Na dnie sarkofagu noc ...
: 2023-11-03, 19:01
Na dnie sarkofagu noc, czarna suknia
Rozrzucam korale wspomnień...
Wtulona w włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne Twe usta
A jeszcze niedawno ogień tlił...
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję Ci moją łzę
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
Serce choć popękane, chce bić...
Nie ma Cię i nie było... jest noc...
Nie ma mnie i nie było... jest dzień...
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
Serce choć popękane, chce bić...
Nie ma Cię i nie było... jest noc...
Nie ma mnie i nie było... jest dzień...
"Łza dla cieniów minionych" Słowa Ś.p. Roman Kostrzewski.
Te słowa niech będą wspomnieniem zmarłych znajomych i drogą dla żywych.
1 listopada tego roku udałem się w bliski mi Beskid Śląski. Na klasyczny szlak, na znany i lubiany szczyt, na ikoniczną skałę. Są takie dni w życiu turysty, że i takie trasy trzeba przejść.
Amen.
Miałem jechać w Tatry ale szanowni koledzy odpadli i wybrałem cel bliższy. Nic to, w tym roku Tatry dały mi już wiele radości. I dadzą jeszcze z trzy razy.
Za pomocą pomocnej firmy dojeżdżam do Ostre - Zimnik. Po raz 5565396832365. Sporo aut na parkingu, prawie całkowita pustka na żółtym szlaku na Malinowską Skałę. Pisząc dokładnie to do zejścia z asfaltu na szlak kamienisty ( w moim wykonaniu było to 42 minuty ) spotkałem jedną biegaczkę, jednego rowerzystę i jedno auto policyjne. Zaparkowali na "plaży" nad potokiem.
Jest jesień. Brakuje sporej ilości bieli.
Jesienne zbocze spoziera na wiosenny brzeg.
Drzewo w środku nie mogło się zdecydować co do barwy.
Tędy przebiega dolna część żółtego szlaku.
Jak już rzekłem, po 42 minutach opuściłem asfalt. Ruszyłem w prawo, pod górę.
Liście szeleściły pod nogami.
Ten zakręt jest na zboczach Kościelca. Tego Kościelca.
Biedne liście ...
Tymczasem po lewicy chmury zaczynają się panoszyć.
Pojawia się mrok.
Najbardziej znany staw w Śląskim.
W głębinach życie wre.
W tle Kościelec. Ten Kościelec.
Chmury się kłębiły nad Beskidem Żywieckim.
Taaaa ... Jak widzicie do tej pory było w miarę miło widokowo. W momencie jak wszedłem na grań i skręciłem w prawo to skończyło się rumakowanie.
Dostojnie wkraczam na Malinowską Skałę. Były tam piesy z ludźmi.
Było tak cudownie, że od razu ruszyłem na niżej mieszkającą skałę.
Turysto ! Lecz się sam !
Skała panuje, mrok dominuje.
To te dwa bydlaki były na szczycie.
Liczyłem na dalekie widoki na Forgasze, Sudety i Tatry ale z racji mroku szczytowego zostały mi spojrzenia na znaną skałę. Nalezy się po prostu dostosować do okoliczności.
No dobrze, wystarczy tego dobrego.
Kiedyś była tutaj nieprzebyta ściana lasu. Kiedyś to powyższa skała była otoczona pięknymi iglakami. Kiedyś to wódka była pożywna i musztarda lepiej smakowała.
Tajemnicza "dwójka".
Taaaa ... Jak miło, że na dole robi się milej.
Jeden brązowy zimy nie czyni.
Chcieli skoczyć.
Czy uwierzycie, że drugi raz tego dnia zdobyłem Malinowską ?
Ostatni rzut oka na Skałę.
Drzewa lubią przestrzeń.
Chmury dalej się kłębią. Wracam żółtym szlakiem.
Ta ścieżyna to mityczny pozaszlak. Ja tam nigdy w życiu nie zszedłem ze szlaku ale ścieżyną tą szedłem kilka razy. Latem, jesienią, zimą i wiosną.
W pewnym momencie nogi me opuściły szlak żółty.
Miałem tego dnia pecha - Skrzycznego nie widziałem.
Za to zobaczyłem szczytowe partie Kościelca. Tego Kościelca.
Wróciłem na dno doliny. Jak fajnie , że pogoda się poprawiła.
Pewien czas temu w tym miejscu rozpoczęła się radosna część Zimowej Wyprawy na Kościelec.
Postanowiłem powrócić drogą wodną.
Dotarłem. Suchy i w całości.
Pochwalę się , że z tego czasu urwałem 30 minut.
W sumie cała wycieczka - od parkingu do parkingu - trwała 4 godziny i 15 minut. Sport to zdrowie.
Malinowska jest w sam raz na takie szybkie i bliskie wypady. W tym roku pójdę na nią jak śniegi pokryją świat.
Dziękuję za uwagę.
Na pożegnanie macie Majestatyczny Szczyt Ostre.
Rozrzucam korale wspomnień...
