marekw pisze:Wiola pisze: Za dużo dziś tu ludzi, by ją pocałować – po co potem dzielić się księciem z innymi?
Już masz jednego księcia,po co Ci drugi
.
Jak jest żaba, to szkoda przepuścić okazję
buba pisze:Ale z pałkami czy bez? Bo to byłby niezły plan żeby nie taszczyć wałówy w góry a jak człowiek zgłodnieje to myk! i problem z głowy!
To jest jednak fenomen Cepra. Pieprzył głupoty, ludzie mieli go dość, ale widzę, że jakiś sentyment pozostał i często się do niego nawiązuje...
Sebastian pisze:Wiolcia pisze:Jak mówiłam "mgiełki", to mnie poprawiano, że "smog". Więc już nie wiadomo, co jest co.
Wg mnie to są poranne mgiełki, jednak w Beskidzie Śląskim często zmieszane ze smogiem. W innych miejscach, zwłaszcza na Słowacji, są czyściutkie. Wystarczy wyjść na Raczę i Pilsko, by zauważyć różnicę po jednej i drugiej stronie.
Niepotrzebnie się bałaś alertu smogowego, bo na takich wysokościach on jest nieaktualny.
Warunki miałaś podobne do Sprocketowych z środy, czy to był ten sam dzień?
Ja już kilka razy schodziłem bokiem nartostrady, nawet Adriana nauczyłem tej praktyki.
Czyli trzeba patrzeć na kolor. Jak biały - to mgiełki, jak szary - smog.
Z tym alertem to taki żart. Kiedyś nie było alertów i ludzie żyli, teraz dmuchają na zimne i nieraz informują o oczywistościach.
Wycieczka rzeczywiście środowa. Ale wtorkowa miała podobny klimat, może było trochę więcej śniegu (i większy mróz), bo przez ten dzień nieco się wytopiło i środa wyglądała trochę inaczej.
Bokiem nartostrady można schodzić, gdy szlak wiedzie ciągle w dół. Ale on przecinał parę razy stok i kluczył, co przy pędzących z góry narciarzach nie było niczym przyjemnym. Pewnie poza sezonem to prosty szlak - wspinaczka wzdłuż słupów i tyle. Zimą sprawa przedstawia się jednak inaczej.