Spotkanie na szczycie góry - Błatnia i Klimczok
: 2024-11-20, 21:52
Dobry.
Zdobywcy organizują zakończenie, jest okazja żeby się spotkać w większym gronie, umawiam się z Seba i Renią, Witek z Gośką też się zgłaszają, będą zażywać tego dnia podwójną kulturę, no i oczywiście zdobywcy, a wśród nich "nasi" ludzie
Mnie udaje się namówić Izę, długo nie muszę prosić, mówię że albo idzie albo rozwód, kocha mnie, to poszła
Niestety Sebie sprawy się skomplikowały i ostatecznie nie dał rady dojechać …
Iza i ja ruszamy o wczesnym poranku, znaczy się o 8.30 w stronę Brennej, z zamiarem pozostawienia auta na dużym parkingu przy starej karczmie Skalica, na miejscu okazuje się, że wszystkie duże parkingi są już płatne, stoją parkomaty ! Cały dzień 20 zł.
Na szczęście jest też miejsce na poboczach, więc tam zostawiamy auto i ruszamy dobrze nam wytartymi już ścieżkami, czyli początek szlakiem czerwonym (szlakiem zakochanych), ten odcinek to jesienią jest magia, bukowy las robi robotę, idzie się w głębokich liściach, słońce przebija się między drzewami, sprawiając, że wszystko płonie kolorami !
można się pobawić w liściach
Wychodzimy na mniejszą polanę (Stara łąka) gdzie leżą jakieś pozostałości po bacówce, albo jakiejś wiatce ? A kawałek wyżej jest już właściwa polana, na Bukowym Groniu, stoi tam odnowiona niedawno bacówka i kolejne ruiny starej bacówki, a może to ruiny owczarni ?
My odbijamy klasycznie w lewo, w stronę domów, których jest kilka w tym przysiółku, bardzo lubię te polany z widokiem na Równicę i Czantorię, żółte trawy, jakieś resztki starego drewnianego płotu i domki ukryte pośród wysokich traw i starych drzew, kiedyś na werandzie jednego z domków powyżej zrobiliśmy sobie przerwę na kawkę, były ławy, to skorzystaliśmy
Pięknym jesiennym klimatem zmierzamy na polaną pod Błatnią (nadal to Bukowy Groń) pojawia się pierwszy śnieg w tym roku, biały mocno kontrastuje z mocnymi jesiennymi kolorami i zielenią choinek.
Ostre światło raziło mocno w oczy po wyjściu za granicę lasu, idziemy pod słynne drzewa, jesienią stają się takimi strachami bez liści, piękne drzewa o każdej porze roku, zerwał się okrutnie zimny wiatr, więc momentalnie zakładamy pełny zestaw ubrań na siebie, trzeba stamtąd uciekać !
Coraz więcej śniegu się pojawia, ruszamy w stronę Trzech Kopców gdzie od drugiej strony już zmierza ekipa GBG i Zdobywcy
Jest pięknie, modrzewie jeszcze nie zdążyły zrzucić igieł i mają bardzo intensywny żółty kolor, na tle białego śniegu po prostu płonie w oczach !
Ostatnie podejście jest fajne, słońce przebija się przez gęsto zasadzone drzewa, tworząc fajny klimat i światło.
Kiedy dochodzimy do Trzech Kopców, z daleka już słychać, że coś tam się dzieje, jakaś zadyma chyba
Wbijamy się mały tłum, witamy z ekipą, pieczemy kiełbaskę, pijemy ciepłą herbatę, niektórzy z dodatkiem wiśniówki, podobno dobrej ? Zostaje mi odśpiewane w pięknym stylu 100 lat, Witek to jednak się marnuje w tym banku, powinien iść do "Mam talent", piękny śpiew i sztuczki z pieskiem, to jego specjalność, w tedy jeszcze nie wiedział, że piesek jest mocno ranny, twardziel z Tobiego !
Około 14.00 zbierają się Ala z córką i Przemkiem i bojową suczką Helą ! My też się zbieramy w dalszą drogę (Iza, Gosia, Witek i ja).
Witek z Gośką znikają gdzieś w krzakach, a My idziemy na Klimczok.
Kilka godzin wcześniej śniegu było sporo, teraz jest go już niewiele, za to zrobiło się fajne światło, takie ciepłe popołudniowe Pięknie widać Tatry i Babią, ruszamy do schroniska, mieliśmy zaplanowany mały postój na ciacho i kawę, ale okazało się, że schronisko w remoncie, spora część sali odgrodzona folią, trzebaby było siedzieć na polu, więc odpuszczamy sobie.
Ruszamy w dół, w stronę Karkoszczonki, pojawił się widok na Skrzyczne, ten trawers też lubię jest przyjemny i oferuje bardzo fajne widoki, po chwili znikamy już między drzewami.
Na Karkoszczonce piękna jesień, może mocno pomarańczowych liści, popołudniowe słońce dodaje koloru ze zdwojoną siłą, w końcu światło gaśnie, chowa się za drzewami, a my coraz bardziej zmęczeni toczymy się asfaltem w dół, aż w końcu docieramy do auta.
