Weekend z Hamakiem w Beskidzie Śląskim
: 2024-07-06, 08:24
Weekned z hamakiem.
Termin dogadany od dawna, nadchodzi weekend, pogoda ostatecznie się ułożyła korzystnie, jedziemy !
Sobota godzina 12.00 zbiórka i wyjazd, godzinę później zajmujemy jedyne wolne miejsce na parkingu w Ostre, jest fart !
Jest też niemiłosierny upał, dla tego wypijamy zimny napój przed ruszeniem w drogę
Niebieskim na Skrzyczne, schodziłem tym szlakiem tylko raz, dawno i nie pamiętałem jaki ma przebieg, okazało się że było stromo, cały czas stromo, aż do schroniska pot lał się z nas niemiłosiernie, oczy szczypały kiedy wlewał się pod powieki …
Po drodze ustalamy z innymi turystami że kolejka kursuje tylko do 16.00, więc kiedy my tam dotrzemy to powinno być już luźniej, bo większość ludzi zjedzie na dół, tak też było ! Na tarasie jeszcze sporo ludzi, na polu namiotowym jakaś grupka najebanych dzieciaków, ale na wesoło … a w schronisku pusto
Zamawiamy placki z gulaszem, niestety nie mają piwka 0.0 % więc zostaję o suchym pysku, kolega bierze jakieś piwko, które podobno było przepyszne.
Chwilę siedzimy i ruszamy w stronę Malinowskiej Skały, przed schroniskiem pasą się koniki, upał trochę zelżał bo przybyło chmur, jest fajnie.
Przy okazji wyszło na jaw że mój kolega jeszcze nie był nigdy na Skrzycznem ! Byłem lekko zaskoczony, bo gdzie jak gdzie ale na Skrzycznem i na Magurce Wiślańskiej też nie, ale ta będzie dopiero jutro
Podczas marszu mijamy sporo biegaczy, zagadujemy ich co biegną i takie tam … okazuje się że biegali trzy dystanse - 25/55/100 kilometrów, nie było żartów ! Wszyscy biegający uśmiechali się gdy nas widzieli, bo myśleli że my robimy foty biegaczom podczas wyścigów
Na Malinowskiej akurat urzędowali Ci najebani młodzi spod schroniska, a mnie się udaje pstryknąć dosłownie dwie foty kiedy nikogo nie ma na skale, sekundę później było już gęsto !
My lecimy dalej, odbijamy na żółty szlak i idziemy w stronę Kościelca, na szczęście tuż przed zejściem ze szlaku jest źródło i mogliśmy uzupełnić wodę i trochę się umyć w lodowatej wodzie, to było fajne i bardzo rześkie
Docieramy na miejsce noclegu, wita nas cała fura latających robali, no super !
Rozbijamy obóz, kiedy zachodzi słońce rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbasę, nie siedzimy zbyt długo, bo jesteśmy padnięci po tym gorącym dniu i niestety obłażą nas kleszcze, uciekamy do hamaków, wkładam stopery do uszu i próbuję zasnąć, trochę to trudne kiedy jest gorąco …
W nocy koło północy zrywa się bardzo mocny wiatr, który był zapowiedziany.
Budzę się koło 2.30 i próbuję zasnąć kolejny raz, godzinę później dzwoni alarm, wyglądamy co się dzieje na wschodzie, uznajemy że jeszcze 30 minut drzemki i wstajemy o 4.00.
Cdn.
Termin dogadany od dawna, nadchodzi weekend, pogoda ostatecznie się ułożyła korzystnie, jedziemy !
Sobota godzina 12.00 zbiórka i wyjazd, godzinę później zajmujemy jedyne wolne miejsce na parkingu w Ostre, jest fart !
Jest też niemiłosierny upał, dla tego wypijamy zimny napój przed ruszeniem w drogę
Niebieskim na Skrzyczne, schodziłem tym szlakiem tylko raz, dawno i nie pamiętałem jaki ma przebieg, okazało się że było stromo, cały czas stromo, aż do schroniska pot lał się z nas niemiłosiernie, oczy szczypały kiedy wlewał się pod powieki …
Po drodze ustalamy z innymi turystami że kolejka kursuje tylko do 16.00, więc kiedy my tam dotrzemy to powinno być już luźniej, bo większość ludzi zjedzie na dół, tak też było ! Na tarasie jeszcze sporo ludzi, na polu namiotowym jakaś grupka najebanych dzieciaków, ale na wesoło … a w schronisku pusto
Zamawiamy placki z gulaszem, niestety nie mają piwka 0.0 % więc zostaję o suchym pysku, kolega bierze jakieś piwko, które podobno było przepyszne.
Chwilę siedzimy i ruszamy w stronę Malinowskiej Skały, przed schroniskiem pasą się koniki, upał trochę zelżał bo przybyło chmur, jest fajnie.
Przy okazji wyszło na jaw że mój kolega jeszcze nie był nigdy na Skrzycznem ! Byłem lekko zaskoczony, bo gdzie jak gdzie ale na Skrzycznem i na Magurce Wiślańskiej też nie, ale ta będzie dopiero jutro
Podczas marszu mijamy sporo biegaczy, zagadujemy ich co biegną i takie tam … okazuje się że biegali trzy dystanse - 25/55/100 kilometrów, nie było żartów ! Wszyscy biegający uśmiechali się gdy nas widzieli, bo myśleli że my robimy foty biegaczom podczas wyścigów
Na Malinowskiej akurat urzędowali Ci najebani młodzi spod schroniska, a mnie się udaje pstryknąć dosłownie dwie foty kiedy nikogo nie ma na skale, sekundę później było już gęsto !
My lecimy dalej, odbijamy na żółty szlak i idziemy w stronę Kościelca, na szczęście tuż przed zejściem ze szlaku jest źródło i mogliśmy uzupełnić wodę i trochę się umyć w lodowatej wodzie, to było fajne i bardzo rześkie
Docieramy na miejsce noclegu, wita nas cała fura latających robali, no super !
Rozbijamy obóz, kiedy zachodzi słońce rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbasę, nie siedzimy zbyt długo, bo jesteśmy padnięci po tym gorącym dniu i niestety obłażą nas kleszcze, uciekamy do hamaków, wkładam stopery do uszu i próbuję zasnąć, trochę to trudne kiedy jest gorąco …
W nocy koło północy zrywa się bardzo mocny wiatr, który był zapowiedziany.
Budzę się koło 2.30 i próbuję zasnąć kolejny raz, godzinę później dzwoni alarm, wyglądamy co się dzieje na wschodzie, uznajemy że jeszcze 30 minut drzemki i wstajemy o 4.00.
Cdn.