Fuszerka budowlana.
: 2023-01-18, 18:25
Dobry wieczór Państwu.
Rok turystyczny zazwyczaj zaczyna się od Pierwszego Wyjścia w Teren. I wyszliśmy.
Wybitny Zdobywca Jarosław.
Wybitny Zdobywca Łukasz.
Skromny Skarbnik Łukasz.
Prezes się remontował.
Na powitalna trasę wybraliśmy przedzikie i skalne odstępy Beskidu Małego. Przerażające miejsca pełne zwierza, ludzia turystycznego, śniegu i powalonego drzewa. Sami widzicie jak było groźnie.
Panie i Panowie - tak jest w okolicy Suchej Beskidzkiej. Doceńmy turystyczną odwagę Marka.
Wczesnym rankiem 15 stycznia wyszedłem przed dom.
Na tym to boisku piłkarskim niejaki Dobromił setki razy walił ciałem o nawierzchnię. Nie wyszło mu to na dobre.
Bolid dowiózł nas pod dworzec PKP w mieście Sucha Beskidzka. Mieszkańcy powitali nas chlebem, solą i kwiatami. Z tej radości ruszyliśmy zielonym szlakiem, który na tym terenie przebiegał po chodniku.
Do czasu. Skręciliśmy przez tory w prawo i rozpoczęło się PODEJŚCIE. Przez śnieg i wśród ludzia turystycznego.
Czy widzicie szubienniczą drabinkę ?
Spod styczniowego śniegu raz za czas wystają liście.
W tej okolicy przebiegło obok nas stado kopytników. Były za szybkie.
Starożytne budowle Rzymian Suskich.
To białe to ...
Pierwszy szczyt wzięty. Prawie jak na Grojcu.
Lipska Góra, 625 m.
Schodzimy do przysiółka Lipie ( ? ).
Mieszkańcy witają nas chlebem, solą i kwiatami.
W tle pojawiają się góry pokryte czymś białym.
Stamtąd przyszliśmy.
Biel po raz kolejny.
I tak oto dotarliśmy do połączenia szlaku zielonego z czerwonym. Ten czerwony to ponoć Główny Mały Szlak Beskidzki. Czy jakoś takoś.
Po chwili po raz kolejny wyszliśmy z lasu.
Na bardzo ładną polane.
Panie i Panowie - Przełęcz Carchel, 640 m.
Weszliśmy w las.
I trafiamy na wylewkę.
Która po chwili zmienia się w lekko sfatygowany mur.
Łukasz Remontowiec krytycznym okiem lustruje teren.
Na ściany wyszedł grzyb ( albo mech ).
Krzywe to, odrąbane to ...
Nawet resztki więźby się wykrzywiły.
Remontowiec drzewa się chwyta.
Załamał się.
Obraz nędzy i rozpaczy - resztki murów nośnych, fragmenty fundamentów.
Grzyb na wklęsłych murach.
Roślinność wygrywa w walce z budowlanką.
Ściany pękają ... kto to budował ? !
Tutaj kąty proste nie istnieją.
Nawet ogrodu nie potrafili sensownie zaplanować.
Z lewej kanciaste, z prawej obłe ... Co to ma znaczyć ? !
Chyba do końca sufit im nie wyszedł ...
Taaa ... drzewo w ścianie.
Nawet jak ściana jest w miarę prosta to i tak ma ubytki.
Lubują się we wnękach.
I w grzybach zielonych.
Nie mogliśmy już patrzeć na tę fuszerkę. Wyszliśmy na brzeg.
Okazało się , że i tam panuje bałagan. Wystawili tabliczkę z napisem Żurawnica 727 m. A nie ! Poszliśmy w stronę szczytu prawdziwego.
Poziom wykonania nie zmienił się.
Ściana odchyla się od pionu.
Tutaj trochę im się udało - miło to rzuca się w oczy.
I powrót do chaotycznej normy.
Budowlańca porąbało.
Ściany popisane przez starożytnych Rzymian Suskich.
W międzyczasie zdobyliśmy szczyt. To był znak - ruszyliśmy w drogę powrotną.
Coś jakby punkty widokowe.
Kolejny zabytek słowa wykutego.
Nawet obok słowa chaos panuje.
Rzucić się czy się nie rzucić ?
Wróciliśmy do miejsca fałszywego znaku.
Budowlaniec Jarosław ma plan.
Szybkim krokiem idą w stronę cywilizacji.
