12 XI 2021 Czantoria czyli z cyklu JA TU BYŁEM.
: 2021-11-16, 10:23
Kto z Was nie był na Czantorii ręka w górę.Nie widzę, tak myślałem.Na Czantorii jestem już N-ty raz,było to miejsce od którego po baaaaardzo długiej przerwie spowodowanej nadmiarem obowiązków rodzinnych związanych z wychowaniem potomstwa w postaci mojej córy Karoliny.Na szczyt w większości wypadków dostawałem się kolejką, lecz nie tym razem,pierwsze wejscie piesze dokonałem z moim najlepszym towarzyszem górskich szlaków z niezyjącym już NINIKIEM.Ranek tradycyjnie wita mnie zimnem i wszech ogarniającą Beskidy mgłą.
Z każdym pokonanym metrem stoku pogoda poprawia się.
Po drodze widać na drzewach znaki bytności tzw,TURYSTÓW i ich idiotyczną działanośc która przejawia się zostawianiem kretyńskich napisów na drzewach,
Często spoglądam za siebie,widocznośc kiepska.
Lecz częściej spoglądam na pierwszy etap mojej wspomnieniowej wycieczki STOKŁOSICĘ.
Wreszcie Stokłosica, kilku minutowy odpoczynek przy stacji kolejki na podziwianie widoków.
Wreszcie na szczycie, ludzi nie powiem nawet nie tak dużo jak na przedłuzony weekend.
Tu odpoczynek też nie trwa długo, zmierzam do Chaty pod Czantorią.Tam niewiele lepiej,ludziów jak mrówków .
Mijam szlakowskaz i Kolibę u Roberta.
I idę ku Małej Czantorii.
Po drodze witam się z tymi co idą z naprzeciwka,nawiązuję krótkie rozmowy ,głównie z starszymi wiekowo turystami.Wiadomo ze swoimi rówiesnikami łatwiej się dogadać.Kolejny odpoczynek przed zejściem do Dzięgielowa.
Uwielbiam te stare wiejskie chaty.Smutne to że opuszczone niszczeją.
Z boku widzę Cisownicę ,spoglądam i za siebie .
Po drodze mijam samotne gospodarstwo które nie wiem czemu kojarzy mi się z cyklem filmów rodem z Podlasia.
Zdjęcia zabudowań nie robiłem, podejrzliwe czworonożne cerbery obszczekują mnie zza płotu.Wreszcie dochodzę do opłotków Dzięgielowa,samotna formacja skalna i słyszę co raz głośniejszy hałas który z czymś mi się kojarzy.
Bingo już wiem, ten dźwięk ostatni raz słyszałem 11 lat temu i 800 metrów pod ziemią.To dźwięk pracującego tasmociągu i maszyn kruszących.
Przypominam sobie że już gdzieś słyszałem i czytałem o kamieniołomie w tym rejonie.Firma wydobywajaca kamień jest z moich stron.Hałas jest wszechobecny i słyszalny w odległości ponad 2 km.Nie chciałbym w takich warunkach mieszkać.Przygnębia także szarość pyłu który jest obecny w okolicy i pokrywa wszystko co rośnie.Nie wchodzę do byłego schroniska Pod Tułem, byłem tam dwa razy.Raz gdy jeszcze byl to obiekt PTTK i gdy już został zwykłą tancbudą.Niedaleko przystanku widnieje Zamek w Dzięgielowie renesansowy dwór obronny lub inaczej zamek rycerski który jest obiektem hotelarskim.Z przystanku Dzięgielów-Zamek decyduję się dojść do następnego Dzięgielów-szkoła z powodu ponad półgodzinnego oczekiwania na busa oraz bacznie obserwacji lokalsa który usadowił się na tymże przystanku na przeciwko otwartego sklepiku .Coż woń którą roztacza zniechęciłaby chyba nawet najbardziej zakatarzonego człowieka.Bus do Cieszyna o dziwo jest punktualnie.W Cieszynie mam nawet czas na odwiedziny w Piracie.KONIEC.
Z każdym pokonanym metrem stoku pogoda poprawia się.
Po drodze widać na drzewach znaki bytności tzw,TURYSTÓW i ich idiotyczną działanośc która przejawia się zostawianiem kretyńskich napisów na drzewach,
Często spoglądam za siebie,widocznośc kiepska.
Lecz częściej spoglądam na pierwszy etap mojej wspomnieniowej wycieczki STOKŁOSICĘ.
Wreszcie Stokłosica, kilku minutowy odpoczynek przy stacji kolejki na podziwianie widoków.
Wreszcie na szczycie, ludzi nie powiem nawet nie tak dużo jak na przedłuzony weekend.
Tu odpoczynek też nie trwa długo, zmierzam do Chaty pod Czantorią.Tam niewiele lepiej,ludziów jak mrówków .
Mijam szlakowskaz i Kolibę u Roberta.
I idę ku Małej Czantorii.
Po drodze witam się z tymi co idą z naprzeciwka,nawiązuję krótkie rozmowy ,głównie z starszymi wiekowo turystami.Wiadomo ze swoimi rówiesnikami łatwiej się dogadać.Kolejny odpoczynek przed zejściem do Dzięgielowa.
Uwielbiam te stare wiejskie chaty.Smutne to że opuszczone niszczeją.
Z boku widzę Cisownicę ,spoglądam i za siebie .
Po drodze mijam samotne gospodarstwo które nie wiem czemu kojarzy mi się z cyklem filmów rodem z Podlasia.
Zdjęcia zabudowań nie robiłem, podejrzliwe czworonożne cerbery obszczekują mnie zza płotu.Wreszcie dochodzę do opłotków Dzięgielowa,samotna formacja skalna i słyszę co raz głośniejszy hałas który z czymś mi się kojarzy.
Bingo już wiem, ten dźwięk ostatni raz słyszałem 11 lat temu i 800 metrów pod ziemią.To dźwięk pracującego tasmociągu i maszyn kruszących.
Przypominam sobie że już gdzieś słyszałem i czytałem o kamieniołomie w tym rejonie.Firma wydobywajaca kamień jest z moich stron.Hałas jest wszechobecny i słyszalny w odległości ponad 2 km.Nie chciałbym w takich warunkach mieszkać.Przygnębia także szarość pyłu który jest obecny w okolicy i pokrywa wszystko co rośnie.Nie wchodzę do byłego schroniska Pod Tułem, byłem tam dwa razy.Raz gdy jeszcze byl to obiekt PTTK i gdy już został zwykłą tancbudą.Niedaleko przystanku widnieje Zamek w Dzięgielowie renesansowy dwór obronny lub inaczej zamek rycerski który jest obiektem hotelarskim.Z przystanku Dzięgielów-Zamek decyduję się dojść do następnego Dzięgielów-szkoła z powodu ponad półgodzinnego oczekiwania na busa oraz bacznie obserwacji lokalsa który usadowił się na tymże przystanku na przeciwko otwartego sklepiku .Coż woń którą roztacza zniechęciłaby chyba nawet najbardziej zakatarzonego człowieka.Bus do Cieszyna o dziwo jest punktualnie.W Cieszynie mam nawet czas na odwiedziny w Piracie.KONIEC.