Z wizytą u Królowej i jej siostry
: 2022-03-03, 18:04
W dolinkach zimo-wiosna, mało zachęcająca na ten moment ...
Choć obserwacja, jak wszystko budzi się do życia jest całkiem przyjemna Mimo wszystko uznałem że wyżej będzie lepiej, wyżej to znaczy gdzie? W Tatry? Była taka myśl, ale skończyło się po sąsiedzku z widokiem na Tatry.
Mówią że królowa jest tylko jedna, poraz kolejny muszę się z tym zgodzić, Babia w tygodniu nie jest taka straszna, a nawet rzekłbym przyjemna
Liczba ludzi spotkanych na szlaku nie przekroczyła 20 osób, a przez weekend, to te 20 osób minąłbym po 10 metrach
Bez pośpiechu podjeżdżam na parking o godzinie 8.00.
Pan parkingowy zabiera ''swoje'' 20 zł, kawałek dalej pani z BPNu zabiera ''swoje'' 7 zł, po takim miłym przywitaniu, mogę spokojnie wkroczyć na szlak
Zimą szlak wydaje się być bardziej stromym, a może to ja się starzeje i postrzegam wszystko bardziej ...?
Idę dość szybko żeby czym prędzej opuścić las, bo w lesie cień siedzi razem z mrozem, a człowiek do słoneczka chce
Dochodzę na balkon, jest chwila oddechu, czas na ciepłą kawę i podziwianie widoku ''Królowej'' ...
Pogoda piękna! Słońce świeci, wiatr na razie znośny, jak na Babią to wręcz idealnie
Wychodzę na śnieżne pola, krajobraz robi się lekko kosmiczny, biało-niebieski i tylko czerwone słupki przełamują tą "monotonię", jest pięknie ! Tatry zdają się unosić w powietrzu, odcięte porannymi mgłami.
Lodowe pola błyszczą w ostrym słońcu, rażąc okrutnie w oczy, okulary przeciwsłoneczne obowiązkowe, bez nich jest nieprzyjemnie.
wejście i wyjście
wieża na Mosornym Groniu
Klasyczny widok z balkonu
to chyba Wyspowy?
Polica w centrum
latające Tatry
balkon zlewa się z resztą
jedna mróweczka podąża samotnie
po płotkach też można się wspinać na szczyt
lodowe pola
od tyczki do tyczki
kometa nad Tatrami
lekkie zbliżenie
Wiatr wieje nietypowo, bo w plecy, dzięki czemu idzie się lżej, z tego co sobie przypominam, to z reguły wieje od strony Tatr, zacinając z lewej strony, a tym razem łaskawie pchało pod górę
Tak pchało, że dopchało na sam szczyt, między lodowymi kopami wyłonił się w końcu szczyt, nie zauważalny prawie i lekko zaskakujący, bo pusty !?
Tylko wiatr drze ryja i nie pozwala spokojnie usiąść, żeby napić się ciepłej herbaty i przekąsić co nieco ...
Siedzę i podziwiam, wszystko jak na dłoni, eeechchch
Czas jest wyjątkowo dobry, więc spokojnie można odwiedzić jeszcze Małą Babią, szybko zlatuję na Przełęcz Brona i odbijam w lewo.
Widzę jedną małą postać, która wybrała ten sam kierunek, ruszam w stronę szczytu.
Po krótkiej chwili spotykam tego osobnika, który już schodził z góry, zaskakuje mnie pytaniem o bilecik
Jaki bilecik ? Po chwili się orientuje, że to strażnik z BPNu zamieniamy parę słów, informuje mnie że podobno misiek się obudził i krąży gdzieś po okolicy ... Rozchodzimy się, ja na górę, on do schroniska.
Na szczycie wpadam na pomysł, że można jednocześnie leżeć na "Babie" i pod "Babą", tak właśnie czynię
opuszczony szczyt
Pilsko w zimowej czapie
jedni z niewielu
krzyżyk zawsze potrafi się wkomponować w krajobraz
tutaj też pusto
na ''Babie'' i pod ''Babą''
Krótki leżing, łyk cieplej herbaty i też zbieram się w stronę schroniska.
Można powiedzieć że ześlizguję się z przełęczy, parę razy się przewracam, ale raczków nie ubiorę
Jadę, jadę, ścieżką lecę ... jakimś cudem docieram cały na miejsce.
W schronisku kilka osób na krzyż, zamawiam gulasz i kawę, zasiadam przy stole, po chwili czuję jak nabieram rumieńców i jest mi okrutnie gorąco, ciepłe jedzenie plus siedzenie w pełnym słońcu, sprawiają że po chwili sie gotuję, trzeba uciekać do cienia, żeby spokojnie napić się kawy.
Najadłem się jak dzik Czas na relaks przy kawie. Patrzę przez okno i w cale nie chce mi się nigdzie iść ...
Przede mną monotonny powrót niebieskim szlakiem, który ciągnie się niesamowicie, zwłaszcza kiedy człek idzie samotnie.
Idę zupełnie sam, dopiero pod koniec mijam trzy postacie zmierzające do schroniska, pewnie na nocleg ?
Nóżka po nóżce, nieśpiesznie zmierzałem w stronę parkingu ... Dotarłem.
trochę się przerzedziło
słońce odprowadza mnie kawałek, zaglądając przez drzewa
Cała ta zimowa wyprawa zajęła mi 7,5 godz. Było warto wybrać się w odwiedziny do "Królowej" Beskidów, kolejna udana wizyta.
