Urlop ciągle trwa - Szyndzielnia i Klimczok
: 2024-08-17, 19:59
Urlop jeszcze trwa …
Wróciliśmy na ojczystą ziemię i postanowiliśmy ruszyć gdzieś w pobliski teren, padło na Szyndzielnię i Klimczok, oczywiście przy użyciu kolejki
Gdybyśmy nie byli leniuchami i wyjechalibyśmy wcześniej to pewnie złapalibyśmy się na poranne mgiełki które przetaczały się nad szczytami po deszczu, no ale …
Koło 10.00 zjawiamy się pod budynkiem kolejki, bileciki i wio na górę ! Iza uwielbia jeździć kolejkami, a robimy to coraz częściej W niektórych siedzi sztywno, w innych ma zamknięte oczy i czeka aż dojedzie, a jak buja to recytuje zdrowaśki, sama radość
Pierwszy przystanek to schronisko PTTK Szyndzielnia, zamawiamy kawę i ciastko, wychodzi na to że w górach nie zawsze trzeba zasuwać przy okazji okazuje się że mają jeszcze przypinkę której nie mam jeszcze w zbiorze, już mam.
Kiedy wychodzimy jest jakoś tak ponuro, naszły jakieś chmury, jakby chciało padać, albo jakaś burza chciała się zjawić, kiedyś nam dolało między Klimczokiem a Szyndzielnią.
Dawno temu, chyba to była nasza pierwsza wspólna wycieczka, zaczęło lać i zrobiło się strasznie zimno, pamiętam że nakładałem młodej zapasowe skarpetki na dłonie, żeby jej było cieplej
Ale dzisiaj nie przewidywaliśmy powtórki i śmiało maszerowaliśmy w stronę Klimczoka, jak chyba zawsze podchodzimy szlakiem żółtym bezpośrednio na wierzchołek, bardzo lubię to kamieniste podejście, las jest tam fajny, ma taki nieokreślony klimat i skrywa przyczajone potwory, które mogą śmiertelnie przerazić
u nas też budują
oto wspomniany POTWÓR, przerażające bydle
Na szczycie meldujemy się w samo południe, słonko momentami przebija się przez chmury, które przetaczają się nad naszymi głowami, fajnie
Obrazek który widzimy jest bardzo jesienny, mimo że mamy końcówkę lipca, upalne lato chyba przyspiesza wszystko w tym roku, prawdziwa jesień nie zdąży się pojawić, a już się będzie kończyć.
Idziemy do schroniska PTTK Klimczok, po prawej stronie mijamy sporo jarzębiny, ładny dzień nam się trafił.
Ludzi jest w sam raz, każdy ma gdzie usiąść, zamawiamy bigos i fasolkę …
Królowa i jej giermek
Idziemy jeszcze zobaczyć jak się prezentuje Skrzyczne i okolice, później wracamy czerwonym szlakiem prosto pod kolejką, na wieżę nie wchodzimy bo widoczność była raczej słaba, więc nie było sensu.
Zjeżdżamy z powrotem na dół, myślałem że pod kolejką będzie stał pan z drewnianymi figurkami aniołów, niestety nie było go tego dnia.
Auto jak zwykle mam zaparkowane pod starym hotelem, teraz to już chyba tylko Ukraińcy tam mieszkają, parking kosztuje 15 zł.
Wyszła nam z tego wycieczka gastronomiczna, było fajnie.
I taka to była wycieczka.
Wróciliśmy na ojczystą ziemię i postanowiliśmy ruszyć gdzieś w pobliski teren, padło na Szyndzielnię i Klimczok, oczywiście przy użyciu kolejki
Gdybyśmy nie byli leniuchami i wyjechalibyśmy wcześniej to pewnie złapalibyśmy się na poranne mgiełki które przetaczały się nad szczytami po deszczu, no ale …
Koło 10.00 zjawiamy się pod budynkiem kolejki, bileciki i wio na górę ! Iza uwielbia jeździć kolejkami, a robimy to coraz częściej W niektórych siedzi sztywno, w innych ma zamknięte oczy i czeka aż dojedzie, a jak buja to recytuje zdrowaśki, sama radość
Pierwszy przystanek to schronisko PTTK Szyndzielnia, zamawiamy kawę i ciastko, wychodzi na to że w górach nie zawsze trzeba zasuwać przy okazji okazuje się że mają jeszcze przypinkę której nie mam jeszcze w zbiorze, już mam.
Kiedy wychodzimy jest jakoś tak ponuro, naszły jakieś chmury, jakby chciało padać, albo jakaś burza chciała się zjawić, kiedyś nam dolało między Klimczokiem a Szyndzielnią.
Dawno temu, chyba to była nasza pierwsza wspólna wycieczka, zaczęło lać i zrobiło się strasznie zimno, pamiętam że nakładałem młodej zapasowe skarpetki na dłonie, żeby jej było cieplej
Ale dzisiaj nie przewidywaliśmy powtórki i śmiało maszerowaliśmy w stronę Klimczoka, jak chyba zawsze podchodzimy szlakiem żółtym bezpośrednio na wierzchołek, bardzo lubię to kamieniste podejście, las jest tam fajny, ma taki nieokreślony klimat i skrywa przyczajone potwory, które mogą śmiertelnie przerazić
u nas też budują
oto wspomniany POTWÓR, przerażające bydle
Na szczycie meldujemy się w samo południe, słonko momentami przebija się przez chmury, które przetaczają się nad naszymi głowami, fajnie
Obrazek który widzimy jest bardzo jesienny, mimo że mamy końcówkę lipca, upalne lato chyba przyspiesza wszystko w tym roku, prawdziwa jesień nie zdąży się pojawić, a już się będzie kończyć.
Idziemy do schroniska PTTK Klimczok, po prawej stronie mijamy sporo jarzębiny, ładny dzień nam się trafił.
Ludzi jest w sam raz, każdy ma gdzie usiąść, zamawiamy bigos i fasolkę …
Królowa i jej giermek
Idziemy jeszcze zobaczyć jak się prezentuje Skrzyczne i okolice, później wracamy czerwonym szlakiem prosto pod kolejką, na wieżę nie wchodzimy bo widoczność była raczej słaba, więc nie było sensu.
Zjeżdżamy z powrotem na dół, myślałem że pod kolejką będzie stał pan z drewnianymi figurkami aniołów, niestety nie było go tego dnia.
Auto jak zwykle mam zaparkowane pod starym hotelem, teraz to już chyba tylko Ukraińcy tam mieszkają, parking kosztuje 15 zł.
Wyszła nam z tego wycieczka gastronomiczna, było fajnie.
I taka to była wycieczka.