Wtulona w włosów płaszcz, wonna rodnią swą
Teraz okryta snem
Na wpół lodowata dłoń, zimne Twe usta
A jeszcze niedawno ogień tlił...
Pamiętam rozkoszny wiatr, masztem gnący sztorm
Daję Ci moją łzę
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
Serce choć popękane, chce bić...
Nie ma Cię i nie było... jest noc...
Nie ma mnie i nie było... jest dzień...
Okręt mój płynie dalej, gdzieś tam...
Serce choć popękane, chce bić...
Nie ma Cię i nie było... jest noc...
Nie ma mnie i nie było... jest dzień...
"Łza dla cieniów minionych" Słowa Ś.p. Roman Kostrzewski.
Te słowa niech będą wspomnieniem zmarłych znajomych i drogą dla żywych.
1 listopada tego roku udałem się w bliski mi Beskid Śląski. Na klasyczny szlak, na znany i lubiany szczyt, na ikoniczną skałę. Są takie dni w życiu turysty, że i takie trasy trzeba przejść.
Amen.
Miałem jechać w Tatry ale szanowni koledzy odpadli i wybrałem cel bliższy. Nic to, w tym roku Tatry dały mi już wiele radości. I dadzą jeszcze z trzy razy.
Za pomocą pomocnej firmy dojeżdżam do Ostre - Zimnik. Po raz 5565396832365. Sporo aut na parkingu, prawie całkowita pustka na żółtym szlaku na Malinowską Skałę. Pisząc dokładnie to do zejścia z asfaltu na szlak kamienisty ( w moim wykonaniu było to 42 minuty ) spotkałem jedną biegaczkę, jednego rowerzystę i jedno auto policyjne. Zaparkowali na "plaży" nad potokiem.
Jest jesień. Brakuje sporej ilości bieli.
Jesienne zbocze spoziera na wiosenny brzeg.
Drzewo w środku nie mogło się zdecydować co do barwy.
Tędy przebiega dolna część żółtego szlaku.
Jak już rzekłem, po 42 minutach opuściłem asfalt. Ruszyłem w prawo, pod górę.
Liście szeleściły pod nogami.
Ten zakręt jest na zboczach Kościelca. Tego Kościelca.
Biedne liście ...
Tymczasem po lewicy chmury zaczynają się panoszyć.
Pojawia się mrok.
Najbardziej znany staw w Śląskim.
W głębinach życie wre.
W tle Kościelec. Ten Kościelec.
Chmury się kłębiły nad Beskidem Żywieckim.
Taaaa ... Jak widzicie do tej pory było w miarę miło widokowo. W momencie jak wszedłem na grań i skręciłem w prawo to skończyło się rumakowanie.
Dostojnie wkraczam na Malinowską Skałę. Były tam piesy z ludźmi.
Było tak cudownie, że od razu ruszyłem na niżej mieszkającą skałę.
Turysto ! Lecz się sam !
Skała panuje, mrok dominuje.
To te dwa bydlaki były na szczycie.
Liczyłem na dalekie widoki na Forgasze, Sudety i Tatry ale z racji mroku szczytowego zostały mi spojrzenia na znaną skałę. Nalezy się po prostu dostosować do okoliczności.
No dobrze, wystarczy tego dobrego.
Kiedyś była tutaj nieprzebyta ściana lasu. Kiedyś to powyższa skała była otoczona pięknymi iglakami. Kiedyś to wódka była pożywna i musztarda lepiej smakowała.
Tajemnicza "dwójka".
Taaaa ... Jak miło, że na dole robi się milej.
Jeden brązowy zimy nie czyni.
Chcieli skoczyć.
Czy uwierzycie, że drugi raz tego dnia zdobyłem Malinowską ?
Ostatni rzut oka na Skałę.
Drzewa lubią przestrzeń.
Chmury dalej się kłębią. Wracam żółtym szlakiem.
Ta ścieżyna to mityczny pozaszlak. Ja tam nigdy w życiu nie zszedłem ze szlaku ale ścieżyną tą szedłem kilka razy. Latem, jesienią, zimą i wiosną.
W pewnym momencie nogi me opuściły szlak żółty.
Miałem tego dnia pecha - Skrzycznego nie widziałem.
Za to zobaczyłem szczytowe partie Kościelca. Tego Kościelca.
Wróciłem na dno doliny. Jak fajnie , że pogoda się poprawiła.
Pewien czas temu w tym miejscu rozpoczęła się radosna część Zimowej Wyprawy na Kościelec.
Postanowiłem powrócić drogą wodną.
Dotarłem. Suchy i w całości.
Pochwalę się , że z tego czasu urwałem 30 minut.
W sumie cała wycieczka - od parkingu do parkingu - trwała 4 godziny i 15 minut. Sport to zdrowie.
Malinowska jest w sam raz na takie szybkie i bliskie wypady. W tym roku pójdę na nią jak śniegi pokryją świat.
Dziękuję za uwagę.
Na pożegnanie macie Majestatyczny Szczyt Ostre.