W tych latach zaczynałem swoje górskie wędrówki i fotograficzne przygody.
Ech, były czasy: ORWO o ziarnie jak grochy i losowej palecie kolorystycznej (każdy film mógł mieć inny przybarw), plecaki ze stelażem, koszule flanelowe, dresy wojskowe kupione za flaszkę i swetry z owczej wełny.
"Jesioniki, Jesioniki", czyli wrzesień 1987 r. w k
Piotrku, podczas swoich wycieczek dwukrotnie rozleciał mi się termos ze szklanym wkładem. Pierwszy raz w czasach licealnych, podczas zimowego zejścia ze Ślęży, drugiego razu nie pamiętam, ale chyba gdzieś na Śnieżniku zaraz po studiach. Faktycznie to był dramat, szczególnie, gdy się liczyło na gorącą herbatę. Ten charakterystyczny grzechot potłuczonego szkła w metalowej tubie... Plastikowa osłona to nie było już to.
Włodarzu, też mi szkoda tych zmian. Zresztą to samo czuję w naszej części Karkonoszy, gdy nie mogę już przejść przez Bażynowe Skały na Hutniczym Grzbiecie po skasowaniu tam fragmentu szlaku zielonego. To był naprawdę piękny odcinek, i wcale aż tak dużo ludzi tam nie chodziło (po ponownym otwarciu Petrovki frekwencja na Bażynowych Skałach zapewne jeszcze bardziej by się zmniejszyła).
Sebastianie, faktycznie, o filmach diapozytywowych ORWO (UT-18, UT-20, UT-21; były też do światła sztucznego, ale tych nie używałem, podobnie jak ORWO-wskich negatywów barwnych) można byłoby pisać książki. Ale też bardzo często zaskakiwały in plus. Najbardziej rozchwiane i nieprzewidywalne kolory miały filmyUT-21; film UT-18 miał do początków lat 80. małe ziarno, był trochę zimny, ale ładny, zwłaszcza na wiosnę, UT-20 najlepsze na późne lato i jesień - ale to może subiektywne odczucie. Około 1988 r. pojawiły się u nas czechosłowackie przeźrocza Foma i jeszcze jakieś radzieckie. Te pierwsze nie miały kontrastu a wszystkie radzieckie są dzisiaj fioletowo-różowe. Na szczęście miałem tylko po dwa takie filmy. W 1992 r. pojawiły się pierwsze "normalne" filmy do przeźroczy firm Fuji, Agfy, Kodaka i Koniki, w tym królowa błon diapozytywowych Fuji Velvia 50. Ale to już zupełnie inna historia...
gar, a ja nawet dość często wrzucam do plecaka koszulę flanelową i dżinsy i zakładam już w schronisku. Czuję się wtedy jakoś normalniej, a i personel schronisk patrzy na mnie jakoś życzliwiej
Włodarzu, też mi szkoda tych zmian. Zresztą to samo czuję w naszej części Karkonoszy, gdy nie mogę już przejść przez Bażynowe Skały na Hutniczym Grzbiecie po skasowaniu tam fragmentu szlaku zielonego. To był naprawdę piękny odcinek, i wcale aż tak dużo ludzi tam nie chodziło (po ponownym otwarciu Petrovki frekwencja na Bażynowych Skałach zapewne jeszcze bardziej by się zmniejszyła).
Sebastianie, faktycznie, o filmach diapozytywowych ORWO (UT-18, UT-20, UT-21; były też do światła sztucznego, ale tych nie używałem, podobnie jak ORWO-wskich negatywów barwnych) można byłoby pisać książki. Ale też bardzo często zaskakiwały in plus. Najbardziej rozchwiane i nieprzewidywalne kolory miały filmyUT-21; film UT-18 miał do początków lat 80. małe ziarno, był trochę zimny, ale ładny, zwłaszcza na wiosnę, UT-20 najlepsze na późne lato i jesień - ale to może subiektywne odczucie. Około 1988 r. pojawiły się u nas czechosłowackie przeźrocza Foma i jeszcze jakieś radzieckie. Te pierwsze nie miały kontrastu a wszystkie radzieckie są dzisiaj fioletowo-różowe. Na szczęście miałem tylko po dwa takie filmy. W 1992 r. pojawiły się pierwsze "normalne" filmy do przeźroczy firm Fuji, Agfy, Kodaka i Koniki, w tym królowa błon diapozytywowych Fuji Velvia 50. Ale to już zupełnie inna historia...