Oj ... wszędzie spękania, nierówności, uskoki ...
Okazało się , że ten obraz nędzy i rozpaczy ma nazwę - Kozie Skały. Nie te w Sudetach i nie te w Tatrach Słowackich.
W Beskidzie Małym.
Trzeba tam wrócić i naprawić co nie co.
Na początek wróciliśmy na Przełęcz Carchel.
Chmury się kłębią.
Po pewnym czasie idziemy tylko czerwonym szlakiem. Tradycyjnie wychodzimy z lasu i idziemy w stronę przysiółku Żmijowe.
W prawo.
W lewo.
I jeszcze raz w prawo.
Śniegi się bielą.
Brama.
Gdy kolejny raz wyszliśmy z lasu to trafiliśmy na ...
Jakim cudem on przeżył ?
No dobrze ... Idziemy dalej czerwonym szlakiem. Widok na lewo.
Czerwony nam się po pewnym czasie znudził. W okolicy Przełęczy Kocurowa Góra wchodzimy w las i idziemy tzw pozaszlakiem.
Ten pozaszlak jest przygotowany na przybycie zagubionych wędrowców.
I tak to sześć naszych nóg zaniosło nas na Jasień. Tak swoją droga to ile my szczytów tego dnia zdobyliśmy ... Korony by zabrakło ...
Przy zejściu ze szczytu idziemy obok kaplicy Konfederatów. Obiekt ma prawie 250 lat. Szanujmy go.
Ścieżką edukacyjną zbliżamy się do zamku w Suchej.
Zamek wita nas zamkniętym muzeum. No to sobie chodzimy pod murami i po parku.
Opis wycieczki po Zamku, parku i Suchej znajdziecie w innym miejscu na tym Forum
Na koniec weszliśmy do Rzymu. W końcu jesteśmy w mieście starożytnych Rzymian Suskich.
Auto czekało pod dworcem.
Podobno przeszliśmy 20 km i 300 m. Szok.
Pozdrawiam.
P.s. Premierowa wycieczka w 2023 była jak najbardziej udana. Prawie same nowe tereny ( tylko ja byłem wcześniej przy kaplicy ) , pogoda w miarę ok, towarzystwo eleganckie. Na Kozie wrócimy od Krzeszowa.
Rok turystyczny zazwyczaj zaczyna się od Pierwszego Wyjścia w Teren. I wyszliśmy.
Wybitny Zdobywca Jarosław.
Wybitny Zdobywca Łukasz.
Skromny Skarbnik Łukasz.
Prezes się remontował.
Na powitalna trasę wybraliśmy przedzikie i skalne odstępy Beskidu Małego. Przerażające miejsca pełne zwierza, ludzia turystycznego, śniegu i powalonego drzewa. Sami widzicie jak było groźnie.
Panie i Panowie - tak jest w okolicy Suchej Beskidzkiej. Doceńmy turystyczną odwagę Marka.
Wczesnym rankiem 15 stycznia wyszedłem przed dom.
Na tym to boisku piłkarskim niejaki Dobromił setki razy walił ciałem o nawierzchnię. Nie wyszło mu to na dobre.
Bolid dowiózł nas pod dworzec PKP w mieście Sucha Beskidzka. Mieszkańcy powitali nas chlebem, solą i kwiatami. Z tej radości ruszyliśmy zielonym szlakiem, który na tym terenie przebiegał po chodniku.
Do czasu. Skręciliśmy przez tory w prawo i rozpoczęło się PODEJŚCIE. Przez śnieg i wśród ludzia turystycznego.
Czy widzicie szubienniczą drabinkę ?
Spod styczniowego śniegu raz za czas wystają liście.
W tej okolicy przebiegło obok nas stado kopytników. Były za szybkie.
Starożytne budowle Rzymian Suskich.
To białe to ...
Pierwszy szczyt wzięty. Prawie jak na Grojcu.
Lipska Góra, 625 m.
Schodzimy do przysiółka Lipie ( ? ).
Mieszkańcy witają nas chlebem, solą i kwiatami.
W tle pojawiają się góry pokryte czymś białym.
Stamtąd przyszliśmy.
Biel po raz kolejny.
I tak oto dotarliśmy do połączenia szlaku zielonego z czerwonym. Ten czerwony to ponoć Główny Mały Szlak Beskidzki. Czy jakoś takoś.
Po chwili po raz kolejny wyszliśmy z lasu.
