Trzy Kopce i Stary Groń, czyli góra dół, góra dół
: 2022-12-29, 15:26
Dzień dobry.
Rok zaczęliśmy z Izą na Starym Groniu, to pomyślałem że jeżeli miałaby to być ostatnia wycieczka w tym roku, to zakończę ją tam gdzie zaczęliśmy .
Brenna Leśnica i dwa żółte szalki, jeden zaprowadzi nas na Madziówke i dalej na Stary Groń, a drugi tuż pod Orłową i dalej w stronę Trzech Kopców Wiślańskich.
I właśnie dzięki tym dwóm żółtym nitką powstał plan na tą trasę, ponieważ nie szedłem żadnym z nich, a jak człowiek chodzi wielokrotnie w te same miejsca, to później kombinuję żeby coś urozmaicić, zmienić.
Pogoda miała być ładna, więc z takim nastawieniem wyruszyłem na szlak dopiero o 9.00
Według wyliczeń z powrotem przy samochodzie powinienem być tuż przed zachodem słońca.
Samochód zostawiamy na parkingu pod szkołą i ruszam w nieznane tereny, tuż przy drodze straszy stara rozlatująca się chata, mijam ją i wchodzę w las , bagno na szlaku okrutne, dobrze że jeszcze trochę zmarznięte, to da się jakoś przejść, doszedłem do potoku i problem jak go przejść, bo za szeroki, a nurt spory.
Całe szczęście kawałek wyżej w potok został rzucony wielki głaz, razem z powalonymi drzewami daje dobry wariant przejścia na drugi brzeg.
Kawałek dalej znajduje kolorowy kamyk, jest na nim info "#kamyczki", od razu przyłączam się do zabawy na FB.
Mijam ścieżki które skróciły by moją trasę, ale skoro nie szedłem tym żółtym, to muszę iść jak zaplanowałem. W koło raczej jesień, albo przedwiośnie, aż tu nagle jak z pod ziemi jebut, pełno śniegu!
Na skraju polany, tuż przy ruinie starej bacówki pasą się dwie sarny, uciekają dopiero po dłuższej chwili, więc zdążyłem zrobić foto.
Zaczął się śnieg i zaczęły się widoki, nie ma liści więc całkiem dobrze wszystko widać
Idę wąską ścieżką na której co chwilę leży jakaś powalona choinka, która poddała się ciężkiemu śniegu i padła, po drodze było kilka takich przepraw przez połamane choiny.
Wdrapałem się pod Orłową i teraz mogłem spokojnie nadgonić powolne tempo podejścia, chyba się starzeję, a w każdym razie trochę się psuję z wiekiem
Na tym odcinku szlaku, aż do Schroniska na Trzech Kopcach jest kilka fajnych miejsc widokowych, w jednym miejscu robiąc zdjęcie widzę kawałek w dole koparkę, ale jakoś mnie nie ciągło na przeszpiegi, a szkoda bo budują tam coś ciekawego, z daleka wygląda jak mały zamek, albo duża kapliczka ale to zobaczyłem będąc już prawie pod schroniskiem.
Po drodze widać kolejne wybudowane domy … W końcu to Beskid Śląski.
Pogoda od rana zmieniła się kilka razy, raz ponuro i szaro-buro, a za chwilę słońce i ładne chmurki, ogólnie jest bardzo ładnie z chwilami zawahania
Wchodzę do schroniska, ludzi kilku na krzyż, zamawiam bigos i kawę i udaję się do podziemi, do jamy smoka
Większość czasu jestem tam sam, aż do momentu kiedy schodzą tam starsi państwo, chwilę gadamy o aparatach, bo pan starszy chyba lubił fotografię, trochę o zimie której w górach jeszcze trochę zostało i tak zleciała chwila, po której spakowałem dobytek i ruszyłem dalej.
dziwna budowla ...
Od schroniska odchodzi ścieżka, który łączy się ze szlakiem zielonym, skracając sporo drogę, przechodzi obok domków chyba do wynajęcia z Telesforówki?
Wyskakuję praktycznie na polanę pod Trzema Kopcami, teraz tylko dokulać się do drogi i połowa wycieczki pęknie !
Przy zejściu musiałem źle stanąć, bo kolano zaczęło się odzywać …
Przechodzę przez drogę i dalej zielonym szlakiem, niestety wiem co mnie czeka, oj kolano będzie bolało
Na ścieżkach mocno leje się woda, jak przy wiosennych roztopach, na szczęście to krótki szlak i raz dwa znajduję się pod wieżą na Starym Groniu.
Prognozy mówiły że po południu miałyby się trochę rozpogodzić i w sumie zrobiło się całkiem ładnie, na zachodzie niebo pomarańczowiało coraz bardziej, jednocześnie chowając się coraz bardziej, załapuję się jeszcze na ostatki światła i w ich promieniach ruszam w stronę Madziówki i tam odbijam na nieznany mi odcinek żółtego szlaku.
Resztki promieni zaświeciły w las i zniknęły, ale nie ostatni raz, bo pod sam koniec zaświeciło jeszcze raz, podświetlając pięknie las na do widzenia, kawałek dalej ujrzałem szkołę w oddali i wiedziałem że to już koniec wycieczki, dodam jeszcze że ten żółty szlak całkiem fajny, szczególnie do schodzenia
I taka to była wycieczka.
