Wyprawa Odkrywcza rozpoczęła się wczoraj. Kilka telefonów, zapytania, wybadanie terenu i chęci. I pada plan zwiedzenia znanych ( dla części ) i nieznanych ( częściowo dla Moniki ) terenów w okolicy znanej i lubianej.
No to do jutra, dobranoc.
W okolicy północy Monika wysyła mi informację o grasującym w Zimniku niedźwiedziu. Temat potwierdzony przez służby leśne. Trzeba sprawę przemyśleć. Monika przyjeżdża po mnie i ruszamy do Leśnej. A Leśna jest blisko Zimnika ... Wypatrujemy zwierza na drodze ... Na szczęście byli tylko tubylcy idący do kościoła. Skręcamy w jedną z 126 "owocowych" ulic i odbieramy Jarka. Burza mózgów i sprawdzenie możliwości. Nie mieliśmy broni palnej. Monika miała w Tatarach pewną przygodę z misiem. Miś w styczniu na "wolności" może być lekko wnerwiony. Niech miś zje kogoś innego.
Wybieramy Łyskę.
Wracamy do Żywca i kierujemy się do dzielnicy Sporysz. Parkujemy pod sklepem i ruszamy wśród domostw. Troje młodzieży ze Zdobywców. Trochę inne
warunki jak we wtorek na Pilsku ale nic to. Wytrawny turysta w każdej pogodzie znajdzie coś dla siebie. A i towarzystwo jest ważne. Dzisiaj było sympatyczne.
Widoki są wspaniałe. I goni nas autobus miejski nr 12. Kilka lat temu ta "12" uprowadziła mego sąsiada jak wracał do siebie ode mnie. Straszne przeżycie.
Tam będziemy.
Cudowne kolory zimy.
Komin panuje.
Od pewnego czasu po Żywcu grasuje grupa z pędzlami i nalepkami. Za niedługo co druga ulica będzie oznaczona. Przykładowo u mnie są znaki "Szlaku wojennego". Strach z domu wychodzić.
Skręciliśmy w dobrą stronę. Co pewien czas drogę ubarwia hydrant. Sokół - pamiętam Twoją przypowieść o "..... jak hydrant".
Droga się wznosi.
Przed nami pierwszy z elementów artystycznych. Sporo ich w okolicy i na szczęście nikt ich nie niszczy.
Młodzież Zdobywców i kaplica.
Tam jeszcze jest czwarta droga. Łyska kryje w sobie i na sobie wiele tajemnic. W tematach historycznych - to było jedno z czterech ( ? ) miejsc wykonywania wyroków sądowych w okolicy Żywca. Na Grojcu już byliście ...
Ruszamy w lewo. Przed nami bardzo długie 700 metrów. Duchy powieszonych kukają za drzew. Opowiadam Moni i Jarkowi o górze Czebrat. Są chętni na wyjazd i proponują kilka nazwisk w celach badawczych.
Ilość kaplic daje do myślenia.
O 9.36 zdobywamy szczyt.
Euforia. Drugi góra w tym roku zdobyta. Niedźwiedź wystrychnięty na dudka.
Idziemy dalej.
Tam nie pójdziemy.
Wkraczamy na podszczytową polankę. Cudowne widoki przed nami.
Wracamy do rozstaju szlaków przy kapliczce. Idziemy na wprost.
Mamy tutaj cywilizację.
Ostry zakręt. Nad nami Jastrzębica, Monika prowadzi do celu.
Fachowa praca nóg.
Jesteśmy pod dobrą opieką.
Bohaterowie dnia.
Ponownie wkraczamy w uliczki Sporysza.
I naprawdę nikt z nas nie spodziewał się, że tego dnia to my ! zobaczymy pierwszego krokusa w tym roku. Nasze wieloletnie starania zostały docenione, a tyrania Sprocketa obalona. Postaramy się powtórzyć to w 2025 i w późniejszych.
Prawdziwy Krokus.
Kolejną dawkę wzruszenia dał nam ten widok.
Auto stało w całości. Sporysz to nie Zabłocie.
Była godzina 10.36. Pani Przewodniczka odwozi nas w domostwa. Pan Jarosław częstuje herbatą, planami na Kotlinę Kłodzką i straszliwymi dźwiękami z telewizora.
A u mnie objawia się talent muzyczny. Kolejny.
Zostałem gitarzystą thrash metalowym. Amen.
Żegnamy się z gospodarzem. Z Moniką żegnam się na ul. Krasińskiego. Dziękuję !
Tak to miś nas nie zjadł, a myśmy zdobyli górę i zobaczyli Pierwszego w 2024 roku Krokusa na Ziemi Polskiej.
Dziękuję za uwagę.