zrodelko
A kolo jakiejs lesnej chaty zjadamy obiad- zupe z soczewica, do ktorej co chwile dolewam troche wody mineralnej bo sypnelo mi sie za duzo ostrej papryki i troche pali w gardlo
Milo sie siedzi na takim podlozu
Wracajac w Pekovie napotykamy fajny krzyz przydrozny
a w Broumovie ciekawa skarbonke na wystawie jakiegos ze sklepow.
Rowniez tam mierzy nas zimnym wzrokiem dosyc oschła starsza pani
a przyklasztorni swieci nosza dziwne rogate czapki i dręcza malutkie smoki
Spotykamy tez sympatycznego kolorowego ptaszka, ktory nie wiemy jak sie nazywa. Ktos pamietam stawial na gila.
Pewnie nieraz wrocimy w te strony, jeszcze zostalo kupe skalek do obejrzenia, ale to chyba zostawimy sobie na zimniejsze pory roku bo latem boimy sie ryzykowac stratowania
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 1403_Ostas
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 1_Broumov#
U podnoza owej gorki siedzi sobie pasiasty domek, ktory z boku wyglada jak chałupka ktora ktos podniosl na wysokiej podmurowce.
Na innym domu nad drzwiami ciekawie komponuje sie herb z porozem.
W okolicy mozna spotkac ludziska ktore nosza na plecach wieksze szafy niz my na lesne biwaki
Włazimy ochoczo pomiedzy skałki
Mijane mniejsze i wieksze kamulce maja nieraz ciekawa strukture- chropowatego pumeksu, porastaja je mchy, porosty, sa pożlobione przez wode czy dziwnie połupane.
Kilkakrotnie przysiadamy sobie na cieplym i pachnacym igliwiu. Wygrzewamy geby do slonca i zjadamy kolejne jabłka, bo jakos tak wyszlo zabralismy ich caly worek.
Niektore ostance maja tak wygibaste ksztalty ze az sie nie chce wierzyc ze to przyroda sama stworzyla, ze nikt tego nie podrzezbial ukradkiem
Np. takie geby
Bierze nas ochota zeby przyjsc tu kiedys noca i zapalic im w "oczach" swieczki.
Dochodzimy jakby na skraj urwiska z ktorego roztacza sie fajny widoki na okolice, inne zbiorowiska skał, sielskie pola z pojedynczymi domkami.
Widac tez osniezone zbocza Karkonoszy
W niektorych skałach sa okragle otwory wypelnione woda. Zastanawiamy sie czy powstaly samoistnie czy ktos je kiedys wydłubał?
Jak zwykle to bywa po drodze gubi nam sie szlak, ale my dalej sobie suniemy brzegiem urwiska. Tutejsze wielkie kamulce sa prawie tak wygrzane jak w lipcu wiec grzech by z tego nie skorzystac i nie wyłozyc sie na skale!
Mijamy tez dziwna klatke. Kawalek terenu ogrodzony wysokim plotem- tylko ze w strodku kompletnie nic nie ma. Wejsc do srodka mozna przez wyłamane sztachety furtki. Nie wiem jaki byl cel budowania tego, co tam trzymano w srodku. Toperz stwierdza ze zapewne tak wygladaja pułapki na buby.
Odbijamy tez w boczna sciezke w strone miejsca zwanego Kocici zamek.
Formy skalne nawet calkiem mile dla oka...
ale nagle wpadamy w klimat zupelnie jak z Lesnych Barow. Powietrze wypelnia wycie rozkapryszonych dzieci, piski rozowych panienek łącza sie z ujadaniem psow ras zaczepno-obronnych..
Ktos kto nie niesie w rece ryczacego smartfona wyroznia sie w tłumie i sciaga zaciekawione i zdegustowane spojrzenia pozostalych uzytkownikow szlaku.
Ratunku! Zarzadzamy ewakuacje w trybie przyspieszonym!
Widac ze sporo ludzi tu tupta, zwracaja uwage "rozdeptane" korzenie, ktore zdecydowanie przystosowaly sie do panujacych warunkow i wytworzyly malownicza posadzke, gładka, twarda i chyba piekielnie sliska po deszczu.
Obchodzimy Kocici zamek dolem.
I tu nagle robi sie zupelnie pusto. Tylko skalne zjawy wodza za nami oczami.
Fakt- mamy czasem towarzystwo
Mijamy sympatyczne zrodelko
A kolo jakiejs lesnej chaty zjadamy obiad- zupe z soczewica, do ktorej co chwile dolewam troche wody mineralnej bo sypnelo mi sie za duzo ostrej papryki i troche pali w gardlo
Milo sie siedzi na takim podlozu
Wracajac w Pekovie napotykamy fajny krzyz przydrozny
a w Broumovie ciekawa skarbonke na wystawie jakiegos ze sklepow.
Rowniez tam mierzy nas zimnym wzrokiem dosyc oschła starsza pani
a przyklasztorni swieci nosza dziwne rogate czapki i dręcza malutkie smoki
Spotykamy tez sympatycznego kolorowego ptaszka, ktory nie wiemy jak sie nazywa. Ktos pamietam stawial na gila.
Pewnie nieraz wrocimy w te strony, jeszcze zostalo kupe skalek do obejrzenia, ale to chyba zostawimy sobie na zimniejsze pory roku bo latem boimy sie ryzykowac stratowania
wiecej zdjec
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 1403_Ostas
https://picasaweb.google.com/1122023598 ... 1_Broumov#