My tu jeszcze wrócimy !
I taka to była wycieczka.
Choć obserwacja, jak wszystko budzi się do życia jest całkiem przyjemna Mimo wszystko uznałem że wyżej będzie lepiej, wyżej to znaczy gdzie? W Tatry? Była taka myśl, ale skończyło się po sąsiedzku z widokiem na Tatry.
Mówią że królowa jest tylko jedna, poraz kolejny muszę się z tym zgodzić, Babia w tygodniu nie jest taka straszna, a nawet rzekłbym przyjemna
Liczba ludzi spotkanych na szlaku nie przekroczyła 20 osób, a przez weekend, to te 20 osób minąłbym po 10 metrach
Bez pośpiechu podjeżdżam na parking o godzinie 8.00.
Pan parkingowy zabiera ''swoje'' 20 zł, kawałek dalej pani z BPNu zabiera ''swoje'' 7 zł, po takim miłym przywitaniu, mogę spokojnie wkroczyć na szlak
Zimą szlak wydaje się być bardziej stromym, a może to ja się starzeje i postrzegam wszystko bardziej ...?
Idę dość szybko żeby czym prędzej opuścić las, bo w lesie cień siedzi razem z mrozem, a człowiek do słoneczka chce
Dochodzę na balkon, jest chwila oddechu, czas na ciepłą kawę i podziwianie widoku ''Królowej'' ...
Pogoda piękna! Słońce świeci, wiatr na razie znośny, jak na Babią to wręcz idealnie
Wychodzę na śnieżne pola, krajobraz robi się lekko kosmiczny, biało-niebieski i tylko czerwone słupki przełamują tą "monotonię", jest pięknie ! Tatry zdają się unosić w powietrzu, odcięte porannymi mgłami.
Lodowe pola błyszczą w ostrym słońcu, rażąc okrutnie w oczy, okulary przeciwsłoneczne obowiązkowe, bez nich jest nieprzyjemnie.
wejście i wyjście
wieża na Mosornym Groniu
Klasyczny widok z balkonu
to chyba Wyspowy?
Polica w centrum
latające Tatry
balkon zlewa się z resztą
jedna mróweczka podąża samotnie
po płotkach też można się wspinać na szczyt
lodowe pola
od tyczki do tyczki
kometa nad Tatrami
lekkie zbliżenie
Wiatr wieje nietypowo, bo w plecy, dzięki czemu idzie się lżej, z tego co sobie przypominam, to z reguły wieje od strony Tatr, zacinając z lewej strony, a tym razem łaskawie pchało pod górę
Tak pchało, że dopchało na sam szczyt, między lodowymi kopami wyłonił się w końcu szczyt, nie zauważalny prawie i lekko zaskakujący, bo pusty !?
Tylko wiatr drze ryja i nie pozwala spokojnie usiąść, żeby napić się ciepłej herbaty i przekąsić co nieco ...
Siedzę i podziwiam, wszystko jak na dłoni, eeechchch
Czas jest wyjątkowo dobry, więc spokojnie można odwiedzić jeszcze Małą Babią, szybko zlatuję na Przełęcz Brona i odbijam w lewo.
Widzę jedną małą postać, która wybrała ten sam kierunek, ruszam w stronę szczytu.
Po krótkiej chwili spotykam tego osobnika, który już schodził z góry, zaskakuje mnie pytaniem o bilecik
Jaki bilecik ? Po chwili się orientuje, że to strażnik z BPNu zamieniamy parę słów, informuje mnie że podobno misiek się obudził i krąży gdzieś po okolicy ... Rozchodzimy się, ja na górę, on do schroniska.
Na szczycie wpadam na pomysł, że można jednocześnie leżeć na "Babie" i pod "Babą", tak właśnie czynię
opuszczony szczyt
Pilsko w zimowej czapie
jedni z niewielu
krzyżyk zawsze potrafi się wkomponować w krajobraz
tutaj też pusto
na ''Babie'' i pod ''Babą''
Krótki leżing, łyk cieplej herbaty i też zbieram się w stronę schroniska.
Można powiedzieć że ześlizguję się z przełęczy, parę razy się przewracam, ale raczków nie ubiorę
Jadę, jadę, ścieżką lecę ... jakimś cudem docieram cały na miejsce.
W schronisku kilka osób na krzyż, zamawiam gulasz i kawę, zasiadam przy stole, po chwili czuję jak nabieram rumieńców i jest mi okrutnie gorąco, ciepłe jedzenie plus siedzenie w pełnym słońcu, sprawiają że po chwili sie gotuję, trzeba uciekać do cienia, żeby spokojnie napić się kawy.
Najadłem się jak dzik Czas na relaks przy kawie. Patrzę przez okno i w cale nie chce mi się nigdzie iść ...
Przede mną monotonny powrót niebieskim szlakiem, który ciągnie się niesamowicie, zwłaszcza kiedy człek idzie samotnie.
Idę zupełnie sam, dopiero pod koniec mijam trzy postacie zmierzające do schroniska, pewnie na nocleg ?
Nóżka po nóżce, nieśpiesznie zmierzałem w stronę parkingu ... Dotarłem.
trochę się przerzedziło
słońce odprowadza mnie kawałek, zaglądając przez drzewa
Cała ta zimowa wyprawa zajęła mi 7,5 godz. Było warto wybrać się w odwiedziny do "Królowej" Beskidów, kolejna udana wizyta.
My tu jeszcze wrócimy !
I taka to była wycieczka.