Wspaniałe widoki beskidzkie.
: 2021-12-23, 20:31
Darz Gad na Szlaku.
Z powodu poważnych spraw moja działalność turystyczna końcem roku uległa zawieszeniu. Ale idzie ku dobremu i nawet udało mi się załatwić zwolnienie i wyrwałem się z M i PT Jarosławem na dość krótki wypad górski. Wiele razy to dłużej trwały dojazdy i powroty ...
Niedziela dniem w sam raz na turystykę w pełnym słońcu. Wiele osób to doceniło - spotkaliśmy ośmioro ludzi i jednego psa. Czarnego jak Black Dog z IV Led Zeppelin ( w tekście nie ma nic o piesiu ).
Trasa klasyczna jak IV Zeppów.
Parkujemy w Zimniku i ruszamy z buta. Jest pięknie. Brakuje tylko słońca, bezchmurnego nieba i braku opadów. Jakichkolwiek.
Przed Łukasznym skręcamy w prawo.
Jest zachęcająco.
Tłumy przemykają obok nas - równe zero żywego turysty. Po prawej Skrzyczne i Małe Skrzyczne. Plus minus na wprost Malinowska Skała. Oczywiście ich nie widać.
Było za to widać odbicie w lewo na zbocze Kościelca.
Wnikamy w zbocze. Jest pełne borówek, ostrężyn i młodych iglaków. Co widać na poniższym zdjęciu. Widać też , że zamiast słońca był dość radosny wiatr.
Sprawnie ( bo my jesteśmy Młodzieżówką Taternucką i Beskidową ) pokonujemy milusie zarośla i docieramy do powitalnej skały - tej z oknem skalnym.
Z przodu.
Z tyłu. Taternuk Jarosław ocenia trudności.
Obok rezydują kolejne osobniki. W końcu jesteśmy na Kościelcu - chyba najbardziej skalnym szczycie w Beskidzie Śląskim.
Mamy tam też naturalne Łuki Triumfalne.
I młode drzewka.
Przed nami jedna z najbardziej charakterystycznych skał Sląskiego. Atakujemy ją z dołu - z tej strony wygląda chyba najbardziej ... wysokogórsko. Zresztą ona wszędzie by się wyróżniała. Chyba nawet w Sudetach gdzie tego typu ustrojstw jest więcej niż w Tatrach
Jarosław szturmuje skałę jak bohaterscy żołnierze z I Światowej w Alpach.
Oto Ona - Skała.
Jak na nią patrzyłem to w głowie słyszałem dźwięki z arcydzieła Deep Purple "In Rock".
Idziemy dalej. Przed nami pierwsza ze ścian skalnych na Kościelcu.
Warto ją obejść z lewej strony - ściana ciągnie się na kilkadziesiąt metrów. A potem elementy skalne prowadzą do szlaku z Zimnika. Ale to nie na dzisiaj ta opowieść o skałach.
Jest tam bardzo miło.
Czy widzicie jesienne kolory ?
Taki mur pięknie ciągnie się w lewą stronę.
Jak widać są tu tereny wręcz płaskie.
Przemykamy pod kolejnym murem. On jest widoczny ze stokówki idącej z Łukasznego na Malinowską.
I czas na najwyższe partie skalne Kościelca ( 1022 m ). Te skały to ponoć "zlepieńce z Malinowskiej Skały". Fakt jest faktem - Malinowska jest w pobliżu
Są na nich wytyczone trasy wspinaczkowe. Kilku użytkowników tego Forum tam się wspinało. Dalej żyją.
Obchodzimy je i ruszamy do szturmu na klasyczny punkt śniadaniowy. Taaa ... okazało się , że to nie jest lato i wchodzenie po zlepieńcu w grudniu wygląda inaczej.
Na pamiątkę ujęcie szczytowych partii Kościelca.
I schodzący Jarosław.
Turysta doświadczony wie jak można te skały ominąć i wejść na płaskowyż
Taaa... Było pięknie ale jakoś takoś dość szybko stamtąd się wynieśliśmy. Droga do szlaku z Zimnika na Malinowską czekała.
Dotarliśmy do szlaku i weszliśmy na Malinowską Skałę ( 1152 m ). Oczywiście to ta bez charakterystycznej wychodni.
Na Malinowskiej spotkaliśmy trójkę ludzi i piesa. Mam nadzieję że nasze podpowiedzi im pomogły.
Stoczyliśmy się do znanej skały.
A potem ?
Powrót pod Kościelec, wykorzystanie stokówek i dojście do parkingu. Tam dopadł nas deszcz.
Czasami 4 i pół godziny w terenie jest czymś pięknym. Dziękuję Jarkowi !
A Wam polecam takie trasy. Pytajcie a polecę Wam
Z powodu poważnych spraw moja działalność turystyczna końcem roku uległa zawieszeniu. Ale idzie ku dobremu i nawet udało mi się załatwić zwolnienie i wyrwałem się z M i PT Jarosławem na dość krótki wypad górski. Wiele razy to dłużej trwały dojazdy i powroty ...
Niedziela dniem w sam raz na turystykę w pełnym słońcu. Wiele osób to doceniło - spotkaliśmy ośmioro ludzi i jednego psa. Czarnego jak Black Dog z IV Led Zeppelin ( w tekście nie ma nic o piesiu ).
Trasa klasyczna jak IV Zeppów.
Parkujemy w Zimniku i ruszamy z buta. Jest pięknie. Brakuje tylko słońca, bezchmurnego nieba i braku opadów. Jakichkolwiek.
Przed Łukasznym skręcamy w prawo.
Jest zachęcająco.
Tłumy przemykają obok nas - równe zero żywego turysty. Po prawej Skrzyczne i Małe Skrzyczne. Plus minus na wprost Malinowska Skała. Oczywiście ich nie widać.
Było za to widać odbicie w lewo na zbocze Kościelca.
Wnikamy w zbocze. Jest pełne borówek, ostrężyn i młodych iglaków. Co widać na poniższym zdjęciu. Widać też , że zamiast słońca był dość radosny wiatr.
Sprawnie ( bo my jesteśmy Młodzieżówką Taternucką i Beskidową ) pokonujemy milusie zarośla i docieramy do powitalnej skały - tej z oknem skalnym.
Z przodu.
Z tyłu. Taternuk Jarosław ocenia trudności.
Obok rezydują kolejne osobniki. W końcu jesteśmy na Kościelcu - chyba najbardziej skalnym szczycie w Beskidzie Śląskim.
Mamy tam też naturalne Łuki Triumfalne.
I młode drzewka.
Przed nami jedna z najbardziej charakterystycznych skał Sląskiego. Atakujemy ją z dołu - z tej strony wygląda chyba najbardziej ... wysokogórsko. Zresztą ona wszędzie by się wyróżniała. Chyba nawet w Sudetach gdzie tego typu ustrojstw jest więcej niż w Tatrach
Jarosław szturmuje skałę jak bohaterscy żołnierze z I Światowej w Alpach.
Oto Ona - Skała.
Jak na nią patrzyłem to w głowie słyszałem dźwięki z arcydzieła Deep Purple "In Rock".
Idziemy dalej. Przed nami pierwsza ze ścian skalnych na Kościelcu.
Warto ją obejść z lewej strony - ściana ciągnie się na kilkadziesiąt metrów. A potem elementy skalne prowadzą do szlaku z Zimnika. Ale to nie na dzisiaj ta opowieść o skałach.
Jest tam bardzo miło.
Czy widzicie jesienne kolory ?
Taki mur pięknie ciągnie się w lewą stronę.
Jak widać są tu tereny wręcz płaskie.
Przemykamy pod kolejnym murem. On jest widoczny ze stokówki idącej z Łukasznego na Malinowską.
I czas na najwyższe partie skalne Kościelca ( 1022 m ). Te skały to ponoć "zlepieńce z Malinowskiej Skały". Fakt jest faktem - Malinowska jest w pobliżu
Są na nich wytyczone trasy wspinaczkowe. Kilku użytkowników tego Forum tam się wspinało. Dalej żyją.
Obchodzimy je i ruszamy do szturmu na klasyczny punkt śniadaniowy. Taaa ... okazało się , że to nie jest lato i wchodzenie po zlepieńcu w grudniu wygląda inaczej.
Na pamiątkę ujęcie szczytowych partii Kościelca.
I schodzący Jarosław.
Turysta doświadczony wie jak można te skały ominąć i wejść na płaskowyż
Taaa... Było pięknie ale jakoś takoś dość szybko stamtąd się wynieśliśmy. Droga do szlaku z Zimnika na Malinowską czekała.
Dotarliśmy do szlaku i weszliśmy na Malinowską Skałę ( 1152 m ). Oczywiście to ta bez charakterystycznej wychodni.
Na Malinowskiej spotkaliśmy trójkę ludzi i piesa. Mam nadzieję że nasze podpowiedzi im pomogły.
Stoczyliśmy się do znanej skały.
A potem ?
Powrót pod Kościelec, wykorzystanie stokówek i dojście do parkingu. Tam dopadł nas deszcz.
Czasami 4 i pół godziny w terenie jest czymś pięknym. Dziękuję Jarkowi !
A Wam polecam takie trasy. Pytajcie a polecę Wam