Czy warto iść na Krawców Wierch ?
: 2024-08-20, 19:21
Dzień dobry.
Ostatnia wycieczka tegorocznego urlopu.
W zasadzie sam Krawców Wierch jest mało interesujący, widoki z niego takie sobie i w sumie to jest tylko ta bacówka, i pobliskie polany z wysokimi trawami …
Końcówka urlopu, pogoda wciąż dopisuje, a w zapowiedziach kolejny bardzo upalny dzień, trzeba by było coś z tym zrobić !
Obiecałem bratankowi (Krzyś - 8 lat) że gdzieś go zabiorę i mimo że kilka dni wcześniej razem z tatą przeszli połowę Orlej Perci, to młody miał chęci iść ze mną w góry.
A że planów ambitnych nie miałem na tak upalny dzień, to poszliśmy coś zjeść na Krawców wierch
Startujemy z Glinka Szkoła i żółtym szlakiem ruszamy w bój, warto dodać że żółty szlak to droga krzyżowa, więc to bardziej wartościowy szlak niż inne
Wychodząc kawałek ponad Glinkę pojawiają się ładne widoki na Muńcuł i Rycerzową, fajnie mieć domek letniskowy, albo wagon letniskowy w takim miejscu
zaczynamy w mroku tamtejszych lasów
ukryta pośród brzózek
Mijamy przysiółek Kubiesówka, taki trochę podupadły się zrobił, są jakieś ruiny i rozlatujące się chaty, a te które są zamieszkałe też nie wyglądają najlepiej …
Stacjami drogi krzyżowej odmierzamy ile nam jeszcze zostało, po drodze modlę się za niektórych forumowiczów Kiedy wychodzimy na otwartą przestrzeń, to jakby człek wyszedł na środek patelni, grzało solidnie.
Mimo takiego upału widać tatry i w ogóle widoczność bardzo dobra jak na taki upał !
Jako że wycieczka ma charakter lajtowy, to rozglądamy się za grzybami, których udaje nam się znaleźć nawet sporo jak na tak suchy las, były tylko w jednym miejscu, ale kilkanaście sztuk, więc młody się cieszył ze zbiorów
Trochę pobiegałem za motylkiem po wysokich trawach, a ten mi ciągle uciekał skubany !
gonimy motylka!
Mając na myśli Krawcule, widzę bacówkę, wysokie żółte trawy dookoła i tak mi się zamarzyło …
Jakież było moje wkur.ienie kiedy dochodząc do bacówki usłyszałem jeżdżący traktor, dosłownie pół godziny wcześniej trawa jeszcze sobie pięknie rosła, a teraz została tylko zdarta ziemia !
Było mi przykro ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, więc pstrykam kilka fotek, idziemy jeszcze pod krzyż, tam się jeszcze ostały te piękne wysokie trawy.
Młody wyjmuje małą flagę z herbem Cieszyna, robimy sobie fotkę i schodzimy pod schronisko.
Podczas kiedy my odpoczywamy, koń pracuje w pocie czoła, ściągając kolejne ścięte konary pod schronisko.
Kiedy my schodzimy do bacówki, koń też robi sobie przerwę na jakieś sianko z worka
Tłumów brak, choć nie wiem czy w to miejsce tłumy docierają? Zamawiam dwie fasolki po bretońsku, kawę i magnes na lodówkę, płacę 100 zł, chyba lekko przeginają z cenami, miska fasolki 35 zł.
Zjadamy posiłek i wychodzimy, mam wrażenie że bacówka od mojej ostatniej wizyty, kiedy tu spaliśmy kilka lat temu (chyba byli inni właściciele) troszkę podupadła, ale może mi się tylko wydaje
Ruszyliśmy w drogę powrotną, tak jak tutaj doszliśmy, tak wracamy.
I taka to była wycieczka.
Ostatnia wycieczka tegorocznego urlopu.
W zasadzie sam Krawców Wierch jest mało interesujący, widoki z niego takie sobie i w sumie to jest tylko ta bacówka, i pobliskie polany z wysokimi trawami …
Końcówka urlopu, pogoda wciąż dopisuje, a w zapowiedziach kolejny bardzo upalny dzień, trzeba by było coś z tym zrobić !
Obiecałem bratankowi (Krzyś - 8 lat) że gdzieś go zabiorę i mimo że kilka dni wcześniej razem z tatą przeszli połowę Orlej Perci, to młody miał chęci iść ze mną w góry.
A że planów ambitnych nie miałem na tak upalny dzień, to poszliśmy coś zjeść na Krawców wierch
Startujemy z Glinka Szkoła i żółtym szlakiem ruszamy w bój, warto dodać że żółty szlak to droga krzyżowa, więc to bardziej wartościowy szlak niż inne
Wychodząc kawałek ponad Glinkę pojawiają się ładne widoki na Muńcuł i Rycerzową, fajnie mieć domek letniskowy, albo wagon letniskowy w takim miejscu
zaczynamy w mroku tamtejszych lasów
ukryta pośród brzózek
Mijamy przysiółek Kubiesówka, taki trochę podupadły się zrobił, są jakieś ruiny i rozlatujące się chaty, a te które są zamieszkałe też nie wyglądają najlepiej …
Stacjami drogi krzyżowej odmierzamy ile nam jeszcze zostało, po drodze modlę się za niektórych forumowiczów Kiedy wychodzimy na otwartą przestrzeń, to jakby człek wyszedł na środek patelni, grzało solidnie.
Mimo takiego upału widać tatry i w ogóle widoczność bardzo dobra jak na taki upał !
Jako że wycieczka ma charakter lajtowy, to rozglądamy się za grzybami, których udaje nam się znaleźć nawet sporo jak na tak suchy las, były tylko w jednym miejscu, ale kilkanaście sztuk, więc młody się cieszył ze zbiorów
Trochę pobiegałem za motylkiem po wysokich trawach, a ten mi ciągle uciekał skubany !
gonimy motylka!
Mając na myśli Krawcule, widzę bacówkę, wysokie żółte trawy dookoła i tak mi się zamarzyło …
Jakież było moje wkur.ienie kiedy dochodząc do bacówki usłyszałem jeżdżący traktor, dosłownie pół godziny wcześniej trawa jeszcze sobie pięknie rosła, a teraz została tylko zdarta ziemia !
Było mi przykro ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu, więc pstrykam kilka fotek, idziemy jeszcze pod krzyż, tam się jeszcze ostały te piękne wysokie trawy.
Młody wyjmuje małą flagę z herbem Cieszyna, robimy sobie fotkę i schodzimy pod schronisko.
Podczas kiedy my odpoczywamy, koń pracuje w pocie czoła, ściągając kolejne ścięte konary pod schronisko.
Kiedy my schodzimy do bacówki, koń też robi sobie przerwę na jakieś sianko z worka
Tłumów brak, choć nie wiem czy w to miejsce tłumy docierają? Zamawiam dwie fasolki po bretońsku, kawę i magnes na lodówkę, płacę 100 zł, chyba lekko przeginają z cenami, miska fasolki 35 zł.
Zjadamy posiłek i wychodzimy, mam wrażenie że bacówka od mojej ostatniej wizyty, kiedy tu spaliśmy kilka lat temu (chyba byli inni właściciele) troszkę podupadła, ale może mi się tylko wydaje
Ruszyliśmy w drogę powrotną, tak jak tutaj doszliśmy, tak wracamy.
I taka to była wycieczka.