Przyszedł czas na kolejny donos.
: 2021-11-27, 15:42
Dobry wieczór.
Nadszedł listopad. Mrok. Zimno. Krótsze dni. Ogólne zniechęcenie. Co może człowiekowi poprawić humor ? Są osoby, które twierdzą , że w Narodzie jest dużo donosicieli. Jak dużo to muszą być szczęśliwi !
Tak więc i ja, ponownie, udałem się uprzejmie donieść.
11 listopada 1918 roku podpisano rozejm w Compiègne. Przy okazji ta data jest w mojej Ojczyźnie ( pięknie brzmi ) obchodzona jako Narodowe Święto Niepodległości. Dobry dzień na turystykę.
Kilka dni wcześniej, na Czuplu, wpadliśmy na pomysł wycieczki trochę dalszej od Beskidu Małego Mały, Niski - podobne Poczuliśmy zew od Lackowej. 997 czeka.
Trasę Żywiec - Izby pokonaliśmy w 2 godziny i 50 minut. Parking powitał nas mrokiem. A okolica licznymi drzewami.
Jako dokładny czytelnik relacji na tym Forum dowiedziałem się, że można chodzić pozaszlakowo. Nie baliśmy się i poszliśmy ! Doszliśmy do Przełęczy Beskid ( 644 m ). Tam obróciliśmy się w lewo i czerwonym szlakiem ruszyliśmy przed siebie. Po drodze powitaliśmy cztery osoby - gość i trzy niewiasty. Mieli na sobie co najmniej 5 flag i 3 opaski. W tym z ... kotwicą Podziemia z II Światowej. Później ich nie zobaczyliśmy - jak wróciliśmy na parking w Izbach to ich auto ( ze Śląska ) dalej stało.
Bardzo ładny las.
Przed wyjazdem słyszeliśmy / czytaliśmy o przewieszonej ścianie na czerwonym ( ze śladami zielonych znaków ) szlaku.
Aha ...
Pisząc w skrócie - jedna z największych "przesad" turystycznych z jaką miałem kontakt.
Bardzo ładny las.
Płaski grzbiet.
Po prawej widać Tatry. Jakby ktoś nie wiedział to na drzewie jest napisane "Tatry ↑".
Skałki. Było ich sporo po prawicy.
Krok po kroku zbliżamy się do celu. Mam już przygotowany donos.
Uprzejmie donoszę, że bardzo się cieszę z faktu wejścia na Lackową, 997 m - najwyższy szczyt polskiej części Beskidu Niskiego !
Dla ubarwienia jest też flaga Słowacji. I skrzynka "koroniarzy". Tam też spotkaliśmy jednego typa.
Na szczycie trochę wiało i mroziło. Ruszyliśmy dalej.
W tych okolicach mój aparat fotograficzny zaczął wydawać dziwne dźwięki przy zoomie. Po chwili zamglił się. Po kilku zdjęciach poprosiłem go o oddalenie się. Przeszedłem na komórkę.
Za to pojawiły się fajne motywy śniego - lodowe na drzewach.
I tak oto docieramy do Przełęczy Pułaskiego ( 743 m ). A może Pułaskiej ? Nazwa nadana od wydarzeń, które miały miejsce w okolicy i były związane z Konfederacją Barską w której uczestniczył Kazimierz Pułaski. A sam / sama postać z nazwy przeszła drogę od Beskidu Niskiego do Savannah i atomowego okrętu podwodnego.
A myśmy skręcili w lewo. Nie takie straszne pozaszlaki jak je opisują !
Poszliśmy do na tereny dawnej wioski Bielicznej. Istniała ona od końca XVI wieku.
Łemkowska wieś jest ofiarą demonów z lat 30 i 40 tamtego wieku - "podsumowanych" Akcją Wisła. Obecnie jej teren jest włączony do wsi Izby.
Docieramy pod cerkiew św. Michała Archanioła i cmentarz łemkowski. Budynek ( w większości murowany ) z końca XVIII w. otwarty dla turystów.
Zwróćcie uwagę na drzewa obok cerkwi - są chyba rówieśnikami. Próbowałem odczytać napisy na nagrobkach ( miałem j. rosyjski w szkole ) - częściowo z powodzeniem, trochę się łemkowski różni od znanego mi alfabetu.
Odpoczęliśmy na ławce obok budynku ( oficjalne miejsce ogniskowe ) i ruszyliśmy do Izb.
Pogoda się wyostrzyła ... Przynajmniej zobaczyliśmy szczyt Lackowej.
