Wschód słońca pod Luboniem Wielkim
: 2022-02-17, 19:38
Luboń Wielki - jedna z wielu beskidzkich „wysp", położona nad Rabką - Zdrój. Na Luboń Wielki prowadzi wiele szlaków:
1. trzy z Rabki - Zdrój, w tym jeden przechodzący przez Perć Borkowskiego, oznaczony kolorem żółtym,
2. czerwony z Przełęczy Glisne, najkrótszy i najbardziej stromy,
3. niebieski, długi i łagodny prowadzący z Naprawy od strony Zakopianki.
Wszystkie one kończą się na w większości zalesionym wierzchołku Lubonia Wielkiego, gdzie znajduje się wysoka wieża przekaźnikowa, niestety niedostępna dla zwykłego śmiertelnika, oraz schronisko o charakterystycznym kształcie, przywodzącym na myśl chatkę Baby Jagi. Wydaje mi się, że szlaki z Rabki są najbardziej popularną drogą na tę górę, w tym ten przez Perć Borkowskiego, ale ja na Luboń Wielki chodzę zawsze od Naprawy, tym najdłuższym szlakiem. Powód wyboru takiej trasy jest jeden, a zwie się on Polana Surówki. Jest to duża polana położona za połową szlaku na Luboń Wielki, z pięknym widokiem na Tatry, raz udało mi się stamtąd dostrzec Małą Fatrę, a to odległość ponad 80 km.
mapa: https://en.mapy.cz/s/mobolosego
Ponieważ grudniowy dzień jest krótki, pomysł wyjścia na Polanę Surówki na wschód słońca nasuwa się automatycznie. Parkuję samochód na parkingu znajdującym się na zakręcie Zakopianki (GPS: 49.65679552591673, 19.901771901724203) pod dwoma nieczynnymi już od dawna restauracjami. Po około godzinie szybkiego marszu docieram w świetle latarki czołowej na polanę. Zauważyłem, że najszybciej po górach chodzę właśnie wtedy, gdy spieszę się na wschód słońca i trzyma mnie termin dojścia na punkt widokowy.
Na Polanie Surówki czekają na mnie intensywne kolory nieba nad Luboniem i Tatrami, niestety jest niewiele inwersyjnych mgieł w dole (a może to smog?), za to mam znakomitą widoczność na wierzchołki Tatr. Polana jest duża, w jej centralnym punkcie znajduje się metalowy krzyż wysokości kilku metrów, a obok niego znajduje się dom - tam właśnie ustawiam się ze statywem na łapanie wschodu.
po lewej Luboń Wielki
Tatry Zachodnie
Tatry
Słońce wschodzi, zalewa złotym kolorem polanę, ale trochę mi czegoś w tym wszystkim brakuje do ideału. Tylko czego? Chyba jakiegoś tańca z chmurami w dole, które przykryłoby znajdujące się niżej tereny.
Ale ja to jednak mam szczęście, bo nagle od Lubania zaczyna się podnosić mgła. To chyba efekt słońca ogrzewającego powietrze.
Po chwili mgła zalewa całą Polanę Surówki, a niskie cały czas słońce prześwitujące raz mocniej, raz słabiej przez chmury tworzy bajkowy nastrój.
Miałem już do czynienia z takimi warunkami we wrześniu 2019 roku na wschodzie słońca na Wysokim Wierchu, więc wiem, że należy cieszyć się tą atmosferą, ale też cierpliwie czekać na to, aż mgła opadnie. Na fotografowanie wschodu słońca najlepiej iść samemu, albo z podobnymi pasjonatami.
W końcu moja cierpliwość zostaje wynagrodzona, mgła opada i wyłaniają się znad niej górskie szczyty otulone chmurami. Sam proces trwa dość długo, jest co oglądać w międzyczasie.
Tatry jeszcze w chmurach
Spędzam na Surówkach prawie dwie godziny. Gdy opuszczam polanę, widzę, że znowu od wschodu nadciągają chmury.
Ja już idę drugim leśnym odcinkiem szlaku. Na początkowym odcinku szlaku nad Naprawą zima była taka sobie, w miarę podchodzenia na Luboń robi się coraz ładniej.
Dość szybko docieram pod schronisko. Pogoda zmienia się dynamicznie, dopiero po kilku próbach udaje mi sieje sfotografować w satysfakcjonujący mnie sposób. Widoczność się pogarsza, Lubogoszcz jest cały schowany w chmurach, ledwo co widać beskidzkie szczyty.
Mogielica i Jasień
Zjadam obiad w małej schroniskowej jadalni i wracam na dół. Pogoda się psuje, zachmurzenie jest coraz większe, a chmury schodzą coraz niżej.
Na Polanie Surówki jest ciemno, niewiele słońca przebija się przez chmury od strony Tatr. Co ciekawe, rzut oka na kamery internetowa pozwala mi stwierdzić, że tam wyżej, w Tatrach jest nadal piękny, słoneczny dzień. W przeciwieństwie do porannego długiego pobytu na polanie spędzam tu kilka chwil i wracam do Naprawy.
niewidoczny Luboń Wielki
Biorąc pod uwagę, że moim głównym celem był jednak wschód słońca, a samo wyjście na Luboń Wielki było tylko dodatkiem, pomimo pogorszenia pogody w drodze powrotnej wycieczkę mogę uznać zdecydowanie za udaną, a dynamika zmieniającej się pogody o świcie dała mi wystarczająco dużo wrażeń na cały dzień.