Hrobacza Łąka i kamieniołom.
: 2022-08-13, 17:38
Dobry dzień.
Po urlopowym odwyku, przyszedł czas na jakieś kopce
Lecz kolanko po Tatrzańskich wojażach, nie doszło do siebie i pewnie prędko nie dojdzie …
Więc będzie krótko, trasa zapisana już od dawna, nawet zrobiona już raz, przyszedł czas na powtórkę w zielonej odsłonie.
Na Hrobaczą Łąkę marsz !
Bez pośpiechu …
Przyjechałem koło 9.00, parking pusty, nie spodziewam się zbyt dużego ruchu na szlaku.
Przeglądając mapę, zauważyłem mały stawek, zawsze mnie ciekawią takie małe stawki, co tam się kryje pod tą małą niebieską plamką na mapie
Wkraczam w mroczny i wilgotny las, udaj mi się nawet znaleźć Maślaka, niestety tylko jednego, a liczyłem na jajcówe z grzybami po powrocie do domu, będzie innym razem.
Z żółtego szlaku odbijam na czarny, żeby po chwili jeszcze raz odbić w las, wejście do stawku wygląda na solidnie zarośnięte, dało się przejść więc nie było aż tak źle, jak wyglądało.
Oto On
Na żółty szlak wracam przez las, ciągle licząc na chociaż jeszcze jednego Maślaka.
Jestem "U Panienki", brzmi jak jakiś tytuł piosenki, raczej z tych disco polo
Słońce świeci mocno, znowu będzie dupa nie foty, męczę się później okrutnie z obrobieniem takich zdjęć, wychodzą bardzo ostre barwy, których nie umiem się pozbyć
Ani się obejrzałem, a już krzyż wyłonił się zza drzew
No to jestem, krzyż stoi nadal, dwoje turystów dyskutuje na temat stawiania krzyży na szczytach i różnych innych rzeczy, później ten mądrala po cichutku pytał panią w schronisku, czy tym żółtym szlakiem, to dojdzie gdzieś tam … Mapa, aplikacja, cokolwiek ? Pełen luz panuje w Narodzie, mimo ogromnej dostępności wszystkiego
Oto On
pająk złapał deser w sieci
U Panienki
Wchodzę do schroniska, zamawiam żurek, Pani z okienka oznajmia, że chwilę to potrwa bo jeszcze nie podgrzała, więc czekam.
Fajne to schronisko na Hrobaczej, w środku zdjęcia z różnych pasm, chwilę rozmawiam ze starszym panem, od niedawna są z żoną na emeryturze i w końcu mogą znaleźć wolną chwilę żeby pójść w góry, choć to też nie jest łatwe, bo mają wnuki …
Dostałem solidną porcję żurku, nie był najgorszy, bo zjadłem wszystko
Najedzony w końcu mogłem iść poszukać miejscówki na odpoczynek i zaparzenie świeżej kawy.
Stoi ona, jakby czekała na mnie, sam stoi i czeka, no to idę do niej …
Stoi i do tego daje ! Bez zastanowienia siadam w jej cieniu, jak na taką małą jabłonkę cienia dawała całkiem sporo
Wieszam koszulę jakbym był u siebie, rozkładam majdan, krzesiwo dało iskrę, kolejny płomień grzeje metalowy kubek żeby sprawić mi odrobinę radości, pyszna ta kawa w górach.
Siedzę sobie i popijam kawkę, mam cień i spokój, piękny powrót po krótkim odwyku
Widoki jakieś są, ale przy tej pogodzie i widoczności, średnio umiem sobie radzić, więc szybko się zwijam i ruszam w drogę powrotną, plan jest schodzić żółtym do Kóz, przez Kamieniołom.
Przy okazji pozwiedzać go trochę bardziej, pochodzić tu i tam …
Fajne miejsce ze sporymi ścianami, strach się nachylać, że ziemia odjedzie spod nóg.
Woda w stawie brzydko brunatna, dobrze że panorama ładna
Metalowy strażnik stoi i pilnuje, czego ? Nie wiem nie powiedział.
Podczas zejścia do kamieniołomu, kolano solidnie dostało w tyłek, wystarczy trochę większa stromizna i momentalnie boli, kiedyś już tak miałem, bardzo długo bolało, oby teraz było inaczej.
Kawałek szlakiem, zejście na szutrówkę i po chwili jestem z powrotem na parkingu, teraz jest pełny, więc jednak ludzie chodzą po górach w tygodniu
I taka to była wycieczka.
Po urlopowym odwyku, przyszedł czas na jakieś kopce
Lecz kolanko po Tatrzańskich wojażach, nie doszło do siebie i pewnie prędko nie dojdzie …
Więc będzie krótko, trasa zapisana już od dawna, nawet zrobiona już raz, przyszedł czas na powtórkę w zielonej odsłonie.
Na Hrobaczą Łąkę marsz !
Bez pośpiechu …
Przyjechałem koło 9.00, parking pusty, nie spodziewam się zbyt dużego ruchu na szlaku.
Przeglądając mapę, zauważyłem mały stawek, zawsze mnie ciekawią takie małe stawki, co tam się kryje pod tą małą niebieską plamką na mapie
Wkraczam w mroczny i wilgotny las, udaj mi się nawet znaleźć Maślaka, niestety tylko jednego, a liczyłem na jajcówe z grzybami po powrocie do domu, będzie innym razem.
Z żółtego szlaku odbijam na czarny, żeby po chwili jeszcze raz odbić w las, wejście do stawku wygląda na solidnie zarośnięte, dało się przejść więc nie było aż tak źle, jak wyglądało.
Oto On
Na żółty szlak wracam przez las, ciągle licząc na chociaż jeszcze jednego Maślaka.
Jestem "U Panienki", brzmi jak jakiś tytuł piosenki, raczej z tych disco polo
Słońce świeci mocno, znowu będzie dupa nie foty, męczę się później okrutnie z obrobieniem takich zdjęć, wychodzą bardzo ostre barwy, których nie umiem się pozbyć
Ani się obejrzałem, a już krzyż wyłonił się zza drzew
No to jestem, krzyż stoi nadal, dwoje turystów dyskutuje na temat stawiania krzyży na szczytach i różnych innych rzeczy, później ten mądrala po cichutku pytał panią w schronisku, czy tym żółtym szlakiem, to dojdzie gdzieś tam … Mapa, aplikacja, cokolwiek ? Pełen luz panuje w Narodzie, mimo ogromnej dostępności wszystkiego
Oto On
pająk złapał deser w sieci
U Panienki
Wchodzę do schroniska, zamawiam żurek, Pani z okienka oznajmia, że chwilę to potrwa bo jeszcze nie podgrzała, więc czekam.
Fajne to schronisko na Hrobaczej, w środku zdjęcia z różnych pasm, chwilę rozmawiam ze starszym panem, od niedawna są z żoną na emeryturze i w końcu mogą znaleźć wolną chwilę żeby pójść w góry, choć to też nie jest łatwe, bo mają wnuki …
Dostałem solidną porcję żurku, nie był najgorszy, bo zjadłem wszystko
Najedzony w końcu mogłem iść poszukać miejscówki na odpoczynek i zaparzenie świeżej kawy.
Stoi ona, jakby czekała na mnie, sam stoi i czeka, no to idę do niej …
Stoi i do tego daje ! Bez zastanowienia siadam w jej cieniu, jak na taką małą jabłonkę cienia dawała całkiem sporo
Wieszam koszulę jakbym był u siebie, rozkładam majdan, krzesiwo dało iskrę, kolejny płomień grzeje metalowy kubek żeby sprawić mi odrobinę radości, pyszna ta kawa w górach.
Siedzę sobie i popijam kawkę, mam cień i spokój, piękny powrót po krótkim odwyku
Widoki jakieś są, ale przy tej pogodzie i widoczności, średnio umiem sobie radzić, więc szybko się zwijam i ruszam w drogę powrotną, plan jest schodzić żółtym do Kóz, przez Kamieniołom.
Przy okazji pozwiedzać go trochę bardziej, pochodzić tu i tam …
Fajne miejsce ze sporymi ścianami, strach się nachylać, że ziemia odjedzie spod nóg.
Woda w stawie brzydko brunatna, dobrze że panorama ładna
Metalowy strażnik stoi i pilnuje, czego ? Nie wiem nie powiedział.
Podczas zejścia do kamieniołomu, kolano solidnie dostało w tyłek, wystarczy trochę większa stromizna i momentalnie boli, kiedyś już tak miałem, bardzo długo bolało, oby teraz było inaczej.
Kawałek szlakiem, zejście na szutrówkę i po chwili jestem z powrotem na parkingu, teraz jest pełny, więc jednak ludzie chodzą po górach w tygodniu
I taka to była wycieczka.