Ale jak wróciliśmy do Izb to pogoda wróciła do listopadowej normy Z mroku docierały do nas dźwięki wydawane paszczą przez hucuły i araby - w tej wsi jest ich prywatna hodowla. Ponoć największa na tej planecie. W tej wsi w trakcie Konfederacji Barskiej była jedna z siedzib Kazimiery Pułaskiej
Docieramy na pełny parking. Rano ( 7.00 ) parkowaliśmy jako auto nr trzy. Zjeżdżamy trochę w dół, parkujemy i idziemy zobaczyć z bliska cerkiew św. Łukasza. Murowana świątynia wzniesiona w 1888 roku. Tak jak szpital w Żywcu ... Do niedawna używany. Złośliwe typy nie otwarły przed nami wrót ! A my przecież Łukasze !
Dzień był jeszcze młody - 11
Pojechaliśmy zapoznać się z innymi zabytkami architektury sakralnej. Tylko wybaczcie ... Nie pamiętam teraz nazw trzech z czterech kolejnych zwiedzonych wsi. Poza Kwiatoniem.
Krzyż pamiątkowy z okazji 1000 - lecia chrztu Rusi ( to odczytałem ) i tablica pamiątkowa ofiar wysiedleń w trakcie Akcji Wisła.
Przy każdej ze świątyń są tablice informacyjne - opis trzech budowli. I tak od jednej do drugiej dotarliśmy do miejscowości Kwiatoń.
Do najpiękniejszej budowli jaką widzieliśmy tego dnia.
Cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu wpisana na listę UNESCO. Podobno zbudowana samym końcem XVII wieku. Na pewno jest piękna. I mieliśmy szczęście - trafiliśmy na otwarcie budynku przez miejscowego przewodnika. Obejrzeliśmy wnętrza i wysłuchaliśmy pogadanki na temat. Na końcu pogadaliśmy na tematy okolicy.
Nabywamy kalendarz, widokówki i magnesy lodówkowe.
Jeszcze jedna budowla.
Czyż nie piękne cienie ?
Co do obiektów sakralnych to specjalnie nie napisałem co do "odmiany" religii jakie są tam obecnie aktualne.
I przyszedł koniec wycieczki. Żegnamy Powiat Gorlice i przed nami ponad trzy godziny jazdy do Żywca.
Tak to Łukasz i ja pierwszy raz byliśmy w Niskim. Innych chętnych na wyjazd nie znaleźliśmy. Dziękuje Barbarze, Dariuszowi i Piotrowi za cenną pomoc przed i po wyjeździe. Jak możecie to dopiszcie nazwy miejscowości
Donosy są piękne !
A gdzie był mój pierwszy donos ? Oczywiście na Chryszczatej - 997 m w Bieszczadach
Nadszedł listopad. Mrok. Zimno. Krótsze dni. Ogólne zniechęcenie. Co może człowiekowi poprawić humor ? Są osoby, które twierdzą , że w Narodzie jest dużo donosicieli. Jak dużo to muszą być szczęśliwi !
Tak więc i ja, ponownie, udałem się uprzejmie donieść.
11 listopada 1918 roku podpisano rozejm w Compiègne. Przy okazji ta data jest w mojej Ojczyźnie ( pięknie brzmi ) obchodzona jako Narodowe Święto Niepodległości. Dobry dzień na turystykę.
Kilka dni wcześniej, na Czuplu, wpadliśmy na pomysł wycieczki trochę dalszej od Beskidu Małego Mały, Niski - podobne Poczuliśmy zew od Lackowej. 997 czeka.
Trasę Żywiec - Izby pokonaliśmy w 2 godziny i 50 minut. Parking powitał nas mrokiem. A okolica licznymi drzewami.
Jako dokładny czytelnik relacji na tym Forum dowiedziałem się, że można chodzić pozaszlakowo. Nie baliśmy się i poszliśmy ! Doszliśmy do Przełęczy Beskid ( 644 m ). Tam obróciliśmy się w lewo i czerwonym szlakiem ruszyliśmy przed siebie. Po drodze powitaliśmy cztery osoby - gość i trzy niewiasty. Mieli na sobie co najmniej 5 flag i 3 opaski. W tym z ... kotwicą Podziemia z II Światowej. Później ich nie zobaczyliśmy - jak wróciliśmy na parking w Izbach to ich auto ( ze Śląska ) dalej stało.
Bardzo ładny las.
Przed wyjazdem słyszeliśmy / czytaliśmy o przewieszonej ścianie na czerwonym ( ze śladami zielonych znaków ) szlaku.
Aha ...
Pisząc w skrócie - jedna z największych "przesad" turystycznych z jaką miałem kontakt.
Bardzo ładny las.
Płaski grzbiet.
Po prawej widać Tatry. Jakby ktoś nie wiedział to na drzewie jest napisane "Tatry ↑".
Skałki. Było ich sporo po prawicy.
Krok po kroku zbliżamy się do celu. Mam już przygotowany donos.
Uprzejmie donoszę, że bardzo się cieszę z faktu wejścia na Lackową, 997 m - najwyższy szczyt polskiej części Beskidu Niskiego !
