Wielka Rycerzowa i jakiś tam grzbiet z wysoką wieżą !
: 2024-06-15, 20:12
Dobry wieczór.
W zeszłą sobotę w liczbie pojedynczej wyruszyłem na wspaniałą wyprawę ! Z miejscowości Vychylovka, Rycierky ruszyłem na fajnie wyglądający na mapach grzbiet, gdzieś po środku tego grzbietu miała stać wielka wieża, i to się zgadzało.
Po drodze były kwiatki i motylki, sama radość !
Wieża była wielka i z ładnymi widokami, chwilę sobie podziwiałem widoki i ruszyłem dalej.
Grzbietem miałem dotrzeć do niebieskiego szlaku na szczyt Svitkova (1082m), dotarłem
Mijając wieżę i idąc dalej, ścieżka się zwężała, robiła coraz ciaśniejsza, gęsta i bardziej zarośnięta aż w końcu zniknęła całkiem, a ja zostałem w czarnej dup.e, w butach chlupała woda, byłem mokry do pasa, przedzierałem się przez choinki i młode brzozy, aż w końcu wyszedłem na jakąś wolną przestrzeń ! mokry i podrapany ale ucieszony jak dziecko że w końcu się udało, a kiedy wszedłem na szlak to już w ogóle byłem szczęśliwy
Ledwo wszedłem na szlak, spotkałem zasapaną parę, zaczynamy gadać i w tedy zrozumiałem co się tutaj dzieje, przede mną zajebi..ie strome i błotniste zejście, dupnie
Podchodząca grupka młodzieży coś psioczyła na swojego kolegę który ich tam zabrał, przez chwilę poczułem się staro, bo gówniarzeria mówiła mi dzień dobry, a jeden cham powiedział nawet do mnie przez pan !
Dotarłem na Sedlo Príslop, na małej polance po lewej stronie stoi fajna wiatka z kowbojskimi drzwiczkami, można by tam spokojnie zanocować …
Lecę dalej, szło się całkiem fajnie, na niebie zaczynało szybko przybywać chmur i światło raz było, raz gasło, a ja stałem czekając na jakiś fajny prześwit.
Pojawiła się stara bacówka, wiedziałem że do schroniska został kawałeczek, super.
Przy bacówce ludzi mało, pełna kultura, ja odpuszczam schronisko i idę prosto na Małą Rycerzową, po drodze jestem zachwycony odcieniami zieleni na Przełęczy Halnej, byłem w lekkim szoku jak ostre barwy zieleni mogą być, mocne i kontrastowe
Stoję sobie na górnej części Hali Rycerzowej i podziwiam widoki, jednocześnie czekając na jakieś prześwity słońca, żeby ładnie podświetliło trawę i drzewa, się wystałem jak widły w gnoju ! Jak odchodziłem to zaświeciło, wróciłem i zgasło, no jak żyć
Zszedłem na przełęcz, słońce falowało między chmurami, było pięknie !
Na podejściu pod Wielką Rycerzową ciągle odwracałem się za siebie, przystając co chwilę żeby pstryknąć szybko zmieniające się warunki.
Przy kawałku starego wyciągu robię w końcu przerwę, rozsiadam się na murku, gotuję wodę na kawę i żeby zalać sobie gulasz w kubku, ściągam też przemoczone buty i skarpetki żeby chociaż trochę przeschły przed dalszą drogą.
Kawa zawsze smakuje wybornie w takich chwilach
Przede mną jeszcze powrót, który kawałek idę szlakiem i skręcam w las, ścieżki która miała być nie było, ale kawałek dalej pojawiła się "leśna autostrada" stroma i pełna ukrytych kamieni pod grubą warstwą liści, ale przynajmniej była wyraźna ścieżka
Pojawiły się nawet jakieś prześwity z widokiem na długi grzbiet którym zaczynałem dzisiejszy dzień.
W końcu doszedłem do szutrówki, na mapie zaznaczono źródło wody, miałem nadzieję że tam będzie bo strasznie chciało mi się pić, a skończyła mi się woda …
Po drodze mijam całe tabuny Rumianu, jeszcze takiej ilości nie widziałem w jednym miejscu, kawałek dalej usłyszałem szum lejącej się wody, pysznej i bardzo zimnej wody
Mijam ostatnią polanę z widokiem na grzbiet, którym szedłem, długi jest …
Wchodzę do Vychylovki i ruszam asfaltem 2.5 km w dół, żegnają mnie przydomowe zwierzęta
I taka to była wycieczka.
