Z cyklu JA TU BYŁEM czyli 9 IV 2022 Kozubova.
: 2022-04-13, 10:03
Tia pogoda, dochodzę do wniosku że mój fart pogodowy dotyczy tylko Polski.Nie działa poza granicami kraju cz doświadczyłem po raz drugi z rzędu.Jastrzębie Zdrój wita mnie siąpiącym deszczem,od Karviny do stacji Navsi cały czas pada, wręcz leje.
Tu na poważnie rozmyslam powrót do domu,ale widok kilku tambylców których ubiór wskazuje że wypierają się na kopczyki uspokaja mnie.Wysiadam w miejscowości Dolni Lomna.
Przed urzędem gminy jest pomnik poległym w I wojnie.
Pierwsza z moich uwag,(uwaga będą następne) przy przystanku jest szkoła i przedszkole.W okolicy widać kilka (tak kilka) hospód i restauracji.I nikomu to widać nie przeszkadza, jak ma się to do tzw, WYCHOWANIU W TRZEŹWOŚCI które ma działać u nas?Dobra ruszamy na szlak.
Kolejne źródełko, spotyka się ich sporo w okolicznych Beskidach.Takich wiat także.
Kawa z termosu działa jak balsam,na wiacie podziwiam radosną twórczość ludową współczesnego Peter Bezruc.
Pogoda zaczyna być górsko-turystyczna,deszcz przechodzi w deszcz ze sniegiem a za chwilę grad.Idę dalej,mijam po drodze osiedle domków letniskowych zwanych CHALUPY i pensjonatów.
Szlakowskazów ci w czeskich kopczykach dostatek, nie to co u nas.
Co jedynie można dodać że często jest mało oznaczania szlaków , czasem kilkaset metrów nie ma nic.
Mysliwstwo jest bardzo popularnym hobby ,takich ambon spotykam kilka po drodze.
Dochodzę do Sedla pod Malou Kikulą.
Kubek kawy i ruszam dalej, z każdym krokiem zima pokazuje że jej rządy jeszcze sie nie kończa.
Tę facjatę to chyba znacie.
Gdyby nie mgła vel chmury i śnieg hotel by było już widać.
W końcu z mgły wyłania się cel wyprawy, Hotel Kozubova .
W bufecie zamawiam cos do picia i jedzenia, skuszony zapachami z kuchni zamawiam Czesneczkę czego za chwilę pożałowałem
Słynna czesneczka zrobiona jest z granulatu czosnkowego który to smak granulatu usiłowano poprawić sporą ilością pieprzu.
Obiekt jest ponoć po remoncie, szczerze mówiąc od mojej jedynej i ostatniej wizyty wiele tu się nie zmnieniło, oprócz pomalowanej elewacji i nowych toalet niewiele zmian.Ruszam do kaplicy Św,Anny która jest kilkaset metrów za hotelem.
Wiatr i śnieg zmuszają do ograniczenia czasu wizyty,rezygnuję też z wejścia na wieże.Dodtęp do wieży broni solidna krata i klucz który można dostać w hotelu pod warunkiem wpłacenia 100 koron kaucji.Schodzę w kierunku Milikova,po drodze widać połacie lasu z którego zostały tylko pniaki.Zdaje się że widzę slady po pożarze.
Tam byłem.
Czyżbym Severkę widział?
Przełęcz Nad Milikovem,koniec wędrówki coraz bliżej.
Wiosnę już i tu widać, niestety krokusów nie stwierdzono.
Koty mnie lubią jak już nie raz było widac.
Podobają mi się takie sprawy.
Dochodzę do przystanku Navi-Varkop.
Czyzbym widział cel poprzedniej wycieczki Ostry?
Rezygnuję z dojazdu autobusem na stację kolejowa.Mam jeszcze 3 km do deptania by zakończyć petelkę do dworca kolejowego Navsi.
Wreszcie u celu.
Wnioski końcowe,hotel Kozubova.Jako obiekt turystyczny nie podoba mi sie, przypomina mi schronisko pod Przysłopem.
