Na ognicho, na Potrójną
: 2025-06-26, 22:22
Po wojażach zagranicznych zaczyna mi brakować gór.
Pytam w domu - robimy coś, czy mobilizować chłopaków? Robimy, ale coś płaskiego, niskiego, więc szukam jakiś fajnych terenów na północnych stokach Beskidów, a żona rzuca - a może pójdziemy tam, gdzie się wróciliśmy zimą?
Ok, zdziwiony zgadzam się, bo chodzi o czarny szlak z Rzyk na Potrojną. Do lekkich on nie należy, ale co tam.
Ruszamy.

Gdy po zakosie szlak staje dęba żona pyta ile jeszcze.

mówię, że praktycznie do samej góry...
gdyby wzrok zabijał...
Na szczęście po chwili robi się płasko. Przerwa pod Kapliczką dodaje sił.
Dobrze, po potem początek znów jest dość stromy.

Pierwsze widoki:

i jagody pomagają. Jest po co robić przerwy.

Pojawia się murek:

i widok:

Mijamy Chatkę Gołębiówkę, to ta co się parę lat temu spaliła, już działa. Można kupić frytki, ciasta i napoje. Później sprawdzimy:

Coś widać:

Kolorowo:

Jest Babia:

Jest Potrójna:

Jest dym na ognisku, więc szukamy cienia, rozkładamy się pod lasem i zbieram gałęzie.
Piekę kiełbasy, bo żeśmy zgłodnieli. A potem drzemka.
Potem skurcze od wysokich cukrów. I zdjęcia co widać ze szczytu:
Beskid Żywiecki i drugi wierzchołek:

Babia:

Tatry:

i niziny:


Schodzimy tą samą drogą. Zatrzymujemy się w tej chatce:

Piwo zero wchodzi jak złoto. Widoki mają fajne:


A potem już w dół.
Łąki:


Coraz fajniejsze światło:



kapliczka

i widoki na koniec:

a potem już do auta:

Wysoki cukier dał mi nieźle popalić, więc wszyscy schodzimy wyczerpani. To do domu.
Pytam w domu - robimy coś, czy mobilizować chłopaków? Robimy, ale coś płaskiego, niskiego, więc szukam jakiś fajnych terenów na północnych stokach Beskidów, a żona rzuca - a może pójdziemy tam, gdzie się wróciliśmy zimą?
Ok, zdziwiony zgadzam się, bo chodzi o czarny szlak z Rzyk na Potrojną. Do lekkich on nie należy, ale co tam.
Ruszamy.
Gdy po zakosie szlak staje dęba żona pyta ile jeszcze.
mówię, że praktycznie do samej góry...
gdyby wzrok zabijał...
Na szczęście po chwili robi się płasko. Przerwa pod Kapliczką dodaje sił.
Dobrze, po potem początek znów jest dość stromy.
Pierwsze widoki:
i jagody pomagają. Jest po co robić przerwy.
Pojawia się murek:
i widok:
Mijamy Chatkę Gołębiówkę, to ta co się parę lat temu spaliła, już działa. Można kupić frytki, ciasta i napoje. Później sprawdzimy:
Coś widać:
Kolorowo:
Jest Babia:
Jest Potrójna:
Jest dym na ognisku, więc szukamy cienia, rozkładamy się pod lasem i zbieram gałęzie.
Piekę kiełbasy, bo żeśmy zgłodnieli. A potem drzemka.
Potem skurcze od wysokich cukrów. I zdjęcia co widać ze szczytu:
Beskid Żywiecki i drugi wierzchołek:
Babia:
Tatry:
i niziny:
Schodzimy tą samą drogą. Zatrzymujemy się w tej chatce:
Piwo zero wchodzi jak złoto. Widoki mają fajne:
A potem już w dół.
Łąki:
Coraz fajniejsze światło:
kapliczka
i widoki na koniec:
a potem już do auta:
Wysoki cukier dał mi nieźle popalić, więc wszyscy schodzimy wyczerpani. To do domu.