Na bardzo ładną polane.
Panie i Panowie - Przełęcz Carchel, 640 m.
Weszliśmy w las.
I trafiamy na wylewkę.
Która po chwili zmienia się w lekko sfatygowany mur.
Łukasz Remontowiec krytycznym okiem lustruje teren.
Na ściany wyszedł grzyb ( albo mech ).
Krzywe to, odrąbane to ...
Nawet resztki więźby się wykrzywiły.
Remontowiec drzewa się chwyta.
Załamał się.
Obraz nędzy i rozpaczy - resztki murów nośnych, fragmenty fundamentów.
Grzyb na wklęsłych murach.
Roślinność wygrywa w walce z budowlanką.
Ściany pękają ... kto to budował ? !
Tutaj kąty proste nie istnieją.
Nawet ogrodu nie potrafili sensownie zaplanować.
Z lewej kanciaste, z prawej obłe ... Co to ma znaczyć ? !
Chyba do końca sufit im nie wyszedł ...
Taaa ... drzewo w ścianie.
Nawet jak ściana jest w miarę prosta to i tak ma ubytki.
Lubują się we wnękach.
I w grzybach zielonych.
Nie mogliśmy już patrzeć na tę fuszerkę. Wyszliśmy na brzeg.
Okazało się , że i tam panuje bałagan. Wystawili tabliczkę z napisem Żurawnica 727 m. A nie ! Poszliśmy w stronę szczytu prawdziwego.
Poziom wykonania nie zmienił się.
Ściana odchyla się od pionu.
Tutaj trochę im się udało - miło to rzuca się w oczy.
I powrót do chaotycznej normy.
Budowlańca porąbało.
Ściany popisane przez starożytnych Rzymian Suskich.
W międzyczasie zdobyliśmy szczyt. To był znak - ruszyliśmy w drogę powrotną.
Coś jakby punkty widokowe.
Kolejny zabytek słowa wykutego.
Nawet obok słowa chaos panuje.
Rzucić się czy się nie rzucić ?
Wróciliśmy do miejsca fałszywego znaku.
Budowlaniec Jarosław ma plan.
Szybkim krokiem idą w stronę cywilizacji.
Oj ... wszędzie spękania, nierówności, uskoki ...
Okazało się , że ten obraz nędzy i rozpaczy ma nazwę - Kozie Skały. Nie te w Sudetach i nie te w Tatrach Słowackich.
W Beskidzie Małym.
Trzeba tam wrócić i naprawić co nie co.
Na początek wróciliśmy na Przełęcz Carchel.
Chmury się kłębią.
Po pewnym czasie idziemy tylko czerwonym szlakiem. Tradycyjnie wychodzimy z lasu i idziemy w stronę przysiółku Żmijowe.
W prawo.
W lewo.
I jeszcze raz w prawo.
Śniegi się bielą.
Brama.
Gdy kolejny raz wyszliśmy z lasu to trafiliśmy na ...
Jakim cudem on przeżył ?
No dobrze ... Idziemy dalej czerwonym szlakiem. Widok na lewo.
Czerwony nam się po pewnym czasie znudził. W okolicy Przełęczy Kocurowa Góra wchodzimy w las i idziemy tzw pozaszlakiem.
Ten pozaszlak jest przygotowany na przybycie zagubionych wędrowców.
I tak to sześć naszych nóg zaniosło nas na Jasień. Tak swoją droga to ile my szczytów tego dnia zdobyliśmy ... Korony by zabrakło ...
Przy zejściu ze szczytu idziemy obok kaplicy Konfederatów. Obiekt ma prawie 250 lat. Szanujmy go.
Ścieżką edukacyjną zbliżamy się do zamku w Suchej.
Zamek wita nas zamkniętym muzeum. No to sobie chodzimy pod murami i po parku.
Opis wycieczki po Zamku, parku i Suchej znajdziecie w innym miejscu na tym Forum
Na koniec weszliśmy do Rzymu. W końcu jesteśmy w mieście starożytnych Rzymian Suskich.
Auto czekało pod dworcem.
Podobno przeszliśmy 20 km i 300 m. Szok.
Pozdrawiam.
P.s. Premierowa wycieczka w 2023 była jak najbardziej udana. Prawie same nowe tereny ( tylko ja byłem wcześniej przy kaplicy ) , pogoda w miarę ok, towarzystwo eleganckie. Na Kozie wrócimy od Krzeszowa.