Ceny w barze też nie zachwycają, zupa z granulatu to 70 koron, napój 40.Cóz komercja i tyle.Komunikacja zbiorowa w soboty też tu nie taka co kilka lat temu.Jedynym plusem jest to że obiekt (jak prawie wszystkie w Czeskich Beskidach łatwo dostepny) i to że nie spędziłem dnia w domu.Dziekuję za uwagę.
Tu na poważnie rozmyslam powrót do domu,ale widok kilku tambylców których ubiór wskazuje że wypierają się na kopczyki uspokaja mnie.Wysiadam w miejscowości Dolni Lomna.
Przed urzędem gminy jest pomnik poległym w I wojnie.
Pierwsza z moich uwag,(uwaga będą następne) przy przystanku jest szkoła i przedszkole.W okolicy widać kilka (tak kilka) hospód i restauracji.I nikomu to widać nie przeszkadza, jak ma się to do tzw, WYCHOWANIU W TRZEŹWOŚCI które ma działać u nas?Dobra ruszamy na szlak.
Kolejne źródełko, spotyka się ich sporo w okolicznych Beskidach.Takich wiat także.
Kawa z termosu działa jak balsam,na wiacie podziwiam radosną twórczość ludową współczesnego Peter Bezruc.
Pogoda zaczyna być górsko-turystyczna,deszcz przechodzi w deszcz ze sniegiem a za chwilę grad.Idę dalej,mijam po drodze osiedle domków letniskowych zwanych CHALUPY i pensjonatów.
Szlakowskazów ci w czeskich kopczykach dostatek, nie to co u nas.
Co jedynie można dodać że często jest mało oznaczania szlaków , czasem kilkaset metrów nie ma nic.
Mysliwstwo jest bardzo popularnym hobby ,takich ambon spotykam kilka po drodze.
Dochodzę do Sedla pod Malou Kikulą.
Kubek kawy i ruszam dalej, z każdym krokiem zima pokazuje że jej rządy jeszcze sie nie kończa.
Tę facjatę to chyba znacie.
Gdyby nie mgła vel chmury i śnieg hotel by było już widać.
W końcu z mgły wyłania się cel wyprawy, Hotel Kozubova .
W bufecie zamawiam cos do picia i jedzenia, skuszony zapachami z kuchni zamawiam Czesneczkę czego za chwilę pożałowałem
Słynna czesneczka zrobiona jest z granulatu czosnkowego który to smak granulatu usiłowano poprawić sporą ilością pieprzu.
Obiekt jest ponoć po remoncie, szczerze mówiąc od mojej jedynej i ostatniej wizyty wiele tu się nie zmnieniło, oprócz pomalowanej elewacji i nowych toalet niewiele zmian.Ruszam do kaplicy Św,Anny która jest kilkaset metrów za hotelem.
Wiatr i śnieg zmuszają do ograniczenia czasu wizyty,rezygnuję też z wejścia na wieże.Dodtęp do wieży broni solidna krata i klucz który można dostać w hotelu pod warunkiem wpłacenia 100 koron kaucji.Schodzę w kierunku Milikova,po drodze widać połacie lasu z którego zostały tylko pniaki.Zdaje się że widzę slady po pożarze.
Tam byłem.
Czyżbym Severkę widział?
Przełęcz Nad Milikovem,koniec wędrówki coraz bliżej.
Wiosnę już i tu widać, niestety krokusów nie stwierdzono.
Koty mnie lubią jak już nie raz było widac.
Podobają mi się takie sprawy.
Dochodzę do przystanku Navi-Varkop.
Czyzbym widział cel poprzedniej wycieczki Ostry?
Rezygnuję z dojazdu autobusem na stację kolejowa.Mam jeszcze 3 km do deptania by zakończyć petelkę do dworca kolejowego Navsi.
Wreszcie u celu.
Wnioski końcowe,hotel Kozubova.Jako obiekt turystyczny nie podoba mi sie, przypomina mi schronisko pod Przysłopem.
Ceny w barze też nie zachwycają, zupa z granulatu to 70 koron, napój 40.Cóz komercja i tyle.Komunikacja zbiorowa w soboty też tu nie taka co kilka lat temu.Jedynym plusem jest to że obiekt (jak prawie wszystkie w Czeskich Beskidach łatwo dostepny) i to że nie spędziłem dnia w domu.Dziekuję za uwagę.