W zeszłą sobotę w liczbie pojedynczej wyruszyłem na wspaniałą wyprawę ! Z miejscowości Vychylovka, Rycierky ruszyłem na fajnie wyglądający na mapach grzbiet, gdzieś po środku tego grzbietu miała stać wielka wieża, i to się zgadzało.
Po drodze były kwiatki i motylki, sama radość !
Wieża była wielka i z ładnymi widokami, chwilę sobie podziwiałem widoki i ruszyłem dalej.
Grzbietem miałem dotrzeć do niebieskiego szlaku na szczyt Svitkova (1082m), dotarłem
Mijając wieżę i idąc dalej, ścieżka się zwężała, robiła coraz ciaśniejsza, gęsta i bardziej zarośnięta aż w końcu zniknęła całkiem, a ja zostałem w czarnej dup.e, w butach chlupała woda, byłem mokry do pasa, przedzierałem się przez choinki i młode brzozy, aż w końcu wyszedłem na jakąś wolną przestrzeń ! mokry i podrapany ale ucieszony jak dziecko że w końcu się udało, a kiedy wszedłem na szlak to już w ogóle byłem szczęśliwy
Ledwo wszedłem na szlak, spotkałem zasapaną parę, zaczynamy gadać i w tedy zrozumiałem co się tutaj dzieje, przede mną zajebi..ie strome i błotniste zejście, dupnie
Podchodząca grupka młodzieży coś psioczyła na swojego kolegę który ich tam zabrał, przez chwilę poczułem się staro, bo gówniarzeria mówiła mi dzień dobry, a jeden cham powiedział nawet do mnie przez pan !
Dotarłem na Sedlo Príslop, na małej polance po lewej stronie stoi fajna wiatka z kowbojskimi drzwiczkami, można by tam spokojnie zanocować …
Lecę dalej, szło się całkiem fajnie, na niebie zaczynało szybko przybywać chmur i światło raz było, raz gasło, a ja stałem czekając na jakiś fajny prześwit.
Pojawiła się stara bacówka, wiedziałem że do schroniska został kawałeczek, super.
Przy bacówce ludzi mało, pełna kultura, ja odpuszczam schronisko i idę prosto na Małą Rycerzową, po drodze jestem zachwycony odcieniami zieleni na Przełęczy Halnej, byłem w lekkim szoku jak ostre barwy zieleni mogą być, mocne i kontrastowe
Stoję sobie na górnej części Hali Rycerzowej i podziwiam widoki, jednocześnie czekając na jakieś prześwity słońca, żeby ładnie podświetliło trawę i drzewa, się wystałem jak widły w gnoju ! Jak odchodziłem to zaświeciło, wróciłem i zgasło, no jak żyć
Zszedłem na przełęcz, słońce falowało między chmurami, było pięknie !
Na podejściu pod Wielką Rycerzową ciągle odwracałem się za siebie, przystając co chwilę żeby pstryknąć szybko zmieniające się warunki.
Przy kawałku starego wyciągu robię w końcu przerwę, rozsiadam się na murku, gotuję wodę na kawę i żeby zalać sobie gulasz w kubku, ściągam też przemoczone buty i skarpetki żeby chociaż trochę przeschły przed dalszą drogą.
Kawa zawsze smakuje wybornie w takich chwilach
Przede mną jeszcze powrót, który kawałek idę szlakiem i skręcam w las, ścieżki która miała być nie było, ale kawałek dalej pojawiła się "leśna autostrada" stroma i pełna ukrytych kamieni pod grubą warstwą liści, ale przynajmniej była wyraźna ścieżka
Pojawiły się nawet jakieś prześwity z widokiem na długi grzbiet którym zaczynałem dzisiejszy dzień.
W końcu doszedłem do szutrówki, na mapie zaznaczono źródło wody, miałem nadzieję że tam będzie bo strasznie chciało mi się pić, a skończyła mi się woda …
Po drodze mijam całe tabuny Rumianu, jeszcze takiej ilości nie widziałem w jednym miejscu, kawałek dalej usłyszałem szum lejącej się wody, pysznej i bardzo zimnej wody
Mijam ostatnią polanę z widokiem na grzbiet, którym szedłem, długi jest …
Wchodzę do Vychylovki i ruszam asfaltem 2.5 km w dół, żegnają mnie przydomowe zwierzęta
I taka to była wycieczka.