Radhost z Dolni Becva
: 2024-10-05, 15:21
Dobry den.
Po raz kolejny wybrałem się w B.Ś-M, celem tym razem był Radhost, tylko trasa zupełnie nowa i nieznana
Około 9.00 ruszam z parkingu za szkołą, troszkę się motam w uliczkach i źle skręcam, trzeba się wracać na dzień dobry.
Dzisiejszy cel jest dobrze widoczny z dołu …
Szybko wchodzę w las, widać że woda mocno spływała leśną drogą, momentami wypłukaną bardzo mocno, drzewa trochę się przerzedzają, robi się jaśniej i bardziej widokowo, jakiś samotnik z piłą spalinową, walczy z powalonymi drzewami …
Zaczynam wchodzić w wyżej położone przysiółki, jak tam jest pięknie, ładne domki poukrywane między drzewami albo gdzieś pod lasem na odludziu, pięknie.
Mijam pierwsze źródełko z wodą, na wielkim pniu leżą dwa kubeczki, można się napić niestety zawsze pierwsze co mi przychodzi w takich miejscach po czeskiej stronie, to fakt że po polskiej stronie te kubki byłyby już ukradzione
Mijam też kapliczkę i kilka prostych ławeczek, na których można przysiąść, na krótką modlitwę
Idzie się bardzo przyjemnie, mijam wiatę przy której w krzakach czai się leśny stwór, z tych złych spokojnym krokiem wychodzę na polany pod granią, która ciągnie się od Radhosta po Pustewny, a nawet trochę dalej …
Wychodzę na grzbiet, wieje strasznie … Ruszam w stronę Górskiego hotelu Radegast, gdzie ludzi sporo, trafiłem na jakąś wycieczkę szkolną.
Jestem przygotowany na taką opcję, bo jest poniedziałek, a jak wiadomo w poniedziałki po czeskiej stronie zawrene !
Witam się z Cyrylem i Metodym, tak się zdarzyło że jest samo południe i w kaplicy zaczęły bić dzwony, na cześć mojego przybycia Zaglądam do środka, kupuję dwie przypinki i mimo że pan mnie namawia na wyjście na wieżę, to nie korzystam i idę dalej.
Przede mną zejście, ładne widoki, kładka w lesie i przepiękna polana, Velka Polana.
Jak mi tam było dobrze, piękne miejsce z widokiem na Radhost, zrobiłem sobie w końcu przerwę !
Ciasto, kanapki i oczywiście kawka
Cisza i spokój …
Idę sobie spokojnie, wycieczka pełen luzik w pięknych okolicznościach przyrody, pokazuje się ładnie odsłonięty szczyt Javornika.
Na rozstaju dróg, przy metalowym krzyżu skręcam w lewo schodząc ze szlaku, końcówka trasy, to schodzenie bez szlakowe …
Dochodzę do chaty Mir, niestety zamknięta, a takiego strasznego smaka miałem na kofole i hranulki !
Za chatą schowane są dwa tipi, wypasione z odsłonkami od waitru.
Zanim zszedłem do miasteczka nazrywałem jeszcze sporą ilość żółtych wysokich traw, ładnie wyglądają w wazonie, Iza się ucieszy
I taka to była wycieczka.
Po raz kolejny wybrałem się w B.Ś-M, celem tym razem był Radhost, tylko trasa zupełnie nowa i nieznana
Około 9.00 ruszam z parkingu za szkołą, troszkę się motam w uliczkach i źle skręcam, trzeba się wracać na dzień dobry.
Dzisiejszy cel jest dobrze widoczny z dołu …
Szybko wchodzę w las, widać że woda mocno spływała leśną drogą, momentami wypłukaną bardzo mocno, drzewa trochę się przerzedzają, robi się jaśniej i bardziej widokowo, jakiś samotnik z piłą spalinową, walczy z powalonymi drzewami …
Zaczynam wchodzić w wyżej położone przysiółki, jak tam jest pięknie, ładne domki poukrywane między drzewami albo gdzieś pod lasem na odludziu, pięknie.
Mijam pierwsze źródełko z wodą, na wielkim pniu leżą dwa kubeczki, można się napić niestety zawsze pierwsze co mi przychodzi w takich miejscach po czeskiej stronie, to fakt że po polskiej stronie te kubki byłyby już ukradzione
Mijam też kapliczkę i kilka prostych ławeczek, na których można przysiąść, na krótką modlitwę
Idzie się bardzo przyjemnie, mijam wiatę przy której w krzakach czai się leśny stwór, z tych złych spokojnym krokiem wychodzę na polany pod granią, która ciągnie się od Radhosta po Pustewny, a nawet trochę dalej …
Wychodzę na grzbiet, wieje strasznie … Ruszam w stronę Górskiego hotelu Radegast, gdzie ludzi sporo, trafiłem na jakąś wycieczkę szkolną.
Jestem przygotowany na taką opcję, bo jest poniedziałek, a jak wiadomo w poniedziałki po czeskiej stronie zawrene !
Witam się z Cyrylem i Metodym, tak się zdarzyło że jest samo południe i w kaplicy zaczęły bić dzwony, na cześć mojego przybycia Zaglądam do środka, kupuję dwie przypinki i mimo że pan mnie namawia na wyjście na wieżę, to nie korzystam i idę dalej.
Przede mną zejście, ładne widoki, kładka w lesie i przepiękna polana, Velka Polana.
Jak mi tam było dobrze, piękne miejsce z widokiem na Radhost, zrobiłem sobie w końcu przerwę !
Ciasto, kanapki i oczywiście kawka
Cisza i spokój …
Idę sobie spokojnie, wycieczka pełen luzik w pięknych okolicznościach przyrody, pokazuje się ładnie odsłonięty szczyt Javornika.
Na rozstaju dróg, przy metalowym krzyżu skręcam w lewo schodząc ze szlaku, końcówka trasy, to schodzenie bez szlakowe …
Dochodzę do chaty Mir, niestety zamknięta, a takiego strasznego smaka miałem na kofole i hranulki !
Za chatą schowane są dwa tipi, wypasione z odsłonkami od waitru.
Zanim zszedłem do miasteczka nazrywałem jeszcze sporą ilość żółtych wysokich traw, ładnie wyglądają w wazonie, Iza się ucieszy
I taka to była wycieczka.