Rok zaczęliśmy z Izą na Starym Groniu, to pomyślałem że jeżeli miałaby to być ostatnia wycieczka w tym roku, to zakończę ją tam gdzie zaczęliśmy .
Brenna Leśnica i dwa żółte szalki, jeden zaprowadzi nas na Madziówke i dalej na Stary Groń, a drugi tuż pod Orłową i dalej w stronę Trzech Kopców Wiślańskich.
I właśnie dzięki tym dwóm żółtym nitką powstał plan na tą trasę, ponieważ nie szedłem żadnym z nich, a jak człowiek chodzi wielokrotnie w te same miejsca, to później kombinuję żeby coś urozmaicić, zmienić.
Pogoda miała być ładna, więc z takim nastawieniem wyruszyłem na szlak dopiero o 9.00
Według wyliczeń z powrotem przy samochodzie powinienem być tuż przed zachodem słońca.
Samochód zostawiamy na parkingu pod szkołą i ruszam w nieznane tereny, tuż przy drodze straszy stara rozlatująca się chata, mijam ją i wchodzę w las , bagno na szlaku okrutne, dobrze że jeszcze trochę zmarznięte, to da się jakoś przejść, doszedłem do potoku i problem jak go przejść, bo za szeroki, a nurt spory.
Całe szczęście kawałek wyżej w potok został rzucony wielki głaz, razem z powalonymi drzewami daje dobry wariant przejścia na drugi brzeg.
Kawałek dalej znajduje kolorowy kamyk, jest na nim info "#kamyczki", od razu przyłączam się do zabawy na FB.
Mijam ścieżki które skróciły by moją trasę, ale skoro nie szedłem tym żółtym, to muszę iść jak zaplanowałem. W koło raczej jesień, albo przedwiośnie, aż tu nagle jak z pod ziemi jebut, pełno śniegu!
Na skraju polany, tuż przy ruinie starej bacówki pasą się dwie sarny, uciekają dopiero po dłuższej chwili, więc zdążyłem zrobić foto.
Zaczął się śnieg i zaczęły się widoki, nie ma liści więc całkiem dobrze wszystko widać
Idę wąską ścieżką na której co chwilę leży jakaś powalona choinka, która poddała się ciężkiemu śniegu i padła, po drodze było kilka takich przepraw przez połamane choiny.
Wdrapałem się pod Orłową i teraz mogłem spokojnie nadgonić powolne tempo podejścia, chyba się starzeję, a w każdym razie trochę się psuję z wiekiem
Na tym odcinku szlaku, aż do Schroniska na Trzech Kopcach jest kilka fajnych miejsc widokowych, w jednym miejscu robiąc zdjęcie widzę kawałek w dole koparkę, ale jakoś mnie nie ciągło na przeszpiegi, a szkoda bo budują tam coś ciekawego, z daleka wygląda jak mały zamek, albo duża kapliczka ale to zobaczyłem będąc już prawie pod schroniskiem.
Po drodze widać kolejne wybudowane domy … W końcu to Beskid Śląski.
Pogoda od rana zmieniła się kilka razy, raz ponuro i szaro-buro, a za chwilę słońce i ładne chmurki, ogólnie jest bardzo ładnie z chwilami zawahania
Wchodzę do schroniska, ludzi kilku na krzyż, zamawiam bigos i kawę i udaję się do podziemi, do jamy smoka
Większość czasu jestem tam sam, aż do momentu kiedy schodzą tam starsi państwo, chwilę gadamy o aparatach, bo pan starszy chyba lubił fotografię, trochę o zimie której w górach jeszcze trochę zostało i tak zleciała chwila, po której spakowałem dobytek i ruszyłem dalej.
dziwna budowla ...
Od schroniska odchodzi ścieżka, który łączy się ze szlakiem zielonym, skracając sporo drogę, przechodzi obok domków chyba do wynajęcia z Telesforówki?
Wyskakuję praktycznie na polanę pod Trzema Kopcami, teraz tylko dokulać się do drogi i połowa wycieczki pęknie !
Przy zejściu musiałem źle stanąć, bo kolano zaczęło się odzywać …
Przechodzę przez drogę i dalej zielonym szlakiem, niestety wiem co mnie czeka, oj kolano będzie bolało
Na ścieżkach mocno leje się woda, jak przy wiosennych roztopach, na szczęście to krótki szlak i raz dwa znajduję się pod wieżą na Starym Groniu.
Prognozy mówiły że po południu miałyby się trochę rozpogodzić i w sumie zrobiło się całkiem ładnie, na zachodzie niebo pomarańczowiało coraz bardziej, jednocześnie chowając się coraz bardziej, załapuję się jeszcze na ostatki światła i w ich promieniach ruszam w stronę Madziówki i tam odbijam na nieznany mi odcinek żółtego szlaku.
Resztki promieni zaświeciły w las i zniknęły, ale nie ostatni raz, bo pod sam koniec zaświeciło jeszcze raz, podświetlając pięknie las na do widzenia, kawałek dalej ujrzałem szkołę w oddali i wiedziałem że to już koniec wycieczki, dodam jeszcze że ten żółty szlak całkiem fajny, szczególnie do schodzenia
I taka to była wycieczka.