8/9-03-2014 - Karkonosze
: 2014-03-24, 23:44
Dobry wieczór
Po poprzednim wypadzie w Karkonosze miałem pewien niedosyt. Postanowiłem wyskoczyć po raz kolejny. Jednak tym razem wyszukałem inne połączenie do Karpacza. Na miejsce docieram po jedenastej i od razu ruszam na szlak.
Podążam szlakiem czarnym Sowią Doliną na Sowią Przełęcz.
Od przełęczy idę w kierunku Chaty Jelenka gdzie wypijam ze smakiem piwo
Po krótkim odpoczynku ruszam na Czarną Kopę. Podejście jest strome, a na szlaku coraz większe oblodzenie. Zakładam więc raki.
U góry znacznie mniej śniegu. Miejscami niema go zupełnie.
Przemierzając Czarny Grzbiet pogoda się psuje. Nadciągają coraz gęstsze chmury i widoczność spada do kilkunastu metrów. Mina mi markotnieje bo miałem nadzieję na zachód słońca, a na szczycie to nie widziałem początkowo obserwatorium.
Ale na zachód słońca postanowiłem zaczekać. Pomyliłem tylko kierunek, w którym patrzyłem
Po "pięknym zachodzie słońca" postanawiam zejść do Strzechy Akademickiej przenocować. Rezerwacji nie miałem, ale liczyłem, że jak już się skończyły ferie to z pokojem nie powinno być problemu.
Schodzę więc. Bardzo przydatne były raki bo szlak strasznie oblodzony.
Konsultuję prognozy pogody ze znajomym i wychodzi na to, że około pierwszej w nocy ma się zupełnie wypogodzić. Tym razem nie chce mi się chodzić po górach w nocy, więc postanawiam przespać się kilka godzin w schronisku. A w schronisku tak jak myślałem wolnych miejsc nie brakuje. W głównej sali jakaś impreza integracyjna. Spotykam tam ludzi, którzy jechali ze mną w autobusie.
Wypijam piwo w pokoju nie chcąc się tym razem integrować Kładąc się spać słyszę rozmowy w pokoju nade mną. Gdy już zasypiam nagle sąsiad zaczyna grać na saksofonie! Wziąć gitarę w góry to ja rozumiem, ale saksofon?
Był jeden plus tego. Dzięki temu wyjrzałem przez okno i okazało się, że się już wypogodziło, a mamy dopiero 21-szą. Postanawiam zrobić nocną sesję foto przy schronisku wykorzystując światło księżyca póki ten jeszcze na niebie
Później cztery godzinki snu(na szczęście sąsiad u góry już też poszedł spać ) Wstaję o drugiej i szybko zbieram się na szlak.
Najpierw idę do Luční boudy.
Później kieruję się już na Śnieżkę.
Gdy jestem na szczycie już zaczyna się spektakl
Do wschodu słońca jeszcze jednak sporo czasu. Schodzą się pierwsi turyści.
Pół godziny po wschodzie słońca nagle wszystkich gdzieś wywiewa i pozostaję sam na szczycie. A dziwne to trochę bo nie ma najmniejszego nawet ruchu powietrza i jest ledwo dwa stopnie na minusie.
A spektakl ciągle trwa...
Wielka Sowa
I Chełmiec
Gdy rusza kolejka postanawiam schodzić.
Dziś na szlaku mam zupełnie inne widoki
Wracam tak samo do Luční boudy gdzie wypijam tylko piwo bo okazało się, że kuchnia czynna dopiero od 10-tej :
Po dłuższym odpoczynku ruszam dalej w kierunku Smogorni po zimowym szlaku dla narciarzy. Schodzę nad Kotły Wielkiego i Małego Stawu. Zrobiło się całkiem ciepło. Niektórzy turyści wędrują całkiem na krótko.
Czas mnie zaczyna powoli gonić. Jakoś nie kontrolowałem godziny i okazało się, że pozostała mi tylko godzina czasu do autobusu. Szybko schodzę żółtym szlakiem od Słonecznika do Pielgrzymów.
Na Polanie tłumy opalających się turystów. Odbijam na szlak zielony i już niemal biegiem do Białego Jaru.
Końcówka po stoku narciarskim i na przystanku jestem 10 min. przed czasem. Zdążyłem nawet zrobić zakupy w sklepie. Później przeszło 6 godzin podróży autobusami.