I taka to była wycieczka.
Zdobywcy organizują zakończenie, jest okazja żeby się spotkać w większym gronie, umawiam się z Seba i Renią, Witek z Gośką też się zgłaszają, będą zażywać tego dnia podwójną kulturę, no i oczywiście zdobywcy, a wśród nich "nasi" ludzie
Mnie udaje się namówić Izę, długo nie muszę prosić, mówię że albo idzie albo rozwód, kocha mnie, to poszła
Niestety Sebie sprawy się skomplikowały i ostatecznie nie dał rady dojechać …
Iza i ja ruszamy o wczesnym poranku, znaczy się o 8.30 w stronę Brennej, z zamiarem pozostawienia auta na dużym parkingu przy starej karczmie Skalica, na miejscu okazuje się, że wszystkie duże parkingi są już płatne, stoją parkomaty ! Cały dzień 20 zł.
Na szczęście jest też miejsce na poboczach, więc tam zostawiamy auto i ruszamy dobrze nam wytartymi już ścieżkami, czyli początek szlakiem czerwonym (szlakiem zakochanych), ten odcinek to jesienią jest magia, bukowy las robi robotę, idzie się w głębokich liściach, słońce przebija się między drzewami, sprawiając, że wszystko płonie kolorami !
można się pobawić w liściach
Wychodzimy na mniejszą polanę (Stara łąka) gdzie leżą jakieś pozostałości po bacówce, albo jakiejś wiatce ? A kawałek wyżej jest już właściwa polana, na Bukowym Groniu, stoi tam odnowiona niedawno bacówka i kolejne ruiny starej bacówki, a może to ruiny owczarni ?
My odbijamy klasycznie w lewo, w stronę domów, których jest kilka w tym przysiółku, bardzo lubię te polany z widokiem na Równicę i Czantorię, żółte trawy, jakieś resztki starego drewnianego płotu i domki ukryte pośród wysokich traw i starych drzew, kiedyś na werandzie jednego z domków powyżej zrobiliśmy sobie przerwę na kawkę, były ławy, to skorzystaliśmy
Pięknym jesiennym klimatem zmierzamy na polaną pod Błatnią (nadal to Bukowy Groń) pojawia się pierwszy śnieg w tym roku, biały mocno kontrastuje z mocnymi jesiennymi kolorami i zielenią choinek.
Ostre światło raziło mocno w oczy po wyjściu za granicę lasu, idziemy pod słynne drzewa, jesienią stają się takimi strachami bez liści, piękne drzewa o każdej porze roku, zerwał się okrutnie zimny wiatr, więc momentalnie zakładamy pełny zestaw ubrań na siebie, trzeba stamtąd uciekać !
Coraz więcej śniegu się pojawia, ruszamy w stronę Trzech Kopców gdzie od drugiej strony już zmierza ekipa GBG i Zdobywcy
Jest pięknie, modrzewie jeszcze nie zdążyły zrzucić igieł i mają bardzo intensywny żółty kolor, na tle białego śniegu po prostu płonie w oczach !
Ostatnie podejście jest fajne, słońce przebija się przez gęsto zasadzone drzewa, tworząc fajny klimat i światło.
Kiedy dochodzimy do Trzech Kopców, z daleka już słychać, że coś tam się dzieje, jakaś zadyma chyba
Wbijamy się mały tłum, witamy z ekipą, pieczemy kiełbaskę, pijemy ciepłą herbatę, niektórzy z dodatkiem wiśniówki, podobno dobrej ? Zostaje mi odśpiewane w pięknym stylu 100 lat, Witek to jednak się marnuje w tym banku, powinien iść do "Mam talent", piękny śpiew i sztuczki z pieskiem, to jego specjalność, w tedy jeszcze nie wiedział, że piesek jest mocno ranny, twardziel z Tobiego !
Około 14.00 zbierają się Ala z córką i Przemkiem i bojową suczką Helą ! My też się zbieramy w dalszą drogę (Iza, Gosia, Witek i ja).
Witek z Gośką znikają gdzieś w krzakach, a My idziemy na Klimczok.
Kilka godzin wcześniej śniegu było sporo, teraz jest go już niewiele, za to zrobiło się fajne światło, takie ciepłe popołudniowe Pięknie widać Tatry i Babią, ruszamy do schroniska, mieliśmy zaplanowany mały postój na ciacho i kawę, ale okazało się, że schronisko w remoncie, spora część sali odgrodzona folią, trzebaby było siedzieć na polu, więc odpuszczamy sobie.
Ruszamy w dół, w stronę Karkoszczonki, pojawił się widok na Skrzyczne, ten trawers też lubię jest przyjemny i oferuje bardzo fajne widoki, po chwili znikamy już między drzewami.
Na Karkoszczonce piękna jesień, może mocno pomarańczowych liści, popołudniowe słońce dodaje koloru ze zdwojoną siłą, w końcu światło gaśnie, chowa się za drzewami, a my coraz bardziej zmęczeni toczymy się asfaltem w dół, aż w końcu docieramy do auta.
I taka to była wycieczka.