Inauguracyjne wyjście Klubu Kolumbów 2014
: 2014-01-12, 00:04
Wyjazd w związku z pogodą musieliśmy przełożyć z...6:45 na 7:25. Pomogło Deszcz przeszedł w mżawkę i już jakoś lżej było ruszyć ku przygodzie. A plan na ten inauguracyjny wypad był konkretny- odnaleźć i zlustrować wychodnie, które me oczyska dopatrzyły w dali końcem grudnia, gdy sobie piękną zimową porą (tak, tak, śniegu było miejscami do pasa) szedłem na Zielonego Kopca.
Teraz więc ruszyliśmy by miejsce z którego je widać odnaleźć, co poszło dość łatwo, natomiast doprowadziło do tego, że dalsza część wypadu potoczyła się zupełnie inaczej.
Stromym stokiem dotarliśmy do leśnej drogi skąd do celu było tuż tuż, jednak na zakręcie tejże drogi pojawiła się odbijająca w bok wąska dolinka. Tu Dobromił błysną inicjatywą co by i do niej wniknąć na chwilkę- a nuż coś się trafi. I trafiło się. Najpierw porozrzucane głazy średniej wielkości i małe wychodnie, wszystko na stoku nad dniem dolinki przeważnie w lesie. Łażenie miłe nie było ale kto zważa na takie niedogodności, gdy chodzi o Wielkie Sprawy Przetrzepaliśmy więc stok mocno zadowoleni ze znalezisk i znów zeszli to doliny, wszak trzeba było wrócić do celu wycieczki- ale dolinka nie chciała nas tak łatwo wypuścić, wkrótce pojawiły się kolejne okazy, większe i ciekawsze, tyle że dość wysoko i w terenie prawie pionowym pod górę usłanym śliskimi gałęziami, drzewkami, śnieżnym glutem co spadł nad ranem.
Wychodnie okazały się być naprawdę spore, porozrzucane na otwartej przestrzeni, miód dla oczu i całkowita satysfakcja. Oczywiście złaziliśmy teren oglądając je jak się tylko dało i fotografując z każdej strony
W dolince nad potokiem siadamy, spożywamy, chwalimy się przemoczonymi butami z membramą i oczywiście pełni cieszymy z odkrycia. I nawet na niebie chmury się rozeszły i pojawiło trochę niebieskiego , tak na finisz.
Co prawda główny cel wypadu został nietknięty (nie licząc rzutu okiem z bliska) ale nic to, będzie na kolejny raz.
Zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... dnie012014
Teraz więc ruszyliśmy by miejsce z którego je widać odnaleźć, co poszło dość łatwo, natomiast doprowadziło do tego, że dalsza część wypadu potoczyła się zupełnie inaczej.
Stromym stokiem dotarliśmy do leśnej drogi skąd do celu było tuż tuż, jednak na zakręcie tejże drogi pojawiła się odbijająca w bok wąska dolinka. Tu Dobromił błysną inicjatywą co by i do niej wniknąć na chwilkę- a nuż coś się trafi. I trafiło się. Najpierw porozrzucane głazy średniej wielkości i małe wychodnie, wszystko na stoku nad dniem dolinki przeważnie w lesie. Łażenie miłe nie było ale kto zważa na takie niedogodności, gdy chodzi o Wielkie Sprawy Przetrzepaliśmy więc stok mocno zadowoleni ze znalezisk i znów zeszli to doliny, wszak trzeba było wrócić do celu wycieczki- ale dolinka nie chciała nas tak łatwo wypuścić, wkrótce pojawiły się kolejne okazy, większe i ciekawsze, tyle że dość wysoko i w terenie prawie pionowym pod górę usłanym śliskimi gałęziami, drzewkami, śnieżnym glutem co spadł nad ranem.
Wychodnie okazały się być naprawdę spore, porozrzucane na otwartej przestrzeni, miód dla oczu i całkowita satysfakcja. Oczywiście złaziliśmy teren oglądając je jak się tylko dało i fotografując z każdej strony
W dolince nad potokiem siadamy, spożywamy, chwalimy się przemoczonymi butami z membramą i oczywiście pełni cieszymy z odkrycia. I nawet na niebie chmury się rozeszły i pojawiło trochę niebieskiego , tak na finisz.
Co prawda główny cel wypadu został nietknięty (nie licząc rzutu okiem z bliska) ale nic to, będzie na kolejny raz.
Zdjęcia-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/ ... dnie012014