To był udany weekend
Pokonany dystans łącznie to około 43 km
Pozostałe zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/117901767401578298989/Karkonosze0809032014?authuser=0&feat=directlink
Po poprzednim wypadzie w Karkonosze miałem pewien niedosyt. Postanowiłem wyskoczyć po raz kolejny. Jednak tym razem wyszukałem inne połączenie do Karpacza. Na miejsce docieram po jedenastej i od razu ruszam na szlak.
Podążam szlakiem czarnym Sowią Doliną na Sowią Przełęcz.
Od przełęczy idę w kierunku Chaty Jelenka gdzie wypijam ze smakiem piwo
Po krótkim odpoczynku ruszam na Czarną Kopę. Podejście jest strome, a na szlaku coraz większe oblodzenie. Zakładam więc raki.
U góry znacznie mniej śniegu. Miejscami niema go zupełnie.
Przemierzając Czarny Grzbiet pogoda się psuje. Nadciągają coraz gęstsze chmury i widoczność spada do kilkunastu metrów. Mina mi markotnieje bo miałem nadzieję na zachód słońca, a na szczycie to nie widziałem początkowo obserwatorium.
Ale na zachód słońca postanowiłem zaczekać. Pomyliłem tylko kierunek, w którym patrzyłem
Po "pięknym zachodzie słońca" postanawiam zejść do Strzechy Akademickiej przenocować. Rezerwacji nie miałem, ale liczyłem, że jak już się skończyły ferie to z pokojem nie powinno być problemu.
Schodzę więc. Bardzo przydatne były raki bo szlak strasznie oblodzony.
Konsultuję prognozy pogody ze znajomym i wychodzi na to, że około pierwszej w nocy ma się zupełnie wypogodzić. Tym razem nie chce mi się chodzić po górach w nocy, więc postanawiam przespać się kilka godzin w schronisku. A w schronisku tak jak myślałem wolnych miejsc nie brakuje. W głównej sali jakaś impreza integracyjna. Spotykam tam ludzi, którzy jechali ze mną w autobusie.
Wypijam piwo w pokoju nie chcąc się tym razem integrować Kładąc się spać słyszę rozmowy w pokoju nade mną. Gdy już zasypiam nagle sąsiad zaczyna grać na saksofonie! Wziąć gitarę w góry to ja rozumiem, ale saksofon?
Był jeden plus tego. Dzięki temu wyjrzałem przez okno i okazało się, że się już wypogodziło, a mamy dopiero 21-szą. Postanawiam zrobić nocną sesję foto przy schronisku wykorzystując światło księżyca póki ten jeszcze na niebie
Później cztery godzinki snu(na szczęście sąsiad u góry już też poszedł spać ) Wstaję o drugiej i szybko zbieram się na szlak.
Najpierw idę do Luční boudy.
Później kieruję się już na Śnieżkę.
Gdy jestem na szczycie już zaczyna się spektakl
Do wschodu słońca jeszcze jednak sporo czasu. Schodzą się pierwsi turyści.
Pół godziny po wschodzie słońca nagle wszystkich gdzieś wywiewa i pozostaję sam na szczycie. A dziwne to trochę bo nie ma najmniejszego nawet ruchu powietrza i jest ledwo dwa stopnie na minusie.
A spektakl ciągle trwa...
Wielka Sowa
I Chełmiec
Gdy rusza kolejka postanawiam schodzić.
Dziś na szlaku mam zupełnie inne widoki
Wracam tak samo do Luční boudy gdzie wypijam tylko piwo bo okazało się, że kuchnia czynna dopiero od 10-tej :
Po dłuższym odpoczynku ruszam dalej w kierunku Smogorni po zimowym szlaku dla narciarzy. Schodzę nad Kotły Wielkiego i Małego Stawu. Zrobiło się całkiem ciepło. Niektórzy turyści wędrują całkiem na krótko.
Czas mnie zaczyna powoli gonić. Jakoś nie kontrolowałem godziny i okazało się, że pozostała mi tylko godzina czasu do autobusu. Szybko schodzę żółtym szlakiem od Słonecznika do Pielgrzymów.
Na Polanie tłumy opalających się turystów. Odbijam na szlak zielony i już niemal biegiem do Białego Jaru.
Końcówka po stoku narciarskim i na przystanku jestem 10 min. przed czasem. Zdążyłem nawet zrobić zakupy w sklepie. Później przeszło 6 godzin podróży autobusami.
To był udany weekend
Pokonany dystans łącznie to około 43 km
Pozostałe zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/117901767401578298989/Karkonosze0809032014?authuser=0&feat=directlink