Prawdziwy spontan !
: 2023-02-07, 17:04
Dzień dobry.
Wolny poniedziałek, wstaję rano patrzę za okno, kicha straszna, tylko mgła i jakoś tak szaro buro
Prognozy pokazywały że ma być marnie, większość prognoz pokazywało zgodnie, kicha.
Krzątam się po domu, robię kawę, później drugą i w końcu postanawiam zobaczyć na kamerki, sprawdzam Żar, później Soszów i robię wielkie oczy
Pogoda jak złoto, co jest Kur.a !?
I w zasadzie tak jak stałem, pozbierałem się i ruszyłem w drogę, bez śniadania i bez termosu z gorącą herbatą …
30 minut później parkuję w Ustroniu Polanie koło PKP.
Przechodzę pod drogą i ruszam do kasy biletowej z zamiarem kupienia biletu tylko na górę i ruszenie od wyciągu na Czantorię, później Małą Czantorię i dalej na Tuł, ale bilet w dwie strony był tylko kilka złotych droższy, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty
Głodny, wchodzę do bufetu na przeciwko kas i zamawiam zapiekankę oraz Colę, była ohydna, ale byłem głodny to zjadłem.
Tak więc, jeszcze kilkadziesiąt minut temu snułem się po domu z kawą w ręku, a teraz jadę wyciągiem, przy pięknej pogodzie.
Słonko świeci, chmury się przetaczają, śnieg pod nogami chrumka jak należy, jest pięknie !
Sami narciarze, więc na szlaku luz, ścieżka przetarta, idzie się super.
Spod ciężkich od śniegu gałęzi wyłania się wieża i drewniany szkielet, wszystko podświetlone słońcem, cieszę się …
Budy na szczycie pozamykane, tylko wieża czynna, ludzi kilku na krzyż, jak się cieszę że wybiegłem z domu, że się zmotywowałem i ruszyłem tyłek, bo ostatnimi czasy ciężko mi się zmotywować
Ale nie tym razem ! Idę sobie w stronę Koliby, napić się kawy (jak tam zrobią kawę, to zrywa papę z dachu) i jeść frytki.
Chmury się przewalają po drodze i w zasadzie od Chaty Czantorii w stronę Cieszyna jest szaro buro, ciekawe że kilka kilometrów robi aż taką różnicę …
Miałem iść do Koliby, ale była zamknięta, więc w zasadzie do Chaty Czantorii zostałem zmuszony, no to będą hranulki z tatarką.
Kawa cianiutka, a frytki spoko, tylko trochę ich mało, no ale i tak dobrze że w poniedziałek jest otwarte
Po przerwie ruszyłem w stronę Poniwca, słońce się schowało, wychyliło się tylko na chwilę i znowu zniknęło.
Nie było sensu iść na Małą Czantorię, bo wszystko po tamtej stronie było zasłonięte mgłą, odpuściłem.
Więc czekała mnie droga po własnych śladach, bardzo rzadko mi się to zdarza i nie lubię tak chodzić, ale ten bilet miał taką fajną cenę
Słońca coraz mniej, ale nadal było pięknie, przez chwilę liczyłem że będzie jak u Witka w BM, ale wszystkiego na raz nie można mieć.
I tak dotarłem z powrotem do górnej stacji kolejki na Czantorię i ruszyłem w dół, jedzie się w cieniu, tak jak rano, więc momentalnie robi się zimno, ale czy to tak wiele za tak szybki transport w dół, w końcu jestem starym dziadem
Te kilka godzin sprawiło mi bardzo dużo frajdy, mieszkanie w górach jest fajne.
Jedyny minus że jest się częściej w tych samych miejscach, ale czy to tak naprawdę minus
I taka to była wycieczka
Wolny poniedziałek, wstaję rano patrzę za okno, kicha straszna, tylko mgła i jakoś tak szaro buro
Prognozy pokazywały że ma być marnie, większość prognoz pokazywało zgodnie, kicha.
Krzątam się po domu, robię kawę, później drugą i w końcu postanawiam zobaczyć na kamerki, sprawdzam Żar, później Soszów i robię wielkie oczy
Pogoda jak złoto, co jest Kur.a !?
I w zasadzie tak jak stałem, pozbierałem się i ruszyłem w drogę, bez śniadania i bez termosu z gorącą herbatą …
30 minut później parkuję w Ustroniu Polanie koło PKP.
Przechodzę pod drogą i ruszam do kasy biletowej z zamiarem kupienia biletu tylko na górę i ruszenie od wyciągu na Czantorię, później Małą Czantorię i dalej na Tuł, ale bilet w dwie strony był tylko kilka złotych droższy, więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty
Głodny, wchodzę do bufetu na przeciwko kas i zamawiam zapiekankę oraz Colę, była ohydna, ale byłem głodny to zjadłem.
Tak więc, jeszcze kilkadziesiąt minut temu snułem się po domu z kawą w ręku, a teraz jadę wyciągiem, przy pięknej pogodzie.
Słonko świeci, chmury się przetaczają, śnieg pod nogami chrumka jak należy, jest pięknie !
Sami narciarze, więc na szlaku luz, ścieżka przetarta, idzie się super.
Spod ciężkich od śniegu gałęzi wyłania się wieża i drewniany szkielet, wszystko podświetlone słońcem, cieszę się …
Budy na szczycie pozamykane, tylko wieża czynna, ludzi kilku na krzyż, jak się cieszę że wybiegłem z domu, że się zmotywowałem i ruszyłem tyłek, bo ostatnimi czasy ciężko mi się zmotywować
Ale nie tym razem ! Idę sobie w stronę Koliby, napić się kawy (jak tam zrobią kawę, to zrywa papę z dachu) i jeść frytki.
Chmury się przewalają po drodze i w zasadzie od Chaty Czantorii w stronę Cieszyna jest szaro buro, ciekawe że kilka kilometrów robi aż taką różnicę …
Miałem iść do Koliby, ale była zamknięta, więc w zasadzie do Chaty Czantorii zostałem zmuszony, no to będą hranulki z tatarką.
Kawa cianiutka, a frytki spoko, tylko trochę ich mało, no ale i tak dobrze że w poniedziałek jest otwarte
Po przerwie ruszyłem w stronę Poniwca, słońce się schowało, wychyliło się tylko na chwilę i znowu zniknęło.
Nie było sensu iść na Małą Czantorię, bo wszystko po tamtej stronie było zasłonięte mgłą, odpuściłem.
Więc czekała mnie droga po własnych śladach, bardzo rzadko mi się to zdarza i nie lubię tak chodzić, ale ten bilet miał taką fajną cenę
Słońca coraz mniej, ale nadal było pięknie, przez chwilę liczyłem że będzie jak u Witka w BM, ale wszystkiego na raz nie można mieć.
I tak dotarłem z powrotem do górnej stacji kolejki na Czantorię i ruszyłem w dół, jedzie się w cieniu, tak jak rano, więc momentalnie robi się zimno, ale czy to tak wiele za tak szybki transport w dół, w końcu jestem starym dziadem
Te kilka godzin sprawiło mi bardzo dużo frajdy, mieszkanie w górach jest fajne.
Jedyny minus że jest się częściej w tych samych miejscach, ale czy to tak naprawdę minus
I taka to była wycieczka