gar, a ja nawet dość często wrzucam do plecaka koszulę flanelową i dżinsy i zakładam już w schronisku. Czuję się wtedy jakoś normalniej, a i personel schronisk patrzy na mnie jakoś życzliwiej
Cisy2 pisze:Piotrku, podczas moich wycieczek dwukrotnie rozleciał mi się termos ze szklanym wkładem. Pierwszy raz w czasach licealnych, podczas zimowego zejścia ze Ślęży, drugiego razu dokładnie nie pamiętam, ale chyba gdzieś na Śnieżniku zaraz po studiach. Faktycznie to był dramat, szczególnie, gdy się liczyło na gorącą herbatę. Ten charakterystyczny grzechot potłuczonego szkła w metalowej tubie... Plastikowa osłona już nie dawała takiego dźwięku.
Cztery lata temu w Beskidzie Niskim, na granicznym szlaku niebieskim, natknąłem się na porzucony szklany termos. Tak się wówczas wzruszyłem , że... zrobiłem fotkę.
Włodarzu, też mi szkoda tych zmian. Zresztą to samo czuję w naszej części Karkonoszy, gdy nie mogę już przejść przez Bażynowe Skały na Hutniczym Grzbiecie po skasowaniu tam fragmentu szlaku zielonego. To był naprawdę piękny odcinek, i wcale aż tak dużo ludzi tam nie chodziło (po ponownym otwarciu Petrovki frekwencja na Bażynowych Skałach zapewne jeszcze bardziej by się zmniejszyła).
Sebastianie, faktycznie, o filmach diapozytywowych ORWO (UT-18, UT-20, UT-21; były też do światła sztucznego, ale tych nie używałem, podobnie jak ORWO-wskich negatywów barwnych) można byłoby pisać książki. Ale też bardzo często zaskakiwały in plus. Najbardziej rozchwiane i nieprzewidywalne kolory miały filmyUT-21; film UT-18 miał do początków lat 80. małe ziarno, był trochę zimny, ale ładny, zwłaszcza na wiosnę, UT-20 najlepsze na późne lato i jesień - ale to może subiektywne odczucie. Około 1988 r. pojawiły się u nas czechosłowackie przeźrocza Foma i jeszcze jakieś radzieckie. Te pierwsze nie miały kontrastu a wszystkie radzieckie są dzisiaj fioletowo-różowe. Na szczęście miałem tylko po dwa takie filmy. W 1992 r. pojawiły się pierwsze "normalne" filmy do przeźroczy firm Fuji, Agfy, Kodaka i Koniki, w tym królowa błon diapozytywowych Fuji Velvia 50. Ale to już zupełnie inna historia...
gar, a ja nawet dość często wrzucam do plecaka koszulę flanelową i dżinsy i zakładam już w schronisku. Czuję się wtedy jakoś normalniej, a i personel schronisk patrzy na mnie chyba nieco życzliwiej
Ostatnio zmieniony 2019-12-11, 02:32 przez Cisy2, łącznie zmieniany 4 razy.
Cisy2 pisze:ja nawet dość często wrzucam do plecaka koszulę flanelową i dżinsy i zakładam już w schronisku. Czuję się wtedy jakoś normalniej, a i personel schronisk patrzy na mnie jakoś życzliwiej
bo turysta we flaneli jest mniej awanturujący się
Flanela to zazwyczaj mój główny strój w schronisku albo w chatce
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
były czasy: ORWO
Ja się niezmiernie cieszę, że te czasy (filmów, wywoływania) minęły i teraz nie ma kłopotu ze zwykłym robieniem zdjęć.
Nigdy nie robiłem artystycznych, jedynie pamiątkowe z wyjazdów. Miałem prosty aparacik, filmy z bólem szło kupić w Żywcu, więc jak człowiek gdzieś jechał to była garść zdjęć, mizernej jakości i przez to z wielu miejsc mam jakieś szczątkowe zdjęcia.
Teraz człowiek może sobie pykać do woli nie martwiąc się, że braknie filmu do końca wyjazdu albo że ma 36 klatek na tydzień.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 50 gości