2 V 2022 Soszów-Cieślarówka-Kolibiska czyli PODRÓŻ SENTYMENT
: 2022-05-06, 13:06
Tia wspomnienia wspomnienia,rejon ten zawsze z sentymentem wspominam.Tu wędrowałem najczęściej sam,ale często w gronie znajomych.Soszów, tu spotylałem się kilka razy z innymi.Dobra dość wspomnień, zaczynamy.Wysiadam na przystanu Oaza i deptam do Dziechcinki.Ten domek zawsze mi się podobał
Trochę wiosny.
Mijam wejście (przypadkiem) na szlak spacerowy i dojście do zielonego na Skolnity co wyszło mi na zdrowie.Skręcam do Jurzykowa, w tym sklepiku kiedyś kiedyś miałem okazję wychylić małe z Tambylcami,od dawna stoi pusty i niszczeje.
Jurzyków, tu dowiaduję się że mimo wszystko dobrze idę co potwierdza Tambylec oraz para strusi pędziwiatrów.
Śmieci, tych widzę po drodze sporo.Czasem bardzo sporo.
Są i pierwsze wiosenne grzyby,prawdopodobnie jest to Dzieżka pomarańczowa ,ale pewności nie mam.
Wychodzę na Przelacz poniżej punktu odpoczynkowego na zielonym szlaku.
Soszów, do środka wchodzę tylko po pieczątki.Nie żeby dużo luda,szczerze mówiąc ceny mają mocno ponad inflację.
Zmierzam ku stacji kolejki, widoczność nawet nawet.I pakiet wspomnień czas rozpocząć,tu spotkałem Stasia z innego forum, tu byłem z kilkoma innym znajomymi.
Lepiarzówka, tu pierwszy postój,kawa z termosa smakuje jak nigdy.Nawet mój wierny towarzysz Harry zadowolony.
Na szczycie łapie mnie deszcz,wręcz ulewa,nie wymiękam.Ubieram bluzę i ruszam w stronę Cieślara.
Widoczność na szczyciedupy nie urywa,przy pomocy lornetki to i owo widać.Nawet Tatry.Czas ruszać dalej,zbliżam się do Cieślarówki.Ciekawe czy gospodyni pozna mnie?
Pani Ania poznaje mój ryj, nawet przysiada się do mnie z kubkiem kawy.Lecz tylko na chwilę, klientów bowiem co raz więcej.Ja też ruszam dalej, dawna stróżówka WOP-u wita mnie po raz kolejny.
Tu skręcam na zielony szlak do Kolibisk,do gospody u pana Edka.Wiem że się z nim nie spotka,wiem że w poniedziałki hospoda zamknięta.
Krótki postój, znowu zaczyna padać,na szęście tylko chwilkę.
Dochodzę do hospody, tak jak już wspominałem zamknięte o czym wiedziałem.Tu macie ROZKŁAD JAZY pana Edka.
Z termosu wysączam resztki kawy, tu w ubiegłym roku miałem z kimś się spotkać.Niestety nie dane mi to było.
Mam ponad 40 minut do odjazdu autobusu a do przystanku 100 metrów , nie ma co się spieszyć.
Chronię się pod dachem wiaty, na pożegnanie mam małe oberwanie chmury.
Według czeskiej komunikacji można by regulować zegarki.Autobus zjawia się co do minuty,to już koniec.Koniec wycieczki lecz nie wspominek, spędzam w autobusach i pociągu prawie 3 h, jest czas by wspominać.Wycieczka ma też wątek kryminalny,w Karvinie na dworcu autobusowym jestem legitymowany przez Czeskich policjantów,wyjaśniają mi że jest wystawiony list gończy za kimś do kogo jestem bardzo podobny. I to by było na tyle, dziekuję za uwagę.
Trochę wiosny.
Mijam wejście (przypadkiem) na szlak spacerowy i dojście do zielonego na Skolnity co wyszło mi na zdrowie.Skręcam do Jurzykowa, w tym sklepiku kiedyś kiedyś miałem okazję wychylić małe z Tambylcami,od dawna stoi pusty i niszczeje.
Jurzyków, tu dowiaduję się że mimo wszystko dobrze idę co potwierdza Tambylec oraz para strusi pędziwiatrów.
Śmieci, tych widzę po drodze sporo.Czasem bardzo sporo.
Są i pierwsze wiosenne grzyby,prawdopodobnie jest to Dzieżka pomarańczowa ,ale pewności nie mam.
Wychodzę na Przelacz poniżej punktu odpoczynkowego na zielonym szlaku.
Soszów, do środka wchodzę tylko po pieczątki.Nie żeby dużo luda,szczerze mówiąc ceny mają mocno ponad inflację.
Zmierzam ku stacji kolejki, widoczność nawet nawet.I pakiet wspomnień czas rozpocząć,tu spotkałem Stasia z innego forum, tu byłem z kilkoma innym znajomymi.
Lepiarzówka, tu pierwszy postój,kawa z termosa smakuje jak nigdy.Nawet mój wierny towarzysz Harry zadowolony.
Na szczycie łapie mnie deszcz,wręcz ulewa,nie wymiękam.Ubieram bluzę i ruszam w stronę Cieślara.
Widoczność na szczyciedupy nie urywa,przy pomocy lornetki to i owo widać.Nawet Tatry.Czas ruszać dalej,zbliżam się do Cieślarówki.Ciekawe czy gospodyni pozna mnie?
Pani Ania poznaje mój ryj, nawet przysiada się do mnie z kubkiem kawy.Lecz tylko na chwilę, klientów bowiem co raz więcej.Ja też ruszam dalej, dawna stróżówka WOP-u wita mnie po raz kolejny.
Tu skręcam na zielony szlak do Kolibisk,do gospody u pana Edka.Wiem że się z nim nie spotka,wiem że w poniedziałki hospoda zamknięta.
Krótki postój, znowu zaczyna padać,na szęście tylko chwilkę.
Dochodzę do hospody, tak jak już wspominałem zamknięte o czym wiedziałem.Tu macie ROZKŁAD JAZY pana Edka.
Z termosu wysączam resztki kawy, tu w ubiegłym roku miałem z kimś się spotkać.Niestety nie dane mi to było.
Mam ponad 40 minut do odjazdu autobusu a do przystanku 100 metrów , nie ma co się spieszyć.
Chronię się pod dachem wiaty, na pożegnanie mam małe oberwanie chmury.
Według czeskiej komunikacji można by regulować zegarki.Autobus zjawia się co do minuty,to już koniec.Koniec wycieczki lecz nie wspominek, spędzam w autobusach i pociągu prawie 3 h, jest czas by wspominać.Wycieczka ma też wątek kryminalny,w Karvinie na dworcu autobusowym jestem legitymowany przez Czeskich policjantów,wyjaśniają mi że jest wystawiony list gończy za kimś do kogo jestem bardzo podobny. I to by było na tyle, dziekuję za uwagę.