Dla ubarwienia jest też flaga Słowacji. I skrzynka "koroniarzy". Tam też spotkaliśmy jednego typa.
Na szczycie trochę wiało i mroziło. Ruszyliśmy dalej.
W tych okolicach mój aparat fotograficzny zaczął wydawać dziwne dźwięki przy zoomie. Po chwili zamglił się. Po kilku zdjęciach poprosiłem go o oddalenie się. Przeszedłem na komórkę.
Za to pojawiły się fajne motywy śniego - lodowe na drzewach.
I tak oto docieramy do Przełęczy Pułaskiego ( 743 m ). A może Pułaskiej ? Nazwa nadana od wydarzeń, które miały miejsce w okolicy i były związane z Konfederacją Barską w której uczestniczył Kazimierz Pułaski. A sam / sama postać z nazwy przeszła drogę od Beskidu Niskiego do Savannah i atomowego okrętu podwodnego.
A myśmy skręcili w lewo. Nie takie straszne pozaszlaki jak je opisują !
Poszliśmy do na tereny dawnej wioski Bielicznej. Istniała ona od końca XVI wieku.
Łemkowska wieś jest ofiarą demonów z lat 30 i 40 tamtego wieku - "podsumowanych" Akcją Wisła. Obecnie jej teren jest włączony do wsi Izby.
Docieramy pod cerkiew św. Michała Archanioła i cmentarz łemkowski. Budynek ( w większości murowany ) z końca XVIII w. otwarty dla turystów.
Zwróćcie uwagę na drzewa obok cerkwi - są chyba rówieśnikami. Próbowałem odczytać napisy na nagrobkach ( miałem j. rosyjski w szkole ) - częściowo z powodzeniem, trochę się łemkowski różni od znanego mi alfabetu.
Odpoczęliśmy na ławce obok budynku ( oficjalne miejsce ogniskowe ) i ruszyliśmy do Izb.
Pogoda się wyostrzyła ... Przynajmniej zobaczyliśmy szczyt Lackowej.
Ale jak wróciliśmy do Izb to pogoda wróciła do listopadowej normy Z mroku docierały do nas dźwięki wydawane paszczą przez hucuły i araby - w tej wsi jest ich prywatna hodowla. Ponoć największa na tej planecie. W tej wsi w trakcie Konfederacji Barskiej była jedna z siedzib Kazimiery Pułaskiej
Docieramy na pełny parking. Rano ( 7.00 ) parkowaliśmy jako auto nr trzy. Zjeżdżamy trochę w dół, parkujemy i idziemy zobaczyć z bliska cerkiew św. Łukasza. Murowana świątynia wzniesiona w 1888 roku. Tak jak szpital w Żywcu ... Do niedawna używany. Złośliwe typy nie otwarły przed nami wrót ! A my przecież Łukasze !
Dzień był jeszcze młody - 11
Pojechaliśmy zapoznać się z innymi zabytkami architektury sakralnej. Tylko wybaczcie ... Nie pamiętam teraz nazw trzech z czterech kolejnych zwiedzonych wsi. Poza Kwiatoniem.
Krzyż pamiątkowy z okazji 1000 - lecia chrztu Rusi ( to odczytałem ) i tablica pamiątkowa ofiar wysiedleń w trakcie Akcji Wisła.
Przy każdej ze świątyń są tablice informacyjne - opis trzech budowli. I tak od jednej do drugiej dotarliśmy do miejscowości Kwiatoń.
Do najpiękniejszej budowli jaką widzieliśmy tego dnia.
Cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu wpisana na listę UNESCO. Podobno zbudowana samym końcem XVII wieku. Na pewno jest piękna. I mieliśmy szczęście - trafiliśmy na otwarcie budynku przez miejscowego przewodnika. Obejrzeliśmy wnętrza i wysłuchaliśmy pogadanki na temat. Na końcu pogadaliśmy na tematy okolicy.
Nabywamy kalendarz, widokówki i magnesy lodówkowe.
Jeszcze jedna budowla.
Czyż nie piękne cienie ?
Co do obiektów sakralnych to specjalnie nie napisałem co do "odmiany" religii jakie są tam obecnie aktualne.
I przyszedł koniec wycieczki. Żegnamy Powiat Gorlice i przed nami ponad trzy godziny jazdy do Żywca.
Tak to Łukasz i ja pierwszy raz byliśmy w Niskim. Innych chętnych na wyjazd nie znaleźliśmy. Dziękuje Barbarze, Dariuszowi i Piotrowi za cenną pomoc przed i po wyjeździe. Jak możecie to dopiszcie nazwy miejscowości
Donosy są piękne !
A gdzie był mój pierwszy donos ? Oczywiście na Chryszczatej - 997